. Icey - młoda jaszczurka, doktor zajmujący się obserwacją dusz i łączenia DNA - siedział w laboratorium, obserwując działanie brązowej duszy. Wyniki spisywał na kartkę leżącą obok. Wtedy zabrzęczał jego telefon. (MewMewFan21: co robisz? ISeeIce: Obserwuję działanie brązowej duszy.) Kim była MewMewFan? Cóż, była to Alphys. Icey się w niej podkochiwał. Chłopak poszedł do pokoju obok, gdzie jego asystentka Luiza zajmowała się składaniem dokumentów. - Luiza, przygotuj mi kawę. Luiza była asystentką Iceya, również jaszczurka, i się w doktorze podkochiwała. I na nasze nieszczęście była też yandere. Co prawda nie zawsze, ale gdy tylko zauważyła że Icey czatuje z kimś... No cóż. Przygotowała cappucino i gdy miała je podać wpadła na świetny plan. Co najmniej tak jej się wydawało. Otworzyła pewną szafkę i dosypała trochę proszku usypiającego. Plan był prosty: zabierze mu telefon, którego tak pilnie strzeże, i zwiąże w piwnicy, gdy tym czasem pójdzie uwięzić samą Alphys - oczywiście gdzie indziej. Szybko podała kawę. Icey wypił trochę. - Luiza, co ty dosypałaś do mojej kawy? - spytał Icey. - Zapewne środek usy- Nie dokończył, gdyż zasnął. *** Obudził się w ciemnym miejscu. Spróbował wyjść, lecz nie mógł. Sięgnął do kieszeni - nie ma telefonu. - Alphys? - zawołał. - Jesteś tutaj? - Nie ma Alphysi - usłyszał TEN głos. - Nie ma telefonu. Co zrobisz? Hihi. - Luiza. Jestem twoim szefem i MASZ MNIE WYPUŚCIĆ. - odpowiedział. Poczuł jak sznury zawiązują się mocniej. - Luiza, to wcale nie jest śmieszne. - Ohh, mój drogi, może ci się wydawać że to nie jest zabawne~ - odpowiedziała Luiza. Poczuł jej oddech na swoich plecach. - Gadaj gdzie jest Alphys. - surowym głosem rozkazał chłopak. - To ci nie potrzebne, bo i tak już nigdy jej nie zobaczysz~ - odpowiedziała. - GADAJ CO JEJ ZROBIŁAŚ. - powiedział, podnosząc siebie razem z krzesłem, skacząc by się poruszać. - GADAJ ALBO CIĘ ZABIJĘ. - I tak jesteś mój~ - odparła dziewczyna, przyklejając krzesło do podłogi za pomocą magii. - Nie zabijesz mnie. - Luiza, przestań! Co w ciebie wstąpiło?! WYPUŚĆ MNIE! - wrzasnął chłopak. - Spokojnie, wypuszczę cię, wszystko w swoim czasie. Nie chcę ci zrobić krzywdy~ - odparła. - Robisz mi PSYCHICZNĄ krzywdę. - odpowiedział chłopak. - Kiedy zamierzasz mnie wypuścić? - szybko przestał, gdy dziewczyna zbliżyła się niebezpiecznie blisko. Spojrzał na nią błagalnym wzrokiem niewiniątka. Doktor posiadał silną magię do manipulacji duszami, ale nie mógł jej używać teraz ponieważ był skrępowany. No chyba że magię do wyciągania dusz. Asystentka też ją miała, na wszelki wypadek. Wyciągnęła jego duszę, następnie swoją. - Luiza, posuwasz się za daleko - wyjąkał Icey wystraszonym głosem. Był jednak bezradny co do tego. Dziewczyna lekko pogłaskała jego duszę. - Nie zamierzam nic ci zrobić~ - mruknęła. - Wiesz że cię nie skrzywdzę~ Schowała swoją duszę. Pokój oświetlała biała dusza chłopaka, lekko głaskana przez dziewczynę. Chłopak pomrukiwał, ale był wyraźnie wystraszony. Dziewczyna szybko przestała i odłożyła jego duszę na miejsce. Odcięła go od krzesła, uwalniając go. - Luiza, zwalniam cię. - odpowiedział Icey. - Chyba że powiesz mi gdzie jest Alphys. Luiza musiała dokonać wyboru: stracić dostęp do ukochanego lub pozwolić mu spotykać się z jego dziewczyną. - A-alphys... Alphys jest w jej laboratorium - wyjąkała. Icey wyszedł z piwnicy i chwycił smartfona, którego znalazł tuż obok. Szybko pobiegł do laboratorium Alphys. Szybko wszystko wróciło do normy, ale nigdy nie wiadomo, kiedy Luiza zaatakuje znów... Koniec. ... ...ale czy na pewno?
pisałem to w samochodzie, wybaczcie za błędy
Randki Segoe i Aster:
Było już późno. Segoe wracał do domu. Postanowił wrócić do domu. Pech chciał że znów zabłądził, jak zawsze. Trafił do długiego korytarza z ławkami i strumieniem. Nigdy wcześniej tu nie był. Nieaktualna mapa już do niczego mu się raczej nie przyda. Postanowił podejść bliżej. Podbiegł do strumienia. Było bardzo cicho. Segoe, jak to on zawsze robi, postanowił że weźmie kilka kamieni i coś wyrzeźbi. Robił przeróżne kształty: serca, kwadraty, trójkąty i hexagony. Po krótkiej chwili usłyszał jednak czyjeś kroki. Trochę go to rozdrażniło, wiecie, trudno rzeźbić kamienie w hałasie. Popatrzył na wejście. Stała tam jakaś szkieletka. To chyba Aster. Szkieletka podeszła bliżej. Tak! To była Aster, zwykle tak jest, codziennie widują się wieczorem na spacerach, Aster często wychodzi. Aster w końcu go zauważyła. - S-Segoe? - Cześć Aster, nie spodziewałem się że tu będziesz. - odpowiedział Segoe. Aster lekko się zaśmiała. - A ty znowu się zgubiłeś, co nie? Segoe uśmiechnął się. - Zawsze to wiesz. Segoe usiadł na jednej z ławek i ustąpił miejsca Aster. - Muszę przyznać że nigdy nie widziałem tego miejsca. Co to jest? - To... - Aster podała mu rękę. -... źródełko miłości. Trochę magiczne miejsce. Segoe uśmiechnął się. Fajne, że mogli tu być razem. Segoe wyczuwał magię teko zaczarowanego miejsca. I wtedy zdał sobie sprawę co tu się robi. - Wiesz... mógłbym nazwać to spotkanie tutaj... Randką? Aster lekko się zarumieniła i zaśmiała. - Oczywiście! Jak chcesz! Rozmawiali sobie o różnych rzeczach, marzeniach, i tak dalej... Ale nie mogli tak rozmawiać wiecznie. - Segoe, muszę już wracać, pa- - Zaczekaj. - Segoe wyciągnął małą paczuszkę. - Wiedząc że tak bardzo lubisz chemię... Kupiłem ci to. Aster lekko się zarumieniła. - T-to dla mnie? - Tak. Aster otworzyła paczuszkę. W środku znajdował się flakonik z trudnym do zdobycia płynem. Aster kolekcjonowała takie od lat. I widocznie bardzo jej się ten prezent spodobał. - D-dziękuję...! Aster pogłaskała Segoe po czaszce. - N-naprawdę... Nie spodziewałam się tego... Ale muszę lecieć, pa! Segoe również skierował się w stronę swojego domu. Przez jakiś czas chodzili obok siebie a potem rozdzielili się, każdy z nich poszedł w stronę swojego mieszkania. - To co, może następna randka jutro wieczorem przy źródełku? - spytał Segoe. - Pewnie! Do zobaczenia!
Nazajutrz, sobota
Segoe nigdzie się nie śpieszył. Dzisiaj była sobota. Wciąż pamiętał o zaplanowanym spotkaniu. Postanowił się przygotować. Właściwie po prostu wybrał odpowiednie ubrania, i sprawdził kilka rzeczy. Wyciągnął bukiet różnorodnych kwiatów. Aster będzie zachwycona, czyż nie?
***
Aster wróciła ze sklepu, kompletnie zapominając o zaplanowanym spotkaniu. Weszła do środka i szybko rozpakowała zakupy. Zaczęła chować je do szafek. A gdy pakowała ostatnią rzecz przypomniało jej się o randce. No tak! Trzeba się przygotować, co nie? Szybko sprawdziła szafki. Wyciągnęła w pośpiechu suknię i w pośpiechu ją założyła... Pech jednak chciał, by lekki, zwiewny materiał sukni akurat się porwał. Trudno. Przyszyje się. Co prawda Aster nie była mistrzynią w szyciu, ale jej matka była krawcową. Łatając sukienkę zastanawiała się, jak to będzie. Trochę się denerwowała. Ale czego się nie zrobi dla miłości?
***
Kilka godzin później
Segoe był już gotowy do wyjścia. Założył buty i skierował swoje kroki na źródełko. Gdy doszedł do celu, zauważył że nikogo nie ma. Dziwne. Czyżby Aster się spóźniła? Zwykle jest punktualna. I spoglądając na zegarek nerwowo czekał na swoją dziewczynę.
***
Aster kończyła szyć sukienkę. Dobrze jej szło. Nie minęło dużo czasu zanim skończyła. Spojrzała na zegarek... - O boże! SPÓŹNIŁAM SIĘ! Zwykle Aster nie panikowała, ale to już było ważne spotkanie. Pobiegła do źródełka miłości najszybciej jak mogła i gdy wchodziła, potknęła się na schodach. Segoe podbiegł bliżej. - Nic ci nie jest? - zapytał. - Nie, n-nic... - Aster podniosła się lekko, próbując się uleczyć. Nie wyszło jej zbyt dobrze. Co prawda rany już zniknęły, ale dziewczyna wciąż była lekko sparaliżowana. Segoe podał jej rękę. Ona wstała, z pewną pomocą swojego chłopaka. - D-dzięki! - Aster się zarumieniła. - Wiesz, może usiądźmy na tej ławce, blisko źródełka. - Dobra, też myślę że to będzie dobry pomysł. Aster i Segoe, trzymając się za ręce, usiedli na ławce. - Wiesz Aster, kiedy pójdziesz na studia, powiedz, jak myślisz - będziemy mieli trochę czasu? - Segoe zapytał z zapałem i nadzieją. Aster jednak posmutniała... - Zdaje mi się, że... raczej nie. No, może, okazjonalnie w weekendy. Dziewczyna pogłaskała Segoe po policzku. - Dlatego musimy spędzić ze sobą jak najlepiej ten czas. - Aster nie przestawała głaskać swojego chłopaka po policzku. Segoe uśmiechnął się. To było przyjemne. Czuł się wspaniale w towarzystwie swojej dziewczyny. Wiele by dał, by jak najdłużej z nią być. Ale nie spodziewali się, że do źródełka dojdą inne osoby. Cichy szum strumienia został zagłuszony przez szum pokrywających się słodkich szeptów. I to było bardzo denerwujące. Postanowili pójść na przystań. - Aster, wiesz, może przepłyniemy się łódką? - Segoe zareagował tak szybko, jak to możliwe. - Może... W sumie, to nawet niezły pomysł! Ale, jak na złość, River Person kursował za pięć minut. Trudno, poczeka się. Para usiadła na brzegu rzeki. Czekając na River Persona zauważyli kozę siedzącą w skupieniu. Ciekawe... - Segoe, zauważyłeś tą kozę? - Jakoś nie. Koza skupiała się na czymś. W końcu lekko podniosła się nad ziemią, gdzieś o pół centymetra. I znowu upadł. Aster obserwowała to i postanowiła to wypróbować. Skupić się... tylko na czym? Może na szeptach? Segoe widocznie też spróbował. I rzeczywiście, każdy głos stawał się wyraźny w jej mózgu. Ciekawe. Zanotowała to w notatniku. Tak sobie siedzieli aż nie zauważyli, że już przyjechał River Person. Wskoczył na łódkę i czekał na klientów. Na szczęście zdążyli zanim musiał popłynąć na kolejny kurs. Wsiedli na pokład i zdecydowali popłynąć do Hotlands. Płynąc, postanowili porozmawiać. - Segoe, jak myślisz, co będziemy robić w Hotlands? - Aster spytała pierwsza, nie miała pomysłów. - Wiesz, może kupimy sobie hotdoga, pospacerujemy albo coś... - Segoe spojrzał na nią. - Najważniejsze, byśmy trzymali się razem. Aster pogłaskała Segoe po policzku, i lekko się uśmiechnęła. - Nawet fajnie tak pojechać gdzieś indziej niż tylko na wodospad. Segoe uwielbiał gdy ona tak go głaszcze. Z tysiąca innych głaskań tylko to Aster było najprzyjemniejsze. Również się uśmiechnął. - Ja zwykle się nie ruszam z rodzinnego wodospadu, o Hotlands słyszałem wiele, poradzimy sobie. Przypłynęli do Hotlands. Aster wyszła pierwsza, potem Segoe zeskoczył z łódki. Szybko rozglądnęli się za budką z hotdogami... Szybko jedną znaleźli. Podeszli bliżej... ... Ale nikogo nie było za ladą. Ale usłyszeli czyjeś kroki. Dochodziły od strony przejścia przez wodospad. Szkielet niskiej postawy wszedł za ladę. - Dobry. W czym mogę służyć? - Poprosimy dwa hot-dogi. Sprzedawca wyciągnął składniki. - Z keczupem, czy z majonezem? - Oba z keczupem. Tylko nie za dużo. Hotdogi szybko zostały przygotowane, a sprzedawca rzucił żarcikiem: - Bone appetit! Para usiadła na jednym z większych kamieni brzy budce. Było nawet całkiem wygodnie. no, to chyba koniec...
Porwanie Aster:
Godzina 22:30, wejście do miasteczka Snowdin.
Aster akurat przechodziła przez Snowdin. Skończyła wszystkie swoje sprawy na dziś. Już wracała do domu. Wszystkie szybsze drogi niż spacer nie były dostępne o takich późnych porach. Trochę szkoda. Trochę się bała. Nigdy nie przechodziła przez Snowdin Town. Było trochę ciemno, lekki mrok spowijał ulice. Nie wiadomo kto wyskoczy. Ale wiecie, lepiej nie wywoływać wilka z lasu. Przechodząc drogą Aster widziała różne budynki. Sklepiki, domki, bibliotekę... Gdy myślała o planach na jutro poczuła że ktoś za nią idzie. Poczuła dziwną woń alkoholu.
Godzina 22:43, fragment blisko baru Grillbiego
To musiało dobiegać z tego dziwnego baru. Atmosfera w środku... cóż, przez okna widać było leżące, opierające się o ladę sylwetki, widocznie mocno pijane. Nie ważne. Aster próbowała przestać o tym myśleć, ale niezbyt jej to wychodziło. Chciała biec, ale ciężar torb z zakupami ją spowalniał. Postanowiła usiąść chwilę i odpocząć. Odeszła trochę dalej. Stały tam ławki. Przysiadła na jednej z nich.
Godzina 22:45, ławka troszkę dalej od baru Grillbiego
Aster wstała. Nie mogła tu wiecznie siedzieć, mogło coś się jej stać. Mrok tego miejsca wypełniał ją lekkim strachem. Szkoda, że Segoe nie był nigdzie w pobliżu. Mógłby ją ochronić w razie czego. Ale miejmy nadzieję że nic jej się ni-
Godzina ??:??, miejsce nieznane Gdzie ona teraz się znajduje? Widziała tylko mrok, mrok i mrok. Postanowiła zawołać Segoe. Arrghhh, nie mogła. Miała zaklejoną buzię. Spróbowała więc się odkleić. Na szczęście ręce, ku niedopatrzeniu kogoś, przez kogo została porwana, były odklejone. Problem był jeden - nic nie widziała. Postanowiła poświecić sobie własnym światłem. Stworzyła małą lampkę i odkleiła buzię. Zauważyła, że jest w ciemnym małym... składziku? Obok były też inne kawałki taśmy. To musiał być jakiś seryjni pijak-porywacz. Co za nieszczęście. Ale jak zapewne wiecie, lampka zgasła chwilę po tym jak ją stworzono, po 5 sekundach. Aster próbowała wyjść, tworząc kolejną. Trochę to ją męczyło. Szukała drzwi przez około 30 sekund. Jak się okazało były one zastawione pudełkami i zamknięte na klucz. Nie było też żadnego okna. Chciała stworzyć igiełkę ze światła, ale to nie zadziałało. Próbowała wyważyć drzwi swoimi siłami. Bez skutku. Były zrobione z jakiegoś silnego materiału. Po kilku ponownych, aczkolwiek nieudanych próbach upadła bez sił.
Godzina ??:??, jakiś składzik
Aster obudziła się. Zauważyła że ktoś znów zakleił jej usta. Odklejając je zauważyła, że obok niej leży jeszcze jakaś postać... Stworzyła lampkę. Kto to mógł być? Cóż, mimo lampki nie zobaczyła drugiej sylwetki poprawnie. To chyba jakaś koza, gdzieś w jej wieku. Miała również zaklejone usta. Chyba. Nie widziała jej twarzy, bowiem ta była obrócona w inną stronę. I widocznie dalej spała. Szkoda. Było jej trochę przykro, że dużo osób padało łupem pijanego (chyba) porywacza. Ale mniejsza z tym, musiała się jakoś wydostać! Gdyby tylko Segoe mógł jej pomóc... Chwila! Może miała przy sobie telefon komórkowy! Sięgnęła do kieszeni i wyciągnęła telefon. Wtedy zauważyła też, że jest lekko ranna. Miała rany na dłoniach i na głowie, na szczęście niezbyt poważne. Uleczyła siebie. Telefon jeszcze działał, 2% baterii. Jakoś sobie poradzi. Wybrała szybko numer do Segoe. ... ... Segoe odebrał. - C-coś się stało, Aster? Nie było cię długo przed domem. - Tak, jest źle. Zostałam... porwana. - Jak to? - Wracałam do domu przechodząc przez Snowdin Town, i nagle ktoś mnie porwał i uśpił przy tym dziwnym barze... Wiesz, może jestem gdzieś blisko? Powi- Kurczę. Telefon jej się rozładował. Na szczęście powiedziała wszystko co musiała powiedzieć. Segoe powinien być tu niedługo... nagle zauważyła że ktoś wchodzi. Była cicho. "Ktoś" przyniósł kolejną osobę. Zamknął za sobą drzwi. Czuć było od niego woń alkoholu. Ale czekała na swojego... "bohatera". O Segoe mowa.
Godzina ??:??, jakiś składzik
Aster czekała. Segoe widocznie dopiero wchodził do Snowdin, bo dużo czasu jeszcze nie minęło. Zauważyła jednak dziwne ruchy. Stworzyła wiązkę światła. Koło niej leżały dwie postaci. Nie ruszały się. Spały. Jedna z nich jednak zaczęła otwierać oczy. Druga jeszcze spała, niczym nieżywa. Aster zaczęła patrzeć na budzącą się postać. To była właśnie ta koza, którą widziała wcześniej. Widziała ją jednak dokładniej. Miała niebieską bluzkę i luźne spodnie dżinsowe. Całkiem młoda. Obudziła się, widocznie zdziwiona. Aster stworzyła kolejną wiązkę światła, próbując otworzyć drzwi. Bezskutecznie. Wciąż zamknięte. Tymczasem przebudzona koza płakała. Aster postanowiła jej jakoś pomóc. - Wiesz, chyba nie masz zablokowanych rąk. Koza to zauważyła i szybko oderwała taśmę z jej ust. Panikowała. Mocno. - G-GDZIE JESTEŚMY? JEST TU KTO? POMOCY! CO MI BĘDZIE!? Aster to widziała. Oświetliła pokój ponownie i pozwoliła kozie trochę się rozluźnić. To podziałało. - Wiesz, może tak szybko nie wyjdziemy, ale mój chłopak powinien tu niedł- - MASZ CHŁOPAKA? - nieznajoma zainteresowała się tym. - JAK DOSTAŁAŚ CHŁOPAKA? Aster widząc zapał nieznajomej kozy lekko się uśmiechneła. - Poczekaj, a miłość sama przyjdzie do ciebie. - Aster lekko się zaśmiała. I nagle usłyszała jakieś dźwięki. Dochodziły z podwórka. Czy to... straż podziemna? Aster trochę się ucieszyła. Słyszała otwieranie drzwi, i zamykanie kogoś. Niestety jednak to musiała być jakaś praktyka i ktoś nowy. Po prostu pojechali, prawdopodobnie ze sprawcą. No to teraz nic, tylko czekać na Segoe.
Trochę później, godzina ??:??, jakiś składzik Aster usłyszała czyjeś kroki. Kroki te zbliżały się do drzwi. I wtedy usłyszała znajomy jej głos. - Mogę wejść? Muszę coś sprawdzić. Szkieletka ucieszyła się. Niestety cieszyła się przedwcześnie. - Wie pan, nie może tam pan wejść. Został mi ostatni klucz, i nie mogę wpuszczać tych, co nic nie kupili. Co pan zamawia? Aster miała nadzieję że to nie będzie alk- - Frytki, proszę pana. Dwie porcje. Ile płacę? Aster odetchnęła z ulgą. Niedługo potem usłyszała dźwięki pieniędzy i podawanego klucza. W końcu drzwi się otworzyły. - A-Aster, jesteś tu? - Tak, jestem, jest jeszcze kilka osób które muszą się wydostać. I oczywiście Aster wyszła. Za nią kilka następnych osób. Gdy wracała do domu, Segoe zapytał ją. - Jak to właściwie było? - Wiesz, szłam akurat przy tym barze i ktoś mnie uśpił... nieważne. Ważne że nic mi nie jest. Próbując o wszystkim zapomnieć Segoe i Aster skierowali się w stronę swoich domów.
KONIEC.
Pisanie tego zajęło mi ok. 2 godziny, więc doceńcie to proszę Ps. Jeśli skończyliście czytać napiszcie mi na czacie albo na PW co mogę poprawić
Nie mam nazwy dla tego opowiadania:
UWAGA: To opowiadanie jest fickyjne. Wszelakie podobieństwa do prawdziwych osób są przypadkowe. No, prawie, kilka tutaj wzorowałem na niektórych osobach. KnuxFan usiadł. Tysiące myśli zaprzątało mu głowę, nie mógł się nad niczym skupić. Miał ich całe mnóstwo, ale nie umiał zorganizować się tak, by mieć czas na realizację każdego projektu, każdej myśli. A myśli to tylko opowiastki, wiersze i inne głupstwa. Wszystko inne było zagrzebane gdzieś głęboko, głęboko w jego mózgu. I było w totalnej rozsypce. Słuchając muzyki pisał kolejne opowiadanie. Zawsze ta sama piosenka. W ogóle mu się to nie nudzi. Nie miał pomysłów, natchnienia które by jakieś pomysły zrealizowało. Pusta kartka, pusty spoiler na opowiadanie. Wyszedł. Tego uczucia nie znosił. Nie ma pomysłów, ale bardzo chce coś stworzyć. Położył się do łóżka wyciągając spod poduszki tableta, otworzył czat. [/size]
Kod:
Chatlog knuxfanwin8: Czeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeść random888: Cześć @knuxfanwin8 knuxfanwin8: coś nie mam pomysłów ;_; nya-cat: cześć knux random888: @knuxfanwin8 też tak mam *h5* knuxfanwin8: @random888 *h5* nya-cat: Knux, może spróbuj preczytać to: *link* nya-cat: *przeczytać knuxfanwin8: Dobra, dzięki @nya-cat knuxfanwin8: Z\W
KnuxFan kliknął w link. Jego oczom ukazało się feelsowe, długie opowiadanie. Zmarnował 20 minut tylko po to, by je przeczytać. Poczuł... dziwne natchnienie... Smutek przewijał się przez uczucia chłopaka, przez serce... Głęboko, głęboko, czuł duży smutek. Smutek w jego sercu, gdzie zwykle nie ma żadnych uczuć... W końcu uczucie zaczęło znikać, ale zafascynowany chłopak czytał dalej, a smutek powiększał się w jego duszy. Współczucie. W końcu KnuxFan tego nie wytrzymał. Przestał czytać. Otworzył drugi spoiler. Tutaj było wesołe opowiadanie. Zmarnował 20 minut na przeczytanie tego. Ale wtedy... poczuł kolejne natchnienie. Szczęście przewijało się przez jego duszę, przez serce które emanowało pozytywną energią. Było to uczucie całkiem zwyczajne. Ale ten smutek... Pozostawił cząstkę siebie w sercu Knuxa. Cząstkę która zwalczana była szczęściem. BOŻE KOCHANY. KnuxFan poczuł potrzebę przeczytania kolejnego opowiadania. Jego oczom ukazały się kolejne smutaśne opowieści. Poczuł natchnienie... Smutek przewijał się w sercu, ale ten był silny, emanował ciemną energią, to nawet dziwne... KnuxFan nigdy tak się nie czuł. Smutek rosnął z każdą linijką tekstu, ale chłopaka to nie zbijało. MUSIAŁ. DOKOŃCZYĆ. CZYTAĆ. TO. OPOWIADANIE. ... ... KnuxFan zwijał się z bólu zranionej przesadnym smutkiem duszy. Łza spłynęła po jego poliku. Nie był na siłach, by cokolwiejk zrobić. Poza lekkim ruchem... Przeszedł do kolejnego opowiadania mając nadzieję, że to będzie wesołe, zabawne... Ale się mylił. Opowiadanie było wręcz dobijające. Poczuł jak zimno rozchodzi się po jego ciele. Dusza zamarzła. W połowie. W dużym bólu rozprostował się. Łzy spływały po jego polikach. Uczucie zaczęło przewijać się przez jego duszę. Myśli zostały stłumione, pogrążyły się w chaosie. Upadł bezradnie i zasnął. Wstał 5 minut później, dalej mając smutek w sercu, ale myśli chociaż lekko się odciążyły. Uczucie, które go tak zafascynowało obróciło się przeciwko niemu. Przestało być ciekawe. Lekko, cały drżąc, przesunął ekran i otworzył kolejny spoiler... ale tam były już tylko obrazki. i nie było to nic, co poprawiło by mu humor. Otworzył czat.
Kod:
Chatlog: knuxfanwin8: DLACZEGO random888: co ci jest knuxfanwin8: niemogę random888: knux? czyś ty oszalał/ knuxfanwin8: nie, te opowiadania mnie dobiły ;_; random888: uhh... knux? random888: knux? random888: znowu zabiłem czat
KnuxFan upadł bezradnie. Zasnął. Śniło mu się, że został porwany i zamordowany. Wstał o 5.49. I nie mógł ruszyć się ani na krok. Smutek spowijał jego duszę, sen dawał strach.
Kod:
Chatlog knuxfanwin8: ;_; knuxfanwin8: *miał zły sen* lower_level: bry lower_level: @knuxfanwin8 *obciera łzy* knuxfanwin8: *omg, kogoś to obchodzi? czy to sen?* lower_level: nope lower_level: dzisiaj są twoje urodziny knuxfanwin8: ja mam urodziny w kwietniu lower_level: *kontynuuje mimo to* knuxfanwin8: hehe... trochę mi lepiej
W końcu Knux nie był taki smutny... ale cząstka smutku pozostała w nim do dziś, i nigdy się jej nie pozbędzie... Ciąg dalszy NIE nastąpi.
Alice oprowadza Xaviera po Podziemiu i zakochują sie w sobie.:
Xavier siedział w ruinach. Niezbyt wiedział, co ma zrobić. Jego orientacja w terenie jest, powiedzmy, beznadziejna. By się nie zgubić siedział właśnie tutaj. Przydałby się ktoś kto by go oprowadził. I akurat dzisiaj miał farta. Jakaś przewodniczka, koza trochę jak on. Podszedł bliżej. - Przepraszam, pani oprowadza po Podziemiu? - zapytał Xavier. Koza obróciła się i spojrzała na Xaviera. Ona była taka ładna... Nieważne, nie czas na bzdury. - Tak, jestem przewodniczką. Kiedy wszyscy inni są zajęci, to ja oprowadzam. Totalnie za darmo. - Fajnie, wprowadzenie by mi się przydało. O, jestem Xavier. - wypadało się przedstawić, co nie? - Ja jestem Alice. Dziewczyna uśmiechnęła się, ruszając na przód. - To są ruiny. Kiedyś to miejsce było stolicą, ale wszyscy przeprowadzili się do Nowego Domu. Jest tutaj dużo zagadek, ale znam kilka skrótów. Zboczyli z głównej ścieżki i przeszli na małą, wydeptaną dróżkę. Szli przez całkiem krótki czas. Tymczasem Alice opowiadała o Ruinach. - W Ruinach pozostają stworzenia, które bały się przenieść lub po prostu nie chciały tego robić. Jest to zdecydowanie najbezpieczniejsze miejsce, mimo iż może się wydawać, że spadnie jakaś cegła lub coś się zawali. Byli już przy wyjściu z Ruin. Przechodzili do Snowdin. Zaczęło się robić zimno. Alice widocznie marzła w mrozie. Xavier pożyczył jej swoją kurtkę. Ona tylko się uśmiechnęła. Przeszli lasem. - To jest Snowdin, śnieżna część Podziemia. Niektóre potwory się tutaj udomowiły. Rośnie tutaj dużo drzew. Potwory można spotkać w Snowdin Town, które słynie z baru "U Grillbiego". Mała porada: lepiej tamtędy nie przechodzić w godzinach wieczornych. Doszli do Snowdin Town. Byli trochę zmęczeni. Xavier przysiadł na ławce. Alice miała tu usiąść, ale Xavier zajął jej miejsce. - M-może ja sobie postoję... -Alice zarumieniła się. - Nie trzeba, m-możesz usiąść koło mnie - Xavier również się zarumienił. Zawstydzona lekko Alice usiadła koło Xaviera. Oboje byli bardzo mocno zarumienieni i zakłopotani. Tak, że trochę trudno było panować nad sobą. - M-Może pó - Xavier przerwał, bo rumieńce doprowadzały go do stanu, w którym nie mógł nic powiedzieć, nawet się poruszyć. Alice wstała. -T-tak, chodźmy d-dalej... heh... Mogliby się zachowywać jakby ta cała sytuacja to był tylko głupi żart, ale prawdziwych powodów nie dało się ukryć. Alice złapała Xaviera za rękę, czy tam łapę, cała się trzęsła, rumieniła. Xavier też. Sami wpakowali się w tarapaty. No ale nie mogli bezczynnie stać, musieli ruszać w dalszą drogę! Ale byli sparaliżowani. Nie martw- O BOŻE. ALICE ZEMDLAŁA. XAVIER SZYBKO PRZYNIEŚ WODĘ CZY COŚ! Nasz dzielny chłopak podbiegł do pobliskiej rzeki i jakimś cudem stworzył mały kubeczek, nalał do niego trochę wody i podbiegł do Alice, która na szczęście nie zemdlała w środku tłumu. Podał jej trochę. Dziewczyna się podniosła. - D-dzięki... Chodźmy dalej. CDN.
Xavier czatuje z Alice:
Xavier: Pfft, znowu sam
Alice: Hej, ja tu jestem
Xavier: wait what Xavier: nigdy cię wcześniej nie widziałem
Alice: Jestem tu nowa
Xavier: Ja tu akurat jestem adminem Xavier: To mój samotny czat.
Alice: Po co tworzyć czat na którego nikt nie przychodzi? XD
Xavier: To moja forma wyciszenia i relaxu Xavier: odskocznia od prawdziwego życia
Alice: nie lepiej spędzać czas z innymi?
Xavier nie mam z kim
Alice: możesz ze mną~
Xavier: Trochę poprawiasz mi humor.
Alice: Aww <3
Xavier: Miło mi~ mrr
Alice: właściwie nawet się nie poznaliśmy Alice: jestem Alice, mam 21 lat, bardzo otwarta wesoła dziewczyna z poczuciem humoru <3
Xavier: a ja jestem Xavier, 22 lata, zamknięty w sobie samotnik; _;
Alice: Ohh, no weź, nie jesteś już taki samotny <3 Alice: Jestem przy tobie
Xavier: czuję się komfortowo
Alice: O to mi chodziło~
Xavier: Próbujesz mnie podrywać? (lenny)
Alice: Tak, senpai~ xD Alice: Podrywam cię
Xavier: lubię twoje poczucie humoru <3 Xavier: akurat wyobrażałem sobie jak wyglądasz
Alice: Chcesz żebym przesłała ci fotkę? Alice: Dla ciebie, Senpai~ Alice: *link*
Xavier: <3 nieźle flirtujesz Xavier: ale wyglądasz cudownie~
Alice: Dziękuję, Senpai~ <3
Xavier: nawet zbyt dobrze siebie nie znamy, a ty już flirtujesz Xavier: zanim się pobawimy, musimy się lepiej poznać~
Alice: Możemy napisać KP i opisać siebie~
Xavier: *link*
Alice: *link* Alice: uuu, ładnie wyglądasz na tym zdjęciu~
Xavier: dzięki. Xavier: no to może... Xavier: spotkajmy się jutro w barze u grillbiego o 23:00
Alice: Dobrze, Senpai
Segoe pociesza Aster:
Segoe czekał w restauracji. Aster spóźniała się, wciąż jej nie było. Zwykle taka nie była! Coś mogło się stać. Szybko wyszedł z restauracji i poszedł do domu dziewczyny. Otworzył drzwi i usłyszał ciche płakanie. - Aster? Co się stało? - powiedział, podchodząc bliżej. Aster nie odpowiedziała. Segoe spojrzał na nią bezradnie. Zwykle to ona go pocieszała, gładziła po policzku, powtarzała "Cśś... Już dobrze.. " i różne słodkie rzeczy. Ale teraz to ona była smutna. Segoe był trochę zakłopotany. - Aster... Ja... Ja... Bardzo chciałbym... - Chłopak mocno się jąkał. Wiem... Chcesz mnie pocieszyć... - Aster po prostu wtuliła się w niego, gdy koło niej usiadł. Mimo iż była tylko szkieletem, dalej mogła płakać, i robiła się trochę cieplejsza gdy płakała. Ona dalej się przytulała. I niestety nie przestawała płakać... - P-powiedz mi... Spokojnie... Co się stało? - Segoe postanowił zareagować. - Może... To nic wielkiego, ale... - Aster płakała jeszcze mocniej. Widocznie Segoe pogorszył sytuację. - Zostałam... Wyrzucona ze studiów... To... To nie moja wina... Z-zapomnijmy o tym... - S-spokojnie, wiem jak się czujesz... - Segoe próbował uspokoić dziewczynę. Niezbyt wiedział, co robić, ale postanowił że zrobi to co robiła Aster gdy go pocieszała. - J-już dobrze... Najważniejsze że jesteś już przy mnie. - Segoe pozwolić Aster wtulić się mocniej. Cała jego koszulka była w łzach Aster. Chciał już zapytać, co dokładniej się stało, ale nie było na to czasu. Z resztą mógł ją jeszcze bardziej zasmucić. To była poważna sytuacja. Chodziło przecież o Aster, co nie? - J-już dobrze... Nic ci nie będzie... P-pomogę ci... - Segoe naprawdę miał nadzieję że jakoś pocieszy swoją dziewczynę. Kochał Aster naprawdę mocno i zrobił by dla niej wszystko. Starał się jak mógł. Ale nie mógł. Również zaczął lekko płakać, i tak płacząc, nie zauważyli, że z tego wszystkiego zasnęli, wtuleni w siebie.
Porwanie Segoe i Aster (WIP):
Segoe i Aster szli ścieżką w Wodospadach. Wszystko było cudowne jak zwykle - echo kwiaty rozsiewały szepty dookoła, a woda lekko szeleściła, poprawiając humor. I wszystko zapowiadało się całkiem miło, gdy nagle... Para została ogłuszona, oślepiona i uśpiona. *** Obudzili się. Leżeli w ciemnym miejscu. Czy to jakaś... Cela? Mniejsza z tym. - A-Aster... Jesteś tu? - zapytał Segoe. - Jestem! - odpowiedziała Aster, zapalając światło. Leżała ona po prawej stronie pokoju. Segoe natomiast - po lewej. Aster próbowała wstać, jednak jakaś silna magia nie pozwalała się jej wydostać. Jedynie jej magia mogła. Czyli teleportacja by się przydała. Ale raczej nie do wyjścia z celi. Ta była zabezpieczona widoczną, bardzo silną magią, skutecznie uniemożliwiając wydostanie się z niej. Czyli porywacze zastosowali dwie ochrony. Aster musiała najpierw przebić tą pierwszą. Utworzyła mocną wiązkę światła, którą usiłowała zniszczyć tą słabszą barierę. Niestety, to nie poskutkowało. Spróbowała więc ponownie. Próbowała to uczynić kilka razy, ale tylko się zmęczyła. Segoe tymczasem, siedział w środku pola magii, które otaczało go. Zeskrobał kawałek kamienia. Mógł to robić w nieskończoność, bo ściany same się regenerowały. - Aster, mam plan. Mogę stworzyć kamienie, i zapełnić nimi pole. Mówiąc to, tworzył mniejsze i większe kamienie, usiłując jakoś wypchnąć się z ich pomocą. Aster użyła wiązek światła by próbować przeciąć ta barierę razem z nim. Mnóstwo nieudanych prób później, cudem udało się zniszczyć pole. Segoe podszedł do Aster. Pola były nietrwałe od zewnątrz, więc z uwolnieniem Aster było łatwo. CDN.
[/spoiler] [spoiler="Nowsze opowiadania"][spoiler="Szalone Przygody szkieleta-strażnika Maxa (Wszelkie podobieństwa do Zwierzogrodu są przypadkowe, nawet tego nie oglądałem)"]W Podziemiu zawsze działo się mnóstwo rzeczy. Czasami nawet za dużo.
ROZDZIAŁ 1 Chłopak przebudził się, gdy usłyszał mnóstwo wrzasków zza okna. - Nie dacie szkieletowi normalnie pospać? - zapytał Max. Max to początkujący strażnik, który akurat w ten dzień (a jest poniedziałek) szedł do pracy po raz pierwszy. Spojrzał na zegarek. - 8:00? Serio? - Chłopak szybko wstał. Narzucił na siebie błyszczącą się szarą kurtkę, wsunął na siebie spodnie dżinsowe i pobiegł do kuchni. Wyciągnął paczkę płatków śniadaniowych i wsypał je do miski, zalał mlekiem i zjadł. Następnie zapakował kilka rzeczy w mały plecak i ruszył w drogę. Wyszedł z domu. Jednak zanim zdążył pójść na piechotę, podjechał do niego nieznajomy na rowerze dwoma siodłami z symbolami strażników. - Ty jesteś Max, co nie? - zapytał nieznajomy szkielet. Ciekawe, ile szkieletów pracowało w straży. Zapewne niewiele, bo jak wiadomo większość straży to psy, ale kto wie.
Spoiler:
Karty Postaci (stare):
MOJE KARTY POSTACI
SEGOE
Imię/Imiona/Przezwisko: Segoe, Segoe UI, L. Segoe Nazwisko: Light
Obrazek:
Rasa: Szkielet Wiek: 21 Wygląd: Segoe jest średniego wzrostu, trochę niższy niż Papyrus. Ma głowę podobną do głowy zwykłego człowieka. Ma czerwono-szarą koszulkę i spodnie dżinsowe. Charakter: Segoe jest na ogół bardzo śmiały. Gdy rozmawia, stara się jednak nie przesadzić. Czasami rzuci żarcikiem, dwoma. Zwykle ma dobry humor. Często zabłądza i się gubi, z czym nie ma jednak najmniejszego problemu.
Historia: Segoe urodził się w wesołej rodzinie. Miał brata, który niestety zmarł z powodu ciężkiej choroby gdy Segoe miał 4 lata. Mama i tata byli bardzo wesołymi i mądrymi ludźmi, i Segoe brał z nich przykład. W wieku 16 lat chłopak rozpoczął pracę na pół etatu jako sprzedawca nieruchomości. To właśnie wtedy spotkał Aster, i między nimi zaiskrzyło.
***
Umiejętności: Rzeźbienie kamieni: Segoe dobrze rzeźbi kamienie. Może coś wyrzeźbi dla Aster.
Magia: Niewidzialność: Segoe umie stawać się niewidzialny, jednak mocno spowalnia to poruszanie nóg, więc niezbyt wygodnie mu chodzić w takim stanie.
Relacje: Aster: Jego ukochana dziewczyna. Często się spotykają i pomagają sobie nawzajem. Zero kłótni.
Dodatkowe informacje: Pracuje jako sprzedawca nieruchomości. Kolorek Segoe to szary.
ASTER
Imię/Imiona/Przezwisko: Aster, W. D. Aster Nazwisko: Web-Dings Rasa: Szkielet Wiek: 20
RYSUNEK:
Wygląd: Aster jest wzrostu podobnego do Segoe. Na co dzień nosi fioletową koszulkę z niebieską spódnicą. Ma też przejrzyste białe legginsy. Charakter: Aster również jest całkiem śmiała, uwielbia malowanie i fotografię. Stara się by wszystko co robi było perfekcyjne. Uwielbia spędzać czas na świeżym powietrzu. Często można ją spotkać na jakimś spacerze.
Historia: Aster urodziła się w wodospadach, bliżej Snowdin, w wyniku małego incydentu w barze u Grillbiego. Nie zna swoich rodziców, gdyż ci porzucili ją. Leżąc samotnie przez dłuższy czas lubiła odkrywać świat. W końcu trafiła pod opiekę domu dziecka, który został zniszczony w wyniku pożaru. Aster została wtedy przygarnięta przez pewną małą rodzinkę. Już w wieku 10 lat uwielbiała eksperymenty. Niestety pewnego dnia, gdy miała 16 lat, rodzina się rozpadła, a Aster wykupiła własne mieszkanie. Wtedy też poznała Segoe, który wówczas pracował (i dalej pracuje, ale ma dużo czasu wolnego) jako sprzedawca nieruchomości. Cóż, bywała z nim często i coś sprawiło, że między nimi zaiskrzyło. Bardzo się polubili. Kochają się do dziś.
***
Umiejętności: Malowanie: Aster bardzo dobrze i ładnie maluje. Magia: Błysk: Aster oślepia przeciwnika, lub tworzy coś ze światła. Działa przez ok. 5 sekund. Relacje: Segoe: Jej ukochany chłopak. Szkoda, że nie będzie miała dla niego tyle czasu. Dodatkowe info: Aster studiuje zaawansowaną chemię. Kolorek Aster to różowy.
KNUXFAN
Imię/Imiona/Przezwisko: KnuxFan, knuxfanwin8 Nazwisko: Win8, jeśli trzeba podać. Tak naprawdę to nie ma nazwiska. Rasa: Duszyczka Wiek: 21 lat. Wygląd: Co tu gadać? Cały czarny człekopodobny stwór. Tylko oczy ma czerwone. Charakter: KnuxFan jest całkiem nieśmiały, lubi się uczyć, gdy jest w trudnej sytuacji zwykle nie wie co robić (więc nie liczcie na pomoc od jego strony w sytuacji typu ktoś spadł z roweru), bardzo boi się, że ktoś go ukradnie albo coś. Legendy głoszą, że ciało Knuxa jest tylko przykrywką i maską dla prawdziwego człowieka. Historia: Urodził się w świecie duszyczek, tak jak inne duszyczki. Niestety był on bardzo słaby i nie został zaakceptowany przez inne duszyczki. Wyruszył więc sam w inne wymiary, ciągle przechodząc do kolejnych, zmieniając zakończenia książek, gier, filmów... Założył kanał na YouTube by dzielić się swoimi myślami, ale szybko zaczął też wrzucać tam inne rzeczy. Stał się popularny. Podróżując po wymiarach poznał Crazora, który wraz ze swoją drużyną dał mu więcej mocy.
***
Umiejętności: Latanie: KnuxFan umie latać, bo jest duszyczką. Przenikanie: Knux to duszyczka, więc cokolwiejk zrobisz, prrzenikniesz przez niego. On nosi specjalne rękawiczki, je dotykaj! Magia: KNUX UMIE ROBIĆ WSZYSTKO Relacje: Crazor - najlepszy przyjaciel
Alice <3 Imię/Imiona/Przezwisko: Alice Nazwisko: brak
Obrazek:
Rasa: Koza, coś w stylu Xaviera* Wiek: 21 Wygląd: Alice ma karmelowe oczy, często się uśmiecha. Czasami nosi czarny beret z piórkiem. Zwykle ubiera się w karmelową sukienkę. Często trzyma przy sobie czarną torebkę. Charakter: Alice jest trochę dziecinna, ale słucha się poleceń. Trudno ją nabrać lub oszukać. Mimo tych trochę surowych cech jest przesłodka. I miła. Jest też otwarta na świat i lubi nawiązywać nowe znajomości. Historia: Urodziła się w ruinach, a jej rodzice są nieznani. Radziła sobie totalnie sama, co zaowocowało w przyszłości. Nawet sama się uczyła. Gdy miała 16 lat została porwana i zamknięta w Snowdin. Wiele razy natrafiła nanróżne tego typu sytuacje. W końcu jednak jakoś sobie poradziła. Teraz zajmuje się odprowadzaniem po podziemiu.
***
Poziom Duszy: 2 LOVE: 1 Umiejętności: Orientacja w terenie: Alice wspaniale orientuje się w terenie nawet bez użycia map ani kompasów. Magia: Tworzenie małych przedmiotów - Trochę trudne, ale... Relacje: Xavier: poznała go prowadząc go przez Podziemie. Chyba między nimi zaiskrzyło... [url=Link do skarbca]Złoto[/url] Ekwipunek: - Wybrana startowa broń - Telefon komórkowy
??? (na razie bez nazwy~) Imię/Imiona/Przezwisko: na razie brak~ Nazwisko: Kto by się zajmował takimi błahostkami? Na pewno nie ja~ Rasa: Człowiek~ Wiek: 22~ Wygląd: Mój największy walor~ Wzrost - gdzieś 160cm, czy coś, kogo to obchodzi~ Słodkie figlarne niebieskie oczka, piękna cera, gładka skóra, dlatego wszyscy mnie głaszczą~ Biała koszulka i dżinsowa, hmm, kamizelka oraz spodnie dżinsowe sprawiają że niezbyt wyróżniam się z tłumu, ale wszędzie mnie poznasz~ Charakter: Miła, taka taka podrywaczka, miłosny typ~ Czekaj, idę zaparzyć herbatę~ Oh, dobrze, wyszła. Słuchaj, nic jej nie mów że tu jestem, bo ona mnie zabije. Jest niebezpieczna. Najpierw podrywa, potem zabija. Ale ogólnie to naprawdę jest całkiem miła. O ile sobie z nią poradzisz. To trudne, ale jakoś to robię... Czekaj, wraca, to ja spadam! Historia: Oh, historia?~ Heh, zabawne~ Wiesz, niezbyt ją znam... Ale nieważne~
Napstablook... Really not feelin' up to it right now, sorry... Imię/Imiona/Przezwisko: Napstablook, Blooky, Dapperblook Nazwisko: nie mam… Rasa: duch…
Wiek: niezbyt wiem… Wygląd: oh… mój wygląd… jestem białym duszkiem o dużych oczach… nic ciekawego… umiem również stworzyć dapperblook… to taka czapeczka z moich łez… Charakter: mój charakter… cóż, jestem całkiem smutny i samotny…. Lubię słuchać muzyki… często leżę na podłodze by poczuć się jak totalny śmieć, to rodzinna tradycja… przypomina mi ona o mojej rodzinie... Historia: u-urodziłem się w rodzinie blooków… było mi nie aż tak smutno jak teraz… ale cała moja rodzina zdobyła swoje materialne ciała i pozostałem sam, samotny…
***
Poziom Duszy: 1 LOVE: 1 Umiejętności: Dapperblook – tworzę czapeczkę z moich łez… Magia: magiczne łzy… może… Relacje: Hapstablook – oh… hapstablook… teraz jest mettatonem… Mettaton – uwielbiam oglądać jego show… Mad Dummy – kiedyś to był mój kuzyn… tak jak Dummy… [url=Link do skarbca]Złoto[/url] Ekwipunek: - Telefon komórkowy