Chyba się... zapędziła.
Iskierka stąpnęła w progu zamczyska, a echo tego dźwięku odbiło się po ścianach z prawdziwym łoskotem. Wówczas drgnęła mimowolnie, przejęta do utraty tchu ogromem tego miejsca. A więc to tutaj musiał mieszkać król, we własnej futrzastej osobie. Ciekawe, czy był taki ogromny, jak opowiadały inne potwory? Czy naprawdę potrafił zmieścić wielki, czerwony trójząb pod płaszczem? Nosił brodę? Tysiące pytań w trymiga odepchnęły strach, jaki nagle ją obleciał w wyniku znalezienia się w nieodpowiednim dla siebie miejscu. Aczkolwiek może nie było to najmądrzejsze, w końcu nie wiedziała nawet tego, czy Asgore nadal poluje na dusze... a jej mama była przecież człowiekiem, mógłby zacząć zadawać niewygodne pytania, gdyby ją zobaczył! Sapnęła na samą myśl o tym... nie, tak nie będzie! Nie pozwoli sobie na takie panikowanie; jak spyta, to odpowie to, co wszystkim na temat jej mamy: zginęła. Wypięła więc z odwagą pierś, by zaraz potem przemaszerować przez całą linię korytarzy, z każdym strażnikiem witając się nad wyraz ciepło i tłumacząc swoje przyjście zwykłym zwiedzaniem. Monarcha chyba nie miał nic przeciwko takim zachowaniom, ponieważ w reakcji na oświadczenie mieszańca potwory tylko wzruszały ramionami, a następnie dawały wskazówki, gdzie nie wolno jej wchodzić.
Wkrótce znalazła się w niezwykle dużym, acz naprawdę przytulnym, pięknym pomieszczeniu. Rozejrzała się z zainteresowaniem, miejscami nakładając gogle, by pilniej przyjrzeć się wzorkom na tym czy tamtym przedmiocie. Po paru sekundach w jej szkiełkach znalazł się jakiś ruchomy obiekt; wówczas czym prędzej wpakowała gogle na rude kosmyki, usiłując zrozumieć, co to było.
- Siemka! - pomachała dziwnemu osobnikowi. - Też się zgubiłeś? A może czegoś szukasz? Na przykład króla?