Rasa: Człowiek
Wiek: 11 lat
Jakaś skrzywdzona przez życie przybłęda - to właśnie są prawdopodobnie pierwsze słowa, które nasuwają się na myśl, gdy ktoś dojrzy gdzieś tego dzieciaka. Niski i wychudzony jegomość. Jego karnacja jest tak blada, że pomylić by go można z duchem. Jednakże on wciąż żyje, nie wiem jak, ale jakoś się trzyma. Prawdopodobnie najbardziej zwracającym na siebie uwagę elementem jego wyglądu jest bandaż, który pokrywa praktycznie połowę jego twarzy. Przykryte są nim prawdopodobnie ohydne poparzenia od ognia, choć jeszcze żaden stwór nie widział na własne oczy jak go ściąga. Wciąż jednak, lekko przyciemniona skóra rozciąga się spod bandaża aż po prawą stronę szyi. Jego jedyne widoczne oko ma mocno pomarańczowy kolor. Na czoło opadają wiecznie rozmierzwione, złotawe włosy. Młodzieniec wygląda, jakby nigdy w życiu nie widział na oczy grzebienia... cóż, może w tym zdaniu nie ma zbyt dużo kłamstwa...
Milo chodzi zwykle ubrany w najprostszą, białą koszulę, która jednakże zawsze jest brudna, najczęściej od zwykłej ziemi. Może to dlatego, że młodzieniec zwykle łazi gdzie popadnie i rzadko kończy się to dobrze. Oprócz tego lubi nosić spodnie na szelkach, bo uważa, że takie są wygodniejsze. Zresztą, szelki mają nie jedno zastosowanie. Jak tylko może, to lata na boso, ale nie zawsze jest to bezpieczne...
Taki rozwydrzony dzieciak, choć nie brak mu inteligencji. Wielu mówi, że zachowuje się na starszego, niż jest w rzeczywistości. Choć... nie sprawdza się to we wszystkich sytuacjach... Na jego twarzy bardzo rzadko gości szczery uśmiech. Co innego jednak, gdy nikczemnie nabija się z innych postaci (i ich niekompetencji). Niestety nie działa to też w drugą stronę, albowiem bardzo łatwo go zdenerwować. Właściwie, to ten chłopak to taka wieczna menda. Przyczepi się do wszystkiego co powiesz, najchętniej rzucając jakąś, wredną uwagą. Jeśli się do ciebie przylepi, będzie ci marudził za uchem, prawdopodobnie komentując wszelkie wydarzenia. A nie tak łatwo się go pozbyć...
Jeśli chodzi o konwersację, to właściwie potrafi podejść do wielu tematów w bardzo logiczny i... specyficzny sposób. Nie lubi narzucać innym swojej opinii, ale chętnie się takimi wymieni. Interesują go niezwykle różne sposoby patrzenia na świat, dlatego lubi prowadzić konwersację. Nie boi się uderzać w tematy prywatne, czy rzeczy bolesne dla innych. Sam za to rzadko odpowiada na pytania dotyczące swojej historii, jeśli uda ci się go do tego jakoś przymusić, to doprawdy gratuluję. Nie żeby miał on jakieś problemy z kłamstwem, dlatego nigdy nie jest gwarantowane, że wiesz o nim cokolwiek autentycznego.
Lubi się pakować w kłopoty. Nie, to nie tak, że idzie gdzieś i przypadkowo trafia na coś niebezpiecznego, raczej celowo lezie tam, gdzie widzi coś takiego. Ciągnie go do wszystkiego, co wyda mu się ciekawe, nie ważne, czy ta sprawa go dotyczy, czy nie. Może nawet chamsko wciąć się w czyjąś rozmowę. Czemu? Bo jego największym wrogiem jest nuda. Zrobi wszystko, byle się jej pozbyć.
Średnio go obchodzi nastawienie potworów do ludzi. W sumie, to doskonale je rozumie, w końcu to ludzka rasa zamknęła je pod ziemią. On do bestyjek nic nie ma. Zawsze chętnie podejmie to ryzyko rozmowy ze stworzeniem, które może z łatwością znieść go z powierzchni ziemi, albo użyć do zdobycia duszyczki. Nie żeby miał jakiś szczególny cel swojego życia. Z jego nastawieniem, to mniej więcej wygląda tak, że będzie robił wszystko co mu się żywnie podoba, czerpiąc ze swojej egzystencji jak najwięcej wrażeń, aż w końcu coś go nie zabije. Groźby śmierci nie działają więc na niego.
Kocha hazard i zakłady wszelkiej postaci. Ponieważ zawsze z takimi "zabawami" idzie ryzyko i ten dreszczyk emocji. Przy okazji, lubi wygrywać. No, jeśli trzeba, to potrafi zachować świetną, Pokerową twarz, więc ta umiejętność zdecydowanie mu się przydaje.
Gorąco, duszno... co się dzieje? Pomarańczowe światło wlatywało przez uchylone drzwi mojego pokoju. Podniosłem się z łóżka. Ciężko się oddycha.... Dotknąłem lekko ciepłej klamki i otworzyłem drzwi. Dopiero wyglądając na korytarz zrozumiałem stuację. Ogień był wszędzie, pokrywając już całe zachodnie skrzydło domu. Boję się... Wybiegłem natychmiast z pokoju, nie zabierając ze sobą praktycznie nic, pędząc korytarzem, aż nie dotarłem do schodów. Szybko.... nie ma czasu... Powtarzałem teraz w swoich myślach, nie zaprzątając sobie teraz głowy niczym innym. Nie żeby był ktokolwiek, o kogo musiałbym się martwić. Pożar szedł jak burza. Ledwo udało mi się zejść. To boli.... Chyba się oparzyłem... nie żeby coś było widoczne pośród innych ran. Kto podłożył ogień? Czy to ma teraz znaczenie? Gdy dotarłem do drzwi, życie przeleciało mi przed oczami. Większość była już odgrodzona przez jaśniejące płomienie. Czy.... ja... umrę...? Nie! To tak nie może się skończyć! Praktycznie zaszarżowałem i otwarłem drzwi frontowe. To boli... boję się.... niech ktoś mnie uratuje.... Pierwszy łyk świeżego powietrza był jak najpiękniejsza chwila mojego życia. Popędziłem na łeb, na szyję do przodu, praktycznie potykając się po paru krokach, upadając na brudną ziemię. Twarz mnie piekła. Na jedno oko już nic nie widziałem.
Ja... żyję..? Spojrzałem się za siebie, na całkowicie już stojący w płomieniach dom. Był ogromny, a został zniszczony z taką łatwością. Nie było to miejsce blisko miasta, zanim ktoś tutaj przyjdzie trochę czasu minie. Tylko ja uciekłem? Czy... rodzice tam zostali? Ich pokój był w zachodnim skrzydle. Dobrze im tak... Nie żeby mi było żal. Wszystko co robili, tylko przysporzyło mi dodatkowych blizn. Wiele razy modliłem się o ich śmierć... Czy bóg istnieje...? Ale... co teraz? Tam już nie mogłem wrócić.... nie mogłem nigdzie wrócić. Poszedłem więc przed siebie... Potem moja pamięć już się powoli rozmywa. Wydaje mi się, że gdzieś spadłem...
Ciekawostki:-Panicznie boi się ognia, wciąż posiada traumę z dawnych lat.
-Nie chce się do tego przyznać, ale bardzo lubi słodycze...
-Jego ciało pokryte jest jednakże wieloma innymi, małymi bliznami i poparzeniami, które ten jednak ukrywa sprawnie pod ubraniem. Większość spowodowali znęcający się rodzice.
***Zdolności:Wysoki próg odporności na ból - Młodzieniec już od najmłodszych lat ciągle zyskiwał poważne rany i siniaki, przeżył nawet oparzenia, dlatego właśnie jego odporność na ból jest ogromna. To nie działa jednak tak, że nie odczuwa go, a bardziej nie zaburza on wcale jego koncentracji, ani nie da nawet po sobie poznać do pewnego czasu, że cierpi.
Hazardzista - Potrafi zachować świetną, pokerową twarz podczas rozgrywek, jak i świetny z niego kanciarz. Jedną z jego cech jest to, że nie boi się postawić nawet własnego życia. Zna wiele rodzajów gier, a w tym tricków, które można użyć podczas takowych. Sam ze sobą nosi talię kart.
Relacje:Jakie pustki....
>Skarbiec<