Beyond Undertale PBF
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
IndeksLatest imagesSzukajRejestracjaZaloguj

 

 Parter

Go down 
+2
Frisk
KiedyśSans
6 posters
Idź do strony : 1, 2  Next
AutorWiadomość
KiedyśSans
Obywatel
KiedyśSans


HP : 100
Poziom duszy : 18
Doświadczenie : 45
LOVE : 2
Liczba postów : 293
Join date : 02/01/2016
Age : 34
Skąd : Tomaszów Podziemiecki

Parter Empty
PisanieTemat: Parter   Parter EmptyCzw Sty 28, 2016 10:23 pm

Drewniana chatka w Snowdin tuż przy głównej drodze, od tyłu otoczona wszechobecną w miasteczku sosną, świerkiem i innymi takimi iglastymi. Dach wiecznie pokryty śniegiem, dwie skrzynki pocztowe po lewej od wejścia, z okien zza zasłon na drogę wylewa się ciepłe, żółtawe światło - domek z pewnością jest zamieszkany wbrew temu, co mogłaby sugerować napchana listami jedna ze skrzynek jakby od lat nikt do niej nie zaglądał.

Wchodząc przez główne drzwi wita cię przestronne wnętrze salonu. Znajdziemy tu pierwszej klasy sprzęt kina domowego, żeby w doskonałej jakości móc oglądać show Mettatona, piękną zieloną kanapę, żeby w wygodzie oglądać show Mettatona i małą kuchnię niedaleko, żeby w razie czego złapać coś do jedzenia w przerwie oglądania show Mettatona.
Ktoś pod ścianą stworzył pole minowe składające się z brudnych skarpetek, koło których ktoś inny skrupulatnie stworzył serię samoprzylepnych karteczek z napomnieniami o posprzątanie tego bałaganu. Zastanawiać może jeszcze kamień ułożony na stole pod ścianą, który zdaje się być posypany czymś kolorowym. Dywan w zabawny wzorek, parę mebli tu i tam, trochę bałaganu tu i ówdzie, książki i komiksy na ziemi i regałach, po szafkach poupychane sprzęty jakich pełno w każdym domu a do tego, dla podniesienia estetyki wnętrza, na ścianach wiszą stylowe obrazy głównie przedstawiające kości.
Na półpiętro, gdzie znajdują się jeszcze dwa inne pokoje, prowadzą schody.

Wbrew powiedzonku "mały, ciasny, ale własny", domek Papyrusa i Sansa nie jest mały, nie jest ciasny, ale za to na pewno własny i w całkowicie spełniający wymogi dwóch kościstych lokatorów.
Powrót do góry Go down
KiedyśSans
Obywatel
KiedyśSans


HP : 100
Poziom duszy : 18
Doświadczenie : 45
LOVE : 2
Liczba postów : 293
Join date : 02/01/2016
Age : 34
Skąd : Tomaszów Podziemiecki

Parter Empty
PisanieTemat: Re: Parter   Parter EmptySro Cze 08, 2016 4:19 am

[po Queście w skarbcu Asgore'a i po walce Toriel/Sans vs Gaster]

Sans odesłał ranne psiaki do baru u Grillby'ego. Raczej nic im się wielkiego nie stanie, pomyślał. Ale gorzej było z samym szkieletem. Nie, nie fizycznie. To wszystko siedziało w jego głowie.
Usiadł na kanapie, wpatrując się w jego zdobycz. Dwie korony. Artefakty władzy, które powinny przypaść pewnym osobom. Powinny. Wstał i chwycił w dłonie większy. Toriel tak bardzo o niego walczyła, a teraz nie zostało po niej nic. Wciąż jeszcze widział jak jej dusza rozprysła się na wietrze, niczym płatki kwiatów echa. Wprawdzie słyszał o tym, że jest możliwy powrót. W końcu wiele linii czasowych splatało się w jednym miejscu. Ale teraz to nie miało znaczenia. Fakt był jeden, królowa była martwa. Jedyną osobą, która miała odwagę zanegować linię czasową by to odkręcić w sumie też już nie żyła, zamordowana zresztą przez samego szkieleta. Nadal czuł na rękach tą krew. Gaster nie zostawił po sobie duszy, po prostu zniknął, przebity jedną z wielu, naprawdę wielu kości.
Sans obracał teraz w dłoniach koronę Toriel, próbując wymazać obrazy z przeszłości. To był ból, okropny ból. Ale zrobił to, co było konieczne. Pomścił jej śmierć, zabił tego chorego psychicznie bydlaka, ewapnioryzował go z tego padołu. Tym samym jednak przekroczył granicę. A co, jeśli to mu się spodoba? A co, jeśli to spowoduje, że zacznie tracić rozum jak ojciec? Nie, przecież to nie mogła być prawda. Potrząsnął energicznie głową. Wmawiał sobie: zrobił to, co trzeba było zrobić. Powstrzymał mordercę, nim ten zdołał się rozkręcić na dobre. Ale przecież tym samym poważnie ranił gwardzistów. Myślał, że ma swoją moc pod kontrolą. A co jeśli nie?
Powrót do góry Go down
Frisk
Mistrz Gier
Frisk


HP : 91
Poziom duszy : 12
Doświadczenie : 61
LOVE : 3
Liczba postów : 1090
Join date : 06/01/2016
Age : 19
Skąd : Powierzchnia

Parter Empty
PisanieTemat: Re: Parter   Parter EmptySro Cze 08, 2016 6:00 am

Sans - to wręcz śmieszne, że akurat o nim pomyślała jako pierwszym. Byli przyjaciółmi, w dodatu bliskimi.. a ostatnio los coraz częściej wrzucał ich razem w wir dziwnych zdarzeń. Najpierw skarbiec, następnie Gaster, jej śmierć. Wciąż czuła kłucie w sercu, jakby jakaś ciemna czarna skaza znajdowała się na śnieżnobiałej duszy. O mały włos, a straciłaby ją na zawsze - co gorsza oddając w ręce kogoś tak szalonego jak Gaster.
Ufała mu. Wierzyła, że jest częścią jej byłego świata. Wyciągnęła do niego rękę, a on... Po prostu zaczął atakować, bez skrupułów zabił ją i prawie przejął coś tak cennego jak dusza boss monster.
Chociaż nie, to nie był Gaster. Powtarzała sobie jak mantrę zdania, że osoba, którą spotkała tylko wydawała się być dawnym znajomym (vel pracownikiem?). Naprawdę była w środku pustym obcym bytem nie mającym przeszłości.
To wszystko moja wina...
Biła się z myślami - może nie powinna była tak bardzo się mieszać? Może jej miejsce naprawdę było w Ruinach? Jakiś mały głosik w jej głowie podpowiadał - "powinnaś zostać w domu", "po co głupia próbujesz wrócić?", "już nie pasujesz do tego świata". Z początku nie dawała rady walczyć z tymi myślami, oddawała się melancholii i... histerii. Płakała długo, może nawet za długo jak na osobę w jej wieku. Na szczęscie jednak w końcu przyszedł ratunek. Niewielka iskierka światła, promyczek w ciemnym morzu beznadziejności jakie wypełniało jej umysł. Nie mogła się poddać, nie w tym świecie, tej lini czasowej. Jeśli zaczęła swoją pracę, to musiała ją doprowadzić do końca, nawet jakby miała umrzeć setki razy, z rąk każdego potwora w Podziemiu.
Długo myślała, co pierwsze miała uczynić. Bitwa, która toczyła się w jej głowie tym bardziej nie pomagała w zebraniu się do kupy i ustaleniu jakiegoś sensownego planu. Sama nie wiedziała ile to jej zajęło - dzień, dwa, trzy? W końcu gdzieś z ciemnej plamy wydobyło się wspomnienie.
Gaster stał przed nią jak żywy. Widziała go oczami wyobraźni tak ostro jak tego feralnego dnia. Mówił o liniach czasowych, zamieszaniach. Nie, nie rozumiała tych słów, nie wiedziała co one znaczą.
Ale znała o kogoś, kto mógłby to ogarnąć.
Narzuciła na siebie ciemną szatę - ot płaszcz, zakrywający wszystko włącznie z głową i ostrymi różkami. Nie mogła od tak przecież spacerować po Snowdin, zwłaszcza teraz gdy po pierwsze była uważana za martwą, po drugie nie wiedziała co stało się z Gasterem i po trzecie... była tak jakby uciekinierką z zamku. Owszem, miała plany do niego powrócić jednak.. nie, jeszcze nie teraz.
Prawie biegła przez las, spiesząc się... sama w sumie nie wiedziała czemu właściwie. Gdzieś w połowie zaczęły dręczyć ją myśli, że skoro Sans pojawił się tuż przed jej śmiercią, to i jego mógł dopaść Gaster. Z drugiej strony liczyła, że zostawiła wroga w słabym stanie.. A sam Sans raczej zaliczał się do osób silnych i dobrych w walce. Nie, nie mogło się mu nic stać!
Złapała się za materiał płaszcza w miejscu, w którym posiadała serce. Z każdą chwilą kłucie zdawało się nasilać.
Bądź silna...
Wpadła do Snowdin nieznacznie zdyszana. Poprawiła płaszcz aby mieć pewność, że nie widać ni futra, ni rogów i ruszyła w stronę punktu docelowego.
Chatka Sansa i jego brata. Nigdy wcześniej nie była w tym miejscu - jedynie słyszała wskazówki od tego starszego z rodzeństwa. Stanęła przed wejściem wahając się zapukać. Lewą ręką ściskała materiał na piersiach, jakby to była jej cenna dusza, którą powinna chronić. Prawa zastygła w połowie drogi pomiędzy nią, a drzwiami.
-Sans, proszę, bądź cały...
Wyszeptała sama do siebie i zapukała donośnie. W jej oczach były łzy, głowę pochylała do przodu, ręki nie była w stanie ściągnąć z piersi. Piękne powitanie przyjaciela zza grobu, co?
Powrót do góry Go down
KiedyśSans
Obywatel
KiedyśSans


HP : 100
Poziom duszy : 18
Doświadczenie : 45
LOVE : 2
Liczba postów : 293
Join date : 02/01/2016
Age : 34
Skąd : Tomaszów Podziemiecki

Parter Empty
PisanieTemat: Re: Parter   Parter EmptySro Cze 08, 2016 6:36 am

Sans siedział przygnębiony na kanapie. Kiedyś dzieliłby ten czas ze swoim bratem, grając w gry na konsoli. Tyle radosnych chwil. A teraz jakoś nie mógł zebrać myśli. Wpatrywał się w rubinowe serce korony. Jego posmutniała twarz odbijała się na powierzchni kamienia. Niewielka, bo niewielka, ale jednak. Było to niejako odbicie jego zranionej, zbrukanej duszy. Wcześniej potrafił zawsze znaleźć jakieś wyjście z sytuacji, a teraz...teraz w zasadzie poczuł, czym jest beznadzieja zemsty. Poczuł na własnej skórze, że nie przynosi ona ukojenia. Zabicie kogoś, kto zabił dość bliską ci osobę nie rozwiązało problemu. Był silny psychicznie, ale to był taki pierwszy krok w tą złą stronę. Zabił ojca. W chwili gdy mógł go oszczędzić... zabił go z zimną krwią. Wahał się może przez jedną chwilę, ale wystarczył zaledwie impuls, by stracił panowanie. Uwolnił całą moc. Wściekł się. Poddał nienawiści.
Sans usłyszał nagle ciche pukanie do drzwi. Otrząsnął się natychmiast z marazmu. Schował koronę za kanapą. No tak, Papyrus. Przecież kto inny by tu przychodził o tej porze? Co on powie bratu? Jak spojrzy mu w oczy? Przecież braciak znał Gastera z tej "dobrej" strony. Jak przekazać, że właśnie zabił ich ojca, bo ten posunął się o wiele za daleko, mordując drugą najważniejszą personę w Podziemiu? A może plotka się już rozeszła i Papy już wszystko wiedział? Sans wziął dwa głębokie wdechy, choć nie miał płuc i otworzył drzwi. Jakoś to będzie. Chyba.
Szkielet ujrzał, a i owszem, wysoką postać w płaszczu. Ale to nie był Papyrus. Była to inna persona. Persona, która nie powinna była przecież istnieć. Przez moment Sans myślał, że może to Asgore, dorosły Asriel, albo ktoś inny z koziego rodu. Ale nie. To wyraźnie była Toriel.
- O psia kość... - wymamrotał Sans, by nie powiedzieć czegoś mocniej.
Widział jej zimne ciało. Widział, jak jej dusza się rozpada. A ona tu teraz stała, kryjąc się pod niepozornym, szarawym płaszczem. Sans technicznie był już dawno martwy, ale gdyby miał skórę, zbielałby jeszcze bardziej. Duch jaki, czy co? Jeszcze była jakaś taka słabowita, ledwo dyszała. Jej czerwone oczy zrosiły łzy. Sans nie wiedział kompletnie co powiedzieć. Można wręcz powiedzieć, że ZAMARŁ. Czy to już był ten moment, w którym zmarli będą go nawiedzać? A może po prostu był to objaw wczesnego tracenia zmysłów? Wkrótce pewnie skończy jak Gaster. No tak, jak raz staniesz się mordercą, to już będziesz nim zawsze. Taka karma, taka faza. Wkrótce pewnie jego pokój wypełni się duchami zmarłych potworów. Papy będzie miał niezły pretekst, by robić imprezy.
Ale nie no, zaraz. Sans otrząsnął się po raz kolejny tego dnia.
- Hej Tori. Zakładam, że chcesz wejść i ściągnąć płaszcz? Musi ci być w nim duszno
Wysilony żart. Ale cóż, jakoś trzeba było robić dobre wrażenie.

Oby Podziemia nie nawiedził inny potworzy duch....te czerwone policzki...
Powrót do góry Go down
Frisk
Mistrz Gier
Frisk


HP : 91
Poziom duszy : 12
Doświadczenie : 61
LOVE : 3
Liczba postów : 1090
Join date : 06/01/2016
Age : 19
Skąd : Powierzchnia

Parter Empty
PisanieTemat: Re: Parter   Parter EmptySro Cze 08, 2016 6:48 am

Rzuciła się na niego. Dosłownie pochyliła się i nie mając najmniejszych oporów przytuliła go mocno obiema łapami ściskając tak, jakby co najmniej spotkała swojego martwego syna. Gdyby miał płuca, to by go udusiła. Cóż, w takiej sytuacji najwyżej złamie mu kręgosłup.
Płakała. Nie wiedziała już sama czy z beznadziejności swojej sytuacji, czy ze szczęścia, że jej przyjaciel okazał się cały.
-...Wybacz za tą grobową atmosferę. M-Muszę chyba bardziej się ożywić.
Przez łzy zarzuciła dwoma sucharami. Nieznaczny uśmiech pojawił się na jej pyszczku, a ona sama dopiero puściła szkieleta. Zsunęła z głowy kaptur i w pełnej krasie ukazała się Sansowi. Ciekawa rzecz - z jednej strony czerwone oczy zanosiły się łzami, z drugiej uśmiechała się niczym dziecko, któremu dano cukierka.
-Nie pytaj jak wróciłam, sama tego nie rozumiem. Mam... Mam ważne informacje... Nie rozumiem ich, nie wiem o co chodzi, ale wierzę, że Tobie one coś one powiedzą.. Wiem, że Asgore też nic nie zrozumiałby.. Głupek, nic nie wie o tym, co tu się dzieje... -Na kilka sekund uciekła wzrokiem na bok, jakby zbyt ciężko było jej mówić o mężu. -Gaster... -Znów podniosła głowę patrząc na Sansa. Pełna skupienia... ale i lęku -On... Przed śmiercią...
Urwała i rozejrzała się na boki. Nie, to nie jest dobre miejsce. Nie tylko ściany mają uszy, śnieg również je mógł posiadać.
-Możemy wejść? Jesteś sam w domu?
Powrót do góry Go down
KiedyśSans
Obywatel
KiedyśSans


HP : 100
Poziom duszy : 18
Doświadczenie : 45
LOVE : 2
Liczba postów : 293
Join date : 02/01/2016
Age : 34
Skąd : Tomaszów Podziemiecki

Parter Empty
PisanieTemat: Re: Parter   Parter EmptySro Cze 08, 2016 7:09 am

To była prawdziwa Toriel. Z krwi i kości. Padła mu w ramiona, tak trochę jakby bez ducha, ale jednak wypełniona determinacją. Sans omal nie wyskoczył z kapci. Również ją przytulił. Mówła coś o ważnych informacjach, których nie pojąłby sam Asgore. Wtedy go tknęło. Cholerne linie czasowe. Z tym, że to najwyraźniej była ta sama Toriel, co przedtem. Umarła, ale wróciła z żywych. Zaraz, zaraz, czy w ten sam sposób nie odradzał się Frisk? Czyżby to była jego moc? A może w Podziemiu działo się o wiele więcej, niż wcześniej przypuszczał? Wprowadził Toriel do siebie.
- Jestem Sams...znaczy...Sam, tak! Spocznij królowo...w sensie nie, że na wieczność, ale tu na kanapie
Czym prędzej przekazał jej koronę. Ta Asrielowa wciąż leżała w bezpiecznym miejscu na piętrze. Wiedział o co chodzi. Ale chciał też usłyszeć sporo więcej.
- Czy spotkałaś gdzieś Gastera? Mój ojciec byłby zdolny tak wrócić z grobu, ale po tobie się tego nie spodziewałem.
Powrót do góry Go down
Frisk
Mistrz Gier
Frisk


HP : 91
Poziom duszy : 12
Doświadczenie : 61
LOVE : 3
Liczba postów : 1090
Join date : 06/01/2016
Age : 19
Skąd : Powierzchnia

Parter Empty
PisanieTemat: Re: Parter   Parter EmptySro Cze 08, 2016 7:55 am

Weszła do domu. Wbrew wszystkiemu cicho śmiejąc się przy tym z jego sucharów. To nawet pocieszające, że pomimo tak dołującej sytuacji nadal potrafili wymieniać się głupawymi żartami.
Znalazłszy się w domu ściągnęła całkowicie płaszcz zostawiając go gdzieś z boku. Była przebrana, w odrobinę zmienionym ubraniu. Cóż, poprzednie zostało całkowicie zniszczone i raczej nie dało się go ponownie na siebie założyć.
-Nie mam ochoty wracać tam na drugą stronę. Trochę.. drętwa atmosfera.
Wzięła oddech na uspokojenie. Tak, żarty pomagały całkowicie się nie załamać. Usiadła na kanapie i... nawet nie spostrzegła się jak w jej rękach znalazła się korona.
Nie wierzyła, że jeszcze kiedyś znów ją dostanie w swoje łapy. Myślała, że to koniec - tam wtedy przy Gasterze. A teraz siedziała tutaj i czuła twarde złoto pod pazurkami. Dlaczego ten świat nawiedzały te wszystkie wydarzenia? Jej determinacja do powrotu, kradzież ze skarbca, powrót Gastera, śmierć. Nie, trzeba było to po kolei sobie poukładać.
-Gastera? Czy on.. umarł?
Spojrzała na Sansa i... zrozumiała. Zobaczyła w jego oczach i nim samym wszystko. Nie musiał jej odpowiadać, logika i obraz przyjaciela jaki stał przed nią podały jej na tacy wyjaśnienie - Sans go zabił. Umilkła na chwilę, odwracając wzrok. Czemu wszyscy w końcu prędzej czy później mieli krew na rękach? Najpierw Asgore, któremu ufała, a teraz jej najlepszy przyjaciel. Zacisnęła pazurki na koronie. Dobre kilkanaście sekund zajmowało jej zgromadzenie myśli. Z jednej strony - KAŻDE morderstwo było złe, z drugiej zaś.. To nie był Gaster jakiego znała, to był chory twór zrodzony ze czystej chęci zabijania i niczego innego. Należała mu się śmierć. Tak, Sans postąpił słusznie, nawet pomimo iż posunął się do najgorszego z grzechów. A ona musiała to zaakceptować. Dla niego.
-...Dziękuję.
Kilka kropel spadło na powierzchnię korony. Łzy szybko spłynęły po gładkim złocie po drodze pokonując barierę z rubinowego serca i klejnotów tworzących Runę Delty.
-Dziękuję... Za wszystko, co dla nas robisz. -Powtórzyła, podnosząc znów głowę. Koronę nadal ściskała dość mocno, jednak na razie nic z nią nie uczyniła -Proszę tylko... Obiecaj mi.. Obiecaj, że nikogo więcej nie zabijesz. Zbyt dużo tego... M-Możę cię zmienić. Tak jak Gastera... -Choć próbowała to powstrzymać, łzy mimowolnie leciały jej z oczu -...przez morderstwa straciłam wszystkich. Mojego s-syna... Asgora.. każdego kogo znałam z przeszłości.. -Jedną rękę wyciągnęła gwałtownie łapiąc Sansa za ubranie -Wiem, że to druga z moich próśb skierowana do Ciebie... Ale proszę, nie zabij już więcej nikogo.
Chwilę jeszcze wlepiała czerwone oczy w niego, przenikając go wzrokiem godnym zlęknionej o swoje dzieci matki. Trwało to może minutę, dwie, czas inaczej leciał w tej chwili. Zabrała łapę z ubrania szkieleta i sama wstała z kanapy wciąż trzymając koronę.
-Gaster mówił coś o liniach czasowych... -Zaczęła spokojnie, stojąc bokiem do przyjaciela -Zmieszały się, czy nałożyły na siebie. Mówił też, że zobaczę moje dzieci... Nic z tego nie rozumiem, ale wiem, że dla Ciebie te słowa są jasne.
Trzymaną w łapach koronę podniosła wyżej. Wyprostowała się, wzięła głęboki wdech i.. nałożyła ją sobie na głowę umiejscawiając między parą ostrych rogów. Była.. dostojna, uspokoiła się. Nie, nosząc koronę nie może płakać jak mała kózka. Odwróciła się przodem do Sansa.
-Zajmij się proszę moim światem. A ja postaram się odzyskać królestwo w dobre ręce. Nie było cię przy tym... Ale rozmawiałam z Gasterem. Miał mi pomóc, zaopiekować się wszystkim tym, czego ja i Asgore nie pojmujemy rozumem... Jednak on odmówił. Oh, byłam głupia.. Dlatego przychodzę do Ciebie. Ja.. Myślę, że dam radę. Nie wiem dlaczego poczułam, że moje miejsce z powrotem jest na zamku... -Nałożenie się na siebie linii czasowych musiało wywołać sporo zmian -..ale dam radę, będę walczyć przeciw bezsensownemu zabijaniu... Muszę, to moje królestwo i moi poddani...
Potarła łapami o siebie, podrażniając pazurki obu rąk. Przeszły ją dreszcze i chłód, którego nie mogła przegonić własnym ogniem. Nie, to dochodziło ze środka, z duszy, którą ktoś tak brutalnie naruszył.
-Jako przyjaciółka proszę cię, abyś więcej nie zabijał.. Jako królowa... proszę abyś zajął się tym, co nas otacza, a czego ja sama nie pojmuję.
Powrót do góry Go down
KiedyśSans
Obywatel
KiedyśSans


HP : 100
Poziom duszy : 18
Doświadczenie : 45
LOVE : 2
Liczba postów : 293
Join date : 02/01/2016
Age : 34
Skąd : Tomaszów Podziemiecki

Parter Empty
PisanieTemat: Re: Parter   Parter EmptySro Cze 08, 2016 10:35 am

Sans starał się nie posmutnień, ale to wszystko już odcisnęło na nim jakieś piętno. Trwałe. Ot, ojcowska MIŁOŚĆ.
- Zrobiłem, co musiałem. Za bardzo kozaczył... - skwitował krótko Sans, rozkładając ręce. Jego sucharzenie szybko się jednak skończyło gdy dostrzegł jak bardzo cierpi Toriel. Jej łzy, jej zachowanie, ta bezsilność, poczucie beznadziei. Tak, Sans też to czuł i czym prędzej wtulił się w królową.
- Jeśli jest tak jak mówisz...że linie czasowe się splatają...to nie mogę obiecać, że nie będę próbował zabić Gastera raz jeszcze. Ale jeśli będzie taka możliwość, oszczędzę go. Tym razem na serio.
Usłyszał tekst o tym, że koza ujrzy niedługo swe dzieci. Czyli,przypuszczenia szkieleta okazały się słuszne. Wszystkie światy równoległe zaczęły łączyć się w jedną, wielką nić. A to oznaczało zarówno dużo dobrego - jak powrót księcia Asriela (hej, korona się nawet na coś przyda! Trochę było mu jednak szkoda, bo leżała całkiem dobrze na jego głowie), ale to nie wykluczało też nadejścia pewnego potwora ze snów Sansa. Trzeba było być gotowym. Gdyby posiadał płyny ustrojowe i całą resztę organów, przełknąłby zapewne głośno ślinę.
- Okej, kozia mamo, sytuacja jest jednocześnie bardzo prosta, ale też bardzo trudna do wyjaśnienia. Gaster...mój ojciec...swego czasu odkrył, że istniee coś takiego jak teoria wieloświatów. Stanowi ona, że równolegle z naszą linią czasu biegnie wiele, wiele innych, z których każda różni się jakimś szczegółem. W jednej Papyrus je Spaghetti, w innej go wręcz nienawidzi, wpierdzielając marchew. Podobnie jest z potworami i ludźmi - w jednym świecie będziemy dobrzy, życzliwi i potulni, w drugiej możemy być całkowitymi chamami, popalającymi kwiatowe ziele w niechlujnym przykucnięciu. Ba, może się tak zdarzyć, że ktoś albo zginął, albo się nie urodził. Albo odwrotnie - że wciąż cieszy się życiem i nie jest tak mocno ugruntowiny. Dlatego Gaster wspomniał o twoich dzieciach. Może się tak zdarzyć, że spotkasz za jakiś czas Asriela. Całego, zdrowego, bez zapuszczonych korzonków. Problem pojawia się wtedy, kiedy ktoś chce przekroczyć te "bariery" wieloświatów i skoczyć z jednego w drugi. Mój ojciec wynalazł sposób, ale prawdopodobnie przez to oszalał. Takie skoki to nie jest coś tak prostego, jak robi Froggit - hop i już jesteśmy po drugiej stronie rzeczki. Przechodząc przez wymiary dodane po drodze jest jeszcze płonące koło, rozdzierający wszystko obrotowy nóż, a w ogóle to nasz wyskok robimy brodząc po kostki w kisielu. Innymi słowy: są małe szanse by przeżyć taki skok bez szwanku. Tylko jeśli teraz linie czasu się splatają, to takie przejście będzie niemal bezbolesne.  
Starał się wyjaśnić Toriel wszystko jak najjaśniej potrafił, a i tak czuł, że może tego wszystkiego nie zrozumieć. Undyne też łapała się za głowę. I on w sumie też, gdy pomyślał, ilu jeszcze takich W.D. Gasterów mogło przejść do tego świata. Zjazd rodzinny w najgorszym wydaniu. Herbaty by nie starczyło.
Sans chwycił mocniej Toriel, widząc jej roztrzęsione, nadal jeszcze lekko półnagie (choć ubrane, bo nowy strój) ciało. Po raz kolejny tego dnia przycisnął ją do siebie.
- Podejdę do sprawy z głową. Mam silny kręgosłup. Obiecuję, że włos z głowy mi nie spadnie. Bo i tak już nie ma jaki mi spadać.
Powrót do góry Go down
Frisk
Mistrz Gier
Frisk


HP : 91
Poziom duszy : 12
Doświadczenie : 61
LOVE : 3
Liczba postów : 1090
Join date : 06/01/2016
Age : 19
Skąd : Powierzchnia

Parter Empty
PisanieTemat: Re: Parter   Parter EmptySro Cze 08, 2016 1:09 pm

Słuchała Sansa uważnie. Teraz, mając koronę na głowie wyglądała trochę jak królowa, która zeszła do ludu, aby wysłuchać jego zażaleń i próśb. Pierwotnie splotła ręce na piersiach, w połowie spoglądając na Sansa, w połowie uciekając wzrokiem aby błądzić po pomieszczeniu. Sama nie wiedziała, czy rozumiała wszystko, czy może nie zgubiła się gdzieś po drodze ze dwa razy.
-Nie wiedziałam, że Gaster to twój ojciec...
To była pierwsza myśl, jaka pojawiła się w jej głowie. Chciała oddalić moment skomentowania całej tej teorii równoległych lini czasowych, jakby potrzebowała tych kilkunastu sekund więcej na zastanowienie się.
-Nie mam mocy aby jakkolwiek zająć się tym, o czym mówisz. I to nie jest moja rola, ja... Wybacz Sans, ja muszę wracać do zamku. Jeśli Asriel i Chara naprawdę wrócą... Nie chcę aby znaleźli się w tym świecie. Zwłaszcza Chara, kto wie, czy i jej nie poświęciłby mój mąż... Nawet pomimo, iż była naszą kochaną córeczką...
Co dla jednego było aniołkiem zajmującym serduszko, drugiego dręczyło w koszmarach, co? Oh, los bywał okrutny, a ten kierujący podziemiem zdawał się wyjątkowo nienawidzić tutejszych potworów - co chwila zrzucał na ich głowę coraz to gorsze bagaże emocjonalne.
-Nawet jeśli Gaster wróci... Zabił członka rodziny królewskiej.. To największe wykroczenie jakiego można dokonać. Już teraz ściga go chyba cała straż królewska... Asgore.. Pewnie zdołano mu przekazać informacje. N-Nie, on nie powinien być naszym problemem. Z-Znaczy Gaster, nie Asgore...
Zacisnęła usta w wąską kreskę i spojrzała na bok. O nie, król wbrew pozorom jest teraz dużym problemem, przynajmniej dla niej. Będzie musiała dużo przygotować się do nieuchronnie zbliżającego się spotkania.
-Wierzę w Ciebie mój drogi. -Pogładziła łysą czaszkę. Sama nie wiedziała, czy Sans właściwie cokolwiek może czuć... ale przynajmniej uroczo to wyglądało -Wierzę we wszystko... Że m-może jeszcze ujrzę moje dzieci, że przekonam Asgora.. że się nam uda. -Ni stąd ni zowąd po prostu chwyciła go za kościste łapki i mocno ścisnęła -Sans, nie możemy tego zepsuć. MUSZĘ wrócić do władzy, a ty MUSISZ stać na straży tych wszystkich.. zawirowań linii czasowych.. czy jak to nazywacie.
W jej oczach po raz pierwszy pojawiła się nadzieja. Delikatny uśmiech przyozdobił kozi pyszczek, a czerwone oczy przestawały być przeszklone od samoistnie lecących kropelek łez.
-Jeśli bawiąc się w Froggita pomiędzy światami... spotkasz gdzieś Asriela i Charę.. powiesz im, że ich bardzo kocham? A-Albo... Nie to głupie.. Ale może uda się i ich sprowadzić. Sans, wierzę, że dasz radę ze wszystkim. -Ucałowała go w czubek pustego łba.. Hah, wymowne -Jeśli tylko uda mi się wrócić do zamku... Z-Załatwię ci jaki zechcesz prezent.. B-Ba, nawet będziesz mógł wytarzać się we wszystkich kwiatkach Asgora.
Wyglądała... jakby wróciła jej chęć do działania i życia. Czyżby sama obecność Sansa podnosiła ją na duchu? A może fakt, że obydwoje otrzymali ciężkie zadania sprawił, że nie czuja się jedyną stojącą przed ciężką odpowiedzialnością.
-Jesteśmy chyba na siebie skazani przyjacielu.
Powrót do góry Go down
KiedyśSans
Obywatel
KiedyśSans


HP : 100
Poziom duszy : 18
Doświadczenie : 45
LOVE : 2
Liczba postów : 293
Join date : 02/01/2016
Age : 34
Skąd : Tomaszów Podziemiecki

Parter Empty
PisanieTemat: Re: Parter   Parter EmptyCzw Cze 09, 2016 12:27 am

Obecność Toriel wciąż była dla niego ogromną zagadką, wręcz szokiem. Ale mimo to tłumaczył jej to wszystko, najlepiej jak potrafił. Zaskoczyło go to, że królowa nie wiedziała nic o powiązaniach rodzinnych jego i Gastera. No tak, nie wszyscy jeszcze znali całą prawdę. Tori prawdopodobnie nie miała też zbytnio pojęcia o tym, ilu plugawych występków dopuścił się Gaster. Zabicie członka rodziny królewskiej było jednym z poważniejszych, ale na pewno nie najgorszym z nich. W końcu szalony naukowiec był też podróżnikiem w czasie i okrutnikiem, wykorzystującym czasoprzestrzeń do swych niecnych celów. Aż go zmroziło w kościach, gdy pomyślał o tym, że wróci, niemal w taki sam sposób, jak Toriel.
Ale była jeszcze jedna, gorsza świadomość. Chara. To imię odbiło się echem po jego czaszce. Przez ułamek sekundy w jego oku jakby błysnął obraz skrytej w cieniu twarzy, której oczy świeciły karmazynową czerwienią, a białe zęby szczerzyły się w sadystycznym uśmiechu.
- Lepiej nie POŚWIĘCAJMY Charze zbytniej uwagi. Nie teraz. Zwłaszcza, kiedy mój ojciec może też już się odrodził
Jego gorąca od zbytniego myślenia czacha ostygła, kiedy władczyni ognia jej dotknęła. Powiedzieć Asrielowi lub Charze, że królowa nadal ich kocha? No dobrze, ten pierwszy zareagowałby pewnie normalnie. Ale ludzka córeczka? Do Friska by to dotarło, ale do niej? Złe, koszmarne wizje znów wyskoczyły w jego głowie. Blade usta wykrzywione w kpiący uśmieszek, błysk stalowego noża.
Sans chwycił kozę mocniej za rękę w iście kościstym uścisku.
- Ty wracaj grać o swój tron w zamku. Ja spróbuję stać się czasoprzestrzeni-umilaczem.
Podarował jej koronę Asriela. Ona już będzie wiedziała co z nią zrobić i jak ją podarować. I tak dobrze na nim nie leżała.
- Sprowadzić ich, jak sprowadzić. Na razie muszę odzyskać siły po walce z ojcem. Miałem małe problemy Gasteryczne. Jego Blastery to potężna broń. Gdzieś, kiedyś, chyba nawet i ja potrafiłem to robić. - zamyślił się na sekundę.
Będzie potrzebował wszystkich sił by ochronić swoich przyjaciół. Drugi raz nie miał zamiaru patrzeć, jak Toriel umiera w taki sposób. Stała przed nim, usmiechnięta, choć z oczami pełnymi łez.Był to widok tak piękny, że zaparło mu dech w piersi, której nie posiadał. Był to też zarazem widok, którego nie miał zamiaru oglądać zbyt często. Bo wiedział, co musiała poświęcić koza.
Gdy królowa miała się zbierać, Sans zatrzymał ją w pół drogi i przytulił, rzucając się niemal na szyję.
- Cieszę się, że powstałaś z Podziemia. Wprawdzie z miłą chęcią zobaczyłbym twoje wnętrze...w sensie jakbyś wyglądała, jako szkielet, ale o wiele lepiej ci tak jak jesteś, Tori.
Puścił do niej oczko z charakterystycznym "ding" i uśmiechnął się, jak tylko on potrafił.
- Skazani? Hm, może. Następnym razem od razu wSKAŻ mi drogę, żebym nie musiał cię szukać i przybywać nieco za późno. Bywaj zdrowa Tori. Teraz raczej choroby to twój najmniejszy problem, bo żadna nie była ZABÓJCZA...za wcześnie?
Powrót do góry Go down
Frisk
Mistrz Gier
Frisk


HP : 91
Poziom duszy : 12
Doświadczenie : 61
LOVE : 3
Liczba postów : 1090
Join date : 06/01/2016
Age : 19
Skąd : Powierzchnia

Parter Empty
PisanieTemat: Re: Parter   Parter EmptySob Cze 11, 2016 3:18 pm

W chwilach takich jak ta uświadamiała sobie jak wiele rzeczy ją ominęło, jak często była po prostu ślepa. Nigdy szczególnie nie interesowała się królewskim naukowcem, ot stworzyła sobie obraz pomocnego i zapracowanego człowieka bez interesowania się czy właściwie ma on jakąś rodzinę bądź... czy tak naprawdę jest taki przyjazny. A teraz stała przed jego synem, sama będąc nie tak dawno martwa za sprawą Gastera. Los bywa dziwny, co?
Zresztą podobnie było z Charą. Pamiętała urocze dziecko, które przygarnęła, małą istotkę której robiła jedzenie, słodkiego aniołka, którego kładła do snu, siostrzyczkę Asriela, jej przybraną córeczkę. Tak jak linie czasowe zmieniły Gastera, tak ich świadomość zapewne całkowicie wywróciłaby obraz Chary w umyśle królowej. Ile to razy została przez nią zabita? Sto? Dwieście? Tysiąc? Milion? A jej syn? Gdyby tylko była świadoma przez kogo tak naprawdę zginął. Niestety ani nie miała pamięci z linii w których zginęła, ani nie znała prawdy kryjącej się za śmiercią Asriela. Chara była ukochaną córką i zapewne nie uwierzyłaby w żadne wyjaśnienia gdyby na własne oczy nie ujrzała jej czynów.
-Mówiłam, twój ojciec jest ścigany bardziej niż ludzkie dzieci... -Zacisnęła usta kręcąc nosem, niezbyt zrozumiała o co mogło chodzić Sansowi -A jeśli o nie chodzi... Chara powinna znajdować się ze mną w domu, nie zakopana dwa metry w Ruinach. Wszyscy powinni być ze mną, Chara, Asriel, Frisk... -Spojrzała na bok na kilka sekund się "zacinając" -...gdzie on właściwie jest? Dawno go nie widziałam.
W jej głowie pojawiło się kilka czarnych myśli. Zgubił się? Niee, przecież Podziemie znał bardzo dobrze. Może coś go zatrzymało? Abo gorzej - zabiło!? Nie, moment, Undyne raczej by nie straciła przyjaciela, Asgore tym bardziej... Chociaż do niego nie była taka pewna. Przez chwilę wyglądała jakby poczuła bardzo brzydki zapach i musiała się skrzywić na pyszczku. Eh, chyba złapie jakieś uczulenie na same myśli o królu czy coś.
-Czeka mnie długa i poważna rozmowa...
Odwzajemniła uścisk ściskając Sansa do swoich puchatych, miękkich pier.... yyy futra. Cóż, szkielet najwyraźniej będzie mieć dobrze wypolerowane kości.
-Nie, nie chcę w sumie przejąć władzy tak naprawdę... -Nadal go ściskając zaśmiała się pod nosem -Raczej muszę go wesprzeć, sprowadzić na dobrą drogę. Zagubił się, biedny... Przyda mu się zasłuŻONA pomoc, prawda?
Wzięła obiema łapkami koronę Asriela. No tak, ukradli przecież dwie, prawie o tym zapomniała. Skinęła mu głową w podziękowaniu.
-Asgore nie powinien jej trzymać w zamku. Zresztą on tam wszystko by pochował.. Koronę Asriela, Charę, przyjemne życie.. -Przyjrzała się bliżej złotej ozdobie książęcej głowy -...chyba schowam ją tam, gdzie leży Chara, powinni być razem.
Tori, a może ty przestaniesz zadręczać Sansa tym biednym dzieckiem? Nie wystarczy Ci, że szkielet ma nocne koszmary przez tą małą miłośniczkę robienia dziur w ciałach innych?
-Jesteś ranny? -Przyczepiła koronę do swojego ubrania i uważnie spojrzała na Sansa. No tak, głupio się pyta.. Po walce z Gasterem każdy byłby uszkodzony. -I czemu mi nic nie powiedziałeś.. Czasami zapominasz, że nie jestem zwykłą kózką?
Przetarła łapą oczy, nie chciała więcej płakać, nie teraz, gdy wiedziała, że zawsze ma swojego obrońcę pod postacią szkieleta. Wyciągnęła rękę w jego stronę.
-Powiedz tylko słowo, przecież wiesz, że uleczenie kogokolwiek to dla mnie najmniejszy problem.
Co prawda nie była pewna czy rany na duszy też jest w stanie uleczyć.. ale hej, Sans był silnym potworem, prawda? A przynajmniej tak się jej wydawało.
Miała coś więcej powiedzieć, czy może już pójść, w sumie nie wiedziała co jeszcze czynić - poczekać, powiedzieć Sansowi coś więcej? A może podzielić się z nim własnymi myślami, które ją zadręczają? Przyszła tutaj tylko zabrać korony, pokazać że żyje i przekazać szkieletowi słowa Gastera. Odwzajemniła uścisk prawie biorąc Sansa na ręce... cóż, była wyższa, a kości za ciężkie nie były.
-Nie zamierzam tak łatwo dać się zabić mój drogi. A przynajmniej nie przez Twojego ojca. -Wycałowała go w miejsca, gdzie normalny człowiek miałby policzki -A moje wnętrze... -Zaśmiała się histerycznie pod nosem i sprawiła mu całusa -...na razie może je zostawmy... M-Mam męża..
Odstawiła go na podłogę i podrapała się zaraz po policzku. Oj, głodnemu chleb na myśli, a tego "chleba" raczej w Ruinach brakowało.
-Mam ci uKOZAwać drogę? -Tym razem zachichotała już nie ze speszenia i "ciekawych" myśli, ale z własnego żartu -Dobrze, będę twoją drogowsKOZĄ. Zajmij sobie czas.. A raczej zajmij się czasem. I jak znajdziesz sposób.. sprowadź moje dzieci. -Na jej pyszczku pojawił się szeroki, szczery uśmiech, jakby naprawdę uwierzyła, że znów spotka Asriela i Charę. Oh, Sans, naprawdę chciałbyś zniszczyć tą radość Tori, marzącą aby jej przybrana córeczka wróciła z martwych? -Ja tym samym muszę zrobić małą rewolucję... Jak daleko jest stąd do zamku?
Ostatnie zdanie było bardziej pytaniem retorycznym. Poklepała szkieleta po głowie i... już mała się zebrać, gdy coś ją zatrzymało. Złapała Sansa za ramię.
-...a może nie powinnam? Co jeśli nie dam rady?


Ostatnio zmieniony przez Toriel dnia Wto Cze 14, 2016 12:44 am, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
KiedyśSans
Obywatel
KiedyśSans


HP : 100
Poziom duszy : 18
Doświadczenie : 45
LOVE : 2
Liczba postów : 293
Join date : 02/01/2016
Age : 34
Skąd : Tomaszów Podziemiecki

Parter Empty
PisanieTemat: Re: Parter   Parter EmptyWto Cze 14, 2016 12:42 am

Sans zaczynał rozumieć, że Toriel też ma ciężko. Ta koza kochała swoje dzieci bez względu na to, jakie się potem stały. Co z tego, że jedno z nich stało się masowym zabójcą i zawodowym operatorem maczety, drugie się ugruntowiło, a trzecie zniknęło jakby bez śladu. Przynajmniej w sprawie Gastera sprawa była jasna i klarowna. Kiedy przyjdzie pora, będzie zmuszony zabić ojca ponownie. choć wtedy może już będzie lepiej na to przygotowany. Trochę wzmocni kości. I psychikę pewnie też. W końcu raczej już większa tragedia się nie wydarzy.
Chyba, że nadejdzie taki okres Chary. Bardzo krwawy okres.
Ucieszył się z faktu, że Tori praktycznie wyleczyła go całkowicie. Wprawdzie był szkieletem i ran powierzchownych raczej nie miał, ale zawsze pozostawały obicia i strzaskane kostki.
Toriel nagle z białej kozy zrobiła się czerwona, kiedy wspomniał o jej wnętrzu. Cóż poradzić, że czuł wszystko bardzo podskórnie, zwłaszcza to, kiedy kozia mama przytuliła go jak własne dziecko do swojego futrzastego, miękkiego, jędrnego...eee... futra.
- MĄŻe masz rację. Zostawmy to na odpowiedni czas. Taki dobry czas. - puścił oczko do Toriel.
Po chwili poczuł jej dłoń na swym żylastym ramieniu. Po jej wzroku i tonie wiedział, że paliły ją wątpliwości. Sans popatrzył po trzymanych przez nią koronach, tudzież po piesełku, który od dłuższej chwili przekrzywiał twarz i uśmiechał się, niczym kot, albo inna lama.
- Heh mogę cię tam zabrać, jeśli chcesz
Czując wciąż na sobie Toriel, Sans aktywował teleportację.
- Wysadzę cię pod zamkiem. Ale nie będzie przy tym ognia. Tylko trzymaj się mocno

zt.
Powrót do góry Go down
Frisk
Mistrz Gier
Frisk


HP : 91
Poziom duszy : 12
Doświadczenie : 61
LOVE : 3
Liczba postów : 1090
Join date : 06/01/2016
Age : 19
Skąd : Powierzchnia

Parter Empty
PisanieTemat: Re: Parter   Parter EmptyWto Cze 14, 2016 1:01 am

Zaufa Sansowi - co innego jej pozostało? Będzie silną kózką walczącą o swoje. A kości i tak już zostały rzucone. Włamała się do skarbca, zginęła w walce z Gasterem, skupiała się na królestwie... Nie, nie mogła odsuwać w czasie spotkania z Asgorem. Trzeba to było załatwić póki miała siły. Teraz szargały nią dziwne zawirowania linii czasowych - jej myśli skupiały się na walce, pchały ją do tego, aby coś zadziałać. Jakakolwiek zwłoka mogła sprawić, że wszystko to po prostu się osłabi, a wtedy wróciłaby do płakania gdzieś w ruinach i nie ruszania się nawet do ośnieżonego lasu koło Snowdin. Nie mogła sobie na to pozwolić, musiała działać. Dla siebie, dla Friska, dla swoich (jak mniemała) martwych dzieci, dla ludzkich dzieci, dla potworów, dla Podziemia... nawet dla Asgora, aby więcej nie błądził w mroku.
Wyprostowała się i mocno złapała Sansa.
-Jak coś źle pójdzie to zapomnij o moim smacznym cieście na deser. Przekonam Papyrusa, że spaghetti ze ślimakami naprawdę lepiej smakuje.
Uśmiechnęła się szeroko i cóż.. oddała sprawy w ręce szkieleta.

(zt <3 )
Powrót do góry Go down
Wingdings Gaster
Zakorzeniony
Wingdings Gaster


HP : 100
Poziom duszy : 7
Doświadczenie : 77
LOVE : 6
Liczba postów : 519
Join date : 01/01/2016
Skąd : Powierzchnia

Parter Empty
PisanieTemat: Re: Parter   Parter EmptyNie Lip 03, 2016 2:52 pm

To wcale nie tak, że wtargnęli do tego domu. Nie no, skąd! Przecież to w pewnym sensie też i ich dom. Czyli Reni i Gastera. Po prostu, synkowie dostali go w spadku, tak jak to jest kiedy ktoś umie.. No właśnie. Umiera. Ale oni żyją! Mają się, no prawie, idealnie. Więc pora wrócić na stare śmieci. Działo się w cholerę dużo, nawet więcej niż dużo. Naukowiec tak szczerze nawet nie pozbierał się jeszcze do kupy po tym co zdarzyło się ledwo kilka chwil temu, i cały czas uważał, że takie nagłe przyjście tutaj to zły pomysł, ale w tym momencie po prostu spełniał pragnienie swojej kochanej żony. Chciała zobaczyć dwójkę swoich ukochanych dzieci, nie mógł jej tego zabronić. Ba! Wręcz jej w tym pomógł. Jakby w końcu inaczej.
- Wiesz już co im powiesz? - spytał, podchodząc do drzwi. Nacisnął klamkę, o dziwo drzwi były otwarte. Pewnie są w środku, ale kto wie. Wszedł do środka, rozglądając się. - Mam nadzieję, że dasz radę stać. - mówiąc to, postawił ją ostrożnie na ziemi, wciąż trzymając rękę w pasie, na wszelki wypadek, gdyby jednak postanowiła się przewrócić.
- Sporo czasu minęło..
Powrót do góry Go down
W.D. Ren
Bywalec
W.D. Ren


HP : 100
Poziom duszy : 1
Doświadczenie : 0
LOVE : 1
Liczba postów : 69
Join date : 02/06/2016

Parter Empty
PisanieTemat: Re: Parter   Parter EmptyNie Lip 03, 2016 3:15 pm

Stanęła na nogach, nieco niepewnie, ale jednak i spojrzała na dom. Wydawał się z zewnątrz nie zmienić zbytnio, nie licząc dobudówki drewnianej, tuż obok. Dwie skrzynki na listy... tak, stary, dobry, jej własny dom. Weszła do środka od razu, gdy mąż otworzył drzwi. W środku było prawie tak samo, jak kiedyś. Nie licząc tej pary skarpetek leżącej obok telewizora... I coś tu brudno... Czy Sans i Papyrus tu nie sprzątają?
- N-nie wiem. Byłoby miło, gdyby najpierw się nacieszyli pełną rodziną, a potem ty wyjaśniłbyś naszym synom co się stało. - Nie licząc faktu, że Papyrus nie wiedział gdzie i nad czym pracuje Gaster oraz co to pusta i linie czasoprzestrzeni to byłoby wspaniale, więc trzeba mu to powiedzieć w inny sposób, czym powinna zająć się Renia w porozumieniu ze starszym synem oraz mężem.
- Wiem, chciałabym ich już zobaczyć, przytulić... - Mówiła cicho, jakby nie chciała zepsuć niespodzianki, jaką był jej powrót. Z ojcem już zapewne się widzieli, ale z matką... to będzie pierwsze spotkanie po wielu latach. Rozejrzała się po parterze, potem po piętrze, stanęła razem z ukochanym na środku pokoju (mniej-więcej), na przeciwko telewizora. Czy... oni tu są?
Powrót do góry Go down
KiedyśSans
Obywatel
KiedyśSans


HP : 100
Poziom duszy : 18
Doświadczenie : 45
LOVE : 2
Liczba postów : 293
Join date : 02/01/2016
Age : 34
Skąd : Tomaszów Podziemiecki

Parter Empty
PisanieTemat: Re: Parter   Parter EmptySob Lip 09, 2016 2:51 am

To był szybki teleport. Przeczuwał, że coś jest nie tak jak trzeba. Jego szkielecie ciało zmaterializowało się w błysku niebieskiego światła. Wciąż jeszcze w przyklęku na jedno kolano zaobserwował zaistniałą sytuację. Pierwszym, którego dojrzał był nie kto inny, ale jego ojciec. A więc to była prawda! On naprawdę mógł się odrodzić bez większych problemów. Psychopata jak nowy, wyjęty prosto z pudełka.Unboxing psychotycznego zabójcy Gastera już pewnie krążył gdzieś po Undernecie. Choć może niekoniecznie. Płonące oko Sansa właśnie dostało dodatkowego paliwa.
- Wróciłeś po więcej? Nawet teraz jesteś mi kością w oku...ekhm...oczodole. Tym razem postaram się byś już nie wró...
Sans już strzelał kosteczkami u palców, kiedy dojrzał równie znajomą twarz, stojącą tuż za naukowcem. Chudzinka, w zielonym sweterku, która zwykle zawsze była uśmiechnięta. Nie pamiętał jej już tak dobrze, jak powinien, ale oto jednak była. A nie, moment! No jasne! No przecież.
- Używasz iluzji? A wiec wciąż masz ZŁUDZENIE, że coś zdziałasz? - stwierdził krótko i teleportował się za ojca, gotowy zadać mu cios pod żebra. Wtedy też zdał sobie sprawę, że iluzja matki jest dziwnie cóż...mięsista? Brzmiało to dziwnie, gdy mówiło się tylko o szkielecicy.
- Okej, co?
Sans zrobił dwa susy w tył, przyglądając się całej sytuacji. Przekrzywił głowę, robiąc zdziwioną minę (która nadal była jego typową twarzą szkieleta). Patrzył jeszcze nieco dłużej. Czy to możliwe? Jego własna rodzicielka postanowiła wrócić? Ale jak? Czy to był jakiś kolejny chory eksperyment Gastera? Przecież matka umarła wiele wiele lat temu.
- Czy to naprawdę ty? - zapytał, wciąż nie dowierzając. Czuł, jak jego nogi drżą. Miał je jak z waty cukrowej, albo innej gliny. W sumie to nie było takie niemożliwe, bo skoro Toriel wróciła i teraz też Gastr, to czemu by nagle sobie ktoś nie miał przypomnieć o jeszcze jednej duszyczce. W końcu wystarczyło by popatrzeć po imionach w komnacie zapisu, czy jak oni to robili. A może to była jej wersja z innej rzeczywistości? Nie no, była taka sama, jak ją zapamiętał. Łagodna, pogodna, przyjazna. Mama. Zupełne przeciwieństwo okropnego ojca.
- Jeśli to ty...to odsuń się od niego. Przy nim można mieć naprawdę zły czas.
Sans miał wrażenie, że za oknem zaraz rozpęta się jakaś burza. Wiatr się wzmagał, a jego wycie wdzierało się w szczeliny domu. Coś tu było nie tak. Bardzo, bardzo nie tak. Ale to przecież była jego i Papiego rodzicielka.
- Papiego nie ma...Gaster pewnie wie gdzie się podziewa. Ale jestem ja. A jeśli tylko spróbuje ruszyć kosteczką ten tam - wskazał na naukowca. - - To nie będę się powstrzymywał. Tylko muszę wiedzieć...

Szkielet był zbity z tropu. Kochana osoba z rodziny stała przed nim. Po tylu latach. Dlaczego akurat teraz? Dlaczego z Gasterem? O co tu chodziło? Czy to miało jakikolwiek Sens? Nie miało. Ale to tylko uświadomiło wojownika, iż może wrócic ktoś jeszcze...Te czerwone policzki...
Powrót do góry Go down
Wingdings Gaster
Zakorzeniony
Wingdings Gaster


HP : 100
Poziom duszy : 7
Doświadczenie : 77
LOVE : 6
Liczba postów : 519
Join date : 01/01/2016
Skąd : Powierzchnia

Parter Empty
PisanieTemat: Re: Parter   Parter EmptySob Lip 09, 2016 11:00 pm

To był jego dom jakby nie patrzeć. Mieszkał tu przez tak długi czas... Ale po tym wszystkim co się wydarzyło, czuł się tutaj tak nieswojo. Nie należał do tego miejsca, nie powinno go tu być. Nie powinien nawet przekroczyć progu tego spokojnego mieszkania. Ale miał swój powód by się tu znaleźć. Trzeba było w końcu sprostować wiele rzeczy, nawet jeśli na początku nic z tego nie wyjdzie. W końcu, jeśli nie spróbuje, niczego nie osiągnie. Ale czy mimo wszystko, było co prostować? Co tłumaczyć? Papyrus może jeszcze by się cieszył z tego wszystkiego, ale co na to wszystko Sans? Z nim nie będzie tak łatwo.
- To chyba.. Mimo wszystko nie będzie takie proste. - mruknął cicho. Wytłumaczyć... Lepiej niech zacznie szukać jakiś słów już teraz, zanim to wszystko się zacznie. Inaczej skończy przygwożdżony do ściany z kością w nowiutkiej duszy. Nikt raczej by się nie zdziwił, gdyby Sans tak zareagował.
- Sans... Sans... Sans... - westchnął widząc bojowe nastawienie syna, który to właśnie zmaterializował się w pokoju. Przydatna umiejętność, którą Gaster również zaniedbał... Trudno jednak wykorzystać coś takiego w pustce.
- Pewnie cie zdziwię, ale wróciłem... No cóż.. Zakopać topór wojenny? Tak, brzmi niedorzecznie ale to prawda. - zaczął tłumaczyć, nie mając najmniejszego zamiaru się ruszyć. Jakikolwiek gest... Wszystko odczyta jak zamiar ataku, a tego akurat nie chciał.
- To żadna iluzja. Nawet ja nie jestem tak podły... Tym bardziej, że byłoby to bolesne i dla mnie. - szczerze szykował się na to, że zaraz oberwie jakąś kością, szczególnie gdy ten znów się teleportował. Nie był jednak zbytnio zdziwiony tym, że jednak nic nie zrobił. To w sumie oczywiste.. Był tak samo oszołomiony jak Gaster, kiedy w komnacie zapisu zobaczył swoją ukochaną żonę.
Stał tak, nie wiedząc dokładnie co powinien zrobić... Co w tym momencie powiedzieć.. Ostatnim razem, gdy miał coś załatwić pokojowo i tak zabił, więc jak będzie tym razem? Miał tylko jedną, jedyną szansę, której nie mógł zepsuć. I tak i tak nie naprawi niczego na tyle, by być spokojnym.
Spojrzał na Ren. Była taka szczęśliwa z tego, że może zobaczyć synów, a przynajmniej jednego z nich, to w końcu było pewne. Ale czy spełni się jej marzenie o szczęśliwej rodzinie, i to tak szybko? Po tym wszystkim co zrobił?
- Sans... Cóż.. - skoro nie było Papyrusa, mógł spokojnie przejść do sedna. - Chciałem... Przeprosić za to wszystko co się stało, bez najmniejszego wyjątku.. Widzisz.. Ja.. Po śmierci Ren.. Po prostu coś we mnie pękło. Nie byłem zdolny tak szczerze do niczego, musiałeś się przez to zajmować Papyrusem, a potem.. Wciągnąłem cie w eksperymenty, bo te wszystkie ohydztwa były idealną odskocznią od wszystkiego co sprawiało ból, szczególnie tej myśli, że ją straciłem.. - opuścił głowę, refleksy w okularach ukrywały jego wzrok. - Na prawdę tego żałuję.. Na prawdę tego nie chciałem, ale.. Po prostu zachowywałem się jak nie ja.. Po tym incydencie z machiną czasu, trafiłem do miejsca, w którym nie było niczego. Pustka czasu. Miejsce bez niczego, pomiędzy liniami czasu. Tam.. Kompletnie postradałem zmysły.. I.. W sumie, powinienem ci podziękować, za to, że wtedy.. W wodospadach, to przerwałeś. W pewnym sensie.. Mnie uratowałeś.. - głos mu się łamał, ale trzymał się, nie miał zamiaru nagle się rozpłakać, nie póki nie zobaczy, że cokolwiek z tych tłumaczeń przyniosło rezultat. Szczerze, nie oczekiwał jakiś wielkich rzeczy, spodziewał się raczej, że Sans będzie miał to w głębokim poważaniu i każe mu się wynieść z tego domu, i żeby mu się na oczy więcej nie pokazywał. Jeśli tak... Cóż. Uszanuje to.
Powrót do góry Go down
W.D. Ren
Bywalec
W.D. Ren


HP : 100
Poziom duszy : 1
Doświadczenie : 0
LOVE : 1
Liczba postów : 69
Join date : 02/06/2016

Parter Empty
PisanieTemat: Re: Parter   Parter EmptySro Sie 24, 2016 12:05 pm

Nim zdążyła się jeszcze rozejrzeć, nim zdążyła sobie wszystko przypomnieć ktoś pojawił się w tym pokoju. Ktoś, kto był jej bardzo dobrze znany. Wspomnienia malutkiego Sansa uderzyły do niej ze sporą siłą i nawet nie wiedziała, kiedy oczodoły rozbłysły żywymi kolorami - pomarańczem i zielenią. Łzy bez kontroli zaczęły spływać po kościach policzkowych, a ona jak głupia wpatrywała się w syna, dłuższą chwilę nie mogąc nic powiedzieć. Kompletnie nic, zatkało ją. Wyciągnęła minimalnie dłoń w jego stronę, chcąc go dopaść i przytulić. Tak mocno, za wszystkie lata nieobecności... to było bardzo bolesne spotkanie, a jednocześnie tak wspaniałe. Czuła, jak dusza bije, jakby była sercem. Była bardzo, ale to bardzo poruszona.
Niestety...
To nie mogło trwać długo...
Sans nadal był źle nastawiony do swego ojca, tak jak jej ukochany ją uprzedzał. Kiedy Sans teleportował się za Gastera, Ren zasłoniła go własnym ciałem... szkieletem jeszcze bardziej, stanęła mu po prostu na drodze.
- Sans, nie!
Cofnął się, jednak! Zacisnęła drżące dłonie delikatnie w piąsteczki, nawet nie do końca i opuściła głowę. Jak to powiedzieć, jak zapewnić, jak zmienić jego podejście. Wszystko było dobrze, czas na zakończenie tego koszmaru.
- To koniec koszmaru... synku. Mama wróciła... - mówiąc to spokojnym głosem podeszła do niego, nie zważając na słowa o złym czasie. Podeszła, powoli klęknęła, patrząc synowi prosto w oczodoły i nagle bardzo mocno go przytuliła, wybuchając głośnym płaczem. O tym marzyła, będąc w pustce. Marzyła o tym cały ten czas, to dawało jej motywację do tego, by nie odpuścić i próbować się wydostać. Udało się, dlatego teraz pozwoliła, by strach z niej calutki wyszedł. Wtulała go w siebie, nie chcąc dać się odsunąć nawet na milimetr. Nie była w stanie mówić, zbyt dużo uczuć po prostu teraz chciało ujrzeć "światło dzienne". Zbyt bardzo... nie, po prostu potrzebowała chwili. Głaskała go uspokajająco, jakby wiedziała, że synowi działa się krzywda, jakby przepraszała, że jej wtedy nie było, że zniknęła...
Powrót do góry Go down
KiedyśSans
Obywatel
KiedyśSans


HP : 100
Poziom duszy : 18
Doświadczenie : 45
LOVE : 2
Liczba postów : 293
Join date : 02/01/2016
Age : 34
Skąd : Tomaszów Podziemiecki

Parter Empty
PisanieTemat: Re: Parter   Parter EmptyPią Sie 26, 2016 3:36 am

- M...matka....Mamuś? - pytał i próbował dotknać twarzą, jakby to wciąż była jakaś iluzja. Patrzył, przyglądał się, niczym wystraszone zwierzę. Rzucał spojrzenie to na Gastera, to znów na panią Ren. Osłoniła go, mówiła, że wszystko będzie dobrze. Wydawała się być jakaś taka zmieszana. Patrzyła w dal, ale po chwili zatrzęsła się, opuszczając wzrok. Niewiele mówiła. Po prostu trwała tak wtulona i czekała, aż się Sans uspokoi. Matczyne ciepło szkieletorki nie mogło być zjawą. Chyba, że Gaster byłby w tym tak cholernie dobry. A co, jeśli nie? Jeśli rzeczywiście oni oboje teraz...ale przecież on był okrutny, zabił Toriel.
- Mamo...o co tu chodzi? Szpik ze szpiku, kupka z kupki, to na pewno ty. Ale dlaczego też i on...
Może serio zwariował? Może naprawdę trafił już do piekła piekieł, gdzie po zabiciu Gastera musiał teraz przeżyć ich wspólne spotkanie? W sumie, pasowałoby to. Ren nie żyła od wielu lat, a on własnymi kosteczkami dobił ojca-psychopatę. Tylko jak by umarł? Czyżby ten dodatkowy keczup u Grillby'ego w końcu przyniósł rezultat? Undyne wypróbowywała nową technikę i przez przypadek nadziała szkieleta na pal? Wpadł do lawy lunatykując? Teraz to by był taki "w gorącej wodzie kąpany". W sumie to był, bo tak szybko przeszedł do ataku. Ale w tamtej chwili tylko stał. Stał i wsłuchiwał się w równomierne bicie duchowego serca i równie równy ruch klatki piersiowej Ren. Podejrzewał, że po odrodzeniu na nowo wykształciła sobie energetyczne...te...żelki, stąd było mu teraz tak miękko (szkielety w odróżnieniu od innych istot muszą sobie radzić z wykształcaniem odpowiednich organów za pomocą energii duszy. Lepiej nie mówić Papiemu, bo zacząłby się bawić z długościami i jeszcze by przeraził co niektóre kobiety, nie wiedząc dlaczego).
Niemniej, Sans milczał. Wtulił się mocno w żelki matki i omal nie uronił więcej jak kilku łez.
- Mamuś, ile to już lat. Choć z nami, będzie jak dawniej, tylko o wiele lepiej.
Nie był pewien intencji Gastera, toteż tę sprawę wolał wybadać ostrożnie. Ojciec wydawał się być inny, bardziej zadbany, nieco mniej przerażający, spokojniejszy. Sans wskazał na niego palcem.
- To jakiś nowy model? Wiesz, wolałbym nie mieć problemów Gasterycznych, ty w sumie też nie. Czy można za niego RĘCZYĆ? Kość nam z głowy nie spadnie? wiesz, bo jakby próbował nam zmienić świat na niebiesko, czy na żółto, to już ja się postaram by nic wiecej nie zmalował...
Mówił tak do matki, jak i do swego ojca. Przekrzywił głowę, ocierając z kącika oczodołu pojedynczą łzę. Może naprawdę to nie był ten sam Gaster? Znów by się linia czasowa zmieniła? Wszystko możliwe...
- Mam nadzieję, że nie ciągnie cię do chorych eksperymentów, bo wolałbym uzdrowić obecną sytuację miedzy nami.
Wciąż był nieufny. Ale jak miał być ufny, skoro czuł podskórnie nadchodzące zło. Blysk stalowego ostrza w ciemności ukazał mu się na sekundę, gdy zamknął oczy. Sans już o tym śnił na jawie. To naprawdę było blisko...*



*W linii czasowej ten wpis dzieje się przed walką w holu, a po rozmowie z Toriel, która uzyskała koronę i poszła na spotkanie z Asrielem. Dlatego też Sans jeszcze nie do końca ufa Gasterowi, a przepowiednia o nadejściu Chary dopiero zaczyna się spełniać.
Powrót do góry Go down
Wingdings Gaster
Zakorzeniony
Wingdings Gaster


HP : 100
Poziom duszy : 7
Doświadczenie : 77
LOVE : 6
Liczba postów : 519
Join date : 01/01/2016
Skąd : Powierzchnia

Parter Empty
PisanieTemat: Re: Parter   Parter EmptyPią Sie 26, 2016 11:42 am

To była piękna scena. Sans i Ren, tkwiący razem w uścisku pełnym miłości i szczęścia. Nie było tam miejsca dla niego, och nie. Jego obecność jak zawsze wszystko by zniszczyła. Szczególnie coś tak pięknego, jak radość syna z możliwości zobaczenia, przytulenia matki, która zmarła tak dawno temu. To był widok, którego on nie mógł zobaczyć. Wszystko działo się za jego plecami, a on stał i nawet nie śmiał się obrócić, jakby jego spojrzenie miało wszystko zniszczyć. Zwiesił jedynie głowę, uśmiechał się lekko zadowolony z ich szczęścia. Z resztą, szczęście Reni było jego szczęściem, więc więcej mu nie trzeba. Nie liczył w końcu, że syn nagle od tak mu wybaczy i powie po prostu, że to co było, a nie jest, nie liczy się w rejestr. Chociaż nie da się ukryć, że tego by chciał, ale to za proste rozwiązanie. On nie może przecież iść prostą drogą, po tym wszystkim co zrobił... To byłoby śmieszne. Stanowczo śmieszne i niesprawiedliwe wobec całego świata.
- Niczego nie zrobię. - odezwał się, słysząc słowa syna. Tak, był problemem nadal. Wciąż stał na krawędzi między mordercą, a ojcem. Chociaż odzyskał duszę, wciąż w trakcie tego popełnił śmiertelny błąd. Czuł tlący się w jego duszy płomyczek nienawiści do świata, który nadal szukał okazji by się wydostać i wszystko zniszczyć, żeby czarne jęzory ognia dopadły to na czym mu zależało i odebrało na zawsze, by już nigdy nie wydostał się z błędnego koła rozpaczy.
- Obiecałem Ren, że się zmienię... Wie o wszystkim. Co robiłem, nawet zbyt dokładnie.. - stwierdził nieco smutnym głosem. Więcej było w tym jednak złości na samego siebie. Wciąż nie był w stanie wybaczyć sobie tego wszystkiego co zrobił, pewnie będzie przez to cierpieć koszmary.
- Żadnych eksperymentów, żadnych morderstw.. Niczego co może komuś zaszkodzić. Już nigdy..
Powrót do góry Go down
W.D. Ren
Bywalec
W.D. Ren


HP : 100
Poziom duszy : 1
Doświadczenie : 0
LOVE : 1
Liczba postów : 69
Join date : 02/06/2016

Parter Empty
PisanieTemat: Re: Parter   Parter EmptyNie Wrz 04, 2016 9:46 pm

Tęskniła za synem, to myśl o rodzinie pozwoliła jej przetrwać w pustce tak długo i nie straciła całej duszy. Fakt, że Gaster stracił żonę zapewne spowodował, że ukochany stracił całą duszę, bo nie starczyło mu "determinacji" na utrzymanie jej. Cóż, Ren okazywała się silniejsza, mimo iż nie potrafiła walczyć, a to wiele świadczyło o tym, jak dużą siłę potrafi mieć MERCY. Kiedy pozbierała się w miarę do kupy i była w stanie mówić otarła łzy.
- Nie wiem jak to się stało. Trafiłam do ciemnego miejsca po śmierci, spędziłam tam... nawet sama nie wiem ile czasu, a potem obudziłam się przy jasnym świetle jakby gwiazdy i zobaczyłam tam twojego ojca... Oboje byliśmy bardzo zdziwieni. Jednocześnie bardzo się cieszyłam z tego powodu, ale byłam zaskoczona. Okazało się, że mimo wszystko tamto miejsce zabrało mi coś ważnego. - W tym momencie odsunęła się odrobinę, by zmaterializować swoją duszę nad dłonią. Pokazała połówkę serca swojemu synowi, ale mimo wszystko uśmiechnęła się do niego szczerze, a zarazem delikatnie i do tego znów ze łzami w oczodołach. Przekazała ją na chwilę w dłonie Sansa.
- Już was nigdy nie zostawię, na nowo możemy razem zamieszkać i nic nas nie rozdzieli. - Ten pełen szczęścia i nadziei ton... Mimo iż minęło więcej, niż 10 lat (więcej niż 15 w sumie) to i tak nic się nie zmieniła. Jednocześnie cieszyła się, że jej synek dał sobie ze wszystkim radę (nie wie o jego nieco nadłamanej psychice i wgl).
- Nie musisz się o nic martwić. Wiem, że twój tatuś stał się bezdusznym, ale... stał się jakiś cud i oddałam mu połowę duszy z połówki. Jakoś się potem zregenerowała mimo wszystko i tak twój ojciec odzyskał... duszę. Nie wiem sama jak to się stało, tak jakoś po prostu... Ale jeżeli mi nie wierzysz, możesz powiedzieć, by i swoją pokazał. - Myślała jednak, że słowa wystarczą, miała taką nadzieję.
Wyciągnęła jedną rękę w stronę męża, złapała go w orange i przyciągnęła do siebie w dosyć delikatny sposób. Wzięła Sansa na ręce, po czym przytuliła się razem z nim do Gastera. Tak bardzo mocno, tak z miłością, dużą ilością tego innego LOVE.
Powrót do góry Go down
KiedyśSans
Obywatel
KiedyśSans


HP : 100
Poziom duszy : 18
Doświadczenie : 45
LOVE : 2
Liczba postów : 293
Join date : 02/01/2016
Age : 34
Skąd : Tomaszów Podziemiecki

Parter Empty
PisanieTemat: Re: Parter   Parter EmptyNie Wrz 04, 2016 11:56 pm

https://www.youtube.com/watch?v=zNRbP7U0Iq8

No to musiał być naprawdę niezły sen. Gaster, który przepraszał i obiecywał, że nie będzie już nigdy więcej eksperymentował? Nie no, to raczej było mało prawdopodobne, ale skoro aż się korzył, to czemu miał by mu nie zaufać? O wiele bardziej skomplikowana sprawa wyglądała z duszami rodziców. Z tego co zrozumiał, Ren oddała mu połowę swojej, a on ją zasymilował i w jakiś sposób dobudował sobie resztę. Był teraz jakaś chorą hybrydą. To co zrobiła Ren dla niego było najwyższym poświeceniem. Sans nie potrafił sobie nawet wyobrazić, jak to jest żyć z połową duszy.
Ogólnie myślał, czy z taką rodziną da się jeszcze w ogóle pogodzić. I wtedy go tknęło, że nigdy żadnej tak naprawdę nie posiadał, poza Papem dla którego sam był jak ojciec w wielu sprawach. Nigdy nie czuł ciepła rodziny, nigdy nikt mu nie mówił, że będzie dobrze....ale tak na serio, że będzie dobrze. W sumie to matki prawie nie pamiętał, a teraz wyglądało na to, że wreszcie uda się poukładać te rozrzucone puzzle.
- Nie wiem wiele o was...mamo, niemal nigdy cię nie widziałem. Ale wygląda na to, że chcesz wreszcie oddać mi ten stracony czas. Ojcze...masz u mnie porządny kredyt zaufania. Zniszczyłem twoje dawne, okrutne i pokręcone ja. Nie każ mi tego robić...nig...dy...więcej!
Łzy napłynęły mu do oczodołów. Po chwili przytulił się do obojga, najmocniej jak tylko potrafił. To zabawne ile można wycisnąć uczuć i co usłyszeć, kiedy w koncu spotka się twarzą w twarz.
Powrót do góry Go down
Wingdings Gaster
Zakorzeniony
Wingdings Gaster


HP : 100
Poziom duszy : 7
Doświadczenie : 77
LOVE : 6
Liczba postów : 519
Join date : 01/01/2016
Skąd : Powierzchnia

Parter Empty
PisanieTemat: Re: Parter   Parter EmptyPon Wrz 05, 2016 12:15 am

Cała ta sytuacja.. Trzymał się jak mógł. Nie chciał się rozlecieć, póki nie zobaczy, że jest warto. Wciąż miał te swoje pesymistyczne myśli. Że nic z tego nie będzie. Że Sans mu nie uwierzy, że każe mu się wynosić i już nigdy więcej nie będzie w stanie mu zaufać. Że zawsze będzie tylko i wyłącznie wrogiem. Tego nie mógł zrozumieć, z tym nie mógł się pogodzić. Te złe myśli krążyły po joego głowie nie pozwalając na nawet chwilę wytchnienia. Wtedy całą sytuację zaczęła tłumaczyć Ren. Wciąż czuł ból w sercu. Miał być tym dobrym, a tymczasem na jej oczach zabił jeszcze tamtego lisa. Doprowadził do czegoś czego nie chciał. Czy aby na pewno można go nazywać dobrym? Przecież nawet gdy miał się zmienić popełnił ten sam błąd nie potrafiąc tego powstrzymać. Czy jest nadzieja? Na słowa Ren niemal od razu wyciągnął dłoń i zmaterializował na niej tą niepozorną, białą duszę. Sam wciąż nie mógł w to uwierzyć. Emocje buzowały, a on starał się je powstrzymywać. Niby takie same jak zawsze, ale jednocześnie tak nowe.
- To było... Głupie.. - stwierdził, niby z uśmiechem, niby smutnym tonem. - Ale i tak dziękuję, Ren.. - w końcu, przy podziale duszy... Co jeśli by nie dałaby rady i zmieniła się w potworzy pył? Wyjątkowo szybko pozbył się tej myśli z głowy, bo właśnie w tym momencie, ścisnęła ich obu w grupowym przytulasie.
- O-obiecuję.. - wyjąkał. - Obiecuję, że już n-nigdy.. Nigdy, przenigdy.. Nie.. Nie będziesz musiał tego prze.. przechodzić.. - przytulił ich obu mocno, nie mógł już dłużej się wstrzymywać. Zaczął płakać jak małe dziecko, jak wtedy gdy zobaczył Ren całą i zdrową. Jak wtedy gdy żałował swoich czynów. Czyli, to było możliwe? Mógł.. Mógł dostać szczęśliwe zakończenie? Po tym wszystkim?
- Ja.. K-kocham was obojga.. - wymamrotał, nie wiedząc już jak ma ich złapać i przytulić. - Tak bardzo.. Prze.. praszam, za wszy... Wszystko..
Powrót do góry Go down
W.D. Ren
Bywalec
W.D. Ren


HP : 100
Poziom duszy : 1
Doświadczenie : 0
LOVE : 1
Liczba postów : 69
Join date : 02/06/2016

Parter Empty
PisanieTemat: Re: Parter   Parter EmptyPią Wrz 23, 2016 11:22 am

// Aż trzeba ;< https://www.youtube.com/watch?v=SNkAFOSPZ18 //

Tak bardzo chciała zrobić zbyt wiele rzeczy w zbyt krótkim czasie. Miała nadzieję, że Sans przyjmie ją z otwartymi ramionami po tylu latach i będzie tęsknił tak samo mocno za matką, jak ona za swoim ukochanym, pierwszym synkiem. Chciała pokazać mu, że ojciec się zmienił i może mu zaufać już, że nic złego nie będzie miało więcej miejsca. Pragnęła pokazać Gasterowi, że potrafi spełnić swoją obietnicę i znów będą wielką, szczęśliwą rodziną. Oczywiście, tych wielu straconych lat nie nadrobi, ale może starać się być, odbudować więzi. Sans mógł zyskać psychiczne oparcie w matce, Gaster centrum swojego dobra, Papyrus tą miłość, której mu zapewne brakowało i duuużo uwagi.
Nie była w stanie wytłumaczyć, że od pobytu w Pustce już miała połowę duszy i jeszcze dla ukochanego podzieliła tę połówkę, nadwyrężając siebie... w sumie całe życie w tamtej jednej chwili dla niego poświęciła. Po prostu miała na wszystko jedną rzecz - zapas nadziei. Wtulała ich oboje w siebie, oboje głaskała i pozwoliła łzom płynąć. Czas wylać cały smutek i zastąpić go szczęściem.
- Ja pamiętam jak byłeś malutki, jako mały szkrab wsadziłeś tacie okulary w oczodół i wtedy powiedziałeś pierwsze słowo... Jak bał się wziąć cię na ręce, bo byłeś malutką kruszynką, taką niewinną. Uczyłam cię chodzić, potem robiłam to razem z Gasterem. Uwierz mi, byłam calutki ten czas i cię chroniłam, uczyłam, wspierałam... Nigdy nie zapomnę tego, jaki zawsze byłeś spokojny i uśmiechnięty, szczególnie, gdy spałeś... - ten drżący głos, a mimo wszystko się uśmiechała i cieszyła, że jest tak, a nie inaczej. Nie wycierała łez, nie miała po co.
- Pamiętam też jak byłeś już troszeczkę większy i urodził się Papyrus. Obiecałeś go chronić już zawsze, odkąd tylko usłyszałeś jego pierwszy śmiech i zobaczyłeś szeroki uśmiech. Ja... ja to wszystko pamiętam, opowiem ci co tylko będziesz chciał. - Nie wyobrażała sobie nigdy tego momentu, nie potrafiła, ale cieszyła się z odzyskania swojej rodziny.
- Wiesz, że dla ciebie zrobię wszystko kochanie i nie musisz za to dziękować. - Pocałowała go czule, sił już jej w drżących, drobnych rączkach brakowało. No i się stało, wybuchnęła głośnym płaczem szczęścia zmieszanego z płaczem pełnym bólu. Jednym słowem, po prostu emocje.
Powrót do góry Go down
KiedyśSans
Obywatel
KiedyśSans


HP : 100
Poziom duszy : 18
Doświadczenie : 45
LOVE : 2
Liczba postów : 293
Join date : 02/01/2016
Age : 34
Skąd : Tomaszów Podziemiecki

Parter Empty
PisanieTemat: Re: Parter   Parter EmptyWto Paź 04, 2016 5:00 am

Ach tak. To było tak dawno. Rzeczywiście, obiecywał wtedy, że już nigdy więcej nie pozwoli, by ktoś zranił Papyrusa. Jak dotąd chyba mu się to nawet udaje. Albo udawało. Gaster był wreszcie kimś w miarę ojcopodobnym, ale to wciąż matka miała u niego więcej miejsca w sercu.
- Matko, będzie dobrze. Z nami wszystkimi. Teraz chyba będę miał oczodół na ojczulka to nie powinno być nic złego
Mamcia się rozbeczała, tatuś rozkleił i obiecał, że nic złego więcej nie zrobi. A Sans? Sans tylko uznał, że to pojednanie jest wreszcie tym, na co czekał od lat. Gdy sam otarł łzy, zwrócił się do swoich rodzicieli.
- Mamuś...nie giń więcej. A ty tato... liczę, że jeszcze pokażesz, na co cię stać w tych dobrych kwestiach. Kto wie, być moze ocalimy sobie nawzajem życie. Kiedyś
Jakieś nieznane mu echo szeptało z tyłu głowy. Bał się tego jak...cóż...może nie jak ognia. Ale obawiał się czegoś niejasnego.

z. t.


Ostatnio zmieniony przez Sans dnia Sob Paź 22, 2016 8:00 pm, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Parter Empty
PisanieTemat: Re: Parter   Parter Empty

Powrót do góry Go down
 
Parter
Powrót do góry 
Strona 1 z 2Idź do strony : 1, 2  Next
 Similar topics
-
» Parter

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Beyond Undertale PBF :: Okruchy Czasu :: Okruchy Czasu :: Dawna linia czasowa-
Skocz do: