Beyond Undertale PBF
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
IndeksLatest imagesSzukajRejestracjaZaloguj

 

 Wilcza dolina

Go down 
+2
Hazel
Duch Tobiego
6 posters
Idź do strony : Previous  1, 2
AutorWiadomość
Lynx
Bywalec
Lynx


HP : 100
Poziom duszy : 7
Doświadczenie : 0
LOVE : 0
Liczba postów : 60
Join date : 28/10/2016
Age : 24

Wilcza dolina - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Wilcza dolina   Wilcza dolina - Page 2 EmptySob Wrz 09, 2017 4:01 pm

- Garson... Chodzi o tego żółwiego potwora o ile się nie mylę, prawda? A zresztą... Cóż, faktycznie może wiedzieć o co chodzi... Znaczy się, jest najstarszy i owszem, ale stare istoty czy to potwory czy ludzie często cierpią na skleroze... No wiesz co mam na myśli. A jeżeli nie wiesz, to już Ci mówię - skleretyk to ktoś, kto ma problemy z pamięcią i są to często osoby w baaaardzo podeszłym wieku. Właśnie kimś takim jest ten sklepikarz Patience. Może mieć jakieś braki typu, no wiesz, co działo się parę tysięcy lat temu wstecz. To wcale nie takie proste pamiętać wszystko o wszystkim i nawet jeżeli masz dar pamiętania to prędzej czy później na starość będzie sprawiać ci trudność przypomnienie sobie co robiłaś wczoraj, a co dopiero takie setki czy nawet większe liczby przed. I tak Patyunee, masz rację, Garson prowadzi sklep... Dokładniej... W wodospadach, jeżeli mnie pamięć nie myli. Chociaż sama widziałaś jaka jest ta moja orientacja w terenie... Ekhm, kontynuując. Jeżeli po drodze się nie zgubimy to oczywiście, że możemy tam zajrzeć, jeżeli tego chcesz... Ghh, moja reputacja przez ciebie trochę ucierpi... Widzisz, nie do końca wiesz z kim się bratasz... Chociaż to powinno być nieistotne, tym bardziej dla mnie. W każdym razie nie jestem pewny co do tego, czy stary żółw miałby coś do powiedzenia na tak naprawdę dawny temat... Ale może za bardzo wątpię w niego... No więc... Ugh, pradawny język... To nie jest w sumie temat dla dzieci. Bo widzisz to co jest pradawne nie zostało nazwane "pradawnym" od tak. - wybełkotał w miarę składnie. Rzecz jasna nie zależało mu na tym, by pójść do dziada Garsona, a tym bardziej nie wyobrażał sobie pytania go o takie rzeczy jak "dawna mowa", która nie wiadomo czy w ogóle istniała. Pewnym było to, że Lynx blefował w sprawie tajemniczych liter, a to wszystko dlatego, że sam nie miał pojęcia skąd się one wzięły. Zwyczajnie ratował sobie skórę korzystając z najprostszej metody używanej przez dorosłych do "zamknięcia" dzieci. Kłamiąc wydawało mu się, że po chwili zostawią ten temat i całkowicie o nim zapomną. Nie spodziewał się tego, że młoda ludzka dusza będzie drążyć ten wątek aż tak dogłębnie. Fakt, że mógł się domyślić tego, że Patience zadawać pytania będzie do wszystkiego, choćby przyczepi się najmniejszego szczególiku... Owszem, jego błąd, to było do przewidzenia. Jednak jak inaczej miał zapobiec ujawnienia swojego niedoimformowania? Nie widział innej drogi niż zwykłe prostackie oszustwo i nie byłoby w tym nic a nic dziwnego gdyby nie to, że poprostu bał się tego, że prędzej czy później wyjdzie to na jaw... Póki co czuł się bezpieczny, aczkolwiek starał się mówić nieprawdę jak najmniej jak to było możliwe. Nie dlatego, że miał naprawdę szczere serce; często mówił to co myślał wprost, ale nie miał też problemów z byciem kłamliwym. Nie czuł dyskomfortu związanego z tym, jednak kiedy dochodziło do momentu gdy wszystko wypełzało na jaw... Cóż, było mu głupio. Wiedział też, że gdyby tylko tego chciała ta czterolatka mogłaby dowiedzieć się od każdego wszystkiego tego, o czym chciała wiedzieć. Mając to na uwadze jego dotąd pewny głos brzmiał nieco mniej entuzjstycznie i nie opowiadał o tym tak energicznie, jak o pozostałych tematach. Wciąż nerwowo ruszał dłońmi, świadczyło to raczej o jego nadpobudliwości aniżeli o tym, że się denerwuje (chociaż każdy może interpretować to jak tylko zechce). Palce Benkiego "biegły" wzdłuż tkaniny z której zrobione były jego ciuchy. Odwracał wzrok, czasami ściszając głos, jakby nie chciał by ktokolwiek usłyszał o tym co mówi. Pomrukiwał, kiwał głową i był nieco bardziej ruchliwy niż zwykle, plus każde miejsce na ciele wampira nagle zaczęło straszliwie swędzieć. Tłumaczył przy tym, że Garson niekoniecznie musi pamiętać najmniejsze szczegóły, jednakże czytelnicy tego postu dobrze wiedzą jaki był w tym cel - chciał odwieść Patience od tego pomysłu w jak najbardziej prawdopodobny sposób... Nie miał pojęcia, czy mała miała okazję poznać tamtego przedwojennego potwora i czy gadała z nim, ale wolał zarezykować stwierdzeniem, że nie poznali się jeszcze. Właśnie, jeszcze. - Poprostu narazie tego nie ruszajmy, dopóki nie znajdziemy kogoś kto... Hm, zna się na historii bardzo dobrze? Mam na myśli kogoś, kto jest dorosły i uhh, wie o wspólnej przeszłości... Potworów i ludzi... Tak, oto właśnie chodzi. I ktoś kto ma dobrą pamięć, to przede wszystkim. - odparł o wiele głośniejszym tonem głosu niż poprzedniej, zachowując się tym razem mniej nerwowo. Wciąż co prawda gestykulował, ale to było z nim na porządku dziennym i akurat to było czymś dla niego typowym. Wzrok czerwonookiego błądził i nie był aż tak skupiony na Patience, poza tym wciąż nie brakowało mu świeżej energii - raz przy niej klęczał, innym razem stał nad nią i tak parę razy (wiem, że tyle tego razy, ale to w końcu Lynx)... Nie był w stanie zdecydować się na najlepszą i najwygodniejszą pozycje, ponieważ tak naprawdę takowa nie istniała. A to musiał patrzyć w dół, a to bolały go kolana... Dochodząc do wniosku, iż w żaden sposób sobie nie dogodzi (nieważne jak to brzmi) postanowił, że będzie co jakiś czas poprostu zmieniał układ swojego ciała, dostosowując go do jak najlepszej komunikacji.
- Dotykałem jej, Patyu-nee! Tyyyyyymiii ręęękoma! - pochwalił się nieistniejącym faktem... No cóż, dodawał sobie naprawdę dużo; we własnych dłoniach mógł trzymać co najwyżej replikę owej księgi, a nawet może replikę repliki lub replikę repliki repliki... Dalsze rozwinięcie tego raczej każdy może sobie dopowiedzieć. - Przyznam szczerze, że byłem mimo wszystko zbyt... Mały, by móc czytać... Byłem może mniej więcej w twoim wieku? A już i tak byłem najlepszym wampirrrrrrem pod słońcem! Znaczy się, pod ziemią, ale wiesz co mam na myśli... A przynajmniej tak mi mówiono... Że "jestem wyjątkowym przypadkiem" używano też na mnie różnych określeń, aczkolwiek tak naprawdę nie pamiętam jakich... Wiem tylko, że byłem specjalny, a mimo to nikt nie chciał mnie adoptować... Och... Uch. Wybacz, nieco mi się wymsknęło. Coś, co raczej nie jest zbyt ciekawym tematem i... Nieważne. W każdym bądź razie... Na czym stanęliśmy - zamyślił się na naprawdę krótką chwilę; właściwie nawet nie czekał na odpowiedź czterolatki, kiedy to znowu zaczął mówić: - Tak, Wdowia Pani mi czytała... Miała bardzo duuuuuużą bibliotekę... Ogromną wręcz. Monumentalną... Nie wiem, czy biblioteka w Snowdin jest większa, czy jej. Nigdy nie byłem w okolicznej... W każdym bądź razie kiedy byłem już nieco starszy i umiałem już czytać, przesiadywałem tam naprawdę wieeeeele wolnego czasu Patyuuuunee! Bardzo to lubiłem... Były różne - piękne, brzydkie, mądre, głupie, dziecinne, dojrzałe, z morałem lub bez... O książkach mówię, rzecz jasna. Szczególnie kiedy mój przyjaciel odszedł z... Uch. Poprostu te książki były naprawdę czymś fajnym do zabicia czasu i smutków... To o co jednak pytasz, tyczy się tej jednej księgi... Było tam wiele skomplikowanych słów, więc... Emmm... Nie rozumiałem ich. I w sumie teraz je zapomniałem... - po pierwszym kłamstwie pozostałe były banalnie proste. To prawda, że Benki przeżył większość swojego życia w sierocińcu. Stracił rodziców i innego wyjścia nie było... To o czym było wyżej wspomniane - owszem, Lynx był bardzo trudnym dzieckiem. Buntowniczym, nadpobudliwym, łobuziarskim i przede wszystkim znacznie wolniej przyswajał wiedzę. Rzecz jasna nie chciał się z tym pogodzić i właśnie przez to stworzył nieprawidłowy obraz siebie, który miał za zadanie skryć ciemnym płaszczem niewiedzy jego porażki. Jednak to nie tyczy się niczego, o czym mówiła Patience, racja? Prawda, mimo to wspomnienia były czymś czego nie dało się wyrzucić z pamięci i tak naprawdę krwiopijca zaskakująco łatwo był w stanie przejść z szczęśliwego stanu do melancholijnego czy nostalgicznego i vice versa, więc ciężko jest mu się dziwić nagłych przypominastek z przeszłości.
- Mnie wiele nauczyła Wdowia Pani... Nie mam pojęcia, czemu nie ma tu żadnej szkoły. Może uznali, że bez tego będzie prościej, czy coś? W końcu rodzice dzieciaków mogą nauczyć je podstawowych informacji, a żadnych bardziej skomplikowanych rzeczy tutaj nie potrzeba... Nie jestem jednak pewny, czemu. Zakładam jednak to, że nie mają kogo uczyć ani kogoś kto by te dzieciaki chciał nauczać... No i oczywiście musieliby być też chętni do tego, by faktycznie uczestniczyć w tych "lekcjach". Pamiętam jedynie, że Wdowia Pani prowadziła w sierocińcu... Khh... Swoistą szkołę prywatną dla opuszczonych młodych potworów. Ja również brałem udział w tym wszystkim. - odparł w odpowiedzi na pytanie Patience. Nigdy wcześniej sam nie zastanawiał się nad tym, że w Podziemiu nie widział żadnej publicznej uczelni, po głębszym zastanowieniu się doszedł do wniosku, że zwyczajnie nikomu nie było to potrzebne. Rodzice uczyli swoje pociechy osobiście - ta opcja wydała mu się najbliższa prawdzie. Dusza cierpliwości chciała być nauczycielką. Cóż, według Lynxa był to baaaardzo nudny zawód, jednakże czego tu się dziwić, skoro lubił zadziwiać i zwracać na siebie uwagę? Co prawda jako nauczyciel miałby wiele atencji jedynie dla siebie, aczkolwiek nie robiłby i nie mówiłby tego co by chciał, a jedynie to co by mu kazano. To nie interesowało Benkiego, ponieważ chciał zyskiwać ją (uwagę) całkowicie po swojemu na swój własny porąbany sposób. Od kiedy interesował się magicznymi sztuczkami nie był w stanie stwierdzić, prawdą jednak jest fakt, iż nienawidził ludzi (i potworów), którzy uważali się w tym za lepszych od niego. Gardził każdym kto ośmielił się być piękniejszym i bardziej błyszczącym, a w własnej zawiści psuł to co udało się stworzyć innym. Taki już był; czteroletnia dziewczynka nie znała go od tej strony, a przynajmniej jeszcze nie teraz. Możliwe, że wkrótce pokaże się jako właśnie taki - obłąkany i szalony. W jego pracy natomiast nie chodziło o to, by zarobić jak najwięcej, a oto, by błyszczeć w świetle reflektorów jak najdłużej i przy największej jak to tylko możliwe widowni. Owszem, był bardzo atencyjny, ale on sam się tego nie wypierał, a wręcz cieszył z tego, że może być w czyimś mniemaniu uliczną gwiazdą.
Na pytanie o łyżwy aż się rozmarzył, wspominając przy tym minione lata ćwiczenia jazdy na nich. To było coś! Ekscytujące, piękne, zadziwiające i robiące spory szum wśród publiczności, jeżeli takową się miało (wampir miał ją w postaci przyjaciół). Oczywiście najprzód trzeba było wyćwiczyć koordynację ruchów, ich płynność, równowagę, skoki, wszystko co było potrzebne do tego sportu i rozrywki. W końcu kiedy dziecko umilkło odezwał się: - Tak to prawda, jeździłem na łyżwach. To nie jedyna rzecz, którą robiłem za młodu... Dużo zwariowanych rzeczy można by powiedzieć. Jeżeli jednak mowa o łyżwach... To przede wszystkim sport, a każdy z nich jest do pewnego stopnia NIEEEEBEZPIECZNY! Patyunee. Łyżwiarstwo figurowe to, hmm... Można to chyba zaliczyć do sztuki? Jeżeli robisz to przed innymi, musisz być NAAAAAJPIĘKNIEEEEJSZYM sobą, jak to tylko możliwe! Wykonujesz wiele skomplikowanych choreografii, skoków... To też rozrywka, ale przede wszystkim - światła są skierowane tylko na ciebie! Przez te lata krycia się moje występy na łyżwach, cóż... Widzieli jedynie moi przyjaciele. Teraz może się to zmieni! Co by Ci tu... Aaa tak! Łyżwiarstwo wcale nie jest łatwe. Poruszasz się w końcu na lodzie, który jest przede wszystkim ślizgi. Jeżeli jesteś początkującym to wnet pewne, że się wywalisz raz lub dwa, a nawet trzy... O potknięcia nie trudno nawet jeżeli poprostu jeździsz dookoła, a co dopiero kiedy dochodzą do tego przeróżne fiiiiiguuuu~ry! - na chwilę przerwał obkręcając się tak, jakby właśnie jeździł na łyżwach... Co było trudne, bo śnieg nie był lodem, a jego buty - łyżwami. - To lata praktyki Patyuu~nee! Musisz się nauczyć kontrolować swoje ciało, przerzucania jego ciężaru z jednej nogi na drugą, opanowanie hamowania łyżwami, jeżeli chcesz jeździć figurowo to oczywiście również różnych figur i skoków! Toeloop zdaje się jest najprostszy do wyćwiczenia, natomiast Axel najtrudniejszy... Ze skoków kopanych rzecz jasna!~ A jakie to uczucie, hmm... Ekscytujące! Wszyscy patrzą na ciebie! Jeżeli nie jesteś zbyt pewny siebie, to łatwo jest się zdekoncentrować i zdenerwować, jeżeli coś ci nie wyjdzie. To coś fajnego i pięknego! Ale nie lubię, kiedy ktoś jeździ lepiej ode mnie, pff... - jego początkowo optymistyczny ton głosu zmienił się w burzliwy i pogardliwy w ostatnim zdaniu. To pewne, że nie trawił tych, którym wychodziło z czymś lepiej i łatwiej... Nauka jazdy zajęła mu naprawdę długo i ilekroć widzi nowicjusza, który pojmuje zasady łyżwiarstwa szybciej niż on krew go normalnie zalewa. Moment później znów poprawił się mu humor, a on odpowiedział tak jak gdyby nigdy nic: - Pewnie się o ciebie bali. Łyżwy - jak już wcześniej mówiłem - to fajna rozrywka, ale wymaga zaangażowania i wytrwałości. Nie można się mimo wszystko zniechęcać od samego początku, bo naprawdę truuuuudno jest się od tak wszystkich reguł wyczuć! Akurat łyżwiarstwo jest dla mnie czymś równie fajnym co magia, więc chętnie jeżdżę na nich, jeżeli jest ku temu sposobność.
Ach, jakaż ona jest niczego nieświadoma! Dzięki tym wszystkim "komplementom" zyskała wręcz błyskawicznie część zaufania i tej lepszej strony wampira, więc jednak wyszło z tego coś w miarę okej. Czerwonooki uśmiechnął się i zmrużył swoje ślepia, które teraz nawet na Patience nie patrzyły. - Co prawda to prawda. Musisz dużo wiedzieć, żeby się niiiigdy nie mylić! Inne potwory ustępują mi, co jest dziwne, ale ciężko jest się im dziwić - jako ktoś nieomylny i mający rację w każdej sprawie prawdopodobnie zasługuję na takie traktowanie... Czasem jest to męczące bo mam wrażenie, że jednak racja nie jest po mojej stronie. Ale oni wciąż mówią: "przecież ktoś tak wspaniały nie mógłby się pomylić", a na to już nie mam wpływu... Więc wychodzi na to, że oni mówią prawdę. Kiedyś się ze mną spierali, ale najwidoczniej zmądrzeli i dostrzegli, że faktycznie jest tak jak mówię. A skoro ktoś, kto nigdy się nie myli musi być mądry, wychodzi na to, że ja właśnie taki jestem! A to brzmi jeszcze lepiej, niż przedtem! O tak, ☆Benki Lynx Ten Który Nigdy Się Nie Myli☆ jest jednocześnie ☆Benkim Lynxem Mądrym I Nieomylnym!☆ Teeehee~ - zaśmiał się pod koniec, bardzo intensywnie gestykulując.
- Oooooowszem, bingo, bingo Patyuu~nee! To ja, to JAA! Benki Lynx, ten o wielu imionach! Wykonane specjalnie dla mnie, chociaż wydaje mi się, że Ethel zrobił ich więcej na sprzedaż... Ciekawe czy ktoś już kupił ☆Małego Przesłodkiego Mnieee!☆ - powiedział bardzo radośnie obserwując przy tym reakcje błękitnookiej czterolatki. - Masz na myśli, że jest prawie tak samo uroczy jak JAAAAAA~, czy może, że jestem prawie tak samo uroczy jak mały JAAAAAA~? - mówiąc to zrobił jedną ze swoich min z serii "spójrzcie na mnie, jestem taki niewinny i uroczy, nikogo nie mam zamiaru zabić". Puścił małej oczko i uśmiechnął się szeroko obnażając swoje ostre kły, a wolną dłoń ułożył w kształt położonego V (czyli taki znaczek ">").
- Powiedzmy, że się zastanowię. ~- powiedział, nie kryjąc rozbawienia. Widząc jednak, że dziewczynka jest jak najbardziej poważna, sam także spoważniał. Westchnął cicho widząc, że Patience jest bliska płaczu, więc trochę cichszym i spokojniejszym, a przy tym również monotonnym głosem powiedział następujące słowa: - Hejj, już, spokojnie. Spokoo~jnie! Śmieję się tylko. Ale taki typ potworów również występuje w tych okolicach. Udają miłych, by zdobyć twoje zaufanie, a kiedy wyczują oni jakąkolwiek okazję na to by cie zranić i twoich przyjaciół, wykorzystają ją. Nie mogę jednak powiedzieć tego, że nie... No wiesz, będąc wampirem... Mam na myśli, że nie obiecuję, że nie ugryzę go. A tym bardziej, jeżeli będzie słodko pachnieć... Ale to nie jest takie złe, nie umiera się od tego, jeżeli ktoś taki jak ja potrafi nad sobą panować. - wzruszył ramionami, najwidoczniej zadowolony ze swojej szczerości i odpowiedzi. W końcu był krwiopijcą, to normalne, że z czasem kogoś zrani... Nieświadomie... Lub z świadomością.
- Pewnie masz rację. Ale to nie przeszkadza, bo ja lubię się wyróżniać, tehee! Ethkyuun mnie tego nauczył. - pochwalił się. - Tak, jeżeli chcesz, to Ci pokażę. Ale to już następnym razem Patyuu~nee! Skąd je mam? Pierwsze dostałem od Wdowiej Pani, a drugie od Fiony... Niektóre kupiłem, a czasem nawet sam się w to bawię żeby sobie zrobić jak najładniejsze soczewki! Takie z gwiazdkami, rożem i brokatem... Ale nie jestem od tego specjalistą, więc jeszcze żadna z tych prób się nie udała, tehee~ Będziesz mogła takie mieć, jak się nauczysz jak o nie dbać. Nie można w nich spać, trzeba je nawilżać i tak dalej... Co do bolenia... Ja właściwie nic nie czułem, ale słyszałem, że niektórych to trochę szczypie... Z początku z tym może być trudno, ale potem to chyba mija. Ja akurat takich problemów nie miałem, więc ci tego, Patyuunee, nie powiem.~ - streścił to jak tylko mógł. Rozwodzenie się nad soczewkami nie interesowało go aż tak bardzo, więc zwięzła odpowiedź powinna wystarczyć. Wolał przejść do innego tematu niż jego oczy. Owszem, lubił ich zarówno naturalną barwę jak i w postaci soczewek, ale nie miał zbytnio co o nich opowiadać. To, że jego prawdziwym kolorem ślepi jest rubinowy Patience już wiedziała, a nawet sama widziała.
- Racja, męczą zwierzęta... Właściwie to nie lubię zbytnio cyrków. - podsumował swoją opinię na ich temat. Rzecz jasna własne występy uważał za lepsze od tych wystawianych w namiotach cyrkowych, więc nie czuł jakoś urazy do czterolatki. W sumie nigdy nie miał okazji ich zobaczyć ani w nich uczestniczyć, aczkolwiek... No cóż, nie musiał być ani razu gdzieś by stwierdzić, że i tak potrafi zrobić coś lepiej niż ci, którzy coś wystawiali. Jego natura taka już była, co tu dużo gadać?
- Z tego co widzę, bez twardej szczotki raczej się tu nic zrobić nie da. Ale nie mam czegoś takiego przy sobie, nie jestem przygotowany na akurat takie sytuacje... Mama cię czesała mówisz? Pewnie ci tego brakuje. Mi warkocze plotła Wdowia Pani. Dużo osób się śmiało, że mam długie włosy jak dziewczyna, tehe. Ale z takimi właśnie można zrobić tyle niesamowitych rzeczy! - rozmowa o włosach to coś co sam bardzo lubił... Często się nimi bawił mając gdzieś, czy fryzura jest mniej lub bardziej niemęska. A to kitek na dole, jeden lub dwa wysokie końskie ogony, kok w kształcie gwiazdy, dwa krótkie w kształcie gwiazd, rozpuszczone, warkocz lub nawet dwa, dobierany lub nie... Tyle pięknych rzeczy możnaby było zrobić z długimi włosami! Niestety jednak na raz mógł mieć jedno uczesanie, dlatego też dość często je zmieniał. Nawet w ciągu dnia o każdej jego porze był w stanie mieć ich parę! - Tak umiem robić warkocze bo sam często sobie robię i pewnie, będę mógł cię nauczyć. Co do czesanie CIEBIE, mhm, nie mam niczego czym mógłbym rozczesać ci ten kłopot na głowie, ale... - włożył jej dłoń pod spódniczke we włosy, próbując przejechać nią po całej ich długości jakoby posługując się swoimi palcami jak ząbkami grzebienia. - Zwykle gdy nie miałem nic pod ręką do rozczesywania używałem dłoni... Dzięki temu może nie będzie dokładnie, ale nie będzie aż tyle kołtunów. Więc warkocz, co? - nie czekając na jej odpowiedź okrążył ją i znajdując się za czterolatką przystąpił do akcji ratowania fryzury Patience. Starał się robić to delikatnie jak tylko mógł. Co prawda raz czy dwa pociągnął za mocno, ale było to nieuniknione, ponieważ włosy dziewczynki były w nie za fajnym (jak dla wampira) stanie. Samo plecienie warkocza zajęło mu krótką chwilę, w końcu miał bardzo zręczne i wyćwiczone w tej dziedzinie ręce.
- Zabawkowy? Nic się nie stanie? W porządku... Jeżeli tak uważasz i jeżeli dajesz sobie z tym radę to nie ma sprawy. - powiedział. Nie to co prawda miał na myśli, ale dobrze wiedzieć, że błękitnooka ma to pod kontrolą. Albo przynajmniej takie daje wrażenie.
- W to sam nie wątpię. Ciężej byłoby taki program dostać... Ale to zdecydowanie zabawne. - odpowiedział zadowolony, że już ma swojego pierwszego widza wśród ludzi.
Na słowa o tym, że jest dużo ludzi w Podziemiach zareagował z początku zdziwieniem, a po chwili obojętnością. Cóż, skoro teraz jest tu bezpiecznie dla ludzi i podobnych do człowieka potworów ciężko byłoby się dziwić, że faktycznie jacyś tutaj są.
- Ja żadnego smoka nie znam i nie wiem czy tutaj takowe żyją. Wiem tylko o tym wampirze, który się w takowego zmienia i to naprawdę wszystko. Ewentualnie znam jeszcze potwora dinozaura, ale to nie jest smok. - wzruszył ramionami niezbyt interesując się tematem tych ziejących ogniem gadów. - Tak, mają łuski. To w końcu gady, takie jak żółwie czy jaszczurki...
Kiedy czterolatka zaczęła się pytać o przyjaciółkę, albo właściwie dziewczynę różowowłosego ten syknął wykrzywiając twarz w grymasie i marszcząc brwi ze złości. Przez chwilę milczał, próbując zapanować nad wściekłością i smutkiem i w tym właśnie celu oddalił się od Patience na parę kroków. Nie miał pojęcia co powinien powiedzieć; błękitnooka wydawała się być świadoma tego czym jest śmierć i już nie pierwszy raz wampira zaskoczyła swoim opanowaniem. W końcu myślał, że go zostawi, kiedy to usłyszała o tym, że żywi się krwią. - Podobna z charakteru... Ona, khh, już nigdzie nie mieszka. Była piękna. Ale już jej nie poznasz, bo jej już nie ma. Od dawna. Mam na myśli, ona... Khh, nie żyje...
- Masz na myśli krew? Najlepsza jest po okresie dojrzewania... Przynajmniej taka smakuje mi. - wzruszył ramionami, wciąż miał nie najlepszy humor.
- Dzięki.- odparł szczerze się uśmiechając. Zawiesił dzyndzyk na swoim miejscu, po czym powiedział: - To jak, idziemy przed siebie, co nie?


myśli
mowa
Powrót do góry Go down
Patience
Mistrz Gier
Patience


HP : 100
Poziom duszy : 20
Doświadczenie : 37
LOVE : 0
Liczba postów : 558
Join date : 27/04/2017

Wilcza dolina - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Wilcza dolina   Wilcza dolina - Page 2 EmptySob Wrz 09, 2017 11:11 pm

Uważnie słuchała słów Lynxa, szczególnie kiedy usłyszała nowe dla niej słowo. Skleroza. Uh, smutna przypadłość. Osobiście Patience nie wyobrażała sobie ponownie stracić jakichkolwiek wspomnień. Już raz żyła w błogiej nieświadomości… Nie chciała tego powtarzać. Wolała żyć znając prawdę, nawet jeśli byłaby bardzo… Ciężka.
- Czemu twoja reputacja ucierpi? I co to jest? I czemu jest nieistotne? – zaczęła pytać, słysząc nowe słowo, zaciekawiona jego znaczeniem. Porzuciła jednocześnie temat pradawnego języka, uważając go w sumie za zakończony: ani ona, ani on go nie znali, a mogli się tylko domyśleć, jaki on jest. Czasami spuszczała wzrok na jego ręce, które były rozbiegane po całym ciele różowowłosego. Oczywiście gdyby wiedziała, jak rozpoznać kłamstwo to pewno już Lynx by został zdemaskowany, ale jako, że rozmawiał z Pati… No, jego słowa były po prostu dla niej prawdą.
Spojrzała z podziwem na jego dłonie, kiedy doszło do słów „tymi rękoma”, wydając z siebie również ciche „wow”. I reakcja ta nie była ani trochę wymuszona! Dla niej coś takiego byłoby niemałym osiągnięciem. W końcu te książki muszą mieć miliony lat!
- Co to znaczy monumentalna? Dlaczego byłeś wyjątkowym przypadkiem? I czemu cię nikt nie chciał? Ja jakbym mogła to bym cię adoptowała! A co to znaczy adoptować? – zaczęła się dopytywać, chociaż uwagę bardziej skierowała na dalsze słowa wampira. W jej oczach błysnęła troska, a sama przekrzywiła delikatnie głowę.
- Czym się smuciłeś? – zapytała po odpowiedzi udzielonej na tamte pytania, aby po tej chwili zająć umysł ponownie innym tematem, do którego przeszli pewno nadzwyczaj gładko. Tak to jest, jak się dobiorą dwie osoby, które lubią zmieniać obiekt rozmowy!
- Trochę szkoda… Bo taki potwór czy człowiek, co nie ma rodziców to musi dobrze poszukać nauczyciela – odpowiedziała tyle, ile wiedziała, a przy tym pochwaliła również pomysł Wdowiej Pani o szkole prywatnej. Bardzo dobra inicjatywa to była z jej strony, aby się zająć losem pokrzywdzonych przez los dzieci.
- A co jeszcze robiłeś jak byłeś młody? A już nie jesteś młody? Nie wyglądasz na starego… A co to ten… Tollop? Albo ten… Axel? Jak one wyglądają? Czy są skoki nie-kopane? A jakie są jeszcze inne figury? Chciałabym kiedyś spróbować! – zadała całą chmarę pytań, której Lynx musiał niestety sprostać, po czym wyraziła swoje pragnienie, zapalając się do tego pomysłu. Oh tak, chciałaby kiedyś założyć łyżwy i przynajmniej spróbować się utrzymać na lodzie. Raz w zimę się na nim poślizgnęła, przez co obiła sobie mocno tylną część ciała… Ale jak się ma specjalne buty do tego to nie może być to takie trudne, jak utrzymanie się na lodzie bez nich, prawda?
- Mam na myśli on prawie tak uroczy, jak ty – zachichotała cicho po powiedzeniu tych słów, ale wszystko mówiła szczerze, a jej śmiech wynikał jedynie z rozbawienia zaistniałą sytuacją.
- Kto to Ethel? Ja bym kupiła! Jest zbyt słodki, żeby powiedzieć mu nie! – powiedziała nadal uśmiechnięta, uważnie patrząc na miniaturkę wampira w wydaniu plastikowym. Ciekawe, ile by taki kosztował… Sama nie miała zbyt dużo pieniędzy, ale pewno jakieś kieszonkowe by dostała od kogoś! A przynajmniej do tej pory dostawała wszystko, na co miała ochotę, samej nie wydając ani grosza. Da radę się ustawić w Podziemiu? Da radę!
Po jego słowach wzięła parę wdechów i przetarła oczy rękawem kurtki, pozbywając się ich na chwilę obecną… I miała nadzieję, że już nie wrócą, a wampir nie będzie jej tak brzydko straszył! Nie lubiła czegoś takiego… Ale to nie oznaczało, że nie lubiła Benkiego. Szczególnie, jak przyznał się, że to była tylko zabawa. Co prawda, niezbyt udana, ale… Się starał!
- A… A jak można rozpoznać, że ktoś jest miły, ale ma złe zamiary? – zapytała, a na słowa, że prawdopodobnym będzie, że go ugryzie, przytaknęła jedynie głową. Zrozumiała go, to jest jego jedzenie tak w sumie. Ale oczywiście nie wiedziała, jak to będzie musiało wyglądać i w jaki sposób wampir będzie gryzł swoją ofiarę. Ciężko było jej to sobie wyobrazić, nawet jeśli miała wyjątkowo bujną wyobraźnię. A co do soczewek… Brzmiało to bardzo skomplikowanie. Tu nawilżyć, spać w nich nie wolno, w dodatku trochę szczypie, jak się je na oczy nakłada. Cóż… Może to tylko z pozoru wydaje się trudne, a w rzeczywistości jest łatwe jak pisanie… Oh, chwileczkę…
- Kto to Fiona? – zadała pytanie, w sumie kolejne, które dotyczyło jednej z osób, które znał Lynx. I w sumie tyle miała pytań odnośnie tych specjalnych nakładek na oczy, które mogą zmienić ich dotychczasową barwę. Ciekawe, jakie jeszcze barwy posiada w swojej kolekcji wampir… A na wieść, że następnym razem jej pokaże, przytaknęła ochoczo głową. To już mu się spora kolejka robi! Reszta magicznych sztuczek, kolekcja soczewek… Czy to oznaczało, że zaprasza ją do swojego domostwa? Na to najwyraźniej wyglądało.
- To są szczotki twarde i miękkie? – zapytała, zainteresowana od razu nowym tematem, ten o cyrkach traktując jedynie skinięciem głowy na znak zgody ze słowami wampira. Dla niej szczotka była jedynie szczotką... Może dlatego, że dotychczas nie potrzebowała znać ich rodzajów i rodzicielka czesała ją po prostu jedną z nich, nie mówiąc jej o tym?
- Tak… Brakuje mi tego – powiedziała głosem, w którym pobrzmiewała nutka smutku. Chciałaby kiedyś wyjść na powierzchnię i przywitać się ze swoimi rodzicami. Powiedzieć, że wszystko z nią w porządku i że znalazła wielu nowych przyjaciół, którzy się nią zajęli. Ale… To było niemożliwe, żeby opuścić Podziemie. Głównie ze względu na barierę, przez którą potwory od setek lat nie mogły przejść.
- Mi się tam podobają twoje włosy! Są taaakie długie i mają ładny kolor! – powiedziała, nie mogąc zrozumieć, czemu inni chłopcy się wyśmiewali z wyglądu Lynxa. Włosy to tylko… Włosy. Tak jak wygląd to tylko wygląd. Nie liczy się to, jaki jesteś z zewnątrz, a to, jaki jesteś w środeczku. Dlatego Patience nie bala się dużych i z założenia strasznych potworów. Nie czuła przed nimi strachu wierząc, że gdzieś w głębi są istotami, które nie chcą nikogo skrzywdzić, a że Matka Natura obdarzyła ich takim, a nie innych wyglądem to już nie ich wina.
Przytaknęła głową, potwierdzając wybór fryzury, po czym pełna ekscytacji pozwoliła Benkiemu przeczesywać swoje włosy, co było już na początku trudnym wyzwaniem. Nie było pociągnięcia dłonią, przy którym wampir nie musiałby się zatrzymać i rozplątać kołtuna. Jak na razie było w porządku…
- Aua! – krzyknęła, kiedy po raz pierwszy pociągnął ją mocniej, łapiąc się w odruchu za głowę w miejscu, gdzie pociągnięty kosmyk łączył się ze skórą. Gdy pociągnięcia były lżejsze, ale nadal mogły być odczuwalne dla czterolatki, syczała cicho, aby wyrazić swoje niezadowolenie, wykrzywiając przy tym twarzyczkę. Ale nie prosiła o koniec, po prostu czekała, aż to wszystko się skończy. Kiedy przeszedł jednak do plecenia warkocza, Pati oczekiwała tylko momentu, w którym ją pociągnie… O dziwo to się nie stało i już po chwili usłyszała, że fryzura jest gotowa. Powitała to ze zdziwieniem, po czym wzięła końcówkę warkocza i spojrzała na nią. Po krótkiej chwili Lynx mógł poczuć, jak mała dziewczynka przytula go z szerokim uśmiechem.
- Dziękuję! – powiedziała głośno, a po dłuższej chwili odsunęła się nieco od niego. Ot, taki jej zwyczaj dawania podziękowań, z którym musiały się mierzyć wszelkie osoby przez nią poznane. Chyba, że na samym początku zaznaczą, że nie chcą być przytulane tylko wolą jakieś inne nagrody typu… Głaskanie czy drapanie za uchem!
- Ale fajnie jest móc zamieniać się w smoka! – stwierdziła, a przez jej myśli przetaczały się myśli, co ona by robiła, jakby była takim gadem. I przede wszystkim – jakby wyglądała. Na pewno by miała łuski! Tak jak Undyne albo Rhav! A może jakieś inne? Ale w sumie… Łuski to łuski, dużo się różnić nie muszą, prawda?
- Jak nie żyje… To może kiedyś wróci? – zapytała, próbując pocieszyć jakoś potwora, który wyraźnie posmutniał. Nie rozumiała za bardzo sytuacji, w której straciłaby osobę w tak drastyczny sposób, jak to doświadczył Lynx. Nigdy nie musiała oglądać, jak ukochana przez nią osoba odchodzi… I prawdopodobnie dlatego nie była w stanie w pełni poczuć tego smutku i frustracji.
W odpowiedzi na pytanie i podziękowania uśmiechnęła się szeroko i złapała jego dłoń, po czym pociągnęła… W sumie w nieznany sobie kierunek. Zawsze tak podróżowała przez Podziemie, spotykając coraz to nowsze osoby. A teraz na (przynajmniej chwilowego) towarzysza, z którym mogła dzielić tę niezwykłą podróż! Czy to nie jest jeden z lepszych dni w roku?

2x zt
Powrót do góry Go down
Grillby
Admin Główny
Grillby


HP : 100
Poziom duszy : 1
Doświadczenie : 0
LOVE : 0
Liczba postów : 267
Join date : 11/01/2016
Age : 26

Wilcza dolina - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Wilcza dolina   Wilcza dolina - Page 2 EmptyPon Wrz 11, 2017 12:26 pm

Lynx za wymagajaca sesje zyskuje 2PD, zas Patience starajac sie tak samo jak wampirek otrzymuje 1PD i 47 punktow doswiadczenia.

Sesja ciekawa, milo sie czytalo nawet jesli przysypialam :3
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Wilcza dolina - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Wilcza dolina   Wilcza dolina - Page 2 Empty

Powrót do góry Go down
 
Wilcza dolina
Powrót do góry 
Strona 2 z 2Idź do strony : Previous  1, 2
 Similar topics
-
» Wilcza dolina

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Beyond Undertale PBF :: Podziemie :: Las Snowdin-
Skocz do: