Wokół straganu jak zwykle panowały pustki. Spokój i cisza... cóż, dla normalnego stworzenia może byłoby moment odpoczynku, jednak w przypadku Muffet brak żywej duszy dookoła był równy z brakiem klientów, a bez takowych nie ma możliwości zebrania jakichkolwiek datków dla swych krewnych. Cóż... takie życie.
-Jakie skąpiradła z tych dzisiejszych potworów...- Mruknęła pod nosem.
Już chciała wyciągnąć swój ukochany zestaw do herbaty, gdy zauważyła jakąś małą sylwetkę. Nieznana postać zbliżała się do stoiska. Normalnie widok tak rzadki, że aż bohaterka nie wiedziała przez chwilę, czy faktycznie widzi rzeczywistość.
-Dzień dobry, witam na pajęczym straganie- Przywitała się jednak po chwili, gdyż stworzenie faktycznie przybliżało się coraz bardziej. Jak się mu bliżej przyjrzeć, to...