|
| | Bar u Grillby'ego | |
|
+15W.D. Ren Toriel Hazel VHS Reinalynn Awril Alex Koalius Wingdings Gaster Sans KiedyśUndyne KiedyśSans Azszar Ahio Jellyka 19 posters | |
Autor | Wiadomość |
---|
Hazel Mistrz Gier
HP : 100 Poziom duszy : 1 Doświadczenie : 39 LOVE : 1 Liczba postów : 327 Join date : 16/12/2015 Age : 23 Skąd : Miasto Chytrej Baby
| Temat: Re: Bar u Grillby'ego Pią Wrz 02, 2016 2:48 pm | |
| Zachichotała słysząc suchary szkieletów. Tak, żeby je rozpoznać, wystarczy jakimś rzucić, zupełnie odmiennie na nie reagują - Wybaczcie, panowie, Chia nie lubi sucharów - wyjaśniła im. Lepiej, żeby też wiedzieli na przyszłość, bo przy niej trzeba być z nimi ostrożnym. Na słowa Chii zareagowała tak samo - Nie martw się, nie zjedzą nas. Są przyjaźni. To, co mama mówiła o potworach, to kłamstwo. Tak się składa, że potwory są bardziej ludzcy niż ludzie... - lekko posmutniał i spuściła głowę. Przypomniała sobie wszystko. Ich rodziców. Tego kierowcę. Ludzi, który mijali ją i Chicę obojętnie. Nawet nie zauważyła kiedy z jej oczu zaczęły lecieć łzy. Aż sama była zaskoczona. Szybko je otarła i uśmiechnęła się do siostry - Zresztą jak widzisz, żyję i nic mi nie jest. Mam tutaj przyjaciół... Obydwie możemy mieć! Rodzinę też! - zawołała radośnie. Wystarczyła tylko zgoda Chici i znów mogły być razem już na zawsze! | |
| | | KiedyśSans Obywatel
HP : 100 Poziom duszy : 18 Doświadczenie : 45 LOVE : 2 Liczba postów : 293 Join date : 02/01/2016 Age : 34 Skąd : Tomaszów Podziemiecki
| Temat: Re: Bar u Grillby'ego Pią Wrz 02, 2016 3:55 pm | |
| Ktoś nie lubił sucharów ... Toż to była totalna zagłada, zniszczenie, śmierć i braki w dostawie keczupu. Ale jak teraz Sans miał zachowywać relacje interpersonalne (jak szkielet z człowiekiem), nie rzucając od czasu do czasu żarcikiem? Góra dwoma....pięcioma...ewentualnie piętnastoma. To znaczyło, że będzie musiał rozmawiać normalnie. Aż musiał się napić. Wziął jeden duży łyk i odetchnął. o rany, co to się porobiło, świat się kończy, linie czasowe motają. - Mi też bardzo miło poznać. Nie martw się, większość potworów tutaj to bardzo przyjazne istoty, ze mną na czele Czy miał wliczać w to Gastera? - Zdaje mi się, że szybko przyŁYKni... - Wrrrróć, zero sucharów. - Przywykniesz do tego miejsca. Gwarantuje ci, jakem szkielet. Snowdin to dopiero początek. Ojoj, zapowiadała się naprawdę ciężka przeprawa. Walka trudniejsza niż ta z Charą i humorkami Toriel, kiedy Sans zachowa się jak Asgore. A nie, w sumie Tori była zawsze najcieższym "bossem". Tyle, że z nią chociaż dało się żartować! Może jeszcze drobny łyczek.. | |
| | | Wingdings Gaster Zakorzeniony
HP : 100 Poziom duszy : 7 Doświadczenie : 77 LOVE : 6 Liczba postów : 519 Join date : 01/01/2016 Skąd : Powierzchnia
| Temat: Re: Bar u Grillby'ego Sob Wrz 03, 2016 12:26 am | |
| Czy to dziecko.. Nie lubiło sucharów? Jak tak można. Co prawda Gaster też za nimi nie przepadał, w nadmiernej ilości, no i mistrzem nie był, ale procenty chyba mówiły same za siebie bo jakieś udało mu się ułożyć. Chociaż pewnie gdyby nie Sans na nic by nie wpadł... I jak sobie synek poradzi, zmuszając się do nie suszenia! - Chica, nie ma się co bać. - stwierdził, wracając na swoje barowe krzesełko, bo inaczej chwila i będzie miał kości jak z waty. Doprawdy, synek powinien dać ojcu lekcję pt. "Pierwsze kroki twardej głowy". Zaraz.. Kroki i głowa? A z resztą. - Ta, jak mówi Sans.. Większość, o ile nie wszystkie.. To sami pacyfiści. - mówił powoli coby się nie plątać i baaaaardzo poważnie zastanawiał się czy to dobry pomysł, żeby wypić sobie jeszcze ten jeden ostatni kufel.. A może to ten poprzedni miał być ostatnim. Kto wie. - Jeść? Nic z tego. - stwierdził. - Chętnie uwolniłbym tego szkieleta co siedzi w środku, ale może niech się grzeje póki ma wnętrzności. - z tym bełkotaniem, to to trochę brzmiało jakby mówił do siebie. | |
| | | Toriel Obywatel
HP : 100 Poziom duszy : 5 Doświadczenie : 0 LOVE : 0 Liczba postów : 489 Join date : 24/08/2016
| Temat: Re: Bar u Grillby'ego Sob Wrz 03, 2016 2:12 pm | |
| -F-Fri, nie musiałaś o tym mówić.. Pociągnęła siostrę lekko za sweter speszona, że ta poinformowała oba szkielety o niechęci do sucharów. Wolała robić lepsze pierwsze wrażenie niż ta, co "niczego nie lubi". Spoglądała na Gastera i Sansa zza siostry, jakby czujnie badając, czy są tymi za kogo się podają. Interesujący. Zmrużyła oczy i bardziej przytuliła się do siostry nadymając oba poliki. Wyglądała jak nakarmiony chomik. Cóż, najwyraźniej pomimo bycia klonem Frisk z wyglądu, to z zachowania stanowczo się różniły. Nie ufaj im, nie istnieje świat, gdzie wszyscy są pacyfistami. Pokręciła nosem i dopiero wyszła zza siostry. -N-Nigdy nie miałam z Fri przyjaciół stąd wybaczcie... moje zachowanie... -Pomimo głupiego głosiku w jej głowie starała się utrzymać dobry humor. Znalazła siostrę przecież! -...Nigdy nie miałam przyjaciół poza siostrą. D-Dlatego też... trochę się przestraszyłam, gdy mi ją zabraliście.. Mam nadzieje, że była grzeczna... Przeniosła na nią wzrok i... złapała ją lekko za polika, następnie pociągając. Cóż, rodzeństwo zawsze się przekomarza, prawda? -Następnym razem mnie nie zostawiaj, dobrze? Wiesz jak się martwiłam?! P-Prawie mnie tutaj zabili w tych ponurych ruinach! Przestała ją ciągnąć i ucałowała wcześniej maltretowany policzek znów wracając do szkieletów. Naprawdę sądzisz, że będą chcieli być do ciebie przyjaźni po tym co zrobiłaś? Ha, masz tylko jedną przyjaciółkę! Zignorowała głos w jej głowie przyjmując szeroki dziecięcy uśmiech w stronę potworów. Nawet odważyła się podejść bliżej nich, aby lepiej się przypatrzyć. -Fri jest bardzo... Dobroduszna. I zbyt ufna. Martwiłam się, że coś się jej stanie... D-Dziękuję, że jest cała i zdrowa! Zawsze pakuje się w kłopoty szukając "pomocy" i "rodziny"... J-Jakby to było możliwe, kochana jest... -Zaśmiała się pod nosem. Nie wiedziała nic o tym, co siostra przeżyła w Podziemiu i nadal święcie wierzyła, że nigdy ich los się nie odmieni -M-Mam nadzieję, że nie narobiła tutaj problemów i zbytnio się nie narzucała! | |
| | | Hazel Mistrz Gier
HP : 100 Poziom duszy : 1 Doświadczenie : 39 LOVE : 1 Liczba postów : 327 Join date : 16/12/2015 Age : 23 Skąd : Miasto Chytrej Baby
| Temat: Re: Bar u Grillby'ego Sob Wrz 03, 2016 3:02 pm | |
| - Tak, tak, wiem - powiedziała czochrając siostrze włosy. Ale w sumie lepiej było powiedzieć, niż żeby Chica się miała wkurzać Zaniepokoiło ją lekko zachowanie Chii. Tak, dostrzegła to. Że czegoś się boi, ale to maskuje. Czyżby jej HATE tak na nią działał? Niedobrze... - Chia... Wszystko w porządku? - spytała spokojnie patrząc jej prosto w oczy. Tak bardzo chciała jej pomóc, ale nie do końca wiedziała, jak. HATE można się pozbyć miłością... Ale Frisk chyba nie miała jej w sobie wystarczająco dużo, aby całego się pozbyć. Dlatego po prostu mocno przytuliła siostrę i oddała jej całą resztę, jaka w niej była. Ciepło wprawdzie zniknęło, ale chociaż pomogła jej. A przynajmniej taką miała nadzieję. Trochę ją zabolało, kiedy siostra zaczęła ciągnąć ją za policzek. Wiedziała, że lubi tak robić, ale to jednak było nieprzyjemne - H-hej, hej, już wystarczy! - zawołała. Na słowa Chici uśmiechnęła się - Dobrze, dobrze. Od teraz już będziemy razem, obiecuję - powiedziała tuląc ją Zaśmiała się, gdy siostra powiedziała "Jakby to było możliwe" - Kiedy ja już je znalazłam - powiedziała łapiąc siostrę za rękę z uśmiechem - Możemy teraz żyć tutaj i mieć pełną, szczęśliwą rodzinę, taką, jaką zawsze chciałyśmy mieć - powiedziała patrząc jej w oczy z szerokim uśmiechem. Chciała zapewnić ją, że to prawda. Chciała ją zaprowadzić do ich nowej rodziny | |
| | | KiedyśSans Obywatel
HP : 100 Poziom duszy : 18 Doświadczenie : 45 LOVE : 2 Liczba postów : 293 Join date : 02/01/2016 Age : 34 Skąd : Tomaszów Podziemiecki
| Temat: Re: Bar u Grillby'ego Sob Wrz 03, 2016 6:43 pm | |
| Sans widział tą bliźniaczą miłość. Chica wydawała się strasznie nerwowa. Może to nowy klimat? Może to jakieś problemy z aklimatyzacją? Obściskiwała ją tak mocno, tak gwałtownie...aż przez moment poczuł ukłucie w żołądku. Zbyt znajome. - C-chara? - zastanowił się przez sekundę. Coś go sieknęło, niczym grom z jasnego nieba. Może to był ten keczup, kto wie. Tak czy siak wysłuchał obu sióstr i zapewnił, że wszystko jest w porządku. - Spoko wodza, właśnie wraz z Frisk uratowaliśmy świat i nikt się o tym nie dowie, poza nami więc pasuje mi taki układ. Rzekłbym więc, że ona ma wRODZINne zdolno... - oj, oj, oj suchar, kontroluj, kontroluj! - Dobroć ma we krwi. Myślę, że jeśli tylko będziesz w stanie nam zaufać, to też się tu odnajdziesz w rodzinie. Bez większych problemów Puścił oczko. | |
| | | Wingdings Gaster Zakorzeniony
HP : 100 Poziom duszy : 7 Doświadczenie : 77 LOVE : 6 Liczba postów : 519 Join date : 01/01/2016 Skąd : Powierzchnia
| Temat: Re: Bar u Grillby'ego Sob Wrz 03, 2016 11:41 pm | |
| Można powiedzieć, że ten szkielet powoli odpadał. Tak. Naukowiec stanowczo nie ma silnej głowy do jakichkolwiek trunków, aleee.. I tak wytrzymał całkiem dużo jak na swoje. Słysząc to ciche Sansowe "Chara" uwiesił mu się ramieniem na szyi. - Niieee psuj tej a-aaatmoosfery.. Tymmm.. Ymm.. I-imieniem.. - wymamrotał, jak on w tym stanie mógł jeszcze nawijać Wingdingsami? Tak to był stanowczo ostatni kufel jaki powinien wypić. Sam Grillby już wiedział, że lepiej nie dawać mu kolejnego. Całe szczęście naukowiec się nawet nie upominał o kolejny. - Świat uuuratowany w CHARAjący sposób~ - wypowiedział melodyjnie, zarzucając sucharem, chociaż bardziej zrozumiałym tylko dla dwójki z osób w tej rozmowie. Ale nie da się ukryć, że i tak jest źle. On już się nawet nie zastanawiał co mówi. - O-o-o! Dookładnie.. Wystarczy zaUFAĆ.. - stwierdził z takim uśmiechem, że nawet Sans przy nim wymiękał. - Uf, uf! | |
| | | Toriel Obywatel
HP : 100 Poziom duszy : 5 Doświadczenie : 0 LOVE : 0 Liczba postów : 489 Join date : 24/08/2016
| Temat: Re: Bar u Grillby'ego Nie Wrz 04, 2016 3:49 pm | |
| Frisk zdawała się widzieć jej zmieszanie. Czyżby wyczuła morderczy głosik w jej głowie? Nie, raczej nie mogła, były tylko ludźmi. Proszę, zostaw mnie chociaż, gdy jestem z siostrą... To też i moja siostra. Przełknęła ślinę. Będzie musiała z tym walczyć, przynajmniej do póki nie znajdzie sposobu aby się go pozbyć albo chociaż uciszać. -T-Tak, tak siostrzyczko. Jestem zmęczona po Ruinach.. D-Dość.. nieprzyjemne zajście tam miałam. Oh nie pochwalisz się siostrze? -To kwestia zmęczenia. I upadku z góry.. Hah, strasznie wysoko, co? -Zaśmiała się po nosem -Lepiej nie martw się, znalazłam Ciebie i to najważniejsze, tak?! Znów złapała siostrę i okręciła się z nią dookoła, tym razem wesoła, radosna, szczęśliwa. ...do czasu. Usłyszała słowo Sansa. "Chara". Już dwa razy ją tak nazwano. Mądry szkielecik. Zakończyła kolejny obrót przylepiona do Frisk. Akurat postawiła ją tak, że jej siostra stała tyłem do szkieletów, a ona sama mogła na nie spojrzeć znad ramienia siostry. Wbiła wzrok w Sansa. Jej oczy zabłyszczały intensywną czerwienią, a sama uśmiechnęła się podstępnie. Ten uśmiech. Jej siostra nie mogła tego ujrzeć, była przytulana na tyle, że dotykały się bokami głowy, jedyne co się zmieniło to fakt, że na chwilę zrobiło się jakby ciepło. Sans i Gaster za to mieli wszystko jak na wyciągnięcie ręki. Wyglądała teraz dokładnie tak samo jak Frisk za każdym razem podczas genocide. Właściwie to przed nimi stała Frisk z czerwonymi oczami! Wyczuwasz jego strach? Oh tak, będzie ciekawie. -Oh, zbytnio cię ściskam, wybacz kochanie. Zamrugała oczami i ich kolor wrócił do normalnego bursztynu. Sama Chia nie była świadoma co się właśnie stało, jakby ten moment gdy spoglądała z morderczym uśmiechem i czerwonym wzrokiem na Sansa został wymazany z jej pamięci. -Z-Znalazłaś rodzinę? -Znów spojrzała na oba szkielety, tym razem już jak normalna rozbawiona dziewczynka -...ale chyba nie ich, co? Dodała już ciszej, prawie szeptem do siostry. Dopiero po tym odwróciła się już cała w stronę Sansa i Gastera, tego drugiego dotykając w kosteczki. Taka "kara" za suchary. -Wyglądacie na bardzo szczęśliwych. Coś się stało? | |
| | | W.D. Ren Bywalec
HP : 100 Poziom duszy : 1 Doświadczenie : 0 LOVE : 1 Liczba postów : 69 Join date : 02/06/2016
| Temat: Re: Bar u Grillby'ego Nie Wrz 04, 2016 9:06 pm | |
| Nigdzie nie było Gastera, Sansa ani Papyrusa. Ren czuła się strasznie, STRAAAAAAASZZZZZZNIEEEEE samotna, a że nie chciała być dłużej w takim stanie postanowiła poszukać swoich kochanych szkieletów. Niestety była zbyt leniwa dzisiaj, by zapuszczać się gdzieś dalej, niż Snowdin. Stanęła przed barem i spojrzała przez okna do środka. Czy ona widziała znajomą niebieską bluzę i czarny płaszcz Gastera. Wpadła więc radosna do środka, trzaskając drzwiami. Wręcz w radosnych podskokach podeszła do swojego męża oraz syna i szeroko się uśmiechnęła do nich obojgu. Stanęła pomiędzy nimi, objęła ich jakkolwiek mogła ze swoim małym wzrostem. - To tu się ukryły moje kochane szkieleciki <333333 - Ta radość jednak nie trwała długo. Widząc ich stan jej twarz nagle stała się neutralna, kropki w oczodołach zniknęły. Odchrząknęła dosyć głośno i za karki przyciągnęła ich bliżej siebie. - C Z E M U O B O J E J E S T E Ś C I E U C H L A N I?????? - Ten mroczny ton nie pasował do tej jakże radosnej szkieletki, którą jest Ren. Jednak najwyraźniej coś jej się nie spodobało, nie licząc faktu, że jedno rozpijało drugie, a ona ich oboje miała za małe dzieci, bo jakże by inaczej... I ICH NIE UPILNOWAŁA! Walnęła Sansa po głowie, a na Gastera wyjęła wałek. Puściła ich, trzymając broń w prawej ręce uderzała nią delikatnie o otwartą lewą dłoń, patrząc wzrokiem zabójcy na męża i... walnęła go w czaszkę całkiem mocno. Ups, chyba będą kolejne pęknięcia! Przy tym walnięciu oczywiście nie mogło zabraknąć bojowego krzyku, a jakże by inaczej. - GAAAAAAAASSSSSSSTTTTTTTTTEEEEEEEEEERRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRR!!!!!!!!! - Chyba cały bar słyszał, może i nie tylko osoby tutaj, ale i poza. Tak, stanowczo była bardzo głośna. | |
| | | Hazel Mistrz Gier
HP : 100 Poziom duszy : 1 Doświadczenie : 39 LOVE : 1 Liczba postów : 327 Join date : 16/12/2015 Age : 23 Skąd : Miasto Chytrej Baby
| Temat: Re: Bar u Grillby'ego Nie Wrz 04, 2016 9:13 pm | |
| Jakoś nie chciało jej się wierzyć w to zmęczenie po Ruinach. Tam wcale nie jest tak ciężko... nawet jak na początkującego. I to BAAARDZO początkującego. W końcu ona miała łuk, a Frisk zaczynała z patykiem i to nie tak, że w ogóle go nie używała. Jednak jedyne, co mogła zrobić, to cicho westchnąć. Przynajmniej na razie. Chciała dla niej dobrze, ale... jak na razie nie była w stanie zrobić zupełnie nic. Gdy obróciła się razem z siostrą, chwilę się śmiała. W sumie dawno tego nie robiły TO NIE TAK, ŻE ZROBIŁY TO ZARAZ PO TYM, JAK CHICA WESZŁA DO BARU. Jednak nigdy tak długo jej nie tuliła... Czyżby się stęskniła? To wydawało się być trochę podejrzane... a nawet bardzo. Zwłaszcza, że doskonale wiedziała, że z Chicą coś jest nie tak Nagłe odunięcie się siostry spowodowało u niej mały zawrót głowy, ale trwał na szczęście dosłownie sekundę. Zaśmiała się słysząc słowa Chii - Nie, ci dwaj są bardziej przyjaciółmi - powiedziała cicho do siostry. Znów odwróciła się do szkieletów ze standardowym uśmiechem. Na pytanie co się stało, spojrzała na oba szkielety. Nie była pewna, czy mogła powiedzieć o tym siostrze... Poza tym zauważyła, że pojawiła się nowa osoba. Poznawała ją z iluzji. Uśmiechnęła się i postanowiła się przywitać - Dzień dobry, to pani jest mamą Sansa i Papyrusa, prawda? - spytała nie zważając na to, że dopiero nawrzeszczała na syna i męża... | |
| | | KiedyśSans Obywatel
HP : 100 Poziom duszy : 18 Doświadczenie : 45 LOVE : 2 Liczba postów : 293 Join date : 02/01/2016 Age : 34 Skąd : Tomaszów Podziemiecki
| Temat: Re: Bar u Grillby'ego Nie Wrz 04, 2016 9:24 pm | |
| Sans przez dłuższą chwilę nie ogarnął co się właśnie stało. W jednej sekundzie wyczuwał Charę, kłuło go z tyłu głowy, łapał za butlę keczupu...i nagle do baru wbiła mamuśka. O do kośćset, toż to była chodząca apokalipsa. Była miła przez jakieś...3.75 sekundy. A potem zaczęła się drzeć tak głośno, że Sans musiał mówić dymkami komiksowymi. Znikąd wytrzasnął trzy tabliczki w kształcie baloników i napisał na nich następującą formułkę: "- Mamo, spokojna głowa, my właśnie uratowaliśmy świat" Najwyraźniej mamuśka nie zdawała sobie sprawy, że gdy nie ich połączone wysiłki, to zarówno synek przed trzydziestką, jak i tatuś po trzydziestce leżeli by martwi i to nie zalani w trupa, a zabici. Na śmierć. Sans próbował coś jeszcze zdziałać, trzymając dymki za pomocą błękitnej mocy, ale pięść Ren wylądowała na czaszce biednego szkieleta. Gdyby jeszcze tak nie huczało w głowie od nadmiaru napojów wyskokowych... - Mame, mame, nie tak mocno, bo mnie zabijesz. Ja mam tylko jeden punkt życia Syrena okrętowa jaką była wtedy Ren jednak zagłuszała jakiekolwiek formy komunikacji. Synalek postanowił więc usiąść na krzesle barowym i po prostu przeczekać burzę. Może to ukłucie to nie była Chara, a mamuśka właśnie? - O psia kostka... | |
| | | Wingdings Gaster Zakorzeniony
HP : 100 Poziom duszy : 7 Doświadczenie : 77 LOVE : 6 Liczba postów : 519 Join date : 01/01/2016 Skąd : Powierzchnia
| Temat: Re: Bar u Grillby'ego Nie Wrz 04, 2016 9:41 pm | |
| Było ok, jak na razie. Zalany w trzy du... Trupy, siedział przy barze i niczym się nie przejmował, nie zwracał nawet uwagi na to, że rzuca sucharami, którymi nie powinien rzucać bo Chica jeszcze pozbawi życia połowę Snowdin. Aleeee ktto by się tyyym przeejmooowaał... Stało się coś jeszcze gorszego. Usłyszał głos Ren, jakby zza jakiejś szyby, jego umysł jakoś trudno konwertował to co działo się na zewnątrz. Zalane obwody nie spełniały swojej roli jak trzeba i to było najgorsze w tym momencie. Ledwo odwrócił głowę, a nagle coś.. Czy raczej ktoś rzucił mu się na szyję. Powinien panikować? Jak najbardziej. - O.. O... Oochoochoo... D-d-dzień d-dobry Ko.. Kochanie. - wyjąkał, niemal chowając głowę w golf. Z tego wszystkiego szturchnął kufel, który spadł na podłogę i oczywiście roztrzaskał się na kawałki. Ale nikt tego nie mógł zauważyć. Krzyki Ren zagłuszały nawet jego własne myśli, sprawiając mocny ból głowy. Gorsze było to co następne. - TYLKO NIE WAŁEK!!!! - krzyknął całkiem trzeźwo jak na procenty, które kręciły się po jego szpiku. Można by powiedzieć, że po tym przez chwilę leżał z głowę na blacie, jakby go właśnie zamordowali, a jego duch ulatywał do zaświatów. Ale niestety. Leżał na tym blacie, schlany i jedynie na wpół żywy po tym ciosie. - Rene.. Rene... Niee tak mo.. Mocno.. Ja mam t-tylko je.. Jedną cza... Czaszkęęę... - wymamrotał. Trochę za późno na tą jedną czaszkę. To trzeba wymienić, bo właśnie dorobili mu nowe pęknięcie odchodzące od prawego oczodołu, znowu w górę. Tak. Był na wpół żywy. Procenty, boląca głowa, jeszcze bardziej boląca głowa bo wałek, i te krzyki. W sumie nie miał co mówić, decybele Ren zagłuszały wszystko w barze. W końcu się jakoś podniósł, i uwiesił na szyi żony, zasłaniając jej usta RENką. - Ciiiiii... Już.. *hic* Spokojnie kochanie.. Jest jak najbardziej do-dobrze.. Nie ma się co w-wściekać.. - mamrotał, starając się brzmieć najbardziej trzeźwo jak to możliwe. Ale nie da się ukryć, że jego ciężka głowa zaraz wylądowała w dekolcie żony. Ups? - REEEENNN.. To tylko.. G-Grillby czy ty podpa.. Podpaliłaś moją duszę~ - o nie, on próbuje flirtować. | |
| | | W.D. Ren Bywalec
HP : 100 Poziom duszy : 1 Doświadczenie : 0 LOVE : 1 Liczba postów : 69 Join date : 02/06/2016
| Temat: Re: Bar u Grillby'ego Nie Wrz 04, 2016 10:02 pm | |
| Nie miała pojęcia o czym oni bredzą, ale miała wrażenie, że to wina tych wszystkich procentów. Przez to, iż skupiła się głównie na nich, nie przywitała się z innymi ludźmi/potworami/egzystującymi duchami/czymkolwiekcotutajjeszczebyło. Mniejsza o to, skoro jej ukochany synek i ojciec się uchlali na amen. Przynajmniej w zgodzie, a nie darli ze sobą kości. Tyle dobrego, jeden plus na MILION MINUSÓW, A JEDNYM Z NICH BYŁO ZACHLANIE SIĘ W TRUPA! - Synu jesteś pijany, MARSZ DO DOMU ALE TO MIGIEM! - Nadal się darła na cały bar mimo wszystko, mówi się trudno... najwyraźniej dostaną opieprz za zakłócanie spokoju albo inną pierdołę jak wchodzenie na zbyt wysokie decybele... Musiała szybko schować wałek, bo najwyraźniej Gaster postanowił wstać. Wiedziała, że to się skończy jego bardzo szybkim upadkiem, ale nie spodziewała się, że prosto w cycki! Objęła go mocno i próbowała ustać, chociaż to bardzo ciężkie zadanie. Zarumieniła się na zielono, zrobiła bardzo zawstydzoną minę. Zaczęła cicho piszczeć jak czajnik, w którym właśnie zagotowała się woda. - T-ty też, p-przestań. Jesteś pijany, w-wracamy do domu. - Wciąż uparta w swoich postanowieniach, bardzo uparta. A może już jednak mniej? | |
| | | Toriel Obywatel
HP : 100 Poziom duszy : 5 Doświadczenie : 0 LOVE : 0 Liczba postów : 489 Join date : 24/08/2016
| Temat: Re: Bar u Grillby'ego Nie Wrz 04, 2016 10:09 pm | |
| I co z tego, że siostra ją tuliła? Co z tego, że siostra była obok? Do baru wpadła szkieletka i narobiła hałasu. Prawie jak jej matka! Znaczy ta prawdziwa, nie Toriel! A miało być tak pięknie co? Hihi, głupia dziewczynka. Krzyki i hałas sprawiły, że coś w niej pękło. Przed oczami na chwilę stanęła jej scena z Ruin.. a potem już się wszystko posypało. -Fri, wybacz... Wyszeptała do siostry bardzo cicho jakby w ostatniej chwili. Jej oczy zabłysły na czerwono, a ona sama odepchnęła Frisk na bok wyjmując jedną ze strzał. Była słaba, ale teraz to się nie liczyło. Szybko naciągnęła strzałę i posłała ją prosto w stronę Sansa, nieświadoma jego magii i umiejętności. Po prostu musiała to uczynić, zirytowana krzykami. Pierwotnie celowała w Ren jednak nie miała za dobrego cela w takim amoku. -ZAMKNĄĆ SIĘ. WSZYSCY. JESTEŚCIE BEZNADZIEJNI, GŁOŚNI I WKUWI*JĄCY. ZACHOWUJECIE SIĘ JAK ROZWYDRZONE DZIECIAKI Ups? Wzięła kolejną strzałę i zaczęła nią celować w szkielety. Oj, chyba ktoś tutaj będzie musiał z jej rodziny zainterweniować. Spojrzała przelotnie na Frisk, cóż, te czerwone oczka i twarz pełna determinacji... a może to był HATE? -CO ZA IRYTUJĄCA BANDA. NAPRAWDĘ MASZ ICH ZA PRZYJACIÓŁ? | |
| | | Hazel Mistrz Gier
HP : 100 Poziom duszy : 1 Doświadczenie : 39 LOVE : 1 Liczba postów : 327 Join date : 16/12/2015 Age : 23 Skąd : Miasto Chytrej Baby
| Temat: Re: Bar u Grillby'ego Nie Wrz 04, 2016 10:13 pm | |
| Oj, było źle. WRĘCZ BARDZO ŹLE. Zupełnie zapomniała o tym, że Chica źle znosi wrzask - CHIA, NIE! - wrzasnęła próbując jej wyrwać łuk, ale skończyło się na tym, że strzała prawdopodobnie trafiła w ścianę. Frisk była przerażona zachowaniem siostry. Znała to. Przypomniało się jej, jak reagowała Chara, a nawet ona sama pod wpływem HATE. Musiała ją NATYCHMIAST stąd zabrać - Chica, idziemy. TERAZ - powiedziała chwytając siostrę za rękę i wybiegając z nią z baru. Bała się o nią, nie miała pojęcia, że jest z nią AŻ TAK źle
Z.t. x2 | |
| | | Toriel Obywatel
HP : 100 Poziom duszy : 5 Doświadczenie : 0 LOVE : 0 Liczba postów : 489 Join date : 24/08/2016
| Temat: Re: Bar u Grillby'ego Nie Wrz 04, 2016 10:19 pm | |
| -NIE BĘDZIESZ MI ROZKAZYWAĆ. Z jednym się trzeba zgodzić - było bardzo zły. Gdy został jej wyrwany łuk złapała szklankę stojącą z boki i rzuciła ją w strone szkieletów, zwłaszcza tych krzyczących. -NIENAWIDZĘ TYCH GŁUPICH DURNIÓW. PRZYJACIÓŁ?! WSZYSCY TWOI PRZYJACIELE SĄ TACY?! Gdy ją siostra ciągła łapa jeszcze za kilka randomowych szklanek i rzucała nim w biedne szkielety... i resztę osób w barze. Cóż, trochę też zwaliła rzeczy na podłogę - bałagan pozostanie.. ale siostra ją ostatecznie wyciągnęła z baru! -GŁUPIE KREATURY. Rzuciła na odchodne z głośnym śmiechem.
[z.t. bo nas wygoniła pani admin, yolo XD] | |
| | | KiedyśSans Obywatel
HP : 100 Poziom duszy : 18 Doświadczenie : 45 LOVE : 2 Liczba postów : 293 Join date : 02/01/2016 Age : 34 Skąd : Tomaszów Podziemiecki
| Temat: Re: Bar u Grillby'ego Nie Wrz 04, 2016 10:36 pm | |
| Krzyki, bicie po głowie szarpanie się, apokalipsa. Spokojnie, dopiero co świat uratowaliśmy, a tu już kolejny koniec świata? Dajcie odsapnąc, nawet keczupu nie dane mu było się napić do końca. - Wybacz Grillby, jak coś to zapłacę, jak zawsz... W tym momencie poczuł silny podmuch wiatru i nieprzyjemne ciepło. Czym prędzej postawił barierę z kości, widząc czerwony pocisk, lecący w jego stronę. Był pijany, toteż nie wyszło mu to idealnie. Wielka eksplozja zatrzęsła całym barem. Szklanki i butelki pospadały z półek, pękało szkło. Drewniana posadzka osmaliła się, podobnie jak dwa krzesła. Jedno z nich się wywróciło. Gdy opadł kurz okazało się, że bariera z kości osłoniła sprzeczających się Ren i Gastera. Tuż obok stał dyszący, trzymający się za prawe ramię Sans. Część jego kurtki została zniszczona, a kończyna krwawiła na czerwono. Nie stracił 1 punktu HP, raczej poszło mu po jego determinacji, czy co on do cholery w końcu miał. Przecież stał tam i żył. Jakoś. - Mamo...mogę jeszcze...nie iść do domu? - wyspał i kontynuował. - Mam tu jednego Charanego charaktera najwyraźniej Chica wydzierała się w niebogłosy, bardzo chrapliwym i wręcz charakterystycznym głosem. Przez chwilę oko Sansa zapaliło się na niebiesko, to znów zniknęło i po raz kolejny zapaliło, niczym lampka ostrzegawcza. Ten jeden atak był potężny. Gdyby nie postawił bariery prawdopodobnie by padł na miejscu. Gdy dziewczyna wycelowała kolejną strzałę w jego rodziców, stanął odruchowo przed nimi, rozstawiając zdrową dłoń. Jego serce zabiło mocniej. Na szczęście sytuację opanowała Frisk, wyciągając "siostrę" poza bar. Nim jednak wyszła, kilka losowych szklanek poleciał ow ich stronę. Sans wyłapywał je na pojedyncze kostki, a ostatnią złapał w blue, przyciągnął do siebie i postawił z łoskotem na barku wołając. - Krwawą Mary, raz!
| |
| | | Wingdings Gaster Zakorzeniony
HP : 100 Poziom duszy : 7 Doświadczenie : 77 LOVE : 6 Liczba postów : 519 Join date : 01/01/2016 Skąd : Powierzchnia
| Temat: Re: Bar u Grillby'ego Nie Wrz 04, 2016 10:55 pm | |
| To co się działo w barze? Tak. Nie zauważył tego w żadnym możliwym stopniu. Oj w żadnym. Wybuchy? Nic. Drące się jak Chara dziecko? Nic. Głos zawstydzonej Ren, w cyckach której grzebał nosem? No tego już nie dało się nie zauważyć. Dla niego. Oczywiście. To zauważył i to nader wyraźnie. Trzymał się uwieszony na jej szyi, na wpół stojąc, na wpół wisząc. - Ja.. Pijany? Skąąd.. - wymruczał jak zadowolony kot, podnosząc głowę i, bum! Pocałował ją jak gdyby nigdy nic. Wyjątkowo zadowolony mając w kości ogonowej, że pół baru właśnie się fajczy jak jego właściciel. - To ty jesteś jakaś taka.. Trzeźwa~ - zawołał melodycznie, zbierając się w końcu do kupy. Całkiem szybko, ale nie da się ukryć, że nadal ostro bolała go głowa i procenty wciąż kręciły się w szpiku. Złapał ją w pasie, i z wyjątkową lekkością jak na nogi z waty podniósł. Ktoś tu się wyjątkowo skupił, żeby ustać. - Grillbyy.. P-pożyczę.. - stwierdził biorąc klucz od składzika, gdzie z resztą szybko się wymknął rzucając tylko do Sansa "Zaraz wracamy~". Trzasnął drzwiami i zakluczył je. To był całkiem mały pokój. Z masą pudełek. I część była pusta.. Na upartego dobre łóżko. I znów jak ta przyssawka zaczął całować Ren. | |
| | | W.D. Ren Bywalec
HP : 100 Poziom duszy : 1 Doświadczenie : 0 LOVE : 1 Liczba postów : 69 Join date : 02/06/2016
| Temat: Re: Bar u Grillby'ego Nie Wrz 04, 2016 11:27 pm | |
| Była tak zdezorientowana i zaskoczona, że sama wskoczyła pijanemu mężowi w ramiona. Co tu się właśnie stało? Ktoś czymś atakował, pijany Sans bronił rodziców, a pijany Gaster właśnie zabierał gdzieś żonę, podczas gdy ktoś uciekał z baru, główna sprawczyni zamieszania... Zaaaaaaaaraz... co?! Gaster gdzieś zabiera Ren? Wziął kluczyki. - Ej! ZARAZ! MOMENT! Puszczaj! Jesteś uchlany na amen! - Mimo protestów nikt jej nie pomógł i zaciągnął ją do składzika. - S-sans! - Udało jej się krzyknąć, nim została zabrana. Było tu tak ciasno, że opierała się jakoś o ściany oraz pudełka. Tak mało miejsca, między nią a ukochanym również. Zamknął drzwi... zaraz połączmy fakty - pijany facet zamyka się ze swoją żoną w miejscu, gdzie nikt nie widzi i nie wejdzie... ! ! ! Zakryła się z automatu. - S-spodziewam s-s-się... c-co planujesz... a-ale... ... ... ... otwórz t-te drzwi i ch-chodźmy do d-domu, okej? - Kruszynka, bez siły w porównaniu z Gasterem, było wiadomo że siłowania się z nim nie wygra, więc musiała próbować czystą dyplomacją, swoją urodą oraz delikatnością. | |
| | | Wingdings Gaster Zakorzeniony
HP : 100 Poziom duszy : 7 Doświadczenie : 77 LOVE : 6 Liczba postów : 519 Join date : 01/01/2016 Skąd : Powierzchnia
| Temat: Re: Bar u Grillby'ego Nie Wrz 04, 2016 11:43 pm | |
| Czy jemu coś przeszkadzało? A gdzie tam. Przyjemne alkohole kręciły się po jego kostkach i mąciły w umyśle, więc tak szczerze mówiąc nie wiedział co robi, nawet jeśli teoretycznie powinien wiedzieć. Można powiedzieć, że wyląduje w serii memów "Nie byłem aż tak pijany". I pewnie zgarnie jakieś swoje nagrody, za które potem będzie się wstydził, ale co tam. Teraz jest uchlany i nie kontroluje co robi, a co robił? To co najczęściej pijany facet, i to było najgorsze. - Ale po co.. *hic* iść.. Do domu..? Mhmmhmm.. - stwierdził całkiem zadowolony, nie zatrzymując się ani na chwilę. Przycisnął ją do ściany, zwalając przy okazji kilka stojących obok jeden na drugim kartonów, i całował nie przestając ani na chwilę. Zarzucił sobie jej nogi na biodra, a swoje łapki położył na jej własnych, wyjątkowo zadowolony. - Będę deli.. *hic* katny.. Jak z-zawsze.. - wymruczał odklejając się od jej ust na chwilę by zaraz znów wrócić do całowania, tym razem jednak starał się też wcisnąć swój język w jej słodkie ustka. | |
| | | KiedyśSans Obywatel
HP : 100 Poziom duszy : 18 Doświadczenie : 45 LOVE : 2 Liczba postów : 293 Join date : 02/01/2016 Age : 34 Skąd : Tomaszów Podziemiecki
| Temat: Re: Bar u Grillby'ego Pon Wrz 05, 2016 12:11 am | |
| Sans wziął złapał duży łyk Krwawej Mary. Gorejący napój od razu rozszedł się po kościach. Ach, tego mu było trzeba. Rozejrzał się po opustoszałym barze. Ta Nie-Chara narobiła niezłego zamieszania. Ktoś tam rzucił, że Sans jest ranny. Ale on miał to w głębokim poważaniu. Da sobie ra...
MUZYKA NAGLE ZWOLNIŁA I SPADŁA O 3 TONY OBRAZ NAGLE SIĘ ROZDWOIŁ COŚ ZADUDNIŁO W GŁOWIE KOŚCI ZACHRZĘSZCZAŁY ŚMIERĆ I POŻOGA
I nagle dźwięk jakby muzyka wracała do normalnej prędkości. Przerwa na reklamy się skończyła Sans znalazł się na podłodze baru Snowdin, podnoszony przez dwójkę stałych bywalców. Otrzepał się natychmiast. - Mamo? Tato? - rozejrzał się. Ktoś pokazał mu pewne zamknięte, ciemne pomieszczenie, z którego już teraz dochodziły dziwne odgłosy. - Tate... serio? - opadła mu szczęka. Nie dosłownie, choć było blisko. A więc jednak złamał obietnicę i postanowił trochę "poeksperymentować". Sans wzruszył ramieniem. Drugim jakoś nie miał jak. Wciąż jeszcze słaby, wyszedł z baru. Jest tyllko jedna persona, która ukoi go dzisiejszej nocy.
ZT | |
| | | W.D. Ren Bywalec
HP : 100 Poziom duszy : 1 Doświadczenie : 0 LOVE : 1 Liczba postów : 69 Join date : 02/06/2016
| Temat: Re: Bar u Grillby'ego Sro Wrz 07, 2016 8:17 pm | |
| Pijani faceci są wybitnie niebezpieczni. Po prostu się nie kontrolują i biorą co chcą. Dobrze, że przynajmniej rzucił się na własną ukochaną, a może to właśnie źle? Nagle straciła grunt pod nogami, ponownie, przez co gwałtownie zacisnęła swoje nogi na Gasterze. Chciała się jakoś utrzymać, a przez ten ruch przycisnęła go do siebie, zaś własne kostki do ściany. Coś zabrakło jej miejsca na jakiekolwiek ruchy. Do tego ten nagły pocałunek, dlaczego nie miała serca go odepchnąć, nawet jeżeli nie chciała? Co powinna zrobić? Wyglądała na zaskoczoną tym pocałunkiem, zamarła nawet w bezruchu. - A-ale W-wingding... - Nie mogła kontynuować, bo do jej ust wkradł się język ukochanego. Dlaczego tutaj, dlaczego w takim stanie?.. Czy po prostu chciał spędzić z ukochaną tak czas, a teraz się nie krępował? Źle się z tym czuła mimo wszystko. Nie, po prostu alkohol uderzył mu do głowy. | |
| | | Wingdings Gaster Zakorzeniony
HP : 100 Poziom duszy : 7 Doświadczenie : 77 LOVE : 6 Liczba postów : 519 Join date : 01/01/2016 Skąd : Powierzchnia
| Temat: Re: Bar u Grillby'ego Sro Wrz 07, 2016 9:11 pm | |
| - Tak nie za bardzo +18, ale i za mało niewinnie:
To co robił było stanowczo złe. Bardziej niż złe. Szumiało mu w głowie i dobierał się do swojej żony, nawet jeśli mówił inaczej to wciąż jego ruchy jak na typowego faceta w tym stanie były niezbyt precyzyjne i trochę nazbyt brutalne. Chociaż, ktoś mógłby powiedzieć, że w dalszym ciągu lepiej już dobierać się do żony niż do jakiejś randomowej panienki, tak w tym przypadku, to i tak nie była zbyt dobra opcja, patrząc na jej przeszłość i na to co się zdarzyło przed jej śmiercią. Ale jego otępiały umysł jakoś nie był w stanie sobie o tym przypomnieć. Kościste paluszki powędrowały pod jej sweterek. Początkowo z łatwością, wspinały się drażniąc każdy z kręgów odcinka lędźwiowego, aż do klatki piersiowej, gdzie plątały się między żebrami, jak na nieporadne i nie ogarniające sytuacji przystało. Chciały dostać się do jej duszy, to było z góry pewne. Nigdy nie odpuszczał sobie zabawy z duszą. Z jakiegoś powodu to po prostu uwielbiał. Niebieskie i pomarańczowe światło ulatniało się spod przymkniętych oczodołów. Odsunął swoją twarzyczkę na chwilę przerywając pocałunek, a między nimi została tylko strużka śliny, która z resztą szybko została zerwana. Uśmiechnął się, a jego zwinny język i usta przyczepiły się szyi, którą całował, lizał, podgryzał. W pewnym momencie nawet zbyt mocno wbił swoje kiełki, ale zdawał się tym nie przejmować. Nie do końca był w stanie ocenić ile siły używa. Dlatego czasami mocniej zadrapał żebra, czy przez przypadek za jakieś pociągnął. Chciał coś zrobić, ale nie wychodziło to tak jak miało. Cóż, procenty skutecznie utrudniały wszystko.
| |
| | | W.D. Ren Bywalec
HP : 100 Poziom duszy : 1 Doświadczenie : 0 LOVE : 1 Liczba postów : 69 Join date : 02/06/2016
| Temat: Re: Bar u Grillby'ego Czw Wrz 08, 2016 8:21 pm | |
| - początki:
Nie wiedziała jak miała się czuć, szczególnie, że gdy oboje jej oczu zabłyszczało mocniej obraz Gastera zasłoniło wspomnienie gwałtu, nagle pisnęła wystraszona, patrząc na niego przerażonym wzrokiem. Zasłoniła jednak szybko usta rękoma. Ukochany mógł jednak nie zrozumieć, bo zrobiła to mniej więcej w momencie lub tuż przed tym, jak wgryzł się w jej kręgi szyjne. To wszak nie młotek łamiący kości, ale to dziwne uczucie. Wiedziała jak to się skończyło, była przy tym... Sytuacja z domku, a ta tu teraz znacznie się różniła, nie miała zasłoniętych oczu i Gaster nie był aż tak brutalny, jak tamci. Co powinna zrobić, co powinna powiedzieć?! Starała się opanować, to była wewnętrzna walka. To przez odpalone oczodoły wspomnienia w nią tak uderzyły, jakby własne patrzałki użyły na niej bardzo niebezpiecznej iluzji. Nie, musiała pamiętać, że to wciąż jej ukochany, a złe wspomnienia nie mogły jej... zepsuć jeszcze bardziej tej chwili. Jakiej? Pijany mąż próbuje brać ją w barze w małym pomieszczeniu. Pomagały jej w tym pieszczoty kręgosłupa, żeber, dzięki nim była w stanie oprzytomnieć. Spojrzała jeszcze raz na ukochanego, łapiąc kolejny wdech i zdając sobie sprawę z tego, że calutka drży. Chciała coś z siebie wydusić, ale jakoś tak nie mogła, jedynie próbowała. - G-gast...er... - Tym razem jęknęła, zarzucając mu ręce na szyję. - B-boje s...się... - Powiedziała z małymi łezkami w oczodołach, którymi poniekąd pożądliwie patrzyła na szkieleta. Mimo wszystko, nie potrafiła sobie poradzić ze strachem do samego końca sama. Chociaż każdy dotyk na wrażliwych miejscach powodował, że mocniej drżała z zadowolenia, niż strachu.
| |
| | | Wingdings Gaster Zakorzeniony
HP : 100 Poziom duszy : 7 Doświadczenie : 77 LOVE : 6 Liczba postów : 519 Join date : 01/01/2016 Skąd : Powierzchnia
| Temat: Re: Bar u Grillby'ego Czw Wrz 08, 2016 8:46 pm | |
| - ( ͡° ͜ʖ ͡°):
Ten krzyk, nie miał żadnego pojęcia, że brał się z czegoś innego niż tylko zbyt mocne ugryzienie. Wciąż nieco otępiały kontynuował to co robił. Chociaż alkohol powoli przestawał aż tak mocno na niego oddziaływać, niektóre ruchy wciąż były niewyważone. Przejeżdżał językiem po jej kręgach szyjnych, delikatnie, czasami zbyt mocno, wpychał go między kręgi, mlaskając przy tym i wciąż chuchając tym paskudnym pijanym oddechem. Ręce zaciskały się mocniej na żebrach, gładząc, podążając wzdłuż nich, aż do złączeń z kręgosłupem, które drażnił i między, które wpychał paluszki. To były wciąż brutalne ruchy, których nie był w stanie powstrzymać. Przez dłuższą chwilę kontynuował, nie zmieniając swojego zachowania, czasami tylko dłonie drażniły i nieco szarpały dłonie, a paluszki wbijały się w dusze. Drżała. Cieszyło go to. Ale nie zdawał sobie jeszcze sprawy, że ze strachu, który w niej wywołał. Powoli jednak umysł zaczynał dobierać się do panowania. Słysząc te słowa. "G-gast...er... B-boje s...się...", jakby oprzytomniał. Zdał sobie sprawę z tego co robił. GDZIE robił. W jak okropny sposób. - R-ren.. J-ja.. - wyjąkał, korzystając z położenia swoich kościstych łapek, przyciągnął ją do siebie i mocno przytulił, delikatnie drażniąc palcami kostki, które napatoczyło się po drodze. - Wybacz.. N-nie wiem co.. We mnie wstąpiło.. - zaczął się tłumaczyć, ale mimo tego nie mógł powstrzymać swoich ruchów. Jak zaprogramowane, kończyny nadal poruszały się tak jak same tego chciały, jakby gdzieś jeszcze alkohol zapychał połączenia nerwowe i nie pozwalał na zmianę poleceń.
| |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Bar u Grillby'ego | |
| |
| | | | Bar u Grillby'ego | |
|
Similar topics | |
|
| Permissions in this forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |
|