|
|
| Dom Papyrusa i Sansa | |
| | Autor | Wiadomość |
---|
Sans Mistrz Gier
HP : 49 Poziom duszy : 15 Doświadczenie : 95 LOVE : 1 Liczba postów : 276 Join date : 22/12/2015 Age : 32
| Temat: Dom Papyrusa i Sansa Czw Sie 10, 2017 9:40 pm | |
| Dom Sansa i Papyrusa przypomina niejako typowo góralską, drewnianą chatkę o nieco pokaźniejszych z pozoru rozmiarach. Niezależnie od pory roku, przyozdobiony jest on świątecznymi dekoracjami w postaci wiszącego na drzwiach frontowych wieńca oraz mnogiej ilości dwukolorowych lampek świątecznych. Może z uwagi na wiecznie zalegający w Snowdin śnieg, którego gruba warstwa nigdy nie przestawała obciążać dachu? Albo - co równie prawdopodobne - przez lenistwo starszego z braci, który zawsze obiecywał, lecz nigdy nie kwapił się do ich ściągania? Niezależnie od powodu, kolorowe lampki zachęcająco migoczą na powitanie każdemu, kto tylko zechce przejść obok. Na niewielki balkonik można dostać się korytarzem na piętrze. Po lewej stronie budynku, znajdują się dwie skrzynki na listy. Jedna z nich (należąca do Sansa) zazwyczaj wypchana jest po brzegi listami. Po prawej zaś stronie - szopa Papyrusa.
Na parterze znajduje się kuchnia oraz salon. W salonie znajdziemy telewizor, ustawioną przed nim sofę oraz spory stół zaraz po prawej stronie od wejścia. Na stole zaś - kamień-zwierzątko, należący do Sansa, podobnie zresztą jak wszelakie skarpety, uwielbiające walać się to tu, to tam. Papyrus często zostawia przy nich krótkie notki przypominające o podnoszeniu ich przez brata. Zdarza się, iż z notek tworzą się całe konwersację między tą dwójką, ciągnące się nieraz i przez pół pokoju. Mnogie niespodzianki potrafi skrywać również i wcześniej nadmieniona sofa! Najczęściej w postaci dziwnych książek Sansa. Książek o fizyce kwantowej gwoli ścisłości, w których ukryte są książki z żartami, w których ukryte są książki o fizyce kwantowej, w których ukryte są książki z żartami, w których-... Em. Nikt tak naprawdę nigdy nie zaryzykował sprawdzania tego zjawiska dalej niż to. Kuchnia? Kuchnia jak kuchnia. Tylko z koszmarnie wysoko ulokowanym zlewem...
Wchodząc na pierwsze piętro, w oczy rzuca się sporych rozmiarów obraz z wizerunkiem kości oraz dwoma parami drzwi. Jedne z nich (te po lewej) prowadzą do pokoju Papyrusa, drugie (po prawej) do pokoju Sansa. Spod drzwi tego drugiego, da się dostrzec buchające ognie piekielne. Całkiem ciekawa iluzja, swoją drogą.
Wchodząc do pokoju Papyrusa, bez wątpienia można odnieść wrażenie, że jest to najlepiej i najciekawiej umeblowane pomieszczenie w całym domu, że o panującym tu porządku nie wspominając. Patrząc od lewej: łóżko w kształcie wyścigówki, porozstawiane na stole figurki kolekcjonerskie, piracka flaga przyozdabiająca ścianę, spory regał zawalony licznymi pozycjami traktującymi o quizach, zagadkach oraz... bajkach dla dzieci. Nie można rzecz jasna zapomnieć też o biurku z komputerem i pudle z... kośćmi i starannie złożoną garderobą.,
Pokój starszego z braci, do którego bynajmniej niełatwo dostać się bez wyraźnego pozwolenia, to z kolei istne uosobienie chaosu! Głównie ze względu na totalny brak panującego w nim ładu. Śmieci walają się tutaj gdzie bądź. W samym centrum stoi bieżnia, dookoła której leżą najczęściej ciuchy oraz WIĘCEJ SKARPET. W prawym, najdalszym rogu pomieszczenia, postawione zostało "łóżko" - czyli gruby materac z zalegającą na nim kulą materiału, będącego najpewniej pościelą. W najbliższym prawym z kolei - grasuje mini-tornado, unoszące wirujące wesoło śmieci. Jest też pojedyncza komoda wraz z stojącą na nią, wysoką lampą, aczkolwiek zamiast normalnej żarówki, starannie doczepiona pod kloszem została niedziałająca latarka. Ciekawa prowizorka, nie ma co.
Czasami, w razie koniecznej potrzeby, potrafią się w tym domu pojawić dodatkowe drzwi - drzwi do łazienki.
Domostwo ma w swoim zagospodarowaniu także piwnicę, aczkolwiek klucze do niej posiada wyłącznie Sans. Tajemnice piwnicy powinny pozostać znane jedyne nielicznym. | |
| | | Sans Mistrz Gier
HP : 49 Poziom duszy : 15 Doświadczenie : 95 LOVE : 1 Liczba postów : 276 Join date : 22/12/2015 Age : 32
| Temat: Re: Dom Papyrusa i Sansa Sob Sie 12, 2017 11:14 pm | |
| Początkowo myślał, że dziewczynka odpłynęła przez szok podczas teleportacji. Co prawda nigdy nic podobnego mu się nie zdarzyło, ale podobnie prawie nie zdarzało się, aby podczas korzystania z tej umiejętności, zabierał ze sobą jakieś towarzystwo. Należało to do niezłych rzadkości. Wyjątków nie robionych na co dzień. Jednak zarówno on, jak i Patience tego potrzebowali. I to też przypomniało mu, że mała o mało co nie zamarzła żywcem. Bez problemu podniósł zwiotczałe ciałko małego człowieczka, wreszcie też mogąc odsłonić swój oczodół. Nadal wibrowała w nim magia, ale teraz nie trzeba było obawiać się o niechcianą publiczność, mogącą zadawać niewygodne pytania. Papyrus rzecz jasna pracował, więc i on nie powinien pojawić się najszybciej w domu. I czy przypadkiem nie miał nocować dzisiaj u Undyne? Tak, to chyba dzisiaj. Dobrze. Całkiem na rękę. Mógł zatem przenieść małą na ich starą, wygodną kanapę. Była bardziej sina niż blada i z tego co już wiedział na temat ludzkiego ciała, stan ten nie wróżył niczego dobrego. Woda którą wcześniej była przesiąknięta, zamarzła lub zmieniła się w szron szczególnie widoczny na jej włosach. Całe szczęście w styczności z ciepłem panującym w mieszkaniu, zaczął się on ponownie topić. Naturalnie, to wciąż za wcześnie, żeby świętować. Sans dobrze pamiętał jej kaszel, a gdy pochylił się nad jej twarzą, słyszał wyraźnie świszczący i spowolniony oddech. Miękkie i wrażliwe, organiczne ciała potrafiły być okrutnie kłopotliwe. Wzdychając do swojego pecha w natykaniu się na problematyczne człowieczki z Powierzchni, ruszył się do pokoju Papyrusa. Później go przeprosi za wykorzystanie jego rzeczy, albo może zapamięta aby uprać wszystko nim wróci. Zabrał w każdym razie kilka ręczników i koc, a ze strychu z którego niemal nie korzystali, zgarnął stare ciuszki brata z czasów, gdy był jeszcze drobną kupką kości. Ug, powinny pasować. Taaa, a teraz trzeba to nieszczęsne dziecko przebrać... Naprawdę kłopotliwe. Nie miał w każdym razie żadnych oporów ani problemów. Wszystko przychodziło naturalnie. Ile razy musiał to robić w dawnych latach? Ciało mogło być inne niż to Papsa, aczkolwiek zasady zostawały te same. Jego ruchy zatrzymały się dopiero gdy punkciki wewnątrz oczodołów przypadkiem wyłapały... Blizny. Zawahał się. Coś zaczęło kłębić się pod czaszką. Myśli. Dużo myśli. Dlatego prędko pokręcił głową, starając się zignorować to co zobaczył. Nie... Nie chciał tych myśli. Już dość na dzisiaj. Było ich zbyt wiele. Ledwie przestało mu szumieć w głowie. Nie chciał powtórki. Był tak cholernie zmęczony... Uspokajając się w trakcie czynności, jego lewy oczodół wrócił w końcu do normalności, zanim skończył osuszać i przebierać Patience. Dobrze, że była nieprzytomna. Nie miała nawet okazji, żeby poczuć się jakkolwiek zakłopotana. Koniec końców dokładnie okręcił ją kocem i po wszystkim... Padł jak długi na podłogę pod kanapą, zapadając w absolutnie konieczną drzemkę! Bardzo jednak prawdopodobne, że nie wymaże to obrazu blizn na drobnym ciałku. | |
| | | Patience Mistrz Gier
HP : 100 Poziom duszy : 20 Doświadczenie : 37 LOVE : 0 Liczba postów : 558 Join date : 27/04/2017
| Temat: Re: Dom Papyrusa i Sansa Nie Sie 13, 2017 1:43 am | |
| No cóż, za bardzo nie miała wpływu na to, co się z nią robi, prawda? Nie wiedziała też, jak bardzo Sansa nawiedziły demony przeszłości, kiedy podczas przebierania przypadkowo zwrócił uwagę na jej blizny. Prawda jest taka, że dziewczynka nie bardzo się przejmowała nimi. Ba, uznała, że one są dowodem na to, że pierwszą walkę ma już stoczoną i, pomimo porażki, wyszła z niej koniec końców cało. Była z niej dumna, bo pokazywała, jak wiele już przeszła w swoim krótkim życiu. Miała również nadzieję, że następne cięcia, które będą odznaczać się na jej ciele będą miały równie bogatą historię. Patience nie wyglądała zbyt dobrze. Blada, niemal sina, a w najgorszym stanie były jej stopy. Cud, że nie trzeba było żadnego z palców amputować, a ona zachowała władzę w kończynach. Kto wie, co by się stało, gdyby pozostała na mrozie jeszcze trochę dłużej? A tak to została na spokojnie przebrana w czyste, chociaż trochę znoszone ubrania oraz zawinięta w koce. Mogła oddać się już bezpiecznemu snu. A śniły jej się doprawdy dziwne rzeczy. Na nowo przeżywała podróż z kwiatkiem po Podziemiach, przez co tyle wspaniałości ją ominęło... Ale jemu zależało tylko na tym, aby jak najszybciej znaleźć się w zamku. Potem walka z Asgorem, podczas której próbowała cokolwiek powiedzieć królowi, jednak ten nie słuchał... Przerażający ból, ostatnie chwile jej życia, a potem ciemność... Potem przerażające szepty, ledwo co słyszalne zza szklanej osłony. Niewyraźne słowa Frisk, która przychodziła do ich trumienek... Nagle poczuła, że wraca do żywych, oczy otwierają się i napotykają.. Ciemność? Zamrugała parę razy, nie bardzo wiedząc, co się wokół niej dzieje. Jak już oczy przyzwyczaiły się do minimalnej ilości światła wpadającej przez okno, rozejrzała się. Była w czyimś domu... Komnata zamkowa? Nie przypominała żadnej ze znajomych Patience... Uniosła się nieco, po tym śnie, co sobie zafundowała miała nieco więcej energii, jednak nadal była znacznie osłabiona. A skrzypieniu kanapy wnet zawtórował potężny kaszel małej, który obudziłby umarłego. W głowie jej się kręciło, dlatego też przymknęła oczy i próbowała uspokoić wirujący świat. Chciała tylko ocenić sytuacje, w której się znalazła... A w bonusie dostała okropny ból chyba wszystkich mięśni, ból głowy i gardła, a także prawdopodobnie gorączkę. Czuła, jak na zewnątrz jej ciało jest rozgrzane, ale w środeczku cały czas marzła, dlatego szczelniej otuliła się kocem. Na pewno nie myślała teraz trzeźwo, a jak jej świat się w miarę unieruchomił, zeszła z kanapy i po prostu położyła się obok szkieleta, wtulając się w niego. Oczywiście nie wyszła ze swojego kokona zrobionego z tych wszystkich ciepłych rzeczy... W sumie tylko rękę wyściubiła, aby chwycić się potwora i przymknąć oczy. Po prostu... Teraz sama świadomość, że miałaby zostać sama w ciemnościach ją dobijała. Nawet obecność kogoś w takiej odległości, jak byli wcześniej nie pomagała. Dopiero, jak mogła się w kogoś wtulić to odzyskała spokój i mogła powoli zbierać myśli do kupy. | |
| | | Sans Mistrz Gier
HP : 49 Poziom duszy : 15 Doświadczenie : 95 LOVE : 1 Liczba postów : 276 Join date : 22/12/2015 Age : 32
| Temat: Re: Dom Papyrusa i Sansa Nie Sie 13, 2017 8:05 pm | |
| Sen pozbawiony snów - najlepsze co mogło go spotkać. Zbyt zmęczony by jego wyobraźnia mogła podsunąć cokolwiek niepokojącego, spał tak spokojnie jak tylko mógł, a co za tym szło, poziom jego magii nieco się uregulował. Spał, spał i spał. Niczym ten głaz. Nic nie mogło go teraz ruszyć z podłogi, chyba że byłby to ktoś na tyle silny, by podnieść go własnoręcznie. Całe szczęście poza nim, w pomieszczeniu obecnie gościła tylko i wyłącznie czteroletnia, ludzka dziewczyna. I z jakiegoś powodu mogło być bardzo wątpliwym, aby zdołała szkieleta choćby przerzucić na bok, co tu dopiero mówić o noszeniu gdziekolwiek. Czasami dochodził do niego z odległości, gdzieś na skraju świadomości jakiś charkot lub kaszel. Niczym echo, które po czasie zanikało. I tak przespał całkiem niezły szmat godzin, dopóki coś nie naruszyło jego przestrzeni osobistej, kasłając mu czasem bliżej czaszki. Początkowo wymamrotał coś tylko w absolutnie niezrozumiałej odpowiedzi, aby powoli, leniwie jak to całe jego jestestwo, zacząć wracać do szarej rzeczywistości. Otwierając oczodoły, jakiś czas błądził niewyraźnymi, białymi punkcikami po pomieszczeniu. Gdzie to on-...? Ah. Racja... Trochę mu odwaliło, potem miał problemy z przeteleportowaniem się do domu, spotkał człowieka nie będącego Frisk... Spróbował się przeciągnąć, ale nie mógł dobrze wyprostować jednej ręki. Potrzebował paru sekund, żeby zrozumieć dlaczego - dziewczynka spadła, sturlała się lub zeszła z kanapy, aby się do niego... Przytulić? Sans zamrugał kilka razy bardzo szybko. - Huh? - wydał z siebie, powoli buforując. Ładnie. Zwalił sobie dziecko na głowę... - Świetnie... - mruknął do siebie z westchnieniem rezygnacji, aby powoli zacząć się nieznacznie podnosić. Chciał złapać małą za dłonie, aby delikatnie spróbować wyprostować palce uczepione jego bluzy i wtedy zauważył... Ślady. Czemu wcześniej ich nie dostrzegł? Prawda. Był zbyt skołowany i zdezorientowany masą innych rzeczy. Ale teraz widział wyraźnie. Zaczerwienia. To były... Oparzenia? Marszcząc łuki brwiowe, podwinął nieco jeden z rękawków i poczuł ponownie pojawiające się na czaszce kropelki potu. Nawet jeśli to co dzieje się dookoła nie obchodzi cię na co dzień w nadmiernym stopniu, dość trudno zlekceważyć podobne widoki. - ... - opuścił rękawek wściekle pomarańczowego sweterka i pstryknął palcami. Światło zapaliło się w pomieszczeniu. Dalej cofnął rękę i przytknął do jednego z policzków, a następnie czoła Patience. Więc nie tylko kaszel i katar, ale też gorączka, huh? Miał pod swoim dachem poparzoną, chorą dziewczynkę... - Jestem za stary na takie rzeczy... - zaśmiał się do siebie gorzko, ponownie usiłując zgarnąć "balast" i przenieść na kanapę. - Pap nie będzie szczęśliwy. Łapanie chorych ludzi to żadna zabawa...
| |
| | | Patience Mistrz Gier
HP : 100 Poziom duszy : 20 Doświadczenie : 37 LOVE : 0 Liczba postów : 558 Join date : 27/04/2017
| Temat: Re: Dom Papyrusa i Sansa Czw Sie 17, 2017 4:19 pm | |
| Zmarszczyła delikatnie brwi, kiedy poczuła, że coś... Albo ktoś podwija jej rękaw. Otworzyła oczy, pozostawiając je zmrużone, po czym przeniosła je na rękę szkieleta. Nagle światło w pomieszczeniu przez klaśnięcie dłoni Sansa się zapaliło, na co ponownie zamknęła oczy i przetarła je pięścią, puszczając jednocześnie rękaw właściciela domu. Dopiero po chwili otworzyła ślepka i mogła normalnie widzieć w jasnym świetle żarówek. Pomogła mu ze wszystkich sił, kiedy przenosił ją na kanapę, na której usiadła. Czuła, jak kręci jej się w głowie, a wszystkie bodźce są nieco przytłumione. Pomimo kilkugodzinnego snu nie była wypoczęta i pełna energii tak, jak to było normalnie... Nie bardzo wiedziała, co się z nią dzieje. Ale nagle do jej głowy uderzyło wspomnienie. "Chcę cię widzieć codziennie o 17 w moim domu". - Sans...? - zaczęła niepewnie zachrypniętym głosem, po czym próbowała ponownie odkrztusić coś, co ciągle zalegało w jej gardle. Na nic jednak jej próby się zdały, ale przynajmniej przyniosło to chwilową ulgę. Rozejrzała się po pomieszczeniu w poszukiwaniu zegara... Czegokolwiek, co by odmierzało godziny i co zdołałaby rozpoznać przy swoich umiejętnościach czytania. - Um... Ja muszę iść... Bo Undyne będzie zła... - powiedziała, pochylając nieco głowę. Nie uśmiechało jej się teraz gdziekolwiek chodzić, ale... Obowiązki to obowiązki, prawda? Poza tym, to byłaby jej pierwsza lekcja, nie mogła jej tak opuścić! Ale... Chyba było już za późno. Ona naprawdę nie chciała omijać lekcji. Nie tak miało być...! Zacisnęła zęby czując, jak łzy zbierają się w jej oczach. Dlaczego musiała obudzić się tak późno?! | |
| | | Sans Mistrz Gier
HP : 49 Poziom duszy : 15 Doświadczenie : 95 LOVE : 1 Liczba postów : 276 Join date : 22/12/2015 Age : 32
| Temat: Re: Dom Papyrusa i Sansa Sob Sie 19, 2017 1:21 pm | |
| Miał nadzieję, że ludzkie zarazki nie gustują w kościstych facetach jego pokroju. Na wszelki wypadek może lepiej spalić ciuszki i koc Papsa? ... Nie. Nie ma mowy, żeby z premedytacją zniszczył cokolwiek należącego do brata. Trudno, wypierze się kilka(naście!) razy i powinno być w porządku. - Jeden i ten sam~ - odparł z wymuszonym, radosnym tonem głosu. Męczące... Pomimo sporej ilości godzin poświęconej snu, wcale nie czuł się tak wyspany jak powinien. Choć może było to tylko pospaniowe zaspanie, które z czasem minie? Oby. Zajmowanie się chorym dzieckiem, na dodatek LUDZKIM, to coś, przy czym wolałby mieć do granic możliwości sprawny i trzeźwy umysł. Chciał je jako tako ogarnąć i pozbyć się na tyle szybko, na ile się da. Zamrugał oczodołami i spojrzał w twarz dziewczynki faktycznie trzeźwiej, acz z uwagi na to, co do niego powiedziała. Undyne? Dzieciak zdążył ją już poznać? - Undyne? Umówiłyście się na "pościg za człowiekiem", czy coś w tym guś-...! - chciał sobie trochę zażartować, ale zły w oczach dziewczynki odrobinę wytrąciły go z równowagi. - Woah! Chwila, chwila, chwila! To coś aż tak ważnego? Wiesz... Cokolwiek by to nie było, myślę, że nasza rybia kapitan byłaby dużo bardziej wkurzona, gdybyś spróbowała pokazać się jej w tym stanie, 'kay? | |
| | | Patience Mistrz Gier
HP : 100 Poziom duszy : 20 Doświadczenie : 37 LOVE : 0 Liczba postów : 558 Join date : 27/04/2017
| Temat: Re: Dom Papyrusa i Sansa Nie Sie 20, 2017 8:54 pm | |
| Kiedy Sans tylko dostrzegł, że w oczach Pati zbierają się łzy, odwróciła wzrok jak najprędzej, mając cichą nadzieję, że nie zauważył. A jednak... Jego słowa przemyślała sobie dokładnie, chwilę nie robiąc żadnego ruchu, ale... Może on miał rację? Może pokazanie się w takim stanie rybiej wojowniczce jeszcze bardziej by ją rozwścieczyło? Znaczy... Bardziej niż zwykle? Poza tym, nie sądziła, żeby przy tak wolnej przepuszczalności jej umysłu na informacje mogła czegokolwiek się nauczyć... A jak już to nauka by trwała bardzo długo. Poza tym, było dodatkowo późno... Chyba. Wiedziała tylko, jak na zegarze wygląda godzina ustalona przez Undyne. W końcu zgodziła się ze szkieletem, przytakując głową po dłuższej chwili milczenia i kierując na niego wzrok. Pomimo parogodzinnego snu, nadal czuła się zmęczona. Przetarła oko dłonią zaciśniętą w pięść, a jej oczom rzucił się nowy kolor sweterka. Odsunęła rękę od siebie, patrząc się na swoje przedramię, marszcząc przy tym brwi i próbując zanalizować sytuację. Coś jest... Nie tak? No raczej, że coś jest na rzeczy, ale teraz pytanie co? Ma swój sweterek... ZARAZ, ZARAZ. Nie swój. Czyiś. Siedząc na kanapie, uniosła obie ręce, czując przy tym, jak oparzenia nieprzyjemnie obcierają się o materiał i spojrzała w to, co jest ubrana, mając na twarzy wymalowane czyste zdziwienie. Czy własnie nieznajomy się nią zajął? Wyciągnęła ręce przed siebie, a rękawy podwinęły się w taki sposób, aby pokazać zaczerwienienia wywołane poparzeniem prądem. Zacisnęła zęby i potrząsnęła głową, nie chcąc do siebie dopuścić myśli o tym wydarzeniu... Przynajmniej jak na razie. Przełknęła ślinę, po czym zakaszlała parę razy, chowając usta w dłonie, po czym spojrzała na właściciela domu. - Um... Masz może coś na to? Bo... Trochę boli - powiedziała, a przy ostatnim zdaniu spuściła głowę, aby nie było widać, że kłamie. Ten ból... To ani trochę nie było trochę. Podczas mówienia wskazała głową swoje poparzenia jeszcze przed tym, jak wzrok skierowała na ziemię, a mięśnie się spięły w obawie, że jej kłamstwo zostanie wykryte. Kiedy szkielet jej odpowiedział, rozluźniła się i podniosła głowę, opuszczając też ręce i odkaszlując parę razy. | |
| | | Sans Mistrz Gier
HP : 49 Poziom duszy : 15 Doświadczenie : 95 LOVE : 1 Liczba postów : 276 Join date : 22/12/2015 Age : 32
| Temat: Re: Dom Papyrusa i Sansa Czw Sie 24, 2017 9:32 pm | |
| I pomyśleć, że nigdy nie zrobił czegoś takiego nawet dla Frisk... Największym aktem łaski z jego strony, były raczej krótkie podpowiedzi albo dobicie kośćmi, ale mniejsza o niekoniecznie smaczne szczegóły. Jak już z ziemi coś podniósł i zatachał do domu, to trudno teraz wyrzucić. Podobnie było z jego kamieniem-zwięrzątkiem, aczkolwiek różnica między nim, a Patience była taka, że to pierwsze nie chorowało, Zwłaszcza gdy był to ledwie szkrab. Na dodatek chory i poraniony. O, Gwiazdy! W co on się wplątał?! Bezdźwięcznie wziął głębszy - i absolutnie niepotrzebny mu do szczęścia - wdech, wyciągnął kościstą rękę i ledwie wyczuwalnie poklepał dziewczynkę po głowie. - To zajmie chwilę, więc nigdzie przypadkiem... Nie znikaj - mrugnął do niej jednym oczodołem, skierował się z szuraniem różowych kapci do kuchni i tam, nie mogąc już zostać dłużej zobaczonym, teleportował się. Musiał kupić i przytachać ze sobą medykamenty... Niby coś tam miał na zbyciu, ale nic, co dałoby się zaaplikować małemu dzieciakowi. Cała podróż w tę i z powrotem wraz z zakupami, zajęła mu nie więcej jak pięć minut. Jednak zamiast do kuchni, teleportował się w drugą stronę automatycznie do swojego pokoju. Dlatego mógł trochę zadziwić Patience, schodząc do niej po schodach z niewielką siateczką w ręku. - Teraz mam - oznajmił, uśmiechając się jak to on, nieco wyżej unosząc zdobycz. - Więc? Pokażesz mi jeszcze raz wszystkie miejsca, w których boli? - co innego mu zostało? Był słaby, jeśli mowa o dziecięcych łzach... | |
| | | Patience Mistrz Gier
HP : 100 Poziom duszy : 20 Doświadczenie : 37 LOVE : 0 Liczba postów : 558 Join date : 27/04/2017
| Temat: Re: Dom Papyrusa i Sansa Czw Sie 24, 2017 10:24 pm | |
| Zdecydowanie mała Pati była bardziej problematyczna od podopiecznego szkieleta. Nie dość, że chorowała, to jeszcze trzeba było ją karmić i znosić jej nadpobudliwość. Oraz miliony pytań, którymi zwykle zasypywała rozmówcę, kiedy nie trawiła ją gorączka ani wszechobecny ból. Kiedy potwór powiedział jej, żeby nie znikała przytaknęła głową, po czym została sama. Sama z nadmiarem myśli, które napływały do jej głowy zbyt natarczywie. Miała ochotę płakać. Nie tyle z bólu fizycznego, co psychicznego. Oparła się o kanapę, spoglądając gdzieś na podłogę, a na jej twarzy pojawił się słaby uśmiech. - To się porobiło, co Sparkle? - mruknęła do siebie, chociaż tak naprawdę mówiła do swojego wymyślonego przyjaciela. Czarny kocur w jej wyobrażeniach teraz wskakiwał na kanapę i zaczynał się łasić do ręki czterolatki. Sama myśl o jej pierwszym podopiecznym sprawiła, że się rozpromieniła, odchylając głowę i na chwilę zapominając o problemach, jakie ma w tym świecie. Wyobraźnia byla dla niej obecnie miejscem, gdzie mogła się schować i poczuć bezpiecznie. Tak, jak w objęciach drugiej osoby, którą lubiła. Słysząc nadchodzące kroki, otworzyła oczy i spojrzała na jego źródła. Potwór, który się nią zajął właśnie wracał... Ale chwila moment. Zmarszczyła brwi, z twarzy zniknął delikatny uśmiech, a w jej umyśle przeprowadzone zostały konkretne kalkulacje, które trwały... Dość długo. Nawet jak na niezbyt bystry umysł czterolatki. Po chwili przeniosła wzrok w stronę kuchni, gdzie Sans zniknął, a potem na schody. - Czy ty... - zaczęła pytanie, ale nie zdołała go dokończyć przez błąd w jej małym systemie, przez który skierowała oboje oczu na potwora i... Myślała. I widać było po niej, że bardzo konkretnie próbuje zebrać myśli, aczkolwiek gorączka bardzo jej w tym przeszkadzała. Na szczęście szkielet dość szybko zajął jej umysł czymś innym, a konkretniej pokazaniem miejsc, w których boli najbardziej. - B... Bolą mnie całe ręce, nogi i szyja... - powiedziała zgodnie z prawdą, po czym delikatnie odchyliła głowę i pokazała jedno z bolących miejsc, gdzie poparzenie było dość dobrze widoczne. Ale nie tak, jak te na rękach, kiedy zdjęła bardzo ostrożnie pomarańczowy sweterek, krzywiąc się przy tym. Materiał bardzo nieprzyjemnie ocierał się o jej rany, podobnie było ze spodniami, gdzie czerwone ślady sięgały ud. Może nie było tak tragicznie, jak mogłoby być... Ale bolało ją jak diabli. Na sam koniec podniosła wzrok na Sansa, patrząc na niego z iskierką nadziei, że zrobi coś magicznego i boleć ją przestanie. | |
| | | Sans Mistrz Gier
HP : 49 Poziom duszy : 15 Doświadczenie : 95 LOVE : 1 Liczba postów : 276 Join date : 22/12/2015 Age : 32
| Temat: Re: Dom Papyrusa i Sansa Nie Sie 27, 2017 3:04 pm | |
| Hm, pomimo całej bladości, twarz dziewczynki dalej przyozdabiały niezdrowe rumieńce. Dobrze, że pamiętał kupić coś i na tę okoliczność. Dziwne... Było naprawdę dziwnym, raz kolejny mieć pod sobą kogoś, kim trzeba się opiekować do tego stopnia. Nie robił tego odkąd Paps był zaledwie drobną kupką kości, stanowczo zbyt często wpadającą w zbyt wysokie wówczas dla niego zaspy. Całe szczęście dobrze go to zahartowało. W miarę możliwości pomógł się małej rozebrać. Uh, sam musiał być w naprawdę kiepskim stanie, że nie zauważył jak świeże były oparzenia. W innym wypadku nigdy nie założyłby jej niczego, co mogłoby je podrażniać. Luźne dresy byłyby zdecydowanie lepsze. Ciekawe czy nadal miał coś w ten deseń? Chwila-... Bez przesady! To nie było JEGO dziecko, żeby aż tak musiał się tym spinać! Drapiąc się po tyle czaszki, gdy już ocenił wprawnym oczodołem każdy obszar zaczerwienionej skóry, wygrzebał z siatki tubkę magicznego smarowidła. Łagodziło, schładzało i stopniowo zaleczało obrażenia podobnego typu - tak przynajmniej powiedziano mu w lecznicy. - Okej, dzieciaku. Patience, tak? Pat. Ciekawe imię. To będzie trochę chłodne z mojej strony, ale lepsze to, niż żeby miało dalej boleć, racja? - mowa o maści, która w kontakcie z zaognieniami mogła wydać się w pierwszej chwili nieprzyjemna. Sans aplikował specyfik starannie. A może to z faktu, że był po prostu leniwy? Oh, mniejsza o to! Zajął się w każdym razie szyją, później rekami, na końcu nogami. Smarował, owijał czymś w rodzaju bandaża z dziwnego, śliskiego materiału, który sam grzecznie trzymał się skóry i znowu powtarzał czynność, dopóki nie zajął się wszystkim czym trzeba było. Przy okazji... Mógł napatrzeć się nie tylko na świeże rany, ale również te stare, które wzbudziły w nim bardzo nieprzyjemne wrażenie już poprzednim razem. Blizny... Blizny o bardzo specyficznym kształcie. Równo rozmieszczone między sobą. Nie. Nie chciał o tym myśleć. - Hej? Mówiłaś, że znasz naszą rybia Panią Kapitan? - musiał zacząć jakiś temat. Jakikolwiek był dobry. | |
| | | Patience Mistrz Gier
HP : 100 Poziom duszy : 20 Doświadczenie : 37 LOVE : 0 Liczba postów : 558 Join date : 27/04/2017
| Temat: Re: Dom Papyrusa i Sansa Nie Sie 27, 2017 11:53 pm | |
| Patience czuła się tak… Ociężała. Nie zauważyła nawet, że potwór jest w złym stanie. Może nie fizycznym… Ale psychicznym. Cóż, i tak nigdy nie była dobra w zgadywaniu, co kto czuje. Szczególnie, że szkielet dobrze się z tym ukrywał, więc… Pewno nawet, jakby jej ciała nie trawiła gorączka to by pewno nie zauważyła. Spojrzała w miarę uważnie na tubkę lekarstwa, które przyniósł Sans, mrużąc nieco oczy. Literki na opakowaniu zupełnie nic jej nie mówiły, ale skoro potwór sam poszedł po nie… Gdzieś to nie zamierzała polemizować. W końcu to on postanowił ją opatrzeć, prawda? Na słowa jej wybawiciela przytaknęła głową, a po pierwszym kontakcie maści z jej poparzeniami wzdrygnęła się, wykrzywiając twarz. Rzeczywiście, uczucie było bardzo… Bardzo nieprzyjemne. Ale nie uciekała, a gdy trzeba było podać rękę, aby jej doktorowi wygodniej się nakładało dziwny specyfik, który roznosił dość intensywną woń. Zacisnęła jednak zęby i czekała na koniec. W końcu… Kiedyś musi nadejść, prawda? Przez ten czas starała zająć się czymś myśli… A jej wybór padł na dziwny bandaż, którym Sans w tamtym momencie opatrywał jej przedramię. Wlepiła więc w niego wzrok, pozwalając myślom swobodnie płynąć przez jej umysł, przez co wyglądała, jakby była pogrążona w poważnych rozmyślaniach dotyczących jej życia… A tak naprawdę pytała siebie samej, jak to możliwe, że ten bandaż trzyma się bez żadnej pomocy. Podniosła głowę dopiero wtedy, kiedy Sans coś do niej powiedział. Zamrugała wtedy parę razy, marszcząc przy tym brwi i próbując na nowo przywrócić swoją świadomość do ciała. Czy on ją o coś pytał…? Chyba tak. Na początku słowa się rozmyły, dopiero jak powtórzyła i przetrawiła je sobie w myślach, zrozumiała o co szkielet ją zapytał. - Tak, znam. Wiesz… Poszłam do siedziby straży królewskiej i chciałam do nich dołączyć razem z Johnnym, ale… Undyne powiedziała, że najpierw muszę się nauczyć podstaw zanim będę mogła pomarzyć o próbie dołączenia tam – powiedziała, dzieląc się częścią swojego życia, po czym zachichotała cicho. Teraz widziała, że postąpiła pochopnie… Ale nawet wyszło jej to na zdrowie, prawda? Czego nie można było powiedzieć o jej przygodzie z Vorbisem, przez którą znajduje się teraz w takim stanie, jakim jest.
| |
| | | Sans Mistrz Gier
HP : 49 Poziom duszy : 15 Doświadczenie : 95 LOVE : 1 Liczba postów : 276 Join date : 22/12/2015 Age : 32
| Temat: Re: Dom Papyrusa i Sansa Pon Sie 28, 2017 5:11 pm | |
| Tak było w porządku. Wszystko pod kontrolą - przynajmniej w kwestii zewnętrznych obrażeń fizycznych. Teraz ni sweter ni spodnie nie powinny przyprawiać dzieciaka o dyskomfort. Niby nie jego problem, ale też nie czuł potrzeby bycia dupkiem w stosunku do dzieciaka, które absolutnie niczym nie zawiniło. Zresztą czy musiał się czuć aż tak winny, czując z dawna zapomnianą nostalgię? Jeśli spojrzeć w oczy małej i pominąć fakt ich przeszklenia za sprawą gorączki, dało się dostrzec jak czyste były. Czyste, niewinne, szczere. Dlatego kiedyś naprawdę lubił dzieci. Nie żeby teraz je nagle znielubił, czy coś w ten deseń. Tego typu rzeczy po prostu straciły dla niego znaczenie. Przestały się liczyć. Mało o czym potrafił powiedzieć zgodnie z tym co czuł: "lubię/nie lubię". - Stara, dobra Undyne. Zawsze taka poważna, kiedy chodzi o pracę. Nawet mój, nieważne jak dobry był, musiał się nieźle nabiegać zanim zgodziła się dać mu szansę - i alleluja, że ta szansa polegała przede wszystkim na nauce gotowania! Swoją drogą... To dość komiczny zbieg okoliczności, czyż nie? Mała wspomniała o Johnnym, któremu sam doradził co robić, aby zmiękczyć lub sprowokować odpowiednio Undyne. Byle tylko nic się nie wydało, inaczej jego kościste siedzenie znajdzie się w bardzo niekorzystnej pozycji. Do tego iż znał ludzkiego chłopaka, również nie planował się przyznawać. - Czemu więc macie się widzieć? - byle tylko nie okazało się, że i jej zamierza organizować lekcje z tematyki kulinarnej! Papyrus wiedział jak postępować w razie podpalenia mieszkania, ale ta dziewczynka...?! Tak czy inaczej, stopniowo pomógł się jej na nowo ubrać. | |
| | | Patience Mistrz Gier
HP : 100 Poziom duszy : 20 Doświadczenie : 37 LOVE : 0 Liczba postów : 558 Join date : 27/04/2017
| Temat: Re: Dom Papyrusa i Sansa Pon Sie 28, 2017 10:45 pm | |
| To, co mówił Sans było najprawdziwszą prawdą. Undyne, nawet w oczach Pati, była osobą bardzo poważnie traktującą swoją pracę. O czym świadczyło nawet nie rozważanie podania czterolatki odnośnie dołączenia do Królewskiej Straży. Ale za to zaproponowała jej inne wyjście, które odpowiadało zarówno czterolatce, jak i dowódczyni. - Twój…? – zadała pytanie, wychwytując słowo, którego nie mogła połączyć z żadnym z wcześniejszych słów. Jej głowie dział się teraz taki mętlik, że… W sumie, zawsze tam panował wesoły rozgardiasz. Ale nie na taką skalę, że sama Patience nie mogła się w nim połapać. Zamknęła na chwilę oczy, przecierając jedno z oczu dłonią. Czuła, że jej głowa jest tak ciężka, że ledwo trzyma się na jej szyi. Czy możliwym by było, żeby się urwała? Ale… Co ona wtedy zrobi bez głowy? A jak głowa się zgubi? Zostanie wtedy bez głowy! Na to pozwolić nie mogła… Ale jak ustabilizować łepetynę, żeby nie kiwała się na boki i nie groziła oderwaniem? Może jeden z tych bandaży by tak zadziałał… Tyle że otaczałby głowę i został doczepiony do rąk? Wtedy by musiała górne kończyny trzymać w dole, ale za to jej głowa byłaby bezpieczna! Z zamyślenia wyrwał ją ponownie głos szkieleta, którego słowa musiała chwilę przetrawić. - Aa… Ma mnie uczyć czytania i pisania! I też tego… Alfabetu – odpowiedziała, a ostatnie słowo wypowiedziała z szacunkiem godnym zwracania się do samego króla. Może to bawić, ale dla niej to była naprawdę ważna rzecz! Dlatego tak chciała od razu po wybudzeniu ruszyć do rybiej wojowniczki… Ale Sans miał rację. Pójście do niej w takim stanie, jakim była groziło burą od rudowłowej… Jeszcze gorszą, niż ominięcie lekcji. Chyba. Ponownie się ubrała, tym razem wyraźnie rozluźniając spięte dotąd z bólu mięśnie. Już teraz nic jej nie bolało. Magiczne bandaże trzymają tak, jak mają trzymać, a maść łagodząca, pomimo wcześniejszych nieprzyjemnych doznać, teraz przyjemnie chłodziła. Aż przymknęła oczy, gotowa rozpocząć ponownie wędrówkę po krainie Morfeusza.
| |
| | | Sans Mistrz Gier
HP : 49 Poziom duszy : 15 Doświadczenie : 95 LOVE : 1 Liczba postów : 276 Join date : 22/12/2015 Age : 32
| Temat: Re: Dom Papyrusa i Sansa Sob Wrz 02, 2017 4:41 pm | |
| Wpatrzył się w twarz Patience pytająco, zanim dokładnie przestudiował swoje własne słowa sprzed kilku sekund. Czyżby się zapomniał? Znowu? Geez. Miał szczerą nadzieje, że jeśli nastąpi kolejny Reset, na powrót poukłada wszystko w jego głowie tak, aby do siebie pasowało. Zbyt często zdarzały się przypadki mówienia bez ładu lub składu, czy tak jak choćby teraz - z pominięciem czegoś, co dokończył tylko i wyłącznie we własnej łepetynie. Może to jemu przydałoby się ją stracić w miejsce Patience? Oszczędziłoby mu to sporo zmartwień, acz zapewne dodało nowych. Tak czy inaczej, przyprawianie o podobną niepewność jak ta, która dopadła go teraz, niosła ze sobą również i spory dyskomfort. - Brat - uzupełnił lukę, zerkając gdzieś w bok. - Mój brat. Jest kimś w rodzaju najlepszego (i wiecznego) ucznia Undyne. Chwila, chwila! Czego miała uczyć tę małą ich Rybia Królowa Nadpobudliwości? "Alfabetu"?! Ledwie powstrzymał się od głośnego parsknięcia. A to ci dopiero! Kapitan zmieniła profesję na przedszkolankę? Niańkę? Po całej bieganinie z morderczymi intencjami za ludźmi, nagle postanowiła stać się ich mentorką? Nauczycielką? Hahaha! Jak nic skleci w najbliższym czasie kilka dobrych sucharów w temacie! Ale teraz nie czas na to, bo dzieciak mu tu odpływał! Jak to tam szło? Że niby powinien jej podać leki przed snem? Ale do tego potrzeba jeszcze czegoś do jedzenia, eh? Chociaż... Czemu to ON miał się tym dalej zajmować? Z wahaniem wyciągnął rękę i pogładził nią Patience po plecach. - Co odwlecze, to nie uciecze, jak lubię sobie czasem powtarzać. Jeszcze spędzicie na tym razem spoooro czasu. Gwarantuję~ - odpowiedział jej łagodnie, bez pozostawiania w tonie swojego głosu choćby cienia wątpliwości. | |
| | | Patience Mistrz Gier
HP : 100 Poziom duszy : 20 Doświadczenie : 37 LOVE : 0 Liczba postów : 558 Join date : 27/04/2017
| Temat: Re: Dom Papyrusa i Sansa Nie Wrz 03, 2017 8:28 pm | |
| Na odpowiedź, że jest Sans ma brata uśmiechnęła się i jeszcze bardziej przymknęła oczy. Jeszcze jej myśli przesuwały się przez głowę, powoli bo powoli, ale nadal analizowała to, co szkielet do niej mówił. Chociaż najlepiej by było, gdyby mogła bez oporów zasnąć, tak jak wcześniej to miało miejsce... Ale z drugiej strony nie chciała tracić szansy na porozmawianie z nową, niezwykle ciekawą osobą. Szkoda, że okoliczności ich spotkania były takie, a nie inne... - Musi być wieeelkim szczęściarzem, że ma takiego brata jak ty - odpowiedziała po chwili ciszy, uśmiechając się szerzej i zamykając oczy. Czy to już trwała w śnie? Czy jednak jeszcze była na jawie? Ostatnie słowa potwora, jakie padły w ich rozmowie niosły ze sobą ulgę dla małej duszyczki. Jakimś cudem informacja o nich zdążyła dojść do umysłu Patience zanim ta oddała się snu. Zasnęła w takiej pozycji, w jakiej się znajdowała, trochę bardziej zatopiła się w oparcie łóżka. Dobrze, że tym razem przy ubieraniu była przytomna, Sans miał mniej roboty niż poprzednim razem. I powinien się cieszyć, że Pati mu nie miauczy nad uchem, że ją wszystko boli, a znosi swoje cierpienie dzielnie w milczeniu... A przynajmniej przez większość czasu. | |
| | | Sans Mistrz Gier
HP : 49 Poziom duszy : 15 Doświadczenie : 95 LOVE : 1 Liczba postów : 276 Join date : 22/12/2015 Age : 32
| Temat: Re: Dom Papyrusa i Sansa Nie Wrz 03, 2017 10:18 pm | |
| - ...! Zabolało. Słowa Patience zabolały. Tym bardziej gdy miało się świadomość, że dziecko naprawdę wierzy we własne słowa. Że jest stuprocentowo pewne, że to co mówi, po prostu musi mieć odzwierciedlenie w rzeczywistości. Właśnie dlatego uścisk na duszy szkieleta był w tej chwili tak boleśnie odczuwalny. Tak okrutnie realny. - ...nawet nie wiesz jak bardzo chciałbym, żeby tak było - rzucił w pustą przestrzeń przed sobą, gdy był już pewien, że mała usnęła. Jakiś czas pozwolił sobie tkwić nieruchomo, zanim wreszcie wstał, podsunął koc na obicie i przesunął na niego Patience w taki sposób, aby móc dokładnie ją owinąć - jak taką małą larwę! W kokon! - Dobry z ciebie dzieciak. "Patience", huh? Co za dziwne imię... - mówił cicho sam do siebie, nie wiedząc już czy powinien żałować tego niespodziewanego spotkania, czy też nie. - Jesteście do siebie bardzo podobni. Za bardzo. Ty i On... Heh. Lepiej cię stąd zabiorę. Obawiam się, że nie jestem aż tak miłym kolesiem, za jakiego mnie wzięłaś. - gdy skończył przygotowania i ostatnim skrawkiem materiału owinął tył głowy Pat, ostrożnie zabrał ją z kanapy na ręce. W chwilę później, oboje zniknęli z niewielkim błyskiem błękitnej magii.
ztx2 | |
| | | Grillby Admin Główny
HP : 100 Poziom duszy : 1 Doświadczenie : 0 LOVE : 0 Liczba postów : 267 Join date : 11/01/2016 Age : 27
| Temat: Re: Dom Papyrusa i Sansa Pon Wrz 11, 2017 12:39 pm | |
| Sans otryzymuje 60 punktow doswiadczenia, a Patience praktycznie mu dorownujac dostaje ich 59 :3 | |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Dom Papyrusa i Sansa | |
| |
| | | | Dom Papyrusa i Sansa | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |
|