|
|
| Quest Sansa | |
| | Autor | Wiadomość |
---|
Patience Mistrz Gier
HP : 100 Poziom duszy : 20 Doświadczenie : 37 LOVE : 0 Liczba postów : 558 Join date : 27/04/2017
| Temat: Quest Sansa Wto Paź 03, 2017 11:03 pm | |
| W ciemności, jakiej się znajdowałeś, nagle twoje oczodoły poraziło jaskrawe, mocne światło, do którego ciężko było się przyzwyczaić. Z niego wyszła sylwetka pewnego wysokiego jegomościa, który dziarskim krokiem ruszył w twoją stronę. Chwilę potem zatrzymał się przed tobą w wyraźnie rozzłoszczonej pozie, a w postaci mogłeś rozpoznać swojego brata. - Sans! Czemu nie szukasz człowieka, tylko śpisz?! ZNOWU?! - zaczął na ciebie krzyczeć swoim specyficznym, Papyrusowym głosem, a sam szkielet zaczął tupać nogą w wyrazie zniecierpliwienia, a ręce położył na kościach biodrowych. Znajdowaliście się obecnie w Snowdin, gdzie przysnęło ci się w waszej bazie, koło której stała lampa w kształcie znajomego, siedmioletniego człowieka. No, najwidoczniej rozbłysk światła był jedynie bielą śniegu, która niewyspanemu szkieletowi dawała po oczodołach.
| |
| | | Sans Mistrz Gier
HP : 49 Poziom duszy : 15 Doświadczenie : 95 LOVE : 1 Liczba postów : 276 Join date : 22/12/2015 Age : 32
| Temat: Re: Quest Sansa Sro Paź 04, 2017 12:19 am | |
| Blask był bolesny. Nawet jeśli z racji bycia szkieletem nie posiadał oczu jako takich, wnętrza oczodołów zadawały się tępo pulsować przez nagły atak ze strony jasnego światła. Odruchowo próbował podnieść ręce aby je nimi przysłonić, ale te wydawały się koszmarnie ociężałe. Niedługo zresztą trwało, zanim podejrzanie znajoma postać nie odwiodła go od tego pomysłu jak i zastanawiania się nad powodem dla którego znalazł się w-... Snowdin? Mogąc wreszcie podnieść jedną z rąk, przetarł nią lewy oczodół i spojrzał na brata raz, potem drugi. Snowdin... Stacja... Czemu był tutaj? Po co? Nie miał dłużej powodu, aby-... Ugh... Czaszka trochę pobolewała. - Hejjjj, bro! - odezwał się zaspanym głosem, nie mogąc sobie jednak przypomnieć, kiedy dokładnie tutaj przyszedł. Czuł się nieco oszołomiony. - Wygląda na to, że zbierałem w sobie siły, czy coś w tym stylu? - naturalną kolejną rzeczy usiłował znaleźć wymówkę, ale coś nie dawało mu w dalszym ciągu spokoju. | |
| | | Patience Mistrz Gier
HP : 100 Poziom duszy : 20 Doświadczenie : 37 LOVE : 0 Liczba postów : 558 Join date : 27/04/2017
| Temat: Re: Quest Sansa Sro Paź 04, 2017 6:36 pm | |
| - No, to mam nadzieje, że zebrałeś ich w sobie wystarczająco dużo! Muszę ci pokazać NAJNOWSZĄ i zdecydowanie NAJLEPSZĄ pułapkę, jaką KIEDYKOLWIEK udało mi się stworzyć! Więc podnoś swoje kości i ruszaj za mną! - powiedział Papyrus, po czym okręcił się na pięcie i ruszył w stronę, z której przyszedł żwawym krokiem. Po paru dziarskich krokach zatrzymał się, znowu się obrócił, tym razem w twoją stronę i wznowił ruch, po czym wziął cię pod pachę nawet nie pytając o zdanie. - Nie mamy całego dnia! Trzeba się ruszać! - rzekł i ruszył ścieżką pomiędzy drzewami energicznym chodem, nie marnując ani sekundy. Zatrzymaliście się po chwili przy dość sporym pudełku, pod którym parowało jeszcze ciepłe spaghetti. Z tą różnicą, że sznurek, który przywiązany był do podtrzymującego karton patyka był zasypany warstwą śniegu. - Gdy robiłem pułapkę wpadłem na genialny pomysł. Przykryłem sznurek śniegiem, aby człowiek nie mógł sie dowiedzieć, że jak wejdzie pod pudełko to opadnie na niego! Jestem geniuszem, prawda? Oczywiście, że tak! A teraz do krzaków, żeby nas nie zauważył! - zaczął wygłaszać swój monolog Papyrus, po czym schował się razem z tobą w krzakach. Dla niego, polowanie na ludzi już się zaczęło! Pomimo tego, że jak na razie lokację odwiedziła jedynie trójka nastoletnich potworów. Przywódca grupy był muskularnej budowy, wyglądem przypominającym połączenie lisa z lwem - grube futro było rudej barwy, zaś grzywa, która nie była jeszcze zbyt reprezentatywna z powodu młodego wieku potwora była czarna i lekko skołtuniona. Pysk miał bardziej lwi niż lisi, zaś z tyłu poruszała się bujna, ruda kita. Poruszał się on na dwóch łapach i był średniego wzrostu. Drugi z jegomości postawą bardziej przypominał anorektyka niż napakowanego przywódcę. Był on królikiem poruszającym się na tylnych łapach, a minę miał ewidentnie znudzoną. Wydawał się najbardziej rozgarnięty z całego towarzystwa, chociaż... Być może to tylko pozory? Trzeci z nich sięgał przywódcy do pępka, a jego ciało w całości składało się z błękitnego płomienia. No, może prócz czarnych, cienkich rączek i nóżek. - Co to ma być? - mruknął jeden, krytycznie spoglądając na pułapkę zastawioną przez Papyrusa, który nagle uniósł się i machnął w złości ręką. - Psujecie pułapkę na człowieka! Musicie się ukryć, jeśli chcecie mieć zaszczyt go złapać. JA, Wieki Papyrus, jestem w tym oczywiście najlepszy! - po spojrzeniach rzucanych między sobą pomiędzy ubraną w dresy gromadkę mogłeś wywnioskować, że raczej nie będą się bawić z wami. Ale mieli jakieś inne plany...
| |
| | | Sans Mistrz Gier
HP : 49 Poziom duszy : 15 Doświadczenie : 95 LOVE : 1 Liczba postów : 276 Join date : 22/12/2015 Age : 32
| Temat: Re: Quest Sansa Pią Paź 06, 2017 11:42 pm | |
| Choć absolutnie nie wiedział dlaczego, Sans odnosił to cholernie niejasne wrażenie, że coś się nie zgadza. Że coś jest inne. Zupełnie jakby wciąż nie do końca się obudził. Oh? Może tak właśnie było? A zresztą...~ Podrapał się po karku, postanawiając więcej o tym nie myśleć. Jeśli zacznie to robić, zwłaszcza teraz, przy bracie, a jego myśli pójdą nie w tym kierunku co trzeba, jedyną opcją ratunkową stanie się raz kolejny natychmiastowa ewakuacja przy pomocy teleportacji. Płynięcie z prądem... Stanowiło najlepszą opcję, kiedy Papyrus znajdował się w pobliżu. Z szerokim uśmiechem na twarzy odsunął swój stołek i leniiiiwie - ale jakże okrutnie leniiiiwie! - zsunął się z niego. - Cool, bro~ - niespiesznie ruszył za bratem. Będzie jakaś chwilka, odkąd po raz ostatni brał udział w "polowaniach" z młodszym bratem. Heh. Papyrus wyglądał na tak samo rozentuzjazmowanego jak zawsze. To dobrze. Bardzo dobrze. Papyrus nie powinien się zmieniać. NIGDY nie powinien się zmieniać. Lekko rozkojarzony, prawie nie zauważył, kiedy jego brat ponownie się przy nim znalazł, aby oderwać mniejszą wersję szkieleta od zaśnieżonego gruntu. Welp! Nie mógł chyba narzekać? Ziewnął jeszcze ostentacyjnie, zanim znaleźli się przy "ulepszonej pułapce". No cóż... W jakiś sposób rzeczywiście była ulepszona. - Wow. Tym razem naprawdę nieźle sobie to wykombinowałeś. Jesteś najlepszy~ - poklepał Papyrusa po plecach, przekrzywiając nieco czaszkę w celu uniknięcia skończenia z przypadkową gałązką w oczodole. - Hej, Pap? Opowiedzieć ci dowci-... - nie dokończył już z racji pojawienia się w pobliżu nowych dusz. Niestety nie ludzkich - ku nieszczęściu Papyrusa i uldze samego Sansa. W każdym razie tak właśnie sądził na samym początku. Te dzieciaki... Wyglądały na zbyt znudzone. A znudzone dzieciaki to problematyczne dzieciaki. Sans szybko dołączył do Papyrusa, stając z boku i odrobinę za nim. Nie chciał być widziany przez większego szkieleta, kiedy spoglądał na potworzą młodzież absolutnie pozbawionymi blasku białych ogników oczodołami. - ...Tak jak powiedział mój bro, lepiej nie popełniać ŻYCIOWYCH głupstw i nie psuć jego pułapek na ludzi, 'kay? Chciał jedynie, aby dzieciarnia się stąd zmyła. | |
| | | Patience Mistrz Gier
HP : 100 Poziom duszy : 20 Doświadczenie : 37 LOVE : 0 Liczba postów : 558 Join date : 27/04/2017
| Temat: Re: Quest Sansa Pon Paź 09, 2017 2:06 am | |
| Królik i płomyczek zmieszani spojrzeli na siebie, kiedy ukazałeś im puste oczodoły, zaś widocznie lwolis niewiele sobie z tego robił. Machnął długą kitą prychając przy tym z pogardą, po czym podszedł bliżej do pułapki i kopnął patyk podtrzymujący cała konstrukcję. Cały czas patrzył ci w miejsce pozostałym po oczach z drwiącym uśmiechem, a przy tym jeszcze przekrzywił łeb. - Ups? – powiedział, chociaż wcale nie było mu przykro. Nawet nie próbował stwarzać pozorów, że był to wypadek. Za to ten gest bardzo zdenerwował Papyrusa, który podszedł do niego tupiąc nogami w śniegu i przybrał swoją zdenerwowaną postawę – ręce położył na kościach biodrowych i tupał niecierpliwie nogą, jakby w oczekiwaniu przeprosin albo czegokolwiek takiego. - Zepsułeś pułapkę na człowieka! Ty... Ty psuczu pułapek!– wykrzyknął oskarżająco, na co lis zrobił zdziwioną minę, po czym położył uszy po sobie i nieco się zgarbił. W jego oczach błysnął smutek, jakby doskonale teraz zdał sobie sprawę z tego, co zrobił. Ładna gra pozorów, prawda? Szybko się okazało, że wszystko to to była gra. Gra, w której lis wyśmienicie się bawił. Na jego łapie coś podejrzanie błysnęło, jak stworzenie szybko zamachnęło się i uderzyło wysokiego szkieleta, przez co stracił równowagę i poleciał do tyłu. Niestety tak nieszczęśliwie, że uderzył głową o glebę, co pozbawiło go przytomności. Lis zachichotał, po czym zwrócił się w twoim kierunku z cwaniackim, a jednocześnie wrednym uśmiechem. - I co teraz, Sans? – zapytał, a twoje imię w jego ustach brzmiało podejrzanie dziwnie… A może tak zawsze było, tylko nie zwróciłeś na to uwagi? Poza tym, czy to teraz było najważniejsze?
| |
| | | Sans Mistrz Gier
HP : 49 Poziom duszy : 15 Doświadczenie : 95 LOVE : 1 Liczba postów : 276 Join date : 22/12/2015 Age : 32
| Temat: Re: Quest Sansa Wto Paź 10, 2017 10:36 pm | |
| Łuki brwiowe Sansa znacznie się zmarszczyły. Zachowanie tego lisiego dzieciaka było nie tylko ponad normę irytujące, ale absolutnie nieaprobowane. Czy jeśli skupi się dostatecznie, zdoła go skojarzyć? A może chociaż jego rodziców, z którymi na pewno warto było zamienić słówko? Czaszka irytująco zabolała od środka, gdy tylko spróbował skupić się na tym drobnym detalu jaki stanowiła twarz lisowatego. Zanim jednak zdążył do czegokolwiek dojść... Krótki błysk przywrócił mu całkowita jasność sytuacji, a białe punkciki, choć dużo mniejsze niż wcześniej, na nowo pojawiły się w jego oczodołach. Nagle świat dookoła stał się dla niego dziwnie cichy, a czas spowolnił swój bieg. Niczym w filmie puszczonym w slow motion, widział jak Papyrus powoli upada na śnieg pod wpływem ataku. ...Ile razy będzie musiał to jeszcze oglądać? - Ah... Hah... - zadrżał mimowolnie, nie mogąc wydobyć z siebie głosu. Gdyby miał serce, owe właśnie podeszłoby pod również nieistniejące w jego przypadku gardło. Zamiast tego, poczuł bolesny uścisk w duszy ukrytej pod żebrami oraz narzuconymi na kości warstwami odzienia. Gdy pierwszy szok minął, Sans w mgnieniu oka znalazł się przy pomocy swojej teleportacji przy Papyrusie. - Papyrus?! - wydał z siebie wyjątkowo podniesionym jak na jego zwyczajowe możliwości głosem, od razu upadając na klęczki i odrobinę impulsywnie potrząsając złapanym w pierwszej kolejności za naramienniki bratem. Nie, nie, nie, nie! Nie chciał tego! Nie chciał tego oglądać po raz kolejny! Ale nie... Jego drogi, młodszy brat nie zmienił się w pył ani nic do niego podobnego... To prawda. Tak... Papyrus... Papyrus nie był aż tak słaby, aby umrzeć od jednego ciosu jakiegoś przypadkowego potwora. Jednak to za mało. Za mało, żeby wybaczyć. Za mało, żeby zapomnieć. Każdy... KAŻDY, kto podnosił rękę na jego brata...! KAŻDY Z NICH...! Pochłonięty chaosem myśli, ledwie dosłyszał skierowane w jego stronę słowa. Echo wypowiadanego imienia, JEGO imienia, doszło do niego z pewnym opóźnieniem. Wreszcie zaczął podnosić się chwiejnie na równe nogi. - ...WYGLĄDA NA TO, ŻE BĘDZIECIE MIEĆ BARDZO ZŁY CZAS. - mówiąc to, pstryknął palcami, aktywując swoją magię by złapać duszę lisiego potwora w jej objęcia, zanim odwrócił się w jego kierunku z lewym oczodołem błyszczącym błękitem oraz złotem. Skoro Papyrus był nieprzytomny... Nie było problemu, racja? | |
| | | Patience Mistrz Gier
HP : 100 Poziom duszy : 20 Doświadczenie : 37 LOVE : 0 Liczba postów : 558 Join date : 27/04/2017
| Temat: Re: Quest Sansa Nie Paź 15, 2017 1:45 pm | |
| Papyrus żył... O ile można tak nazwać potwora, który jest jedynie kośćmi. Przyrąbał mocno głową w podłoże, przez co jest nieprzytomny, a ty... Możesz się zemścić na tym lisim potworze. Jego podwładni uciekli w popłochu, kiedy ujrzeli, że zaczynasz się rozkręcać. Ich przywódca odwrócił się do nich z wyrazem wściekłości na pysku. - Wracać tu tchórz... - nie dokończył niestety zdania, bo poczuł dziwny uścisk, przez który nie mógł się ruszyć. Jego twarz na moment zamarła w strachu, ale po chwili wykrzywił ją w kpiącym uśmiechu. - Coo, braciszek musi chronić swojego głupkowatego braciszka? - przekrzywił przy tych ociekających od pogardy słowach głowę w bok, rzucając ci wyzywające spojrzenie. Koniuszek jego ogona delikatnie drgnął, a on prychnął. - Tylko na tyle cię stać, Sans?! - zadał ci pytanie, jednocześnie spinając wszystkie mięśnie w celu uwolnienia się z twojej pułapki. Co nie było takie łatwe, był słabszy od ciebie, a ty trzymałeś go żelazną ręką. Koniec końców, był w pełni poddany twojej woli. Mogłeś z nim zrobić, co tylko ci się marzyło. | |
| | | Sans Mistrz Gier
HP : 49 Poziom duszy : 15 Doświadczenie : 95 LOVE : 1 Liczba postów : 276 Join date : 22/12/2015 Age : 32
| Temat: Re: Quest Sansa Sro Paź 18, 2017 1:14 pm | |
| Oh? Wyglądało na to, że dzieciaki próbowały dać dyla. Uciec? Teraz? Naprawdę sądzili, że im na to pozwoli? Nawet jeśli sami nie zrobili niczego złego... Życie było po prostu okrutne. Wiedział o tym prawdopodobnie najlepiej i może właśnie dlatego jego poczucie winy i sumienie pospołu tak często milkły w podobnych sytuacjach? Bo... Co jeśli tamci dwaj rozsieją plotki? Zwłaszcza gdy ich kolega nigdy nie wróci do domu? Nie obchodziła go co prawda opinia innych na jego temat i był pewien, że wszystkie oskarżenia łatwo byłoby mu od siebie odsunąć, ale jeśli istniał choćby cień szansy na to, że nieprzychylne słowa na jego temat dotrą później do Papyrusa... Zmartwią go. Zasmucą. Nie miały prawa do niego dotrzeć. I nie dotrą. - Chronić brata, czy raczej siebie... Zastanawiam się. - zaczął mówić bardzo spokojnie, ponuro i z dozą prześmiewczego, ironizującego tonu. Kierując płonący magią oczodół w stronę uciekających, wycelował w nich palcem wskazującym drugiej ręki, którą nie trzymał w ryzach duszy lisa. - Welp~ Bez względu na odpowiedź, jestem w tym dalej dużo lepszy niż twoi koledzy, nie sądzisz? - przymrużył nieco lewy oczodół, a następnie zmaterializował kilka ostro zakończonych kości. To smutne, jak łatwym celem były te potwory. Uciekanie na oślep nigdy nie było dobrym pomysłem. Mogli chociaż biec slalomem - odezwał się w jego głowie chłodny głos, którego nie słyszał już od jakiegoś czasu. Mimo to, nie czuł większego niepokoju za jego sprawą. Zimna logika była czasem najlepsza. - ... - nie odpowiedział na żadne więcej pytanie. W czaszce potwornie mu dudniło i bez tego. Echem. Śmiechem. Zdaje się, że kiedyś słyszał podobny ton i podobne słowa z czyichś ust. Pewnego człowieka. Wraz z nagle materializującym się wspomnieniem szerokiego uśmiechu na rumianej twarzy, Sans wystrzelił w uciekinierów. Wcześniej jeszcze tylko raz szybko sprawdził, czy Papyrus nadal jest nieprzytomny. Zanim jego kości dopadły celów, ponownie wrócił zainteresowaniem do lisiego potwora. -Hej? Chcesz usłyszeć zagadkę? - nie czekał nawet na odpowiedź tamtego. - Jest całkiem zabawna, jeśli chcesz znać moje zdanie. - zacisnął swoją magię mocniej na duszy potwora, materializując nad swoją głową więcej kości podobnych do tych, które posłał wcześniej za dzieciakami. - JAK NAZYWAJĄ POTWORA, KTÓRY POPEŁNIŁ ŻYCIOWY BŁĄD, NAZYWAJĄC KOGOŚ NAPRAWDĘ COOL: "GŁUPCEM"? | |
| | | Patience Mistrz Gier
HP : 100 Poziom duszy : 20 Doświadczenie : 37 LOVE : 0 Liczba postów : 558 Join date : 27/04/2017
| Temat: Re: Quest Sansa Czw Paź 19, 2017 1:36 pm | |
| Uciekanie na oślep nie było dobrym pomysłem, racja… Ale co mogli o tym wiedzieć tacy młodzi, zbuntowani? Cóż, może ta sytuacja ich czegoś nauczy. O ile ją przeżyją. Co takie pewne nie było. Ostro zakończone kości przygwoździły uciekinierów do drzewa, ale to nie tylko! Jednego z nich taki kolec trafił tuż obok duszy, przez co twarz płomyka wykrzywiła się z bólu, a z jego gardła (???) wydobył się zduszony krzyk. Rana mocno krwawiła, nie pozwalając potworowi wziąć głębszego oddechu.
Potwór – płomień: rana kłuta na klatce piersiowej, brak uszkodzenia duszy. Kość tkwi w ranie. Mocno krwawi Rana kłuta na ramieniu blisko łokcia. Kość przebiła kończynę na wylot, przygwożdżenie do drzewa. Krwawi. Mniejsze rany cięte na całej powierzchni ciała. Delikatnie krwawią.
Królik zaś został podwieszony na drzewie za ubrania, jakie nosił. Cóż… Nigdy nie można było się spodziewać, co nam uratuje w danej sytuacji życie. U niego była to patykowata postawa oraz luźne ubrania. Niestety, jego uszy nie miały tyle szczęścia. Albo i miały? Jak można nieszczęściem nazwać darmowy piercing? I to jeszcze z tak stylowymi kolczykami? Niestety, jego radość nie trwała długo – ostatnia kość, jaka leciała, trafiła go idealnie w duszę, rozrywając ją i powodując okrzyk bólu.
Potwór – królik: rana kłuta w klatce piersiowej. Poważne uszkodzenie duszy. Mocno krwawi. Rany kłute na uszach (dwie na lewym, trzy na prawym), kości przebiły uszy na wylot. Krwawią. Mniejsze rany cięte na nogach i rękach. Delikatnie krwawią, bez utraty zdrowia.
Przed twoimi atakami – Papyrus nadal leżał nieprzytomny. I po atakach też. Zaś lisowaty nadal miał na pysku kpiący uśmieszek, dopóki nie zacisnąłeś na nim mocniej swojej magii. Wtedy jego twarz wykrzywiła się w bólu, a oczy wytrzeszczyły. Wydawał z siebie stęknięcia i warknięcia, a kiedy jego oczom się ujrzały liczne kości… Źrenice się zwęziły, a sam on posłał ci prowokujący uśmiech, który swoim charakterem przypominał te należące do szaleńców. Albo konkretnie jednego szaleńca. Zachichotał cicho na tyle, ile mu ściśnięta krtań pozwalała. - Kimś lepszym od niego – odpowiedział na swoje pytanie, jakby w ogóle nie zdając sobie sprawy z tego, że za chwilę czeka go śmierć.
Potwór – płomień: 4/100 HP (krwawienie: -5 HP/tura) Potwór – królik: 1/100 HP (krwawienie: - 6 HP tura) Potwór – lis: 95/100 HP, blue
Sans: 49/100 HP, blue (2 post)
| |
| | | Sans Mistrz Gier
HP : 49 Poziom duszy : 15 Doświadczenie : 95 LOVE : 1 Liczba postów : 276 Join date : 22/12/2015 Age : 32
| Temat: Re: Quest Sansa Czw Paź 19, 2017 8:39 pm | |
| Kto jak kto, ale Sans z pewnością mógł się pochwalić niezwykle bogatym doświadczeniem w dopadaniu ruchomych celów. Nie musiał nawet kombinować w tym celu z blasterami. Dobrze wiedział, że młodociane potwory nie przeżyją tego czym je poczęstował. Kości było na tyle dużo, by nawet przy pominięciu trafień centralnie w punkty witalne, doznali dostatecznie poważnych obrażeń, aby nie pozwoliły im one na dalszą ucieczkę. Czy zatem przez wykrwawienie czy może z wycieńczenia, obaj musieli umrzeć. Sans nie chciał na to patrzeć w miarę możliwości, dlatego wolał skupić się na jedynym winnym. Nie to, żeby jakoś specjalnie im współczuł. To czy żyli czy umierali, nie miało dla ich świata większego znaczenia. Zresztą, czy to naprawdę było aż tak okrutne lub niewybaczalne z jego strony, skoro prędzej czy później Reset ponownie przywróci ich do stanu sprzed uśmiercenia? Rzecz jasna mógł równie dobrze zupełnie wyeliminować z historii. To że zaistnieli w obecnej linii, nie oznaczało iż żyli w poprzednich lub narodzą się w kolejnej. Ich istnienia mogły być efektem ubocznym. Czystym przypadkiem. Z tego powodu... Tym bardziej nie miało sensu zawracania sobie tym czaszki. Reakcja lisa mogła zaniepokoić. Jego beznamiętności nie dało się uznać za normalną. Jednak szkielet nie chciał niczego więcej poza pozbyciem się stojącego przed nim problemu. Musiał... Pozbyć się, zabrać Papyrusa... Zabrać do domu. Dalej już wszystko z górki. Taki był plan. Prosty do zapamiętania i wykonania. Przynajmniej do czasu, kiedy lis nie zaczął się dziwnie zachowywać. To jest, jeszcze dziwniej niż dotychczas. Sans praktycznie zamarł, gdy w aroganckim wyrazie twarzy, uśmieszku i pozbawionych strachu ślepiach dostrzegł swój dawny koszmar. Tak jak myślał... To się nigdy nie skończy. - Cze... Czemu ty...? - przerwał wcześniej zaczętą myśl, czując jak powoli zaczyna oblewać go zimny pot. Pocący się szkielet, co? To ci dopiero żart. Na obecną chwilę raczej mało śmieszny. Ściskając mocniej dusze potwora, odnosił jednocześnie wrażenie, jakby coś zaciskało się na jego własnej. Znał to uczucie. Uczucie nadchodzącej paniki. Nie... Nie, nie, nie! Nie chciał tego raz kolejny! To uczucie było duszące. Nie potrzebował w teorii tlenu, a jednak dusił się w takiej chwili zupełnie jak organiczny twór, któremu go odcinano! Złapał się ręką za głowę, w której rozbrzmiało echo śmiechu, który chciał tak bardzo zapomnieć. Jednocześnie uniósł gwałtownie rękę ponad głowę, zmuszając ciało lisowatego do uniesienia się na dwa-trzy metry ponad ziemie, a następnie cisnął nim w najbliższe drzewo. A potem znowu do góry i o ziemię. Było mu niedobrze. Nawet jeśli lis nie mógł uśmiechać się tak szeroko przez wzgląd na kształt jego pyska, on widział u niego ten paskudny, szeroki uśmiech od ucha do ucha. Chciał tylko, żeby zniknął. Rozpadł się. Wykrwawił. Cokolwiek. Cokolwiek, byle cisza ponownie wróciła. | |
| | | Patience Mistrz Gier
HP : 100 Poziom duszy : 20 Doświadczenie : 37 LOVE : 0 Liczba postów : 558 Join date : 27/04/2017
| Temat: Re: Quest Sansa Pon Paź 23, 2017 2:28 pm | |
| Obijałeś lisa o najbliższe drzewa, ściany, ziemię, wszystko co pozwoliło ci zadać mu obrażenia. Lis w pewnym momencie zaczął zanosić się szaleńczym śmiechem. - Tylko na tyle cię stać, komiku~? - zawołał, kiedy jeszcze jego ciało było w stanie wydać z siebie dźwięk inny, niż stęknięcia i sapnięcia. - No dawaj, ZABIJ MNIE. Spróbuj to zrobić, no dalej! - krzyczał dalej w twoją stronę, nadal posiadając ten sam uśmiech na pysku i brak strachu w ślepiach. Jedyne, co było po nim widać to szaleństwo. Nawet w czasie, gdy rzuciłeś nim ostatni raz na ziemię przed sobą, nie mogąc już go dalej podnieść.
Blue: koniec, 4 posty
Lis uniósł resztkami siły głowę, patrząc ci prosto w oczodoły, a jego pysk rozszerzył się w ostatnim grymasie szaleństwa, po czym po prostu się zaśmiał. Ale czy ten śmiech był prawdziwy?
- Sans... Proszę... - doszedł do ciebie głos z zewnątrz, nie mogłeś przy tym skupić wzroku. Wszystko zaczęło ci się dwoić i rozmywać, a ból głowy nasilał się, kiedy próbowałeś odzyskać skupienie. Po chwili ujrzałeś ich. Przed tobą już nie leżał umierający lis, a potwór podobny bardziej do osła ze względu na kształt pyska. Żółta, krótka grzywka była teraz oklapnięta, a oczy skierowane na ciebie były pełne strachu i bólu. - P... Proszę... N-Nie rób mi krzywdy... - powiedział szeptem, kuląc się z bólu. Słyszałeś jego chrapliwy oddech, a wokół teren lasu był ubabrany krwią. Papyrusa nie było. Nawet śladu po jego za dużych butach nie było. Na drzewie zaś wisiały bezwładne ciała również innych potworów. Jeden z nich rzeczywiście wyglądem przypominał królika, tutaj twoja wyobraźnia się nie popisała, ale... W tej dwójce rozpoznałeś stałych bywalców twojego ulubionego baru. Trzeci zaś potwór to był jeden z wulkanów, które zamieszkują gorące tereny Hotland. Obie postacie, które trafiłeś kośćmi, rozsypały się po chwili w proch za sprawą krwawienia. - D... Dlaczego... - zapytał potwór leżący przed tobą. Kiedy uważniej rozejrzałeś się po terenie, mogłeś ujrzeć miejsce na ognisko, które było już gotowe do podpalenia. Widocznie trójka znajomych wybrała się na grilla. Dla niektórych ostatniego.
Potwór-osioł: 10/100 HP, liczne złamania (prawa przednia, lewa tylna łapa, żebra, obojczyk) Potwór-królik: -5/100 HP - ŚMIERĆ Potwór-wulkan: -1/100 HP - ŚMIERĆ
Sans: 49/100 HP
| |
| | | Sans Mistrz Gier
HP : 49 Poziom duszy : 15 Doświadczenie : 95 LOVE : 1 Liczba postów : 276 Join date : 22/12/2015 Age : 32
| Temat: Re: Quest Sansa Sro Paź 25, 2017 9:51 pm | |
| Czuł jak zimne dreszcze przechodzą go wzdłuż kręgosłupa od samego jego początku aż po kość ogonową. Bał się zgubić siebie samego po raz kolejny, ale słysząc te słowa, słysząc ten głos, śmiech, drwiny i nie mogąc co gorsza oderwać wzroku od wyszczerzonej gęby tej okrutnej, mącącej w jego głowie bestii, nie potrafił przestać uderzać nią raz po raz. Byle tylko ustało, byle zamilkło. - Ha.... hahaha... - nie zdając sobie z tego sprawy, sam zaśmiał się dziwnie ochryple pod otworem nosowym, zalewając jeszcze bardziej zimnym potem. Zastanawiał się, czy tak właśnie czuje się potwór popadający w obłęd. Być może i tak. Ale on nie zamierzał w niego popadać. Po prostu... Po prostu zabije go tyle razy ile będzie trzeba. Tak samo jak kiedyś. Tak samo jak robił to zawsze. Nigdy więcej nie zamierzał oglądać jak to byle zabija jego brata. Każdego, ale nie jego brata. NIE PAPYRUSA. Nigdy więcej. Więc... Niech to okropne echo w jego głowie wreszcie ucichnie! - Czemu wreszcie... PO PROSTU NIE PÓJDZIESZ DO DIABŁA??? - uderzył po raz ostatni. Ręka mu zadrżała, kiedy ciało potwora runęło na ziemię, a następnie sama opadła bezładnie. W pierwszej chwili poczuł niesamowitą ulgę. Był pewien, że połamał zbyt wiele kości w tym wątławym ciele, aby mogło się ono ponownie podnieść. Teraz wszystko powinno być w porząd-... - ...gh?! - skrzywił się mimowolnie, sprawiając, że jego zwyczajowy uśmiech przybrał niesamowicie karykaturalny wyraz. Zachwiał się przy tym niebezpiecznie, lecz jakimś cudem udało mu się utrzymać na nogach wbrew niebywale nieprzyjemnym doznaniom jakie go zaraz nawiedziły. Lecz to nie one okazały się być najgorsze. Okrutna prawa niemal wryła go w miejsce w którym stał, kiedy już białe punkciki oczodołów na nowo mogły skupić się na tym co miały przed sobą. Gdyby było to możliwe, prawdopodobnie by się zapowietrzył. Jak na ironię, nie posiadał jednak płuc. Mimo to, żebra zdawały się dziwnie i przy okazji nieprzyjemnie zacisnąć, podobnie zresztą jak jego własna dusza, gdy zrozumiał, jak wielki błąd popełnił. I tym razem w ułamku sekundy skończył z siedzeniem na śniegu, gdy bezwład ogarnął kości jego nóg. Podpierając się rękami w siadzie, z niedowierzaniem i napadającymi go zrazu mdłościami, patrzył na znajomą twarz potwora leżącego w kałuży własnej krwi. - ...huh? - wydał z siebie idiotycznie, nie rozumiejąc, a może właśnie rozumiejąc zbyt wiele. Drżącą rękę przycisnął do lewego oczodołu, który jeszcze parę sekund temu płonął dziką magią. Zawsze bał się, że dojdzie do czegoś takiego. Zawsze bał się, że kiedyś właśnie tak się to skończy. A Papyrus?! Rozejrzał się bojaźliwie, lecz nie dojrzał go. Dzięki gwiazdom... Wciąż jednak trójka potworów straciła życie. Przez NIEGO...? To wszystko co widział, co słyszał...? Czy to znowu nie było prawdą? - ...! - tym razem oburącz objął swoją czaszkę, dysząc chrapliwie. Miał ochotę zwymiotować wbrew brakowi żołądka. | |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Quest Sansa | |
| |
| | | | Quest Sansa | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |
|