Wciąż pilnowała psiego strażnika. Jak dobrze, że ten schował broń, wszak jeszcze chwila i by go najzwyczajniej upomniała! Czy nie lepiej się rozmawia jak nie ma wyłożonej na stół świadomości, że ktoś może stracić głowę?
-Nie, nie możesz.
Ten stanowczy brak zgody na szczęście nie był skierowany do człowieka, a samego strażnika, który jeszcze miał czelność dyskutować! Nie i koniec, to jest rozkaz! Okropne stworzenia, tak traktować niewinnych ludzi! Jako towar jakiś, że niby "tylko jednego im brakuje"!
-Czasem wychodzę z Ruin, pilnuję abyście byli grzeczni... Co jak widać... -Sugestywnie spojrzała w stronę dziewczyny -...nie zawsze ma miejsce. Mówiłam już milion razy, ludzi się nie zabija! Nie wstyd wam? Biedne, niewinne istoty nie są produktami dla waszych zabaw. Ta dziewczyna cię zaatakowała? Skrzywdziła? Widziałeś jak robi coś złego? Huuuh, nie masz więc prawa jej łapać. Powinniście lepiej gonić przestępców, Gaster jest nadal na wolności, a po Waterfall grasuje masowy morderca... TO są wasze zadania, a nie łapanie ludzi! Co za imbecyl wam wydaje rozkazy... -Ostatnie zdanie dodała już o wiele cichszym tonem, słyszalnym jednak nadal bardzo dobrze -Ah tak, mój głupiutki małżonek. -Zganiła Doggo wzrokiem -Słyszałeś mnie, masz rozkaz ją zostawić w spokoju. Jak ci się nudzi to zaraz przydzielę ci ciekawsze zadanie... eh, już dawno bym ci kazała znaleźć mi córkę ale pewnie wpadłbyś na kolejny głupi pomysł.
Westchnęła po tym całym monologu licząc, że pies nie będzie więcej ciągnął tematu ale-królowo-brakuje-nam-tylko-jednej-duszy. Zresztą jej uszom doszedł głos dziewczyny. Szybko uśmiechnęła się ponownie i skinęła jej głową.
-Oczywiście moja droga, możesz pytać o co tylko zechcesz.