Królewskie Letnie Zawody Wyzwań

Witajcie o stęsknieni wyzwań uczestnicy naszych zawodów i wy, nasi drodzy widzowie!

Dziś inaugurujemy nasze wspaniałe, letnie zawody, a słońce ku temu dopisuje! Mamy nadzieję, że wszyscy będą dobrze się bawili podczas kilku kolejnych dni zmagań. Ciekawe cóż to nasi organizatorzy przygotowali za zadania i jak uczestnicy sobie poradzą. Przypomnę tylko, że każdy powinien liczyć na wyłącznie na siebie, bo zwycięzca będzie tylko jeden. Już czuję tego ducha rywalizacji. Oj będzie się działo!

Zatem zapraszamy naszą dzielną dziesiątkę na łączkę opodal obozu, tam bowiem zaraz zostanie ujawnione:

Wyzwanie Pierwsze!

Cytat :

Polowanie
Nasza Wyspa Wyzwań jest spora i jest na niej dużo zakamarków, a to oznacza, że jest idealna do zabawy w myśliwego oraz zwierzynę. Jednakże, by było zabawniej, cała nasza dziesiątka uczestników będzie jednocześnie łowcami i ofiarami. O zmierzchu udacie się więc oddzielnie do lasu, a każde z was otrzyma paczkę 15 kulek z farbą. Chyba domyślacie się co macie z nimi zrobić? Wrąbać w przeciwników huncwoty! Im więcej traficie konkurentów i im mniej dostaniecie od nich ciężko zmywalnych niespodzianek tym lepiej dla was. Ślepcy i pomalowani mają dużą szansę odpaść z naszych zawodów. Zabawa trwa do świtu. Acha, nim zajdzie zmierzch każdy z was może zabrać do pomocy jeden przedmiot z naszego składziku. Sędziowie ustalili, że po tej rundzie rozstaniemy się z dwójką uczestników, więc jest o co walczyć!

Wyzwanie Pierwsze - Wyniki

Witajcie ponownie moi drodzy. Jak pamiętacie, jakiś czas temu wysłaliśmy naszych drogich uczestników do lasu na nocne polowanie na siebie nawzajem. Do tego czasu zdążyli się już wymyć z farby, więc czas ogłosić wyniki. Zatem…
.
.
.
.
.
Odpadają Xin i Frisk!

Jako że to walkower, nie otrzymują nagrody pocieszenia ani żadnego doświadczenia. Niestety, ale sławne dziewczę w sweterku i zainteresowany poszerzaniem horyzontów bezduszny wprawdzie trafili na wyspę, ale od tego czasu ślad o nich zaginął. Frisk to nawet nikt nie widział w obozie, a już na pewno nie odebrali swoich paczek z kulkami i nie weszli do lasu. To oznacza, że na nic wysiłki reszty naszych uczestników, bo walkowerem odpadły właśnie dwie osoby. Cóż, szkoda.

Ale inni wysilili się, więc sprawdźmy jak im poszło:

Saverwybrał proste rozwiązanie: Znaleźć opleść, zaatakować i uciec. Wziętej ze składu deski sprytnie używał jako tarczy. Gorzej, że sporo przeciwników postanowiła atakować z ukrycia, a mała Temmie wcale nie była teraz taka mała. W takich sytuacjach trudno się zdążyć zasłonić i szczerze mówiąc bezduszny został tylko trochę mniej pokolorowany niż Luke, choć miał od okularnika lepszy współczynnik trafień.

Vorbistak jak Saver chętnie korzystał ze swoich mocy podczas tego wyzwania. Ukrywał się w szczelinie, gdzie czekał na ofiarę. Wychodził tylko atakować. Podobnie jak Saver deski, wziętej ze składziku parasolki używał jako tarczy. Niestety nie przewidział, że dziwne światła w środku ciemnego lasu oznaczają niebezpieczeństwo i należy tego unikać. Oznacza to, że miał mało okazji do ataku i samemu też nie bardzo oberwał. Trochę poprawił się, gdy postanowił zamiast w szczelinie, ukryć się w zaroślach. Vorbis niniejszym zdziałał najmniej.

Patience okazało się wyjątkowo sprytna jak na małą dziewczynkę. Zastawiła zmyślną pułapkę, a sama schowała się dalej, rażąc naiwnie skradających się do parasola przeciwników. Lekceważenie przeciwnika to groźna rzecz, a kto mógłby się spodziewać takiego podstępu po czterolatce? Tylko mądry Luke nie dał się wrobić. Mała tym prostym sposobem zdołała zadać najwięcej trafień i otrzymać najmniej. Brawo. Zajmujesz pierwsze miejsce w pierwszym wyzwaniu!

Chara zadała sobie dużo trudu w swej taktyce. Najpierw zbieranie patyków, potem konstrukcja niezbyt podobnego do siebie sobowtóra, a potem moszczenie się w kryjówce. Trochę za dużo czasu straciła na to czasu. Nim skończyła przygotowania, sama była już trochę pokolorowana, a potem miała niewiele więcej szczęścia. Noc nocą, ale nieruchoma kupka patyków z kawałkiem rękawa jest dość podejrzana. Wynik gorszy niż u Vorbisa, bo Chara jest bardziej kolorowa od niego.

Temmie z wiadrem na głowę wcale nie kombinowała, ani nie ukrywała się. Ba, miała taktykę prostszą nawet niż Saver. Na przedłużonych nogach kroczyła przez las, zrzucając na innych kulki niczym bombowiec. Tułów stanowił dość trudny cel, ale miała wrażliwe łapki. One najbardziej się pokolorowały. Okazało się też zgubą drzewołazów. Chara i Sans najbardziej oberwali od śmiesznej Temmie, której odziany w wiadro łeb pojawiał się tuż obok ich nadrzewnych kryjówek rażąc kulkami. Drugie miejsce proszę państwa.

Tymczasem Larissa niczym Arnold Schwarzenneger w Commando pomalowała swoje ciało w barwy maskujące i zaczaiła się. Niestety rzucanie kulkami za odgłosami nie gwarantowało trafienia, a zdradzało mniej więcej pozycję, zaś to kończyło się dodatkowymi kolorami na ciele, burzącymi całe maskowanie. Koniec końców, Larissa skończyła bajecznie pokolorowana, choć mniej niż Luke i Saver.

Nasz Luke zrezygnował z wybrania sobie ze składu jakiegoś przedmiotu i… najmniej wysilił się ze wszystkich przy swojej taktyce na pierwsze wyzwanie. Jak się to skończyło? Saver zasłonił się przed jego atakami deską, a Vorbis parasolem. Temmie omal go nie zgniotła. Ta trójka zużyła sporo kulek na Luke’a. Jego zdolności analityczne pozwoliły mu jednak przejrzeć sprytne plany Patience i Chary, wypatrzył też Sansa na drzewie i Larissę w krzakach. Niekoniecznie dzięki temu on pokolorował ich. Gdyby nie dwójka uciekinierów Luke pewnie pożegnałby się już z zawodami.

Leniuch Sans wlazł po prostu na drzewo, ale w przeciwieństwie do Chary, zmieniał co jakiś czas pozycję. Taktyka podobna do tek Chary, ale że nie tracił czasu na budowanie manekina i schronienia na gałęzi oraz przemieszczał się, zdołał zdobyć więcej trafień od Chary, samemu otrzymując ich raczej niewiele, ale Temmie to zrobiła z niego dość barwny szkielet. Trzecie miejsce.

Tak więc zostało was ośmioro. Co ciekawe nikt nie próbował zawiązywać tymczasowych sojuszy. A teraz czas na:

Drugie wyzwanie!

Cytat :

Wkurz kamienia
Tym razem uczestnicy nie staną w szranki przeciwko sobie, ale będą rywalizowali ze sobą. Widzicie, nasi organizatorzy postanowili sprowadzić z Ruin niczym nie wyróżniający się kamień. No dobra, to potwór-kamień, ale z kamieniami ma dużo wspólnego. Ciężko go wkurzyć, a właśnie to jest waszym zadaniem. Macie wyprowadzić ten stoicki kamień z równowagi. Wasza w tym głowa jak to zamierzacie osiągnąć. Wszystkie chwyty dozwolone, a zatem obelgi, chamskie żarty, czy szantaż w ruch. Nie możecie jednak go atakować fizycznie lub magicznie, albo próbować zabić. To oznacza dyskwalifikację. Także tym razem możecie wybrać sobie jeden przedmiot ze składziku do pomocy, albo… poprosić Gersona (który zna się z kamieniem jak dwa łyse żółwie, czy tam głazy) o informację o życiu osobistym kamyka. Taka informacja może wam pomóc w waszej próbie wyprowadzenia głazu z równowagi. Sędziowie mówią, że teraz także odpadnie dwóch uczestników.