Tego chyba brakowało im wszystkim - małego elementu, który ułożyłby rozbitą na kawałeczki niczym puzzle rodzinę. Nie, Tori czuła jedno, teraz, gdy Asriel znów z nimi był sytuacja musiała wrócić do normy. Czy Asgore nie zabijał właśnie z jego powodu? A ona częściowo nie była w stanie patrzeć na męża nie tylko dlatego, że popadł w szaleństwo ale i z powodu widzenia w każdej części zamku i królu swojego zmarłego syna?
Nie, teraz już będzie wszystko dobrze - przekonywała się w myślach. Czeka ich długa droga, zarówno fizycznie, jak i metaforyczne. A najgorszym była świadomość, że meta jest więcej niż jedna.
-Zadośćuczynić? Tak.. Sądzę, że tak kochanie.
Tylko co mógłby zrobić aby odkupić tak ciężkie grzechy, jakie spoczywały na jego barkach? Jej odpowiedzi były szczątkowe, co innego miała w głowie już. Szykowała się na to, co nieuniknione.
-W takim razie choć się wpierw przygotować, nie możemy iść do zamku w takim stanie.
Zabierze go, właściwie prawie od razu - wcześniej jeszcze trzeba będzie się samej przebrać, ogarnąć wygląd i nabrać trochę sił, zarówno fizycznych na długą drogę, jak i psychicznych aby się zmierzyć z królem.
[zt x2 -> do Zamku]