Beyond Undertale PBF
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
IndeksLatest imagesSzukajRejestracjaZaloguj

 

 Kolorowa Chatka

Go down 
3 posters
AutorWiadomość
Shierra
Bywalec
Shierra


HP : 100
Poziom duszy : 1
Doświadczenie : 0
LOVE : 1
Liczba postów : 53
Join date : 11/08/2016
Age : 23
Skąd : Piotrków Trybunalski

Kolorowa Chatka Empty
PisanieTemat: Kolorowa Chatka   Kolorowa Chatka EmptyCzw Sie 18, 2016 8:16 pm


    Jak by ją dokładniej opisać... Nawet prawie przypominają ładny, porządny dom. Nieco stary, widać że ma już za sobą kilka lat. Gdzieś zadrapany, deska jakaś jest pęknięta, niektóre elementy zardzewiałe i bardzo stare. W środku wszystko wygląda jednak o wiele lepiej. Podłoga pokryta równymi deskami, panelami(?), niedoskonałości na ścianach pozakrywane są farbą. Mieszkanie jest jednopiętrowe. W końcu czy taki wędrownik jak Ink potrzebowałby ogromnego domu? Przychodził tu tylko raz na jakiś. Wyspać się, zjeść coś, może potrenować... Nie było mu więc potrzeba niczego większego czy ładniejszego. Jeśli chodzi o meble... też jest tu dość skromnie. Jedna szafa stoi na lewo od wejścia. Kilka małych szafeczek poustawianych tu i ówdzie. Na środku własnoręcznie zrobiony stół. Może i Ink zajmował się zazwyczaj malowaniem, rysowaniem. Jednak dusza artysty nie pozwoliła mu zostać tylko w tych dwóch dziedzinach sztuki. No i trzeba przyznać, że dobrze. Stół był bowiem prosty i całkiem ładny. Gdyby nie te... nierówności i odstające kawałki pod spodem.Wracając, łóżko mieści się w tym samym pomieszczeniu co z resztą... wszystko. Może kiedyś się lepiej urządzi. Teraz jednak mu tyle starczyło. Posłanie było naprawdę wygodne i duże. Tym razem już nie robione własnoręcznie. Aż tak bardzo sobie nie ufał. Trzy ściany zdobią okna z białymi firankami związanymi jasnoniebieskimi kokardami. Sufit to pomalowane deski. Wyglądają jak piękne, rozgwieżdżone niebo ściany częściowo również. Tworzą nawet czasem wrażenie, że są prawdziwe. Szczególnie, gdy leży się na łożu i wpatruje na nie z głową ułożoną na poduszce. Pomieszczenie mimo wszystko po mieści maksymalnie pięć, może sześć osób bez uczucia "tłoku". Nawet jeśli z zewnątrz budynek wygląda na taki mały.

    Z tyłu, za chatką znajduje się również niewielkie miejsce treningowe. Kilka dziko rosnących, ośnieżonych drzew, których Ink postanowił nie ścinać. Do tego głazy i wyskrobane z drewna manekiny. Przypominały trochę smoki.... może inne bestie? Trudno było powiedzieć, czym tak na prawdę były. Sztuk pięć poustawianych w odległości od kilku do kilkunastu metrów od siebie. Idealne miejsce, by spędzić wolny czas na naukach i treningach znanych oraz nowych dla tego szkieleta umiejętności.
Powrót do góry Go down
http://koohori.deviantart.com/
Shierra
Bywalec
Shierra


HP : 100
Poziom duszy : 1
Doświadczenie : 0
LOVE : 1
Liczba postów : 53
Join date : 11/08/2016
Age : 23
Skąd : Piotrków Trybunalski

Kolorowa Chatka Empty
PisanieTemat: Re: Kolorowa Chatka   Kolorowa Chatka EmptyPią Sie 19, 2016 9:56 pm

    Ink wyszedł ze swojej chatki. Niestety tylnego wyjścia nie miał i musiał ją całą okrążać. Przy okazji trochę potruchtał, rozgrzał się, pokręcił ciał... kośćmi na boki... Rozgrzewka w treningu jest równie ważna co on sam. Nawet jeśli zwinność Ink pozwalałaby na rozpoczęcie bez jakiejś wcześniejszej gimnastyki. Westchnął pod nosem i spojrzał cały czas w ruchu przez półprzymknięte oczodoły na stojące tam gdzie zwykle manekiny. Całkiem nieźle wycięte jakieś większe pieńki, których to nawet mocniejsze uderzenie nie ruszy.
    Jego krok szybko przyśpieszył, by przejść z truchtu w prawdziwy bieg. Przed jakimś głazem ugiął nogi. Musiał się porządnie wybić by wskoczyć na jego szczyt. Nawet kiedy jakimś cudem na nim wylądował znów przygotował się do kolejnego skoku. Wyobraził sobie, że ktoś celuje w niego magicznym atakiem. Najpierw trzeba poćwiczyć trochę obrony. Potem pomyśli się nad resztą treningu. Tak więc wracając... Wyskoczył daleko przed siebie w kierunku równoległym do jednego z manekinów. Tak, omijał wyimaginowany atak lecący z jego strony. Wyciągnął się daleko w powietrzu, by jak najbardziej przedłużyć skok. Ręce wyciągnął daleko przed siebie, by jak najbardziej wydłużyć ten skok. Gdy zbliżał się do ziemi starał się przenieść środek ciężkości na przód. Dzięki temu obrócił się i przy zetknięciu z ziemią nic mu się nie stało. Wstał szybko na równe nogi. Lewą wyciągnął do przodu. Wyciągnął w górę ręce, by następnie opaść ciałem do przodu, w tył od obranego za cel manekina. Tak jakby akrobatycznie chciał się od niego oddalić. Lecąc tak przodem ku ziemi ugiął wcześniej wysuniętą do przodu nogę. Drugą zaczął prosto podnosić ku górze. Ręce obniżyły się w kierunku ziemi. Ink chciał się nimi podeprzeć. Nie dwiema jednak, a jedną. Gdy prawa ręka dotknęła już ziemi i podparła się o nią solidnie - lewa podniosła się w górę, prostopadle do ziemi. W tym samym czasie obie nogi były już w powietrzu ustawione w szeroką literę "v" lewa opadła jako pierwsza, za nią już podążała prawa. Lewa ręka zaś cały czas trzymała się swojej pozycji choć powoli odchodziła w bok nie trzymając się już tak blisko ciała. Prawa przestała opierać się o ziemię dopiero gdy prawa noga zbliżyła się do niej. Dzięki temu Ink przez cały czas utrzymywał równowagę i bez problemu wykonał gwiazdę na jednej ręce.
    Jako kolejne postanowił zrobić salto. I w tym nie widział żadnego problemu. Uśmiechnął się nieco drapieżnie po nosem. Rękami zamachnął się najpierw w tył. Potem ugiął nogi, by przy szybkim wyrzutem rąk do przodu odbić się jednocześnie od ziemi. Środek ciężkości powędrował rzecz jasna na przód ciała. Szarpnął nim nieco do tyłu. Jego ciało wygięło się w łuk. Nogi podkurczył do klatki piersiowej. Rękami złapał się delikatnie na moment za spodenki. Naprawdę krótką chwilę, bo wystarczyło mrugnięcie oka, by znów je puścił. Twarz wskazywała na wielkie skupienie. Upadek przy czymś takim nawet dla niego byłby groźny. Gdy głowa znalazła się prostopadle do ziemi z zaczął opadać - znów przeniósł swój ciężar na dolną część ciała. Czaszka zaczęła powracać na swoje miejsce. Nogi wyprostował i ugiął ponownie dopiero przy dotknięciu nimi ziemi. Chwilę jeszcze stał tak zgięty. Następnie wyprostował się.
    Jedną z nóg i równoległej jej rękę wyciągnął w przód uginając nieco. Następnie wystartował szybko w kierunku manekina. Rozpędził się tak szybko jak tylko mógł. Za pomocą pędzla uderzył drewniany cel włosiem, które w środku miało coś twardego. To coś nie pozwalało włosiu rozejść się na boki, a jednocześnie uderzenie nim lub drewnianą częścią "broni" mogło naprawdę czasem zaboleć. Po ciosie nie wytrącał swojej prędkości zwalniając. Ba, nadal biegł. Może minimalnie wolniej niż wcześniej. Zmęczenie nie pozwalało mu bowiem na kontynuowanie tak szybkiego biegu.
    "Jasnofioletowy, za manekinem". Zamachnął się pędzlem i na drzewie, w którego to kierunku biegł namalował portal. Dosłownie sekundę przed zderzeniem. Pojawił się oczywiście w wybranym miejscu. Drewnianym trzonem pędzla uderzył manekin w "głowę". Za pomocą nóg i pomagając sobie pędzlem na głowie przeciwnika odbił się wysoko w górę, by wskoczyć na niby-smoczy łepek. Przy lądowaniu trzymał nogi prosto. Spowodowało to u niego zadrżenie każdej kosteczki wraz z czaszką. Było to nieco nieprzyjemne, ale pomyślcie jakby to mogło zaboleć biedny manekin gdyby był prawdziwy! "jasnofioletowy, przed manekinem 2" znów pomyślał i zeskoczył z łba pierwszego drewna treningowego. Zeskakując, namalował portal na ziemi, w miejscu lądowania. Dzięki temu wskoczył do niego i wylądował dopiero po pojawieniu się przed drugim manekinem. Przyjął pozycję bojową. Dla niego była to ta sama, którą zastosował przed rozpoczęciem biegu. Drewnianym trzonem dwukrotnie uderzył cel. Najpierw z lewego boku, potem z prawego.
    "jasnofioletowy, pięć metrów za przeciwnikiem". Obrócił pędzel malując portal za sobą i wskoczył szybkim odskokiem do tyłu. Po pojawieniu się w wybranym miejscu chwycił oburącz pędzel w najszerszym miejscu, tam gdzie kilka milimetrów dalej zaczynała się główka z włosów. Rozpędził się prosto na niego trzymając pędzel skierowany długim, coraz węższym końcem do przodu. Rozpędził się odpowiednio i wbił owy koniec w ziemię. Szybkość taka uniosła go w górę i umożliwiła przeskoczenie nad manekinem. Nie było to jakoś specjalnie wysoko nad ziemią, ale zawsze coś. Wylądował miękko na nogach oczywiście przed swoim celem. Już powoli zbliżał się do końca treningu. Obrócił się wokół własnej osi, trzymając pędzel w tej sam sposób co przed skokiem. Uderzył w ten sposób głowę niby-smoka. "fioletowy, metr w lewą stronę." Zamachnął się, a portal namalował przed manekinem. Udał, ze oczywiście przeciwnik wpadł do portalu. Lewą nogą postąpił w bok. Następnie prawą postawił jeszcze dalej w tamtym kierunku, co spowodowało, że musiał obrócić szybko swoje ciało w prawą stronę. Pędzel pochwycił lewą ręką. Lewą nogę podniósł wyżej i zamachnął się tak, że obrócił się na prawej stopie. Trzymając "broń" przed sobą uderzył tym czymś twardym w włosiu pędzla powietrze. To tu miał się teleportować przeciwnik, który wleciał do portalu. Niczego tu jednak nie było. Walkę musiał kontynuować z... właśnie niczym. Narzędzie pochwycił znów oburącz. Uniósł je nad głowę, zamachnął się nieco za nią i z całej sił uderzył w powietrze, a następnie ziemię przed sobą. Złapał pędzel, by między jedną, a drugą ręką było kilkadziesiąt(?) centymetrów odległości. Dzięki temu mógł spokojnie ugiąć nogi i wybić się z nich do przodu. Wyciągnął ręce daleko przed siebie, by tak jak na początku walki uniknąć niby ataku. Szybko swój ciężar przeniósł na przód ciała, by obrócić się jeszcze trochę w powietrzu, a następnie spokojnie dotknąć ziemi, skończyć obrót i znaleźć się znów na podeszwach butów. Podszedł już spokojniej do manekina. Popacał go kilka razy po "głowie" i wrócił do wnętrza domu. Dobra, koniec. Teraz czas na porządny odpoczynek!
Powrót do góry Go down
http://koohori.deviantart.com/
Hazel
Mistrz Gier
Hazel


HP : 100
Poziom duszy : 1
Doświadczenie : 39
LOVE : 1
Liczba postów : 327
Join date : 16/12/2015
Age : 23
Skąd : Miasto Chytrej Baby

Kolorowa Chatka Empty
PisanieTemat: Re: Kolorowa Chatka   Kolorowa Chatka EmptyPią Sie 19, 2016 10:07 pm

TRENING ZAAKCEPTOWANY



Ink zdobywa:
50% doświadczenia
Powrót do góry Go down
Shierra
Bywalec
Shierra


HP : 100
Poziom duszy : 1
Doświadczenie : 0
LOVE : 1
Liczba postów : 53
Join date : 11/08/2016
Age : 23
Skąd : Piotrków Trybunalski

Kolorowa Chatka Empty
PisanieTemat: Re: Kolorowa Chatka   Kolorowa Chatka EmptyPon Sie 22, 2016 10:55 pm


    Szkoda, że w ostatnich czasach tak trudno było przeżyć bez umiejętności samoobrony. Belial chociażby pokazywał mu przecież rzeczy, które były niewidoczne dla oczu zwykłych śmiertelników. Ta wilkopodobna istota... Czy bez ochrony pradawnego udałoby mu się przed nią obronić? Raczej nie... Mocy widzenia rzeczy, których na co dzień nikt prawie nie dostrzega też nie miał. Zagrożenie kryć się mogło wszędzie, a Ink musiał być przygotowany na obronę przed nim. Westchnął cicho znów krocząc w kierunku tyłów swojego domu. Kiedyś naprawdę będzie musiał zająć się dobudowaniem tylnego wejścia. Przejście między niby-płotem, a drewnianą ścianą domu nie było zbyt duże. Do tego szybko zapełniało się pajęczynami, a przechodzić trzeba było zazwyczaj bokiem. Opuścił nieznacznie głowę, gdy znalazł się na tyłach. Te same manekiny, te same kamienie i drzewa.- Co za drewniana atmosfera... - Burknął cicho rozglądając się po wszystkich znajdujących się tu przeszkodach i "przeciwnikach". Przykucnął, by jakimś patykiem narysować, wygrzebać w ziemi plan działania. Zazwyczaj takowego nie robił. Chciał jednak sprawdzić, czy postępowanie według takowego pomogłoby mu jakoś w treningu. Przymknął minimalnie oczodoły, a na jego "twarzy" pojawiło się widoczne skupienie. Dotknął patykiem jeszcze kilka punktów na swoim planie. Następnie podniósł się i przejechał po nim butem. Cas przetestować jak te bazgroły będą wyglądały w praktyce...Szkielet zdjął z pleców swój pędzel. Przy pomocy pierwszych trzech palców od kciuka z nim włącznie obrócił go kilkakrotnie. Następnie chwycił go na moment i wyciągnął przed siebie. Powtórzył to wielokrotnie przyśpieszając jeszcze dodatkowo tempo. Gdy skończył stanął w pozycji gotowości. Lewa noga wyciągnięta do przodu, równoległa jej ręka, prawa również. Ciało miał nieco pochylone. W lewej ręce z tyłu trzymał więc swoją "broń". Uśmiechnął się, niby drapieżnie. Trwało to tylko chwilę. Ostatnio jednak często mu się to zdarzało. Jakiś taki dziwny nawyk. "Jasnofioletowy, sześć metrów za pierwszym manekinem". To oczywiste, że kolor na pędzlu się pojawił. Ink bez problemu zamachnął się bronią, by maznąć farbą tuż przed sobą i maznąć portal. Wskoczyć musiał do niego natychmiast. Przecież w przeciwnym razie farba spadłaby na ziemię i nie wyglądało by to wszystko tak... dynamicznie. Gdy kolor na broni zniknął mógł wreszcie zaatakować. Inaczej stworzyłby niepotrzebnie drugi portal, prawda? Złapał pędzel oburącz i nim jeszcze upadł na ziemię po wyjściu z magicznego przejścia, ustawił go w odpowiedniej pozycji. Cienkim, drewnianym końcem do przodu. Rozpędził się nieco, by zaledwie metr od celu wbić końcówkę broni w ziemię. Prędkość wyrzuciła go w górę, a dzięki swojej zwinności i równowadze mógł się spokojnie utrzymać nawet na tej końcówce. Nie zatrzymał się jednak w górze. Wyjął pędzel spod siebie. Za wysoko bowiem nie był i upadek przecież niczym mu nie groził. By jednak wyjąć pędzel spod nóg musiał szarpnąć ciałem w górę. Drewniana końcówka powędrowała do przodu, w kierunku manekina. Przejechała mu po plecach tworząc głęboką rysę. W przypadku prawdziwego wroga mogło się jednak skończyć nie tylko na takiej rysie. Opadł na ziemię uginając nogi tak, by zamortyzować upadek. "Jasnofioletowy, tuż przed pierwszym manekinem". Pomyślał już rysując za sobą kolejny portal. Wystarczyło, by się cofnął o krok i już wpadł do portalu. Gdyby chciał mógłby polizać teraz manekin przed nim. Przesuwając kilka milimetrów głowę do przodu styknąć się z nim czołem. To jednak nie był czas na romansowanie z drewnem. Może kiedy indziej... Teraz jednak od razu po pojawieniu się niemal natychmiast szybko popchnął w przód swój pędzel, by z całej siły uderzyć w "brzuch" swojego celu. Następnie szybkim ruchem ręki umieścił swój pędzel znów na plecach. Krótki atak, a nawet dwa. Teraz czas na obronę. Szybko upadł na ziemię. Dosłownie upadł podpierając się jedynie rękami. Tak jakby chciał ochronić się przed atakiem z boku na jego głowę bądź klatkę piersiową. Następnie szarpnął ciałem w bok. Odturlał się w lewą stronę. Szybko zerwał nogi do pozycji kucającej i podparł się rękami. Oczywiście i to nie trwało długo. Przednie kończyny jak zwierzę wyrzucił w przód, a nogami odbił się nie tylko w tym kierunku, a również jak najwyżej w górę. Wyciągnął swoje ciał... kości(?), by jak najbardziej wydłużyć ten skok. W powietrzu obrócił się jeszcze nieco w powietrzu. Dzięki temu podczas lądowania nic mu się nie stało. Nie chciał wiedzieć jak u szkieleta wygląda złamanie z przemieszczeniem. Przynajmniej nie teraz. Gdy ukończył tą akrobację podniósł się na proste nogi i syknął przez zęby. "Jasnofioletowy, metr od lewego boku drugiego manekina". Namalował na drzewie przed nim, które przy okazji ochroniłoby go od magicznych ataków prosto ze strony przeciwnika. Oczywiście tylko gdyby stał dokładnie tam, gdzie wyrzeźbiony w smokopodobny kształt pieniek. Gdy portal był już na korze mógł spokojnie z niego korzystać bez obaw, że spłynie, spadnie na ziemię czy coś. Następnie założył broń na plecy i wykonał mocny zamach rękami w tył. Aż ciało wygięło mu się w charakterystyczny łuk. Za pomocą nóg wybił się wysoko w górę. Najwyżej jak tylko mógł. Dopiero tam mógł przenieść ciężar swojego ciała na przód, a do pomocy pociągnął ręce do przodu i w dół, jakby chciał nimi złapać piszczele. Nie zrobił tego oczywiście. Dopiero gdy głowa zbliżyła się do pozycji prostopadłej względem ziemi mógł chwycić kościstymi rękami wcześniej wspomniane piszczele. Kolana trzymał zaś blisko klatki piersiowej. W tym momencie też znalazł się w namalowanym portalu. Przejście na drugą stronę i pojawienie się niedaleko lewego boku smokopodobnego pieńka zajęło mu mniej niż mrugnięcie oka. Dlatego też spokojnie mógł wykonać resztę akrobacji w tym miejscu. Bez zmartwień, że może mu się coś stać. No, chyba że popełniłby jakiś błąd podczas wykonywania salta w przód. Wtedy to byłaby wina jego, a nie teleportu. Wracając... Gdy głowa znów wróciła na naturalne miejsce, a Ink zbliżył się do ziemi, mógł wreszcie puścić swoje piszczele. Jego nogi po chwili dotknęły ziemi. Rozprostował je dopiero, gdy całe stopy stały już na ziemi. Zachwiał się może delikatnie, ale niezbyt tym się przejął. Następnym razem pójdzie mu najwyżej lepiej. Teraz jednak szybko po lądowaniu wyjął znów pędzel i trzymając go w lewej łapce uderzył nim w głowę manekina w taki sposób, by gdyby był to prawdziwy przeciwnik, nie skrzywdzić go jakoś bardzo, a jedynie ogłuszyć. Następnie ugiął kolana przy okazji odwracając się prawą stroną do lewego boku smokopodobnego... czegoś. Broń chwycił obiema rękami i dzięki odpowiednie pracy stóp oraz skręcaniu tułowiem obrócił się szybko w tył(lewy bok Inka równolegle do lewego boku manekina). Dopiero wtedy z całej siły pociągnął ręce z pędzlem, by przy ponownym odwróceniu się w lewą stronę i wykonaniu połowy obrotu(znów prawy bok Inka - lewy bok manekina ), uderzyć mocno swoją bronią mniej-więcej w "nogi" przeciwnika, których smoko-cel nie posiadał. Niestety. Powinno to go powalić na ziemię i sprawić, że miałby świetną okazję do ataku. Jednak Ink nie zrobił tego wstał i wciąż trzymając w ten sam sposób pędzel spojrzał się na trzeci, najbrzydszy manekin."Jasnofioletowy, minimalnie ponad metr od prawego boku trzeciego manekina". Odszedł od drugiego, by następnie namalować oburącz portal na jednym z drzew. Chwycił pędzel przed sobą i zakręcił się wokół własnej osi nie opuszczając go. Wejście było na tyle szerokie, by spokojnie przez nie przeszedł. Gdy tylko pojawił się w odpowiednim miejscu nie musiał nic robić. Dzięki obrotom pędzel natychmiastowo uderzył w plecy celu. Potężny cios!"Fioletowy, metr w prawo". Ten portal mógł mimo dłuższego czasu oczekiwania przenieść nie tylko Inka, a również innych. W tym przeciwnika. Namalował go tuż przed pniem. Farba co prawda zleciała na ziemię, ale zawsze mógł sobie wyobrazić, że udało mu się przeteleportować wroga. Ink po namalowaniu portalu odskoczył w tył. Przeciwnik pojawiłby się bowiem prawie na nim. Pędzlem w lewej ręce uderzył go w lewy obojczyk z całej siły. Od góry rzecz jasna w kierunku ziemi. Z odrobiną szczęścia nie tylko zadałby ranę, a również uniemożliwił przeciwnikowi poruszanie zranioną kończyną. W tym przypadku lewą ręką. Ukłonił się wyciągając przed siebie rękę. Nawet wyobrażenie nie zasługiwało na śmierć. I je więc trzeba było oszczędzić. Ink uśmiechnął się delikatnie i westchnął. Czas wracać. Już za dużo się tu namęczył...
Powrót do góry Go down
http://koohori.deviantart.com/
KiedyśSans
Obywatel
KiedyśSans


HP : 100
Poziom duszy : 18
Doświadczenie : 45
LOVE : 2
Liczba postów : 293
Join date : 02/01/2016
Age : 34
Skąd : Tomaszów Podziemiecki

Kolorowa Chatka Empty
PisanieTemat: Re: Kolorowa Chatka   Kolorowa Chatka EmptyWto Sie 23, 2016 11:24 pm

TRENING ZAAKCEPTOWANY

Ink zdobywa:
50% Doświadczenia
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Kolorowa Chatka Empty
PisanieTemat: Re: Kolorowa Chatka   Kolorowa Chatka Empty

Powrót do góry Go down
 
Kolorowa Chatka
Powrót do góry 
Strona 1 z 1
 Similar topics
-
» Chatka w Snowdin
» [Dom] Drewniana chatka
» [DOM] Chatka Luke'a

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Beyond Undertale PBF :: Okruchy Czasu :: Okruchy Czasu-
Skocz do: