Cóż za spokojny i piękny dzień w Wodospadach. Wrecz idealny na treningi i przyjazne sparingi, czyż nie? Zdecydowanie część potworów tak pomyślała, a co za tym idzie mogli się wybrać na miejsce ćwiczeń! Chica tylko na to czekała. Ostatnie "łowy" w lesie poszły jej całkiem dobrze (nie licząc oczywiście faktu, że potem ganiali ją strażnicy. Ot, szczegół!), dlaczego tym razem nie miałaby spróbować w sali treningowej? Zdaje się, że Waterfall przynosiło jej szczęście!
Tak jak i poprzednim razem wpierw zaczęła od znalezienia odpowiedniego miejsca. Wodne tereny nie miały zbyt wielu wzgórz, jednak tym razem zwykłe wzniesienie porośnięte krzakami powinno się nadać! Nie czaiła się, ni chowała - i tak grupka potworów była zbyt zajęta swoimi treningami aby cokolwiek zauważyć. Wdrapanie się na górkę było o wiele łatwiejsze od wspinaczki w lesie - wystarczyło kilka razy zahaczyć się o skałki, wygodnie ułożyć i już znalazła się w gęstych krzakach. Idealna kryjówka! Wyłożyła się na trawie i odsłoniła jedynie lekko rośliny aby dobrze widzieć. Ciemnozielone krzaki idealnie ją otaczały, a okolica była na tyle ciemna aby trudno było odkryć szybko tor lotu. Tym razem nikt jej nie dorwie, zabezpieczyła się przed tym!
Potrzebowała broni - nie chciała jednak znów tworzyć łuku, należy mieć jakąś różnorodność, prawda? Swój patyk wsadziła do tylnej kieszeni spodni, skąd śmiesznie jej wystawał, a ręce ułożyła przed sobą. Leżąc na trawie rozpoczęła układanie dłoni na gest, jakby trzymała coś przed nosem. Musiała się skupić, bardzo, bardzo mocno aby magia zadziałała.
...i w tym właśnie momencie przed oczami stanęła jej Frisk. Cholera. Nie da rady tak "pracować"! Zacisnęła mocniej powieki z grymasem na twarzy. Że tez ta głupia dziewucha musiała jej teraz się przypominać!
Spokojnie.. Jeszcze kiedyś ją dopadniesz.
Na jej usta wrócił spokój. Zamrugała kilka razy aby odpędzić myśli i ponownie przymknęła oczy nabierając powietrza. Tym razem udało jej się oczyścić umysł, a w jej dłoni pojawiła się koślawa, czarna kusza porośnięta złotymi kwiatkami. Ciekła strasznie i lepiła się do rąk dziewczynki... nadal jednak ta magia była w fazie ćwiczeń, więc Chica cieszyła się, że w ogóle w sytuacji spokojnej udało jej się ją przywołać. W wolnej ręce zaczęła jawić jej się ciemna strzała opleciona łodyżką złotego kwiatka, który wyrastał na jej końcu. Uważnie załadowała ją do kuszy i namierzyła cel.
Wybrała jakąś śmieszną potworzycę z długimi prawie do połowy pleców uszami. Akurat rozgrzewała się wystawiając na idealny widok pierś. Chica uważnie wycelowała i puściła zaraz strzałę, która śmigła powietrze przebijając biedną ofiarę.
Niestety. Tym razem najwyraźniej tylko jedną jedyną ofiarę. Nawet już mniejsza o fakt, że przebicie serduszka niewinnego potwora sprawia, że cała reszta wokół zaczyna wariować, panikować i szukać mordercy... Bardziej niepokoił Chicę fakt, że nie dała rady wytworzyć drugiej strzały. Cholera, kolejny raz pojawiła jej się przed oczami Frisk! Przeklęła brzydko i wycofała się głębiej w krzaki. Na tym będzie trzeba zakończyć trening, wizje bliźniaczki tak prędzej nie odejdą, trzeba będzie się wpierw uspokoić. Choć i tak dużo dzisiaj zrobiła! Jedno morderstwo, wspinaczka, ćwiczenie magii, ha!