Trening
Stojąc od dłuższego czasu na środku rzeczki, Xin przyglądał się swojemu odbiciu. Uśmiechnięty i zalany wspomnieniami zza czasów wielkiej wojny, te wspomnienia zawszę wracały. Niby minęło tyle lat, a pamięta jakby to było wczoraj. Sam fakt nakręcał go tak mocno, iż postanowił sobie wyobrazić całe pole bitwy. A raczej wyobrazić sobie przeciwników. W końcu nie ma zbytnio na czy się wyładować.
No więc wyobrażając sobie czterech ludzi, którzy byli okuci w lekkie pancerze i miecze. Xin przypominał sobie dokładnie ich wygląd, ich zachowanie. Tyle razy z nimi walczył w prawdziwej bitwie, choć teraz pozostały po nich wspomnienia, zawszę można je wykorzystać.
-
Walka z cieniami przeszłości, że tak powiem~~Rzekł do siebie uśmiechnięty, następnie całkowicie przeniósł się wyobraźnią w miejsce sprzed kilkuset lat.
MuzyczkaUnosząc prawą łapę na wysokość klatki piersiowej, Xin stworzył błękitną kulę, którą po chwili cisnął w pierwszego osobnika, który stał na przeciw niego. Kula co prawda przeleciała przez niego, tym samym wymazując jego wymyśloną egzystencję. Reszta ruszyła w stronę potworka, który tylko obrócił lekko główkę w ich stronę. Bez strachu i jakichkolwiek obaw, czekał aż dotrą bliżej. Niby był świadomy, iż walczy tylko ze swoją wyobraźnią. Lecz gdy zbliżyli się na wyciągnięcie łapy, Xin poczuł dawny dreszczyk. Ten który zniknął gdy wojna się zakończyła, dreszczyk emocji. Lewą łapą przecinając w pół pozostałą trójkę, na ich miejsce pojawiła się dwudziestka nowych, którzy bez żadnego zbędnego czekania ruszyli ku niemu. Szeroki uśmiech zawisł na buźce stwora, który tylko ruszył na całą gromadę. Odbijając się po chwili od swoich łap, potwór wzleciał ku górze, tym samym uniósł łapy nad siebie i po chwili stworzył jedną większą błękitną kulę, którą cisnął w sam środek gromady. W kontakcie z samą wodą kula wybuchła, tym samym wyrzucając sporą ilość wody w powietrze.
Po wylądowaniu Xin kontynuował swoją wyimaginowaną walkę.
Pierwszego najbliższego żołnierza, po prostu przebił na wylot łapą. Po czym kątem oka zauważył nadciągające z prawej strony ostrze. Normalną reakcją powinien być unik, lecz potwór rzadko go stosował. Prawą łapą po prostu kontratakował, tym samym blokując miecz i zmiatając przeciwnika. Nawet jeżeli byłoby to prawdziwe ostrze, zrobiłby to samo. W końcu jego łapy są tylko przedmiotem, który wspomaga jego życie. Nie czuje ich, po prostu nimi steruje.
Okrążony przez garstkę rycerzy, z czasem dostrzegł że przybywało ich coraz więcej.
-
Zupełnie jak tamtego dnia~~ Po chwili woda która została wcześniej wyrzucona w powietrze, zaczęła opadać. Tworząc przy tym mały deszczyk.
Xin po prostu zaczął kręcić się w kółko na jednej nóżce, tym samym wystawił łapy i skosił kilku ludzików. Następnie ponownie ruszył do przodu, wyprowadzając kolejne serie mocnych uderzeń. Często też zdarzało się, że po prostu trafiał w kamienie. No lecz to go nie zatrzymywało, gdyż w kolejnej serii ponownie korzystał z magicznych kul, które ciskał w losowe miejsca. Po dłuższym czasie skakania i uderzania w wyobrażonych ludzików, Xin zaczął odczuwać zmęczenie. Widocznie wystarczająco bardzo się wkręcił w całą tą sytuację, gdyż nawet jeżeli chciał to nie mógł przestać. Miażdżąc to coraz więcej osób i unikając ich ataków, jego kondycja szybko zaczęła opadać. Cały mokry i dodatkowo wprawie pozbawiony energii magicznej, stał przez chwilę i ciężko dyszał.
-
O-oja~~ jesteście całkiem upierdliwi.. Dodał, po chwili upadając na kolana. Nie miał już nawet siły wstać, a co dopiero walczyć. Okrążony przez cienie przeszłości, spoglądał na nie i tylko wspominał. Ile osób pozbawił wtedy życia, jakiż to okrutny los.
-
Cóż za ironia. Zostać pokonanym, przez tych których się pozbawiło życia~~ Resztkami sił wystawił przed siebie łapy, następnie zaczął pomiędzy nimi kumulować resztkę energii jaką posiadał.
-
Nawet jeżeli jesteście tylko przeszłością, nie mogę tak łatwo dać za wygraną~~ Dodał, po chwili spoglądając na kulę energii którą stworzył. Zaczęła ona falować i powoli pękać, była bardzo niestabilna. A to z powodu braku większego skupienia i ograniczonego dostępu do energii. Po chwili światło z kuli zalało otoczenie, jak i samą postać Xin'a. Aż w końcu wybuchła, tym samym wyrzucając potwora w powietrze. Lecąc przez chwilę, potworek spoglądał w sufit. Nie wiedział co już ze sobą począć, stracił tak wiele i przez to musi zaczynać od początku. Jego stare dni świetności już przeminęły, ale to nie oznacza że kiedyś nie wrócą.
Uderzając o rzeczkę, która była dość płytka. Xin mógł poczuć dość spory ból plecków, który raczej prędko go nie opuści.
-
Troszkę.... Zimna ta woda~~ Rzucił na sam koniec, po chwili po prostu tracąc przytomność.
END