Po dobrej porcji snu, ciało Azszara wypoczęło i przestało boleć po trudach pojedynką z Reiną. Potwór dobrze pamiętał, że jest dziś z nią umówiony na wyprawę, a wcześniej chce coś jeszcze załatwić w Snowdin. Dlatego nie marudził długo w łóżku. Szybko wstał, oporządził, a potem zrobił sobie kanapki na śniadanie. Nic wyszukanego. Po posiłku, jeszcze trochę gimnastyki i można ruszać. Azszar upewniwszy się, że nikt nie obrabuje go podczas jego obecności (chociaż wątpił, by ktokolwiek kiedykolwiek przypadkowo tutaj zawędrował), ruszył w drogę do Snowdin. Miał dobry nastrój i załączyło mu się dziecinne usposobienie.
z.t.