Regularne treningi, ot co. To wystarczający powód, by na nowo zaglądać stale do sali treningowej. Wcześniej po prostu nieco to zaniedbała, może to przez nałożenie się spraw związanych z uczuciami? Nie działo się zbyt wiele, nie, czuła się po prostu bezsilna faktem, że nie schwytała jeszcze największego przestępcy. Nie mogła tego tak po prostu zostawić, wściekała się o to i jednocześnie była bezsilna. Po prostu musiała zrobić coś, cokolwiek, by dążyć do lepszej przyszłości. Nie chciała jednocześnie wracać zbyt szybko do zamkniętego na klucz pokoju. Może warto by popracować nad czymś więcej, niż nad samą walką i sposobem, w jakim atakuje/unika wrogów, bo to już ma w jakiś sposób opracowane...
Pojawiając się więc w swojej małej siłowni tradycyjnie zaczęła od rozgrzewki, rozciągając porządnie całe ciało, kilka przysiadów i brzuszków również zrobiła, skipy, a dopiero potem przeszła do czegoś ciekawszego jak kilka przewrotów w tył w powietrzu, skoki po pojawiających się włóczniach, by pozostać bez przerwy w powietrzu bez zatrzymywania się, aż wszystko wykończyła silnym nurem w dół. Rozwaliła przy tym kawałek podłogi, kiedy walnęła w nią z rozpędu pięścią. Aż dziwne, że nigdy JEJ i KOŚCIOM nic nie było, a innym przedmiotom, w które uderzała. Wystrzelała kark, palce rąk, kręgosłup oraz wszystkie inne kości jakie mogła.
Potem przeszła, nadal na początek, na ćwiczenia na maszynach. Zaczęła od ergometru wioślarskiego robiąc sporo powtórzeń, by wzmocnić głównie mięśnie ramion, nóg oraz pleców. Przy ćwiczeniach na jakiekolwiek mięśnie w rękach minimalnie się krzywiła. Świeże łuski porastały ranę, przez co rozciąganie tego rannego miejsca bywało kłopotliwe, a nawet delikatnie bolesne. Potem na wyciągi, dorzucając sobie całkiem duże obciążenie, zaś na sam koniec wskoczyła na pół godziny na bieżnię ustawioną na spory speed. Tym próbowała utrzymać, a nawet zwiększyć swoją wytrzymałość. Ćwiczyła tym jednak swoje potworze ciało, ale nie tylko to musiała ćwiczyć rybia wojowniczka. Czekała ją druga część treningu - trening umiejętności magicznych.
Przeniosła się z siłowni, na której miała prawie dwugodzinną rozgrzewkę do swojego prywatnego pokoju do ćwiczeń. Nie, nie zamierzała dzisiaj walczyć z hologramami. Planowała poćwiczyć swoją celność oraz zręczność, która w walce z szybkimi i silnymi przeciwnikami była niezbędna. Zamknęła za sobą drzwi, zapaliła światło, po czym podeszła do panelu.
- Inny tryb... jak to się włączało... - mruknęła do siebie, wciskając kilka przycisków, a potem pociągnęła za dźwignię na najtrudniejszy poziom. Na samym końcu pojawiło się kilka hologramów, które miały być jej ruchomymi celami do trafienia z tak dalekiej odległości. Zdecydowała, że na początek zacznie miotać w nimi włóczniami i zobaczy, jak jej to wyjdzie. Tak jak chciała, tak zrobiła, włócznie zaczęły się nad oraz obok niej pojawiać z dźwiękiem, jakby ktoś wyciągał miecz świetlny i kiedy się pojawiały, po kilku sekundach wystrzeliwała je w cele, które zaczęły robić uniki. Serie włóczni były coraz szybciej posyłane w skaczących wrogów, uważnie śledziła ich ruchy. Przewidywanie posunięć przeciwnika też jest dosyć ważną umiejętnością, nie tylko samo celowanie. Nie wszystkie jej włócznie były samonaprowadzające, dlatego akurat tych starała się tutaj nie używać. Coraz szybciej posyłała kolejne i kolejne włócznie. Jak tylko się pojawiały, już zdawały się lecieć we wrogów. To jednak było za mało. Za mało szybkości podczas lotu. Postanowiła więc nieco zmienić taktykę, kiedy część włóczni nadal utrzymywała stałe tempo i leciała na hologramy, 2-3 włócznie pojawiała przed sobą i z silnego kopnięcia z półobrotu posyłała je znacznie szybciej. Dzięki temu w końcu trafiła kilku wrogów, bardzo się ucieszyła. Potrzeba po prostu trochę więcej siły, a resztą mogła wrogów rozpraszać. W każdym razie tą metodą w ciągu kolejnych 20 minut pozbyła się wszystkich 8 przeciwników.
Otarła pot z czoła, jednak dobrze, że zrobiła tak długą i porządną rozgrzewkę. W każdym razie przyszedł teraz czas na kolejną zmianę trybu oraz miejsc. Tym razem ona będzie unikać oraz bronić się przed atakami, a hologramy będą atakować. Miała kilka sekund, by od panelu dotrzeć na koniec pokoju i w jego połowie pojawili się nowi wrogowie. Niektórzy rzucali w nią jakimiś ciężkimi przedmiotami, inni strzelali z pistoletu, a kolejni używali magii. Ciężko było unikać tego wszystkiego jednocześnie, szczególni jak na komputery mieli system namierzania i przewidywania wbudowany już "w siebie". W każdym razie starała się głównie unikać skokami, przewrotami, gwiazdami i wszelakimi innymi figurami, jednak musiała przy tym jednocześnie obserwować uważnie przeciwników. W momencie, gdy miałaby oberwać, dopiero wtedy odbijała poszczególne ataki włóczniami, które pojawiały się tuż przed nią. Musiała się ostro starać, limitu czasowego nie było, więc wszelakie unikanie oraz odbijanie ataków trwało godzinę, póki nie zaczęła się męczyć, a jej wydajność spadła. Po upływie kolejnych minut (około 30) dopiero osłabła i oberwała z pistoletu w nogę, a po tym hologramy zniknęły. Kolejny dobry wynik!
Spocona, zgrzana i zmęczona po prostu na chwilę usiadła, tradycyjnie, żeby odpocząć.