Beyond Undertale PBF
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
IndeksLatest imagesSzukajRejestracjaZaloguj

 

 Całkiem niepozorna rudera gdzieś w lasach Snowdin

Go down 
5 posters
Idź do strony : Previous  1, 2
AutorWiadomość
W.D. Ren
Bywalec
W.D. Ren


HP : 100
Poziom duszy : 1
Doświadczenie : 0
LOVE : 1
Liczba postów : 69
Join date : 02/06/2016

Całkiem niepozorna rudera gdzieś w lasach Snowdin - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Całkiem niepozorna rudera gdzieś w lasach Snowdin   Całkiem niepozorna rudera gdzieś w lasach Snowdin - Page 2 EmptyNie Cze 12, 2016 3:56 pm

Musiał być w stanie, Ren wspierała go, była obok nie ważne co robił, a przynajmniej dopóki Gaster jej nie powie co zrobił. Szkieletka powoli miała wrażenie, że otoczenie się wycisza, może jedynie ukochany mówił coraz ciszej, bo bał się drżącego głosu. Sam dźwięk jej imienia, wzdrygnęła się, jakby zaraz miała się dowiedzieć jakiejś mrocznej tajemnicy. W sumie... tak właśnie było. Patrzyła na niego z tak ogromnym współczuciem, z takim zmartwieniem w oczodołach. Biało-pomarańczowe kropki w jej oczach drżały, dusza również, chociaż nie była widoczna.
- A-ale... jak to?.. - zapytała niemal szeptem, patrząc nań pytająco. Wiedziała, że pracuje w laboratorium i jest królewskim naukowcem, ale nie wiedziała, że to coś... tak okropnego. Jej oczodoły ponownie były pełne łez. Jednak sama nie była pewna czy z powodu tego, że jej ukochany mordował innych, czy z powodu, że sam stał się potworem, ponieważ był przerażony tym wszystkim i wystraszył się, a w panice uciekł. Było jej szkoda wszystkich, także jego.
- Jak mogłeś... z własnego syna... j-.. - momentalnie odebrało jej mowę. Zacisnęła kościstą dłoń na gardle, dusza coraz bardziej drżała, nie ze strachu, oj nie. Ze smutku. Cierpienie innych, nie, cierpienie właśnie najgorszego z potworów, Gastera, poruszało ją najbardziej. To nie jego wina, to wina pustki. Nie... robił to wcześniej, nim stracił duszę, prawda? A może to było tuż po jej zniknięciu? Nie mogła o nic zapytać... nawet jeżeli bardzo pragnęła coś jeszcze powiedzieć. Słuchała go, patrzyła na niego, ale w jej oczach nie można było zobaczyć strachu. Miała do niego wyrzuty, że był zbyt słaby, by sobie ze wszystkim poradzić.
Gaster nie wiedział, że pustka zrobiłaby z nią to samo, gdyby była tam o wiele dłużej, po prostu była o wiele silniejsza psychicznie, z nadzieją, że kiedyś powróci do domu, do ukochanego do dzieci. Dlatego, że nic nie wiedziała o liniach czasu, to ją uchroniło od szaleństwa, niestety Gaster nie miał tyle szczęścia. Wysunęła rękę w stronę pustego naczynia, gdzie powinna być dusza, jej własna znów zadrżała.
Zaraz było jej dane ujrzeć prawdziwą formę ukochanego, wtedy i drugie oko rozbłysło, czystą zielenią. Łzy zmieszały się, zielono-pomarańczowe spływały po jej policzkach. Nie, to wciąż nie strach, to ból. Miała wrażenie, że wszystkie jego prawdziwe emocje tuż po swoim zniknięciu, przeszły teraz na nią.
- N-nie... j-jeste... m-m... - Ciężko jej było otwierać szczękę, ledwo wydobywał się z jej gardła głos. Położyła sobie dłonie na żebrach, zacisnęła je w pięści. Dusza zaczęła bardzo boleć. Spod żeber wydobył się nagle zielony blask. Jej własna magia otoczyła dusze. Pomarańczowe oko również zmieniło barwę na zieloną. Wciąż patrzyła na niego... Po chwili spuściła głowę, zaciskając mocniej ręce. Każda jej kość drżała, a magia mocniej napierała na duszę. Teraz płakała z prawdziwego bólu. Nie ważne, czy coś mówił do niej Gaster, już nic nie słyszała. Straciła świadomość, jednak nadal czuła. Dusza... przez jej własną magię, której nie używała, została rozerwana wpół. Oderwana połówka przeniknęła przez jej żebra oraz dłonie, zamieniła się w czystą energię życiową i dosłownie wniknęła w puste naczynie po duszy naukowca. W ten sposób pojawił się mały zalążek duszy u bezdusznego. Opuściła ręce, spojrzała na ukochanego z wyrazem twarzy, jakby była zwykłą lalką. Cały jej kości były otoczone zieloną magią, bardzo silną. To wyglądało jak magia dająca życie, nowy początek... Mimo iż sytuacja nie była zbyt miła, to aura od niej bijąca... była taka uspokajająca i do tego wypełniała determinacją.
Naukowiec mógł poczuć po chwili dosyć silny ból, jaki poczuła ukochana, gdy straciła połówkę połówki duszy, coś nie do opisania i zatykającego dech w ... żebrach.
Powrót do góry Go down
Azszar
Założyciel
Azszar


HP : 100
Poziom duszy : 4
Doświadczenie : 23
LOVE : 0
Liczba postów : 719
Join date : 06/12/2015
Age : 29
Skąd : Nie z tego świata

Całkiem niepozorna rudera gdzieś w lasach Snowdin - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Całkiem niepozorna rudera gdzieś w lasach Snowdin   Całkiem niepozorna rudera gdzieś w lasach Snowdin - Page 2 EmptyNie Cze 12, 2016 4:29 pm

MG
I tak oto właśnie doszło do czegoś niesamowitego, co nigdy wcześniej w Podziemiu się nie zdarzyło, a może i w całej historii potworów.
Dwie związane ze sobą emocjonalnie istoty, które przeżyły stan podobny do śmierci, przez co trafiły do pustki poza czasem znów się spotkały, ale jedna z nich straciła coś bardzo ważnego. Duszę. A ci co zostali pozbawieni duszy zmieniali się w pozbawionych skrupułów, czy współczucia bezdusznych. Niemniej dla Gastera pojawił się cień nadziei na powrót dla normalności. Chociaż spowodowało to potężny, fizyczny ból, Ren użyła magii, aby podzielić swą duszę i obdarowała oderwanym fragmentem swego męża. Fragment przyjął się w pozbawionym duszy ciele, niby ziarno, które mogło wykiełkować w prawdziwą duszę, przywrócić prawdziwe życie Gasterowi, albo mogło też i obumrzeć, pozostawiając go jako bezdusznego.

W.D. Ren otrzymuje specjalną umiejętność przekazania części swojej duszy bezdusznemu, co będzie mogło rozpocząć quest na przeistoczenie bezdusznego w potwora, bądź człowieka (w zależności kim był pierwotnie), o ile zainteresowany będzie tego chciał. Sama Ren może tego użyć raz. Będzie musiała odpocząć, aby skorzystać z tej zdolności ponownie. Utraci również 45% HP używając jej. Jeśli Ren zwiększy swoje LOVE, straci tą zdolność.
Powrót do góry Go down
http://ukrytaszuflada.blog.pl/
Wingdings Gaster
Zakorzeniony
Wingdings Gaster


HP : 100
Poziom duszy : 7
Doświadczenie : 77
LOVE : 6
Liczba postów : 519
Join date : 01/01/2016
Skąd : Powierzchnia

Całkiem niepozorna rudera gdzieś w lasach Snowdin - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Całkiem niepozorna rudera gdzieś w lasach Snowdin   Całkiem niepozorna rudera gdzieś w lasach Snowdin - Page 2 EmptyNie Cze 12, 2016 5:17 pm

Nie potrafiłem sobie tego wszystkiego wybaczyć. Czułem jak to paskudne poczucie winy i złość na samego siebie zżera mnie od środka. Zniszczyłem wszystko, zniszczyłem wszystko co razem stworzyliśmy. Rozbiłem tą rodzinę. To przeze mnie przestała istnieć, to przeze mnie było w niej tyle nienawiści. Wszystko to było moja winą... Ale dlaczego z tego powodu nie było mi aż tak źle? Czułem te emocje, ale jakoś do mnie nie przemawiały. Wiedziałem, że są. Nie zwracałem na nie jednak tak wielkiej uwagi by poczuć się z tym wszystkim na tyle źle by to zmienić. Niby przeszkadzały, ale nie były aż tak znaczące. To okropne uczucie, przez które nigdy nie byłem w stanie zaprzestać tych wszystkich działań, które jedynie coraz bardziej mnie pogrążały. Ciągnęły na dno do najgorszej z otchłani, z której nie było żadnej ucieczki. To była otchłań pełna ciernienia, na które nie byłem w stanie zwrócić uwagi, to nie było moje cierpienie. To cierpienie innych, ja tylko byłem tym, który ten dół stworzył, który powiększył go do rozmiarów bezdennej otchłani, w której jedyną rzeczą na jaką zwracałem uwagę była ta okropna żądza mordu, której nie byłem w stanie zaspokoić. Wciąż chciała więcej i więcej. Nie miała końca. To był najgorszy możliwy scenariusz. A teraz, do tej otchłani pociągnąłem nawet i Sansa. Nie mam przecież pewności jak będzie się z tym czuł. Z tym, że zabił własnego ojca. Widziałem wiele urywków z różnych linii czasu kiedy znajdowałem się w Pustce Czasu. Widziałem wiele tych scen, w którym zmagał się z ludzkim dzieckiem. Zabijał je tak wiele razy, ale mimo to trzymał się dobrze. Jak jednak będzie tutaj?
Pomyśleć, że tak małe wykroczenie, zmieniało się w coraz więcej małych wykroczeń, aż w końcu stało się nałogiem, którego nie byłem w stanie zaspokoić. I chociaż wiedziałem, że robię źle... Nie potrafiłem tego zmienić. Jestem potworem. Nie w sensie gatunku. W sensie czynów. Gorszym niż ludzie, którzy zepchnęli nas tutaj do Podziemia.
Nie byłem w stanie niczego powiedzieć. Wiedziałem, że płakała. Widziałem te łzy, nie musiałem się nawet odwracać. Dlatego nie powinienem był jej znów spotkać, dlatego nie powinienem jej znów widzieć. Czułem się winny tego, że teraz wypełniały ją te wszystkie negatywne emocje. Nie byłem w stanie jednak ich do końca zrozumieć. Nawet jeśli odczuwałem je kiedyś, jeśli miałem wrażenie, że są gdzieś w moim środku, nie czułem ich na tyle by się poprawić, by zrozumieć jej cierpienie tak jakbym tego chciał. Byłem pusty i bez wartości. Taka jest smutna prawda. Zrobiłem okropne rzeczy.. Bo jestem tchórzem. Nie potrafiącym zmierzyć się z rzeczywistością tchórzem, który uciekł się do najbardziej parszywego sposobu ukrycia swojego strachu i żalu. Chciałem z powrotem założyć iluzje, ale nie byłem w stanie. Nic nie mogłem zrobić. Kiedy nie miałem na sobie tej kurtyny zasłaniającej prawdę, nie byłem w stanie nawet się rozpłakać, dołączyć do niej. Mogłem jedynie słuchać nie będąc w stanie powiedzieć nawet prostego "Tak bardzo przepraszam.". Ale nawet jeśli, to byłyby tylko puste słowa.
Coś jednak się stało. Ten dziwny, zielony blask. To zmartwienie nie było fałszem, to było jedno z tych pierwszych uczuć, które mogłem wyczuć z łatwością, które nie było kłamstwem. Obróciłem się i zobaczyłem jak zaciska dłonie na swojej duszy, na tej biednej duszyczce, która tyle wycierpiała. Dopiero teraz to zauważyłem. Nawet nie była cała. Jakby ktoś siłą wyrwał jej własną część.
- Ren!! - krzyknąłem, nie zwracając na nic uwagi. Padłem przed nią na kolana, kładąc swoje dłonie na jej ramionach. - Ren! - powtórzyłem. Co się działo? Skąd brał się ten blask, jaki był jego powód? Co się do jasnej cholery z nią działo?!
Wtedy to poczułem. Ten dziwny impuls, który przeniknął wprost do tego pustego naczynia. To było dziwne uczucie. Nie wiem nawet jak je dokładnie opisać. To było coś niezwykłego. Nagle... Po tych wszystkich dniach, miesiącach.. Nawet latach, kiedy czułem się tak pusty.. Nagle to poczułem. To uczucie, o którym już dawno zapomniałem. Wypełniające ciepłem, które otulało każdy najmniejszy zakamarek, i chociaż to tak mały fragment, to było tak wiele. Zbyt wiele. Zbyt wiele dla kogoś tak bezwartościowego jak ja! Nie powinna była tego robić, nie powinna była tak się poświęcać, co jeśli.. Co jeśli..
- Ren! O-odezwij się! - głos mi się łamał. Emocje, na które kiedyś nie byłem w stanie zwracać uwagi nagle stawały się ważniejsze. Bardziej zauważalne, wyraźniejsze. Ale to nie było do końca tylko moje uczucia. To były też uczucia Reni. Ale to nie tylko to. W pewnej chwili poczułem coś więcej. Niewyobrażalny ból, gorszy niż cokolwiek innego na tym świecie. Jakby ktoś nie tylko rozrywał moje ciało na kawałki, atom po atomie, jakby jeszcze każdy ten atom rozrywany był na jeszcze mniejsze kawałeczki, na osobne protony, elektrony i neutrony. Starałem się jednak trzymać. Nie mogłem temu poddać. Dla niej.. Wytrzymam wszystko. Z trudem się podniosłem, czułem jak cały drżę. Gdybym miał na sobie iluzję, może i byłoby słychać stukające kości, ale w tej postaci, trudno było zauważyć cokolwiek.
Musi odpocząć. Ona musi odpocząć. To co zrobiła, wymagało wielkiej siły. Nawet na to nie zasłużyłem, ale mimo to... Jak bardzo trzeba być szalonym, żeby ryzykować własne życie, dla kogoś takiego jak ja?! Nie bez powodu, miłość jest tym najsilniejszym uczuciem łączącym istnienia.
Ostrożnie, położyłem ją na kanapie i przykryłem kocem, siadając obok na podłodze i trzymając jej dłoń. Udało mi się w końcu nawet założyć iluzje. W wolnej dłoni trzymałem ten mały kawałek duszy, jej duszy.. Nie. Teraz mojej. Patrzyłem na niego z niedowierzaniem, nie mogłem tego pojąć. Nawet nie zauważyłem, że łzy spływały po moich kościach policzkowych.
Powrót do góry Go down
W.D. Ren
Bywalec
W.D. Ren


HP : 100
Poziom duszy : 1
Doświadczenie : 0
LOVE : 1
Liczba postów : 69
Join date : 02/06/2016

Całkiem niepozorna rudera gdzieś w lasach Snowdin - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Całkiem niepozorna rudera gdzieś w lasach Snowdin   Całkiem niepozorna rudera gdzieś w lasach Snowdin - Page 2 EmptyNie Cze 12, 2016 6:34 pm

Dusza schowana za żebrami ociekała zielenią, jak krwią. To taki malutki skrawek duszy, który w sobie miała. Coś, co przybliżało ją samą do zostania bezduszną. Niewielka część całości, którą można było bardzo łatwo z niej wyrwać, a mimo wszystko od tego kawałeczka biła taka silna energia. Kto by pomyślał, że ktoś dający nową szansę, wręcz nowe życie, będzie złączony tak silnie emocjonalnie z mordercą. Nie, ona dobrze wiedziała, że wszystko ma swój powód, nie robił tego dla przyjemności, nie on. On robił to ze strachu, dlatego dla Ren nie był prawdziwym mordercom. Wiedziała z kim się związała, wiedziała, że to dobry szkielet, który zawsze się bał, ona go jedynie mogła wspierać. Dała mu miłość, dała mu rodzinę, dała mu siebie. Nie jest łatwo dawać, za to bardzo łatwo coś zepsuć.
Zielone światełka w oczodołach były wielkości małych kropek, jednak świeciły mocniej, niż zwykle. Każda jej kość była otoczona magią, jednak to nie była skóra, a czysta magia. Widziała ukochanego wyraźnie, jednak nie mogła nic powiedzieć. Niezmienny wyraz twarzy, niezmienne spojrzenie. Nawet jeżeli została przeniesiona na kanapę, leżała w bezruchu. No prawie, jedną ręką wciąż kurczowo starała się trzymać za żebra, póki ten ból nie ustanie chociaż trochę. U Gastera zapewne zaczął się już zmniejszać, jednak zazwyczaj rozerwanie duszy kończyło się śmiercią, a ona nie dość, że zrobiła to wpół nieświadomie, to do tego miała tę umiejętność. Ból, ból, okropny ból i poświęcenie. Dla niego, tylko dla niego, żeby jeszcze raz pokazać mu, jak go kocha. Niech zapomni o przeszłości, niech wraz z nową szansą zacznie nowe życie. Nic nie odpowiadała, wyglądała jak w transie, mimo iż się ruszała i wszystko widziała. Wszystko zagłuszało jej dziwne piszczenie... Wyglądała, jakby chciała coś powiedzieć, jednak nie mogła. Kompletnie była przytkana przez to wszystko, co właśnie się stało.
- W-wi...ng-gd...ing... - To dało się wyczytać z ruchu jej... jej... no tak. Po prostu powiedziała to bezdźwięcznie.
Powrót do góry Go down
Wingdings Gaster
Zakorzeniony
Wingdings Gaster


HP : 100
Poziom duszy : 7
Doświadczenie : 77
LOVE : 6
Liczba postów : 519
Join date : 01/01/2016
Skąd : Powierzchnia

Całkiem niepozorna rudera gdzieś w lasach Snowdin - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Całkiem niepozorna rudera gdzieś w lasach Snowdin   Całkiem niepozorna rudera gdzieś w lasach Snowdin - Page 2 EmptyNie Cze 12, 2016 6:50 pm

Siedział tak koło niej nie mogąc nic zrobić. Był bezsilny, mógł jedynie czekać, aż będzie po wszystkim. Trzymał jej dłoń, delikatnie ją zaciskał bojąc się, że jeden zły ruch mógłby jej coś zrobić. Czuł się trochę oszołomiony tym wszystkim. Nagle.. Zaczął czuć. Tak jak dawniej. To nie były tylko uczucia jako pojęcia, prawdziwe uczucia uczucia, które miały jakikolwiek wpływ na to co mógł teraz robić.
- Jesteś prawdziwą wariatką.. - stwierdził z uśmiechem, chociaż łzy wciąż lały się po jego kościach. Dlaczego był w stanie się uśmiechać? To zagadka. Może w ten sposób starał przekonać samego siebie, że.. No właśnie. Że co? Że nagle stanie się lepszy? Wszystko będzie jak dawniej? Ma ten mały kawałeczek duszy, który teraz będzie pielęgnować jak najpiękniejszy na świecie ogród, ale to przecież nie sprawi, że nagle wszystko się naprawi. Ale musiał myśleć pozytywnie, musiał. Dla niej.
Mogłoby się zdawać inaczej, ale wciąż czuł ten ból. Po prostu udawało mu się go ignorować, co jednak nie oznaczało, że go nie odczuwał. To była najsilniejsza rzecz jaką teraz czuł, a wszystko to jeszcze potęgował smutek i złość na samego siebie.
- Przepraszam.. - odezwał się po krótkiej chwili. - Tak bardzo przepraszam.. Może.. Gdybym... Gdybym tylko był z tobą szczery od samego początku.. - starał się powstrzymać w końcu łzy, ale nie potrafił. Łamiący się głos w niczym nie pomagał. - Nigdy by do tego nie doszło! Nie musiałabyś teraz tak cierpieć..
Powrót do góry Go down
W.D. Ren
Bywalec
W.D. Ren


HP : 100
Poziom duszy : 1
Doświadczenie : 0
LOVE : 1
Liczba postów : 69
Join date : 02/06/2016

Całkiem niepozorna rudera gdzieś w lasach Snowdin - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Całkiem niepozorna rudera gdzieś w lasach Snowdin   Całkiem niepozorna rudera gdzieś w lasach Snowdin - Page 2 EmptyNie Cze 12, 2016 7:17 pm

Powoli, z czasem, musiało minąć dobre 15 minut, by magia z jej kości zaczęła znikać, by dusza się ukryła, by w jej oczodołach znów pojawiły się zwyczajnej wielkości białe kropki. Lekko zacisnęła jego dłoń, mrugnęła i spojrzała na ukochanego. Wolną ręką sięgnęła powoli do szyi i przyciągnęła do siebie Gastera, tuląc go do własnych żeber. Powoli, delikatnie, niemal bezsilnie.
- Za co... mnie przepraszasz? - Zapytała nieco ochrypniętym głosem, powoli na jej buźce, zmęczonej bólem, cierpieniem, płaczem, zaczął pojawiać się delikatny, miły uśmiech. Jakże ciepły... i jak nie kochać tej iście szalonej kobiety? Zaczęła go głaskać po czaszce, nadal tuląc do siebie, jak najwyrozumialsza matka. Starała się go uspokoić, kiedy jej ból minął. Dała mu coś ponad siebie, dała mu własną duszę. Tego nie potrafi żaden inny zwykły potwór, bo gdyby tak było... eksperymenty nie byłyby potrzebne, albo raczej Ren byłaby ich głównym obiektem. Najważniejsze teraz jest się zwyczajnie uspokoić, a raczej uspokoić Gastera, ponieważ dla niego to dosyć odmienna sytuacja tak nagle móc czuć.
Powrót do góry Go down
Wingdings Gaster
Zakorzeniony
Wingdings Gaster


HP : 100
Poziom duszy : 7
Doświadczenie : 77
LOVE : 6
Liczba postów : 519
Join date : 01/01/2016
Skąd : Powierzchnia

Całkiem niepozorna rudera gdzieś w lasach Snowdin - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Całkiem niepozorna rudera gdzieś w lasach Snowdin   Całkiem niepozorna rudera gdzieś w lasach Snowdin - Page 2 EmptyNie Cze 12, 2016 7:54 pm

Kiedy tylko go przytuliła rozpłakał się jak małe dziecko. Ach.. To potwierdza teorie, że mężczyźni tak szczerze zatrzymują się na dziesiątym roku życia, a potem tylko zmienia im się wzrost i zamiast bawić się samochodzikami wybierają cycki. Takie proste fakty z życia, a jakie pomocne i zawsze działające i idealnie odzwierciedlające sytuację. Wracając.. Cóż poradzić. To wszystko na co nie potrafił zwrócić uwagi nagle zaczęło w niego uderzać jak młot. Czuł się paskudnie. Teraz był w stanie lepiej zrozumieć to jak bardzo złe rzeczy robił, jak bardzo paskudne były. Poczucie winy było dręczące jak nigdy. Ale nawet jeśli... Nie może już nic z tym zrobić. Te wszystkie osoby nie żyły. Nie mógł dla nich już niczego zrobić. Jedyne co mógł, to starać się przeprosić Sansa za wszystko co zrobił, ale dobrze wiedział jak to się skończy. Najlepiej będzie jeśli już w ogóle nie pokaże mu się na oczy. To w sumie najlepsze co może dla niego zrobić. Co może zrobić dla wszystkich. Po prostu, niech zaszyje się w laboratorium tworząc jakieś niepotrzebne rzeczy, tylko po to by czymś się zająć.
- Za... Za wszystko... - wymamrotał, zaciskając dłonie. Jak mogła się tak swobodnie uśmiechać? W takim momencie? Jak to robiła? Co dawało jej tej siły, dzięki której mimo wszystko zdolna była być szczęśliwą i uśmiechniętą. Co powodowało, że mimo wszystko mogła się wszystkim cieszyć?
- A-ale... Najbardziej za to.. Że wszystko zniszczyłem.. Tak bardzo przepraszam! - to uczucie bezsilności było dobijające.
Powrót do góry Go down
W.D. Ren
Bywalec
W.D. Ren


HP : 100
Poziom duszy : 1
Doświadczenie : 0
LOVE : 1
Liczba postów : 69
Join date : 02/06/2016

Całkiem niepozorna rudera gdzieś w lasach Snowdin - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Całkiem niepozorna rudera gdzieś w lasach Snowdin   Całkiem niepozorna rudera gdzieś w lasach Snowdin - Page 2 EmptyPon Cze 13, 2016 8:41 am

Musiała pomyśleć nad tym, co chce teraz powiedzieć. Nie miała długo pomysłu, ale zaczęła coś na biegu wymyślać. Z takim osłabieniem to nie jest zbyt proste.
- Jak bardzo byłeś zły, gdy dowiedziałeś się... co... TAMCI mi zrobili? Podobnie mają rodziny tych, których... p-pozabijałeś - ledwo przeszło jej to przez gardło. Jednak nadal nie uważała Gastera za złego - ... tylko bardziej smutni. Pamiętaj o tym, że nie jesteś naprawdę zły. Po prostu stała ci się krzywda i próbowałeś uciec... A wszystko da się naprawić, zmienić możesz się już od teraz. Wypłacz się, wykrzycz, powiedz mi wszystko. Nikt nie patrzy, tylko ja będę znać twoje słabości. - Głaszcze, wtula w siebie mocno, mówi cichym, uspokajającym głosem i czasem przerywa swoje słowa cichym "ciiiii". Pociągnęła go bardziej na siebie, lekko kołysząc się na boki. Nie wiedziała, czy to mu wystarczy. Co jakiś czas szeptała cicho "dobry Gaster, już nikt cię nie skrzywdzi... będzie dobrze". Teraz jedyne co mogła to być przy nim, a przede wszystkim pomóc w naprawie błędów przeszłości.
- Pamiętaj, że ja tu jestem, dla ciebie, dla naszych dzieci. Jeszcze będziemy dobrą rodziną. Każdy błąd da się naprawić, tylko potrzeba chęci i motywacji.
Powrót do góry Go down
Wingdings Gaster
Zakorzeniony
Wingdings Gaster


HP : 100
Poziom duszy : 7
Doświadczenie : 77
LOVE : 6
Liczba postów : 519
Join date : 01/01/2016
Skąd : Powierzchnia

Całkiem niepozorna rudera gdzieś w lasach Snowdin - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Całkiem niepozorna rudera gdzieś w lasach Snowdin   Całkiem niepozorna rudera gdzieś w lasach Snowdin - Page 2 EmptyWto Cze 14, 2016 12:19 am

// Tak chce mi się spać, że olewam kody ;-;

- W-wiesz.. To nie tyle.. Złość, co poczucie w-winy. - mruknął, starając się opanować. Jak to tak wyglądało. Dorosły mężczyzna, a płakał jak małe dziecko. Trudno jednak było zachować się inaczej, wszystkie te rzeczy, które zrobił... Miały teraz większą moc niż kiedykolwiek. Dopiero teraz rozumiał konsekwencje swoich czynów, ciężar, z którym będzie musiał żyć do końca życia i nawet dłużej.
- Gdybym niczego przed tobą nie ukrywał... Może udałoby ci się mnie przed tym wszystkim powstrzymać... Nikt nigdy nie musiałby się mścić i... I... Nic by ci się nie stało. Ale ciągle coś ukrywałem, o niczym nie mówiłem.. - mówił przez zaciśniętą szczękę. Wciąż starał się uspokoić, ale jej słowa w niczym nie pomagały. Czuł się tak bezsilny, jak zwykły śmieć, który nie powinien już ujrzeć promyka nadziei. Nie powinien. A mimo to właśnie leżał w jego objęciach, tulony i głaskany jak małe rozpłakane dziecko, które po prostu uderzyło się w paluszek i go to bolało. Tylko teraz pomnóżmy ten ból kilka tysięcy razy i jeszcze razy dwa.
- T-tego błędu nie da się naprawić.. - mówił bez nadziei. - Sans mnie nienawidzi. Nawet jeśli Papyrus starałby się go do tego namówić, to i tak nie zrobi tego z własnej chęci tylko ze względu na niego, ale jeśli nikogo nie będzie w pobliżu zawsze będzie patrzeć na mnie jak na zwykłego mordercę i szaleńca, który nawet nie bał się zabić Królowej... W jego oczach jestem niczym.. - tego mu właśnie brakowało. Nadziei. Po tych wszystkich latach, po prostu ją stracił. Nie było niczego co mogłoby ją odbudować, i nawet jeśli teraz nadarzyła się ta okazja, mimo tak wesołych chwil, wszystko wciąż było czarno-białe, bez sensu i bez możliwości naprawy i zabarwienia. Wszystko było tak nudne i beznadziejne... A on nie potrafił zmienić swojego toku myślenia, sam przekreślił swoją własną szansę na naprawienie tego wszystkiego, nawet nie próbuje tego zmienić. Tylko czy słusznie?
Powrót do góry Go down
W.D. Ren
Bywalec
W.D. Ren


HP : 100
Poziom duszy : 1
Doświadczenie : 0
LOVE : 1
Liczba postów : 69
Join date : 02/06/2016

Całkiem niepozorna rudera gdzieś w lasach Snowdin - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Całkiem niepozorna rudera gdzieś w lasach Snowdin   Całkiem niepozorna rudera gdzieś w lasach Snowdin - Page 2 EmptyWto Cze 14, 2016 7:35 am

// Tak ci się chciało spać, że Renia dostała rodzaj męski XD

Co teraz? Co w takim razie, kiedy jej słowa są do niczego i nie potrafi go dobrze uspokoić? A może była zbyt miła i Gaster potrzebował mocnego uderzenia wałkiem w czaszkę, żeby się opamiętał? Jeszcze poczeka, jeszcze trochę. Musi być sposób! Po tym wszystkim, co wycierpiała, ile czekała, nie podda się tak łatwo. Będzie walczyć za nich oboje. Najlepiej jak tylko potrafi bierze się do roboty.
- Co się stało, już się tutaj nie dostanie. Gdybym ja tak bardzo chciała się przejmować przeszłością nic, co już tutaj się stało, nie miałoby miejsca, bo bym się bała. A mimo wszystko ci zaufałam, wiedziałam, że nie zrobisz mi krzywdy i było warto zaufać ci na nowo. Tak naprawdę nie zmieniłeś się ani trochę od momentu, w którym cię poznałam. Zacząłeś tylko ukrywać więcej cząstek siebie i widzisz co się stało. - Może i była miła, ale mówcą za to dosyć marnym. Chciała mu pokazać, że każdy błąd można naprawić, bez względu na jego wagę i konsekwencje.
- Prawdopodobnie tak, skrzywdziłeś go... Ale wciąż jesteś jego ojcem, tylko że on cię widzi jako naukowca. Pokaż się od innej strony, pokaż że odzyskałeś chociaż kawałek duszy. Zrozumie, ja mu wytłumaczę. Razem nam się uda, jedyne o co musisz się starać to o to, aby nie stracić nadziei. W tej pustce czasu, przez tyle lat, dopiero pod sam koniec przesiadki tam zaczęłam ją tracić, niesłusznie! - Było słychać, że bardzo się wczuła i mówi tylko to, co szczerze myśli. Ujęła jego twarz w dłonie, scałowała łzy, a potem ucałowała ukochanego. Niech pojmie, że ma wsparcie, które pomoże mu nieść ciężar przeszłości.
- Spróbuj wszystko naprawić, ale nie sam, a razem ze mną.
Powrót do góry Go down
Wingdings Gaster
Zakorzeniony
Wingdings Gaster


HP : 100
Poziom duszy : 7
Doświadczenie : 77
LOVE : 6
Liczba postów : 519
Join date : 01/01/2016
Skąd : Powierzchnia

Całkiem niepozorna rudera gdzieś w lasach Snowdin - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Całkiem niepozorna rudera gdzieś w lasach Snowdin   Całkiem niepozorna rudera gdzieś w lasach Snowdin - Page 2 EmptyWto Cze 14, 2016 11:00 pm

Był nawet i trochę więcej niż wrakiem tego dawnego szkieleta, naukowca, który co prawda zjeżdżał na granice między nauką, a zwykłymi eksperymentami poza kontrolą, ale wciąż znał swoiste granice. Teraz jednak nie widział żadnych. Wszystkie były zatarte, zasłonięte trupami albo zmyte przez łzy. Zniknęły, tak jak jego dawne ja. Chociaż... Nie. To wszystko gdzieś tam było, po prostu potrzeba czasu by wszystko się odsłoniło, wróciło do normy. Ile jednak to potrwa? Jak długo będzie musiał czekać, ile minie dnie na staraniach? Co jeśli tak na prawdę nigdy już nie będzie mógł być taki sam jak kiedyś? Nauka już nigdy nie będzie go fascynować w ten normalny sposób, zawsze gdy wejdzie do laboratorium będzie widział stół, na którym leżał mały Sans, nie do końca wiedzący na co się zgodził. Zawsze będzie widział te ściany ochlapane krwią, rozlatujące się sylwetki potworów, które zmieniały się w proch lub niczego nie świadomą ciecz. Mówiła, że się nie zmienił. Ale skoro on nawet nie był tego pewny, dlaczego ona była?
- Wiesz... Po tym wszystkim nawet już nie pamiętam jaki byłem kiedyś. Gdy... Gdy tylko próbuję coś sobie przypomnieć, widzę jedynie to zło, które ciągnęło się za mną jak cień.. - mruknął bez emocji, po prostu się w nią wtulając, przestał już nawet płakać, jakby cała woda jaka gdzieś się tam w nim chowała, po prostu wyschła. - Nie... Ono będzie się za mną nadal ciągnąć, jeszcze przez długi czas... P-prawda? - jakkolwiek nie próbował, ciemne myśli wciąż nawiedzały jego głowę, zaśmiecały... Gorzej. Starały nawrócić na dawny tor, którym żył przez tak długi czas. Ale ta dobra cząstka, którą otrzymał razem z tym małym kawałkiem duszy, po prostu krzyczała, by tego nie robił, by walczył.
- Nigdy nie byłem dla nich obojga ojcem... Nawet nie wiem co powinienem zrobić. Od jakiej innej strony, przecież nie ma innej... N-nawet jeśli... Co jeśli uzna, że to wszystko tylko trik? - pytał, nie będąc w stanie znaleźć dla siebie odpowiedzi. Będzie wiedziała. Wierzył w to. Nie miał innego wyboru. Musi... Po prostu musi. Może to pozwoli mu ponownie nie oszaleć. Może to zwróci mu nadzieję, która zniknęła gdzieś tam, dawno... Dawno temu.
Powrót do góry Go down
W.D. Ren
Bywalec
W.D. Ren


HP : 100
Poziom duszy : 1
Doświadczenie : 0
LOVE : 1
Liczba postów : 69
Join date : 02/06/2016

Całkiem niepozorna rudera gdzieś w lasach Snowdin - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Całkiem niepozorna rudera gdzieś w lasach Snowdin   Całkiem niepozorna rudera gdzieś w lasach Snowdin - Page 2 EmptyNie Cze 19, 2016 2:11 pm

Dlaczego ona twierdziła, że się nie zmienił? Ponieważ wciąż czuł, nie ważne jakie to były emocje, ponieważ wciąż żył, aczkolwiek nad tym nie chciała rozmyślać, bo to było coś zbyt niezwykłego na jej rozumek. A może to jednak z tego powodu, że nie widziała co robił, jak mordował... nie... powiedział jej przecież o tym. Jedyne jednak co mogła to wyobrazić sobie ból tych zabijanych istot, ogromny smutek, strach... ale nie wyraz twarzy ukochanego. Nie ważne, dla niej to wciąż była normalna osoba, jedynie przepełniona strachem, niepewnością, z dużą ilością problemów.
- Ja pamiętam, jaki byłeś - zaczęła mówić spokojnym głosem, kontynuując delikatne głaskanie czaszki oraz kawałka kręgosłupa Gastera.
- Byłeś bardzo nieśmiały, ciągle się rumieniłeś. Nie wiedziałeś jak zacząć ze mną rozmowę, byłeś strasznie niepewny, zacinałeś się co słowo, jednak gdy było coś poważnego brzmiałeś tak stanowczo i pewnie... Pamiętam nawet jak cieszyłeś się, gdy zaszłam w ciąże, nie, jak urodziłam naszego pierwszego synka. Bałeś się go wziąć na ręce, jednocześnie płakałeś ze szczęścia... nie wiedziałeś jak go trzymać, bałeś się, że zrobisz takiej kruszynce krzywdę. Mimo wszystko nie zrobiłeś, przytuliłeś go, jakbyś już kiedyś miał styczność z taką małą istotką. - Zaśmiała się nawet cicho, mówiąc to. Nie przestawała go delikatnie głaskać, czasami zahaczała końcówkami paliczków o kręgi szkieleta. Każdy po kolei, jakby liczyła je bez pośpiechu.
- To zależy tylko i wyłącznie od ciebie. W tym świecie nie ma rzeczy, której nie da się naprawić, jestem pewna.
Starała się, razem z kawałkiem darowanej duszy, walczyć, by nie wrócił na złą ścieżkę. Im ona bardziej chciała mu pomóc, wspierała go, tym dusza stawała się w nim silniejsza. To przecież kawałek jej duszy i będzie jej, póki nie rozwinie się w pełną duszę. Wtedy będzie ona należeć w pełni do Gastera i będzie jego własnością.
- Byłeś, tylko o tym zapomniałeś. Faktycznie, najlepszym ojcem byłeś zaraz po urodzeniu Sansa, potem, gdy podrósł, zająłeś się bardziej pracą. Ale ja mu zawsze tłumaczyłam, że masz bardzo dużo ważnej pracy i że robisz wszystko, by próbować mieć wolny czas dla niego. Nie byłeś złym ojcem, ani dla niego, ani... w sumie jestem pewna, że po moim zniknięciu dla Papyrusa też nie. Kiedy mnie zobaczy, jak już mówiłam, wszystko mu wyjaśnię. Wyjaśnimy, pokażemy, powiesz, co szczerze czułeś. Będzie dobrze, wierzę w to!
Powrót do góry Go down
Wingdings Gaster
Zakorzeniony
Wingdings Gaster


HP : 100
Poziom duszy : 7
Doświadczenie : 77
LOVE : 6
Liczba postów : 519
Join date : 01/01/2016
Skąd : Powierzchnia

Całkiem niepozorna rudera gdzieś w lasach Snowdin - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Całkiem niepozorna rudera gdzieś w lasach Snowdin   Całkiem niepozorna rudera gdzieś w lasach Snowdin - Page 2 EmptyNie Cze 19, 2016 2:55 pm

Nie wiedział już co ma myśleć. Nie potrafił sobie niczego przypomnieć w taki sposób jaki chciał. Nie mógł doszukać się tych pięknych chwil, jej słowa były dla niego tak nierealne. Dlaczego on nie mógł tego pamiętać w ten sposób? Dlaczego to wszystko zdawało się być pozmieniane, jakby to wewnętrzne zło nie chciało dać mu nawet kawałka nadziei. Nadziei na to, że będzie mógł być znów tym samym, pogodnym szkieletem, ojcem dwójki cudnych synów, mężem swojej kochanej żony, który naukę traktował już tylko jak pracę, nie jak jedyny sens życia. Tak bardzo chciał by to wszystko wróciło, ale gdyby nie Renia, nawet nie pamiętałby jak to wyglądało.
Kiedy opowiadała nie płakał. Wręcz przeciwnie. Uśmiechał się szczęśliwy jak nigdy, ściskał ją tak mocno (ale wciąż uważał, żeby nie przesadzić!), nie wiedział co dokładnie zrobić. To wszystko było jak najpiękniejsza opowieść świata, ale doskonale wiedział, że to prawda. Innego wyjścia nie było, w końcu nigdy by go nie okłamała. Nawet jeśli niektóre rzeczy mogła trochę podkoloryzować, nie miał niczego na przeciw.
- Przynajmniej.. Przynajmniej szybko zrozumiałem, że trzymanie za nogę to zły wybór. - roześmiał się na myśl o tym jak próbował wziąć na ręce małego Sansa. To było przekomiczne, ale cóż poradzić! Był przecież taki mały.. I mały. I delikatny. I... I... Z resztą trzęsły mu się ręce. Znajdzie się milion różnych wytłumaczeń, ale i tak nic nie zmieni tego, że nie miał pojęcia jak się zająć jego własnym synkiem. Pewnie gdyby nie Ren, biedaczek nigdy nie odważył się wziąć go na ręce. Ale to w dalszym ciągu była najpiękniejsza chwila jego życia, nic dziwnego, że nie wiedział w co wsadzić ręce (hue hue).
To było dziwne uczucie. Ten mały, biały kawałek duszy, który miał w sobie. Czuł jak ten drobny i niepozorny kawałeczek emanował siłą. Emocjami, które nie do końca były jego. To było dziwne uczucie, ale zarazem tak cudne. Chociaż nie powinien, cieszył się jak nigdy. Wiedział, że nie może tego zepsuć, wiedział, że musi się nią dobrze zająć. Nie była to tylko jego dusza, to nadal dusza Ren. I gdyby nie ona.. Teraz pewnie byłby zajęty mordowaniem kogoś. Nie miałby w końcu żadnych wyrzutów ani nic. W dalszym ciągu przecież żyłby w tej błogiej nieświadomości o czymkolwiek. Ale całe szczęście wszystko się zmieniło. Wszystko.
- To dawne czasy.. - mruknął z mniejszą radością w głosie. - Jak chcesz usprawiedliwić eksperymenty. Przecież nie uwierzy, że to tylko jakiś mały błąd. Z resztą, sam pomagał mi w laboratorium, widział tyle okropnych rzeczy.. Myślisz, że mimo wszystko będzie zdolny mi wybaczyć? Musiałby się zdarzyć jakiś cud. - czy nie mógł w końcu przyjąć do swojej wiadomości, że będzie dobrze?! Dlaczego wciąż szukał dziur w całym. Dlaczego nie mógł w końcu zrozumieć, że będzie dobrze. Musi być dobrze. Nie przecież innego scenariusza.
Powrót do góry Go down
W.D. Ren
Bywalec
W.D. Ren


HP : 100
Poziom duszy : 1
Doświadczenie : 0
LOVE : 1
Liczba postów : 69
Join date : 02/06/2016

Całkiem niepozorna rudera gdzieś w lasach Snowdin - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Całkiem niepozorna rudera gdzieś w lasach Snowdin   Całkiem niepozorna rudera gdzieś w lasach Snowdin - Page 2 EmptyPon Cze 20, 2016 1:53 pm

Mówiła jedynie prawdę, nie była osobą skorą do kłamstw, nawet jeżeli prawda była bolesna. Znali się wzajemnie bardziej, niż świetnie, więc lepiej niech uwierzy, nim rzeczywiście ukochana przywali mu w głowę wałkiem. Nie byłaby chyba aż tak bezduszna, by zrobić to w takim momencie. Ale kto wie? Miała tak mało duszy, jej charakter powinien się zmienić chociaż trochę, a jednak wszystko zostawało bez zmian. Kuszący okaz do badań, czyż nie? Nie przyszło to na myśl Gasterowi? Czy aby na pewno? A może jednak? Kolejna ofiara, tuż przed nim, osłabiona i najwyraźniej... zaraz... czy Ren samej z siebie zaczęły przymykać się oczodoły? Długo wytrzymała, moment, jeszcze inaczej... co się z nią dzieje?! Przecież ona... była przytomna, a teraz nagle tak osłabła?! Co się z nią dzieje?
Westchnęła cicho z tym łagodnym uśmiechem na twarzy, ledwo żywym spojrzeniem. Jakby ostatnia energia życiowa miała z niej zaraz ulecieć. Jej ręce, dłonie, zrobiły się takie ciężkie. Coraz wolniej, bardziej ociężale, głaskała Gastera. Mógł poczuć, jak delikatna jest, kiedy ją tak ściska dosyć mocno. Gdyby mogła przelewałaby mu się między rękoma.
- No to oczywiste... dzieci zawsze są takie delikatne i bezbronne, jednak potrafią mieć dobrą pamięć. Wszystko da się naprawić, powtarzam ci to znów, więc zrozum w końcu i przestań się zachowywać jak mały, rozbeksany chłopiec. - Wyraźnie przestała się ruszać, przymknęła oczodoły do minimum, a białe kropki w nich zniknęły. Potrzebowała snu, spokoju, odpoczynku, ale jednocześnie się bała. Bała się, że to wszystko to jedynie cudowny sen, który zniknie, gdy tylko zamknie oczy. Dlatego tak starała się walczyć, dlatego zaciskała koniuszki palców na jego kościach tak mocno, jak tylko mogła. Dla Gastera to jedynie delikatne wtulenie się w ciało Reni. Co więcej mogła zrobić, nagle mocniej go w siebie wtuliła, drżąc minimalnie.
- Wszystko jest możliwie, królewski naukowiec powinien to wiedzieć... - po tych słowach zaraz niemalże się rozpłakała, gdyby miała czym w tym momencie osłabienia. Kompletnie zboczyła z tematu, ale nie bez powodu.
- Nie zostawiaj mnie... - Szepnęła ledwo tuż przed tym, nim straciła całkiem przytomność. Teraz mogła już jedynie odpoczywać, z czasem okazało się, że zwyczajnie zasnęła. Wyglądała tak spokojnie...
Powrót do góry Go down
Azszar
Założyciel
Azszar


HP : 100
Poziom duszy : 4
Doświadczenie : 23
LOVE : 0
Liczba postów : 719
Join date : 06/12/2015
Age : 29
Skąd : Nie z tego świata

Całkiem niepozorna rudera gdzieś w lasach Snowdin - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Całkiem niepozorna rudera gdzieś w lasach Snowdin   Całkiem niepozorna rudera gdzieś w lasach Snowdin - Page 2 EmptyPon Cze 20, 2016 2:05 pm

W.D. Ren - Odpoczynek przywraca ci pełnię zdrowia
Powrót do góry Go down
http://ukrytaszuflada.blog.pl/
Wingdings Gaster
Zakorzeniony
Wingdings Gaster


HP : 100
Poziom duszy : 7
Doświadczenie : 77
LOVE : 6
Liczba postów : 519
Join date : 01/01/2016
Skąd : Powierzchnia

Całkiem niepozorna rudera gdzieś w lasach Snowdin - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Całkiem niepozorna rudera gdzieś w lasach Snowdin   Całkiem niepozorna rudera gdzieś w lasach Snowdin - Page 2 EmptySob Lip 02, 2016 9:40 pm

*po Queście*

Było po wszystkim. Udało mu się wyleczyć rany Byka, chociaż nie było to tak w rzeczywistości łatwe. Wręcz przeciwnie. Poskładanie kości w warunkach polowych nie jest takie proste, szczególnie bez prześwietlenia i dokładnego sprawdzenia jak wygląda złamanie. Ale, całe szczęście, praktycznie calutkie swoje życie poświęcił nauce, szczególnie biologia - nie miała przed nim żadnych tajemnic. Więc, jakoś to się udało. Chociaż najchętniej chciałby, żeby to było bezbolesne.
- To żadne usprawiedliwienie. - mruknął na jego słowa. Zachował się jak Lis. Zacznijmy od tego, że w ogóle nie powinien podnosić na nich dłoni. Nie powinien im niczego robić. Wstał z ziemi, pstryknął w palce nakładając w końcu iluzję.
- Cóż, muszę wytłumaczyć dużo spraw z Królewską Strażą. - stwierdził, podając dłoń swojemu niedoszłemu przeciwnikowi. Pomoże mu wstać, o ile się nie przewróci to w końcu.. Kawał byka!
- Ale najpierw wszyscy musimy odpocząć, i to porządnie. Po tym co się dzisiaj stało.. Sam widok Undyne powaliłby nas na łopatki. - dodał zaraz, poprawiając okulary.
Rozejrzał się po domu. To w sumie ostatni raz gdy na niego patrzy. Nie miał zamiaru zostawać tutaj chociaż sekundę dłużej. Podszedł do Ren, która wygodnie ułożyła się na kanapie, plecami do wszystkiego co się działo. Bez ostrzeżenia, złapał ją i podniósł.
- Wynosimy się stąd. - oznajmił z taką lekkością, jakby to była wiadomość znana od wieków. - Chciałaś przecież zobaczyć się z Sansem i szczególnie, z Papyrusem. Myślisz, że ucieszą się na nasz widok?
Powrót do góry Go down
KiedyśUndyne
Zakorzeniony
KiedyśUndyne


HP : 100
Poziom duszy : 19
Doświadczenie : 0
LOVE : 2
Liczba postów : 680
Join date : 13/12/2015
Age : 25

Całkiem niepozorna rudera gdzieś w lasach Snowdin - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Całkiem niepozorna rudera gdzieś w lasach Snowdin   Całkiem niepozorna rudera gdzieś w lasach Snowdin - Page 2 EmptyNie Lip 03, 2016 9:44 am

Udało się poskładać je w miarę możliwości, wyleczyć, potwór mógł chodzić, więc to lepiej nie mogło się skończyć. Zabrał jedną poduszkę, która leżała obok kanapy i sprawdził, czy nie ma dziur. Wsypał do niej wszystkie prochy lisiego przyjaciela. To jedyne, co mógł zrobić w tym momencie. Robił to z wyraźną delikatnością i szacunkiem. Cóż, zrobił źle i nieuniknione były konsekwencje. Może lepiej, że zginął? Nie żałował tego, co zrobił, w przeciwieństwie do Byka, który miał na to teraz trochę inne spojrzenie.
- Cóż... szczerze mówiąc wolałbym nie zwlekać. Chociaż... Lis nie miał rodziny od dawna, więc może nikt nie zauważy jego zniknięcia? Lepiej, żeby to się nie rozniosło, bo potem wszyscy będziemy mieli kłopoty, a mi... ich starczy, stanowczo. - Wstał, z pomocą naukowca. Stał stabilnie, było w miarę okej, chociaż bał się, że jego nogi się ponownie złamią w tych samych miejscach. Musiał zrobić jednak coś jeszcze...
Jednym silnym ciosem rozwalił kawałek podłogi w rogu pokoju i wyciągnął z niej... jasnożółty sweter Ren, w który była ubrana podczas śmieci oraz młotek, którym pokruszono jej kości. Podszedł do Gastera i dał mu te 2 rzeczy, spuszczając łepetynę.

- Lis słysząc o twoim powrocie chciał cię szantażować, że ona jeszcze żyje... Cóż, nie wykona swojego planu. - Wyszedł razem z nimi z tego przeklętego domu, a potem opuścił posiadłość, znikając w gęstym lesie.
- Wiem, gdzie cię znaleźć. Do następnego... Gasterze.
Powrót do góry Go down
W.D. Ren
Bywalec
W.D. Ren


HP : 100
Poziom duszy : 1
Doświadczenie : 0
LOVE : 1
Liczba postów : 69
Join date : 02/06/2016

Całkiem niepozorna rudera gdzieś w lasach Snowdin - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Całkiem niepozorna rudera gdzieś w lasach Snowdin   Całkiem niepozorna rudera gdzieś w lasach Snowdin - Page 2 EmptyNie Lip 03, 2016 10:30 am

Słyszała, że ktoś podszedł, wcześniej słyszała też głos Gastera, więc nawet nie wzdrygnęła się, gdy została złapana. Wiedziała, że to on, nikomu innemu nie pozwoli jej przecież dotknąć. W milczeniu układała sobie w głowie wszystkie szczegóły, wszystkie uczucia, swoje plany. Jeszcze dużo rzeczy do niej nie dotarło, ale zapewne umysł tak niewinny w połączeniu z dziecinnym charakterem spowoduje, że większość rzeczy wyprze ze świadomości całkowicie. Obrona? Sposób na utrzymanie się w dobrym stanie? A czy to teraz ważne? Nie płakała, uspokoiła się, a na rękach ukochanego wyglądała, jakby spała.Tak, przydałby się jej sen, chociaż trochę. By oczyścić umysł z niepotrzebnych i złych wspomnień. Niech nigdy już tutaj nie wracają.
- N-nie wiem... Powinni - szepnęła, wyraźnie niepewna swoich słów. Teraz niech lepiej odpocznie w ciszy przez drogę. Nie jest zbyt ciężka, toteż Gaster się nie namęczy. Wtuliła się w niego, układając wygodnie w rękach szkieleta i dała się zanieść, gdzie tylko nogi ukochanego poniosą.

zt. x2
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Całkiem niepozorna rudera gdzieś w lasach Snowdin - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Całkiem niepozorna rudera gdzieś w lasach Snowdin   Całkiem niepozorna rudera gdzieś w lasach Snowdin - Page 2 Empty

Powrót do góry Go down
 
Całkiem niepozorna rudera gdzieś w lasach Snowdin
Powrót do góry 
Strona 2 z 2Idź do strony : Previous  1, 2
 Similar topics
-
» [Quest Sierry] Gdzieś w Snowdin...
» [Quest Gastera] Domek gdzieś w Hotland
» Las Snowdin
» Las Snowdin
» Snowdin i okolice

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Beyond Undertale PBF :: Okruchy Czasu :: Okruchy Czasu :: Dawna linia czasowa-
Skocz do: