Spojrzała na zwłoki siostry. To było... szybkie. Aż nazbyt szybkie. Tknęła nogą truchło Chary. Powinna czuć smutek? Żal? Tak, to zdecydowanie by odczuwała Chica... Rozpacz po stracie ukochanej osoby. Ale ona nic nie czuła. Była bezduszna, pusta w środku, wypełniona jedynie czystym HATE. Czuła jak jej LOVE rośnie. Nie za wiele, zawsze jednak coś.
Za mało.Stanowczo za mało. Potrzebowała ze dwa razy tyle. Miała swój cel, widziała go przed oczami. Undergeddon. Ostateczna zagłada całego Podziemia.
Była potomkinią Chary, która chciała wymazać świat. Ale jej się to nie udało, przez kogo? Frisk. Rodzoną siostrę bliźniaczkę tej, której ciało teraz opętała. I tym razem nie da się powstrzymać. Zwłaszcza przez Frisk, tą, która to wszystko zapoczątkowała.
Kucnęła nad ciałem siostry. Dotknęła ją ręką. Szukała duszy. Jasnej, ludzkiej duszy. Nie, nie była potworem, nie mogła wchłonąć jej duszy... może jednak coś...? Ułożyła dłoń na piersiach siostry.
Jednak niczego nie poczuła. Cholerne linie czasowe!
Znów to zrobiły. To ciało było już puste...
Znów odradzały osoby, tak jak i ją samą!
...z tą różnicą, że ona odrodziła się już bez duszy. Na szczęście. Mogła pozostać
tą złą w końcu.
-H-Hej, dziewczynko? Co tu wyprawiasz?Usłyszała głos za sobą... obcy potwór? Odwróciła się, aby ujrzeć jakiegoś randomowego mieszkańca ruin. Co za strata czasu... ale i jakikolwiek trening, czyż nie?
Wstała do pionu mocno ściskając patyk. Potwór niemal momentalnie się na nią rzucił, widząc od razu, co czai się w dziewczynce. Żadne normalne ludzkie dziecko przecież od tak nie stało umazane krwią nad zwłokami.. W dodatku emanując czarną złowrogą energią. Trzeba by było być Papyrusem aby nie domyśleć się, jaka ciemna magia w niej się kryje.
-Trafiłeś w złe miejsce o złej porze.Chica nie dała się łatwo dopaść potworowi. Uniknęła bezpośredniego starcia odskakując na bok. Ramię nadal bolało po walce z siostrą, nie dawała jednak się opanować bólowi. Posłała w stronę przeciwnika kilka cięć patykiem.. na tyle aby odebrać mu trochę HP. Niestety ten w odpowiedzi sam potraktował dziewczynkę falą jasnych iskierek, które częściowo posypały się na jej ciało zostawiając małe, okrągłe i bolesne ranki. Zasyczała niemal momentalnie, próbując je z siebie strzepnąć i po raz kolejny zaatakowała, tym razem przy okazji ruszając z miejsca.
Taka wymiana ciosów trwała może minutę, dwie... trzy? Zwykła, prosta walka - ona atakowała, potwór kontratakował. Była jednak szybsza, zwinniejsza i przede wszystkim - silniejsza. Kilka rundek i potworzy pył posypał się na jej ubranie będąc jedynym co zostało po przeciwniku.
-Phi. Free exp.Strzepnęła potworzy pył z ubrania i odeszła, zostawiając scenerię taką, jaką była. Nie widziała sensu dalej tu przebywać. Potrzebowała działać i stawać się silniejszą.
z.t.