Niby to "zupełnie bezcelowo" przemierzając tereny przynależące do Hotland, lecz jednocześnie na tyle oddalone od jego centrum aby nie czuć doskwierającej bez przerwy duszności powietrza, coraz częściej natrafiałeś na bardziej piaskowe i skaliste tereny, wręcz płaskowyżowe. Jakiś czas temu usłyszałeś o tajemniczych skarbach, które kryje w sobie z dawna zapomniana świątynia położona gdzieś w tych okolicach. Nie mogłeś się oprzeć, żeby nie spróbować swojego szczęścia z tym przedsięwzięciem, co? No cóż! Powodzenia! - na pewno ci się przyda. Zwłaszcza iż jak się wkrótce okazało, niebywale trudno było o jakiegokolwiek potwora, który nie czmychałby na twój widok. Tak w każdym razie wyglądało ostatnie dwadzieścia minut twojego marszu. Wreszcie, zanim do głowy przyszło ci aby zawrócić lub po prostu otworzyć sobie wejście w Podwymiar, usłyszałeś jak ktoś... "syczy"?
- Pssst! - odezwał się cichy, syczący głos. - Pssst! T-Tutaj! - powtórzył, a gdy się rozejrzałeś, mogłeś dostrzec jak zza bardzo wysokiego, kamiennego pala wychyla się jakaś nieznana ci osoba. Przez padający na nią cień zbyt trudno było określić jak może wyglądać, ale z pewnością sprawiała wrażenie wątłej.