Beyond Undertale PBF
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
IndeksLatest imagesSzukajRejestracjaZaloguj

 

 Bar u Grillby'ego

Go down 
+15
W.D. Ren
Toriel
Hazel
VHS
Reinalynn
Awril
Alex
Koalius
Wingdings Gaster
Sans
KiedyśUndyne
KiedyśSans
Azszar
Ahio
Jellyka
19 posters
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next
AutorWiadomość
Azszar
Założyciel
Azszar


HP : 100
Poziom duszy : 4
Doświadczenie : 23
LOVE : 0
Liczba postów : 719
Join date : 06/12/2015
Age : 29
Skąd : Nie z tego świata

Bar u Grillby'ego - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Bar u Grillby'ego   Bar u Grillby'ego - Page 2 EmptySro Sty 06, 2016 12:48 am

Uwadze Azszarowi nie uszło pojawienie się w barze dwójki nowych osób. Mógłby przysiąść, że tego niskiego szkieleta w bluzie widywał już kilkukrotnie w różnych częściach Podziemia, jak spał, albo inaczej trawił czas. Drugiej osobistości nie trzeba było mu przedstawiać. Nawet w wiosce klanu o niej słyszano i podawano jako podręcznikowy przykład osoby zdolnej do zakłócenia równowagi, poważnego. Nie tracił na nich chwilowo więcej czasu. Miał rozmowę do dokońćzenia.
Swoją drogą widział, że rozmowa o religii mocno ubodła Ahia. Azszar rozumiał potrzebę wiary. Sam wierzył w Równowagę, ale jednocześnie był zdania, że do niczego nie powinno się podchodzić aż nazbyt poważnie, bo wtedy traci się ostrość widzenia. Sztuka zachowania Równowagi wymaga szerszego patrzenia, dostrzegania wszystkich elementów i pilnowania, by wszystkie działały tak jak trzeba. Według Iznerarów nie ma bogów jako takich. Mogą istnieć bardzo potężne istoty wpływające na losy śmiertelników, ale nie posiadają one władzy absolutnej.
Fanatyczny wzrok Ahia, który spadł na niego, denerwował go i Azszar dał temu wyraz groźnym spojrzeniem.
- Religia to temat niczym wielka rzeka, długi i głęboki, o wielu dopływach. Prawda, nigdy nie wiadomo, czy kult religijny to szczera prawda, czy może coś, czym mamy zająć umysły. Jednakże to w co ja wierzę, to nie tylko religia, ale i filozofia. Równowagę można dostrzec. Gdyby jej nie było na przykład, sufit Podziemia zwaliłby się nam na głowy, ale budujące go skały znajdują się w pewnym porządku, dlatego stoją nad nami solidnie - Azszar uronił rąbka swojej wiary, gestykulując dłoniami, jak nauczyciel na lekcji. - Nie będę cię do tego przekonywał, bo widzę, że nie miałoby to sensu, a nie chcę sobie robić z ciebie wroga.  Tak, każdy może wierzyć w co sobie chce, na dobre lub na złe. Pojawiają się nawet tacy, co czczą ludzką technikę, która wpada tutaj z powierzchni. Jak mówiłem, temat rzeka. Zresztą nie jestem misjonarzem, by gadać o religii, a podróżnikiem, zaś twój rodzaj jest bardzo interesujący. Z chęcią poznam kiedyś twoją rodzinę, waszą historię oraz kulturę, jeśli interesuje cię snucie opowieści. - mówi do Ahia, obracając się na krześle i zeskakując z niego. - Cóż, a teraz będę się zwijał. Świat wzywa! - rzekł jeszcze, wyciągając dłoń do goblina na pożegnanie.
Powrót do góry Go down
http://ukrytaszuflada.blog.pl/
KiedyśUndyne
Zakorzeniony
KiedyśUndyne


HP : 100
Poziom duszy : 19
Doświadczenie : 0
LOVE : 2
Liczba postów : 680
Join date : 13/12/2015
Age : 24

Bar u Grillby'ego - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Bar u Grillby'ego   Bar u Grillby'ego - Page 2 EmptySro Sty 06, 2016 2:20 am

Gdy tylko ich spojrzenia spotkały się chociażby na krótką chwilę, Undyne wręcz samym wzrokiem zaczęła wbijać w niego włócznie. Niezbyt dobrze to wyglądało. Oczywiście pod tą powłoką twardej i surowej rybci kryła się radość, zadowolenie z tego, że Sans nie ukrywa wzroku, nie trzyma głowy opuszczonej. Poprawiła swoją pozycje na siedzeniu, bardziej się wyprostowała, wciąż wbijając wzrok w szkieleta. Zapewne gdyby była na jego miejscu, nieprzyzwyczajona do zachowania, uciekłaby z baru byle szybciej. Cóż dzięki temu było przynajmniej wiadomo, jak bardzo się czymś/kimś przejmowała. Poprawiła opaskę na oku z ciężkim westchnieniem. I jak tu się do końca wyluzować?
- Nie wydajesz się być kimś takim, jak ON... - celowo nie wymawiała imienia jego "ojca". Chciała jakoś uniknąć tego w owej rozmowie. - Więc co takiego tam robiłeś? - Czy krycie się z tym miało jeszcze jakikolwiek sens, gdy Undyne usłyszała ich rozmowę na farmie ślimakòw. O to też powinna zapytać, ale to zaraz, po kolei.
- Ta jasne, bo mi wciszniesz kit jak byle jakiej małpie. Gdybyś tego nie ukrywał na pewno wiedziałabym, że miałeś jakąś styczność z labolatorium. - Może nie zagłębiała się nigdy w szczegóły, ale gdy Alphys miała jakiś problem z labo, z eksperymentami to rozmawiała o tym ze strażniczką. Wiadomo, że Undyne można ufać jak żadnemu innemu potworowi. Sans też mógłby wykazać się odrobiną dorosłości i nauczyć się rozmawiać otwarcie o problemach, a nie tylko chować się z nimi po kątach i je dosłownie przesypiać. To nie zadziała na dłuższą metę.
- No weź Sans, nie dziękuj! A Straż? Pfff proszę cię! Przeszłam od początku do końca całe Podziemie, bo psy ze Snowdin zachorowały! Jakby tego było mało to kompletny brak rozrywki, żadnej pijaczyny do obicia mordy! Tylko jakaś szkieletka... Jellyka. Chce złapać człowieka, a nawet mnie zranić porządnie nie była w stanie fuhuhuhuhu! Po części... przypomina mi twojego brata... - Ostatnie zdanie powiedziała spokojnie, by zaraz znów wybuchnąć.
- Do tego zepsuł się mój robot treningowy! - Uderzyła pięścią w blat. Nie przejmowała się tym, czy ktoś na nią spojrzał. Nikt, prócz Sansa, jej teraz nie interesował. Skoro niemal znów zaczęła krzyczeć na pół baru, jak zawsze, musiała wrócić szybko do szeptu.
- Im więcej rozrywki, tym lepiej. A jeżeli to dodatkowo tyczy się ciebie lub Papyrusa... Po twojej reakcji na Gastera myślę, że nie jest zbyt dobrym ojcem, nie? Powiesz mi, co się dzieje? - Ten nagły spokój w jej głosie oraz troszka, poważna sprawa, przynajmniej dla rybci.
- Zawsze możesz spróbować się dowiedzieć "jak", a ja zawsze mogę ci w tym pomóc! To brzmi jak całkiem spoko propozycja. A co do zamówienia... Piwo. Czuję, że przy kontynuowaniu tej rozmowy cholera mnie strzeli przez ciebie. - Tam gdzie problemy z porządkiem, tam była Undyne. Ciężko pracowała, nie, po prostu żyła. Dzięki temu przynajmniej nie siedziała bezczynnie w jednym miejscu.
Powrót do góry Go down
KiedyśSans
Obywatel
KiedyśSans


HP : 100
Poziom duszy : 18
Doświadczenie : 45
LOVE : 2
Liczba postów : 293
Join date : 02/01/2016
Age : 34
Skąd : Tomaszów Podziemiecki

Bar u Grillby'ego - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Bar u Grillby'ego   Bar u Grillby'ego - Page 2 EmptySro Sty 06, 2016 6:35 pm

Huh? Już mówiłem. Pracowałem tam. Z… z nim. Projekty dla Asgora, praca nad determinacją. – Cała wypowiedź złożona z krótkich zdań, słów kluczy, uporczywie wykręcał kota ogonem nie chcąc wchodzić w szczegóły. Laboratorium jest teraz lepszym miejscem bez Gastera i jego prac. Sans zdecydowanie wolał praktyki i działalność Alphys. Czasem rzeczywiście korciło go, żeby zajrzeć do dinozaurzego potwora w jej miejscu pracy, ale nie chcąc za bardzo angażować się (leeeeeń! tchórz? brak motywacji?) zagadywał ją tylko od czasu do czasu jeśli udało im się gdzieś spotkać poza laboratorium. I tak w zupełności  wystarczało mu to nad czym pracował w swoim mini-warsztacie przybudówce za domem, dokładnie na klucz zamkniętej. Więc oto tyle co Undyne z niego mogła wyciągnąć: hej, tak, chwilę tam pracowałem, potem przestałem, tak to w życiu bywa, bam, koniec! Teraz mam fajniejszą pracę, nie wiem co więcej mogę ci powiedzieć.

- He he, Straż zaczyna schodzić na psy, co? – wtrącił.
Hę, nowy szkielet w okolicy? Rety, miał wrażenie, że jego ostatnia drzemka trwała jakieś pięć miliardów lat. Na chwileczkę zmruży powiekę, a czas zdaje się przyśpieszać dziesięciokrotnie.  Papyrus go poszukuje jakby Sans był zaginiony od półwiecza, za to znajduje go Gaster, którego w ogóle być tu nie powinno a kumulacja akcji jednego dnia Undyne nie równa się nawet połowie wszystkich na raz wziętych wydarzeń życia Sansa. Hej, nawet nie wiedział, że rybowata ma robota treningowego! Wyglądało na to, że trzeba by się lepiej po okolicy rozglądnąć. Mógłby jakiś nowy człowiek wpaść do Podziemia, a on pewnie by tego nie zauważył. Ale, naaah, na co ma się tak męczyć. Miał to szczęście, że był z nim Papyrus. Jeśli wydarzy się coś godnego uwagi, był pewien, że brat wspomniałby o tym przy kolacji ze spaghetti.
Butelka ketchupu podskoczyła na pięść Undyne. Sans zaopiekował się nią, wlewając w siebie jej zawartość. Większość magicznie zniknęła gdzieś za żuchwą, parę kropel i smug ściekło mu z tyłu żeber. Przeczekał chwilę zmożonej aktywności Undyne.

- Hehehe – zaśmiał się nisko, opierając głowę na dłoni, gdy wrócili do cichszej rozmowy. Co miał jej niby powiedzieć? „Huh, Gaster? Mój ojciec-psychopata, który bez mrugnięcia okiem przywiązał mnie do stołu operacyjnego, żeby wcisnąć we mnie swoją każdą szurniętą teorię o determinacji, a badania trwały lata, LATA, UNDYNE. Wyobrażasz sobie co musiałem robić, żeby nie przyczepił się do Papyrusa? Musiałem myśleć o Papyrusie. Nie mogłam go zostawić…” Naahhh, nie mógł jej tego powiedzieć. Co było to było, nic tego nie zmieni. Jeśli coś miało się stać znowu, miał tylko jeden priorytet – trzymać brata z dala od tego wszystkiego. Wzruszył więc ramionami i zajął się kolejną butelką czerwonego.
- Znajdź mi drugiego jak on. Powiedzmy tyle, że… gdybyśmy liczyli LV charakterem osoby, staruszek byłby całkowicie poza skalą – ton głosu jakby obgadywał dawnego znajomka ze szkoły. Dystansował się od tematu jak mógł, nadając całości cynicznego brzemienia. Welp, coś robić, żeby całkowicie nie sfiksować, trzeba. Albo właśnie przeciwnie – nic nie robić. Hej, ten cały motyw „nic-nie-robienia” zawsze się sprawdzał. Weź drzemkę, przechadzaj się jak gdyby nigdy nic po Snowdin, uśmiech tu, wzruszenia ramionami tam, przymknij oko na to. Czemu miałby zacząć się przejmować teraz? To wszystko pomagało. Jeśli zacznie nagle machać rękami i robić zamieszanie, co mu z tego przyjdzie? Ale jej zaangażowanie w sprawę, sam fakt, że tu siedziała i ten jej… agresywnie spokojny głos (nie mógł się pozbyć wrażenia, że nawet jej „spokojniejsze” momenty wypełnione były taką koncentracją i determinacją, że już chyba wolał ją biegającą i rzucającą we wszystko co nieprawe magicznymi włóczniami) sprawiły, że zawahał się na chwilę. Na tyle krótką chwilę, żeby jednak o coś poprosić.

- Ta… Krótko mówiąc, nigdy z gościem nie potrafiliśmy się dogadać. Nasze rozmowy pewnie wyglądają na niezręczne i takie też właśnie są – znów odpowiedział krótko i tak średnio na temat.
- Ale… hej, chcesz pomóc? – pytanie retoryczne zawisło na chwilę w powietrzu. Sans poskrobał się w kościsty podbródek, którego nie miał, więc w praktyce to szurał paliczkami po żuchwie w zastanowieniu. Podniósł głowę. – Hej, Grillby? Na mój rachunek – piwo, dobry wybór, niech i się stanie ryba w sosie piwnym. Ketchup i piwo albo nawet i dwa, albo nawet i więcej, jak zajdzie potrzeba – poprosił, dopił drugą butelkę swojego i nachylił się konspiracyjnie do Undyne. Ciężko w to uwierzyć, ale lekki już rumieniec alkoho… ketchupowego rumieńca wchodziły mu na wyjątkowo kościste kości policzkowe.
- Z tym „jak”… Musiałbym zajrzeć do Alphys. Do laboratorium? Wolałbym tam nie wchodzić tak o z buta, czy w ogóle mnie wpuści? Znacie się całkiem nieźle, co nie? Pogadałabyś z nią o tym? - spytał. Przemawiało przez niego lenistwo czy rzeczywiście był w niemocy samoorganizacji w tym temacie? Poprawił się na taborecie, jedną ręką objął butelkę, druga znów zniknęła w czeluściach jednej z kieszeni. Coś jeszcze najwyraźniej chodziło mu po głowie.
Powrót do góry Go down
Ahio
Mieszkaniec
Ahio


HP : 100
Poziom duszy : 1
Doświadczenie : 0
LOVE : 1
Liczba postów : 107
Join date : 27/12/2015

Bar u Grillby'ego - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Bar u Grillby'ego   Bar u Grillby'ego - Page 2 EmptySro Sty 06, 2016 6:45 pm

- Niepotrzebnie to wydłużałem, ale wolałem dokończyc rozpoczętą myśl. Tak czy siak, nie warto zrażać innego potwora do siebie w ten sposòb... Wielu unika tego tematu i słusznie, bo kończy się na nieskończonej dyskusji, ewentualnie jakiejś sprzeczce. - kiwnął głową, zmieniając nieco pozycje na bardziej rozluźnioną, dając ostatecznie znać Azszarowi, że pogawędka niedługo się skończy. Kwestia czasu, a jednak zbliżali się do jej finału. Urwanie tematu spowodowało, że wszystkie mięśnie goblina przestały się napinać. Łatwo przyszło, ale trudno... W sumie, ròwnie banalnie przeszło.

- Ròwnowagę widzi każdy z nas, ale niewielu z nas uważa to za religię. Religia potrzebuje wyraźnego zarysu boskości, jakiegoś punktu ktòry te boskość wskazuje. Bynajmniej ja tak interpretuje znaczenie religii. Nie wiary, bo wierzyć można we wszystko. Ludzie mają też taki nurt wiary, ktòra opiera się na filozofii... Buddyzm? Gdzieś o tym słyszałem. - wzruszył ramionami. - Moi pobratymcy wierzą, że wszystko to wokòł nie zapadnie się, dopòki czyjaś magia ją podtrzymuje. Każdy ma inne wyjaśnienie.

Przyszedł sms; Ahio przeczytał go, po czym spojrzał na Azszara. - Wybacz, ale muszę już iść. Mòj młodszy brat Lunaris zrobił pierogi... Ale widzę, że i ty się zbierasz, więc... - westchnął zsuwając się ze stołka.
Powrót do góry Go down
Azszar
Założyciel
Azszar


HP : 100
Poziom duszy : 4
Doświadczenie : 23
LOVE : 0
Liczba postów : 719
Join date : 06/12/2015
Age : 29
Skąd : Nie z tego świata

Bar u Grillby'ego - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Bar u Grillby'ego   Bar u Grillby'ego - Page 2 EmptySro Sty 06, 2016 7:18 pm

Padły ostatnie słowa podczas tej rozmowy, ciągle jeszcze dotykające tematu religii. Stojący już Azszar rozprostował ramiona, po czym złączył dłonie i strzelił palcami.
- Dla mnie religia nie wymaga posiadania swojego panteonu bóstw - wyjaśnił Ahiowi jeszcze. - Ideę też można czcić, albo nie posiadające ciała siły rządzące światem. Równowaga jest zarówno ideą, jak i mistyczną siłą. To ład, coś dobrego, przeciwieństwo chaosu, który niszczy. Zachowanie Równowagi pozwala budować, rozwijać się. Cóż, dla mnie magia nie jest nadrzędną siłą świata. To rodzaj energii, który jak wszystko może być albo w stanie porządku, albo chaosu - opowiedział rozmarzonym tonem.
Azszar na pewno nie czuł się fanatykiem. Do swojej wiary miał czasami wręcz romantyczne podejście, ale na pewno nie zaślepiała go ona.
- Tak zbieram się, jak widać - zaśmiał się, po czym uściska grabę Ahiowi, nawet jeśli ten sam jej nie poda. - Trzymaj się!
Następnie machnięciem dłoni żegna się z Grillbym, kiwa z szacunkiem głową w stronę Sansa i Undyne, po czym wychodzi z baru. Postanowił nie zostawać na razie w Snowdin, ale przejść przez las i wejść do Ruin.
Powrót do góry Go down
http://ukrytaszuflada.blog.pl/
KiedyśUndyne
Zakorzeniony
KiedyśUndyne


HP : 100
Poziom duszy : 19
Doświadczenie : 0
LOVE : 2
Liczba postów : 680
Join date : 13/12/2015
Age : 24

Bar u Grillby'ego - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Bar u Grillby'ego   Bar u Grillby'ego - Page 2 EmptySro Sty 06, 2016 11:06 pm

- Praca nad determinacją? Hmm... - Zamyśliła się całkiem na krótką chwilę szukając w pamięci momentów, w których usłyszałaby takie słowa od Alphys. Nie, jedyne co pamiętała to praca nad ożywianiem martwych potworów, co po dziś dzień kończyło się niepowodzeniem. Nigdy nie wiedziała dlaczego tak zdolna jaszczurka nie potrafi ożywić martwych... w sumienie umieszczenie duszy w robocie jest zupełnie inną sprawą. Niezbyt wiele wnikała w sprawy laboratorium, była jedynie gotowa na uspokajanie rozwścieczonego tłumu, gdyby coś poszło nie tak. Nie ważne, że już dawno jest NIE-OK, a Alphys nikomu tego nie powiedziała.
- Ten projekt w każdym razie musiał zostać porzucony całkowicie, odkąd zniknął. Z tego co pamiętam Alphys próbowała jedynie ożywić martwych, ale byli oni jedynie... żywą papką. Niezbyt miła rzecz dla oka. Jednak nic z nimi nie robi, żyją sobie po dziś dzień w true lab. Nie dziwię się, to przecież nadal potwory, tylko... połączone. Nawet ja nie umiałabym ich zabić. - A żeby to wszystko powiedzieć musiała się nieźle nachylić do Sansa. Nikt nie mógł o tym wiedzieć, nikt z osób mało zaufanych, bo byłyby o wiele większe problemy, a raczej Undyne by miała... nie tylko przez robotę ale także jaszczurkę i króla pod tytułem "DLACZEGO COŚ O TYM MÓWIŁAŚ?!". I nie mogła nie zaśmiać się na słowa szkieleta o straży.
- Dosłownie! Ale wiesz? już niedługo. Jest nabór na nowych członków i nie mogę się doczekać, gdy dam nowym wycisk! Znaczy... nie mogę się doczekać sprawdzania umiejętności w walce potencjalnych członków! - Ten szeroki wyszczerz kłów, jakże radosny i szczery, który zawierał sam w sobie całą osobowość Undyne, aczkolwiek... zęby godne piranii mogły wystraszyć.
Tak, dokładnie to miał powiedzieć. Czy do jego kościstego łba nie przyszła nawet jedna myśl typu "hej! on jest zbyt niebezpieczny" albo "może zagrozić podziemiu!" ? A jeżeli tak się stanie Undyne na pewno będzie wrzeszczeć o to na leniwego Sansa, który w tym momencie ułatwiłby jej sprawę - mogłaby ścigać Gastera całkiem jawnie.

- To taka delikatna sugestia do obserwowania go? - Na samo LV jej mina z szeroko uśmiechniętej zmieniła się na poważną, bardzo poważną. Niezbyt podobały jej się słowa przyjaciela, jeżeli Gaster był aż tak zły mógł chcieć powrotu do laboratorium. Niech tylko spróbuje coś zrobić Alphys... a ryba nie ręczy za siebie! Nawet jeżeli to oznacza codziennie wizyty w Hotlandi... PEŁNA DETERMINACJA!
- Szkoda, że nie możesz ich unikać. To trudne, szczególnie gdy zaplanuje powrót do domu. Ale wiesz, zawsze jeżeli będzie problem możesz przyjść do mnie razem z Papyrusem! Jak się zrobi gorąco to tym bardziej. Jeżeli spróbuje coś wam zrobić to obiecuję... zabiję go bez wahania i będzie żałował, że nadal żyje! - Dobrze, że dostała swoje piwo, a może i nie dobrze właśnie? Jeden kufel wystarczył, no dobra, prawie dwa, by ryba się upiła i była wylewna jak woda. Wydzieranie się na cały bar o głupoty nie był zbyt dobrym pomysłem. W sumie miała już prawo się upić, praca na dziś była skończona.
- Do laboratorium powiadasz? To nie będzie problem, wystarczy, że powiem "mamy bardzo ważną sprawę, niczego nie zepsujemy". Hej Sans nie mów tego tak, jakby ci nie ufała. - Poważna Undyne mogła brzmieć trochę dziwnie... dlatego też upiła bardzo dużego łyka piwa z głośnym westchnieniem ulgi. Miała nadzieję, że szkielet liczy się z towarzystwem rybci w lab.
Skinęła również głową w stronę wychodzącego, na pożegnanie.
Powrót do góry Go down
KiedyśSans
Obywatel
KiedyśSans


HP : 100
Poziom duszy : 18
Doświadczenie : 45
LOVE : 2
Liczba postów : 293
Join date : 02/01/2016
Age : 34
Skąd : Tomaszów Podziemiecki

Bar u Grillby'ego - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Bar u Grillby'ego   Bar u Grillby'ego - Page 2 EmptyCzw Sty 07, 2016 5:40 pm

- PPPppfffff!! – zakrztusił się keczupem obryzgując ladę czerwoną papką. Wbił intensywną biel swoich „oczu” w Undyne. Okey, zaraz, chwila no, tego, sekundeczka! Alphys. Ich kochana, żółciutka Alphys. OŻYWIAŁA MARTWE POTWORY. Potrzebował chwili żeby to przetrawić. Kółka zębate kręciły mu się w głosie układając nowo zdobyte fakty do wydarzeń i teorii. Ouch… westchnął w myślach, biedna Alphys. Na pewno pozostawiło to na niej jakiś ślad. Nie na co dzień robisz badania nad wskrzeszaniem potworów, które zamieniają się w… jak to Undyne ujęła? Żywą papkę. Sans podejrzewał, że musiała w jakiś sposób użyć do tego mocy dusz i… och. Mocy determinacji. W Podziemiu wszystko kręciło się wokół DETERMINACJI.
- To jest to – szepnął do Undyne. – To musi być to. Musiała do tego użyć determinacji, bo czym inaczej ożywić potworzą powłokę?... – zastanawiał się mówiąc na wpół do siebie, na wpół do niej. – Zbudowała nową maszynę do wstrzykiwania jej?  Użyła jej na umierających potworach, które nie wytrzymały pewnie takiej mocy i, hmmm, rozumiem, że eksperyment potoczył się inaczej niżby chciała – mruknął.

- O rety – uświadomił sobie coś nagle prostując się powoli. Przez chwilę patrzył się w sufit wodząc wzrokiem po drewnianych belach. Że też dopiero teraz mu to przyszło go głowy?! Mógł się tylko tłumaczyć nagłym zamieszaniem i dekoncentracją jaką wywołało w nim pojawienie się ojca, ale teraz zaczynało to mieć sens.
- Delikatna sugestia?... Tak sobie właśnie myślę… Nie sądzę żeby chciał czegoś więcej niż wrócić na stare śmiecie. Mam na myśli laboratorium, do swoich badań. Nie wiem jak to sobie wyobraża. Król na to nie pozwali. A przecież nie wpadnie tam na chama, próbując pozbyć się Alphys i… i… ech, cholera go wie. Wiesz, może lepiej mieć się trochę bardziej na baczności niż zazwyczaj. Tak na wszelki – potwierdził przypuszczenia rybci.
Poszerzył mu się uśmiech na twarzy. Tak jest, to jest ta Undyne, którą znał! Robiąca zamieszanie, krzycząca o walkach i zabijaniu bez krępacji. Stuknęli się swoimi trunkami i przechylili następną kolejkę.
- Wieesz – zaczął już troszkę bardziej szemrzącym przeciągłym głosem. Ketchup uderzał mu do głowy. – N-nie chcę jej robić kłopotów, rozumiesz. I hmmm – tu krótka przerwa żeby powtórzyć za Undyne gest pożegnalny, pewnie spóźniony i nie zauważony, ale przynajmniej się starał. – Masz u siebie salę treningową czy coś w ten deseń – stwierdzenie, nie pytanie. – Myślisz, że mógłbym czasem wpaść i eee… co się tam zazwyczaj w salach treningowych robi… heh, poćwiczyć? – brzmiało to pewnie absurdalnie w jego słowach. Jeśli Sans miałby się z czymś kojarzyć postronnym to z notorycznym zasypianiem w każdej możliwej pozycji i sytuacji niż z czymkolwiek posiadającego w sobie słowo „ćwiczenia”. Kto go tam w ogóle by podejrzewał o poziom 10 duszy. Więc dodał zaraz:
- Wiesszz, żebym sprawdził jak wysoko podniosę kolano zanim mi odpadnie. Moje magiczne kosteczki? Wieki ich nie używałem – przyznał rozgadując się, co akuratnie było prawdą. Chciał mieć też pewność, że i one dalej działają pełnią swojej mocy. Odkąd ugasły lasery Blasterów nie mógł ryzykować, że i one go zawiodą.
Powrót do góry Go down
KiedyśUndyne
Zakorzeniony
KiedyśUndyne


HP : 100
Poziom duszy : 19
Doświadczenie : 0
LOVE : 2
Liczba postów : 680
Join date : 13/12/2015
Age : 24

Bar u Grillby'ego - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Bar u Grillby'ego   Bar u Grillby'ego - Page 2 EmptyCzw Sty 07, 2016 8:36 pm

Nawet nie drgnęła o milimetr, kiedy Sans się zakrztusił. Jedyne, co zrobiła, to poklepała go po plecach, tylko tak kontrolnie, dosyć mocno, a może nawet aż za mocno? Taka siła, cóż poradzić. Przejechała sobie kilka razy paznokciem po łuskach na lewym policzku jakby zastanawiała się o co chodzi w tym momencie.
- Ogłosiła to całemu światu, że ma zamiar ożywić potwory. Ale już nikomu nie zdradziła wyników. Byłam, nie, towarzyszyłam jej kilka razy w karmieniu tych stworów... Nazywały się... emm... nazwała je "Amalgamaty". Jest przez to wszystko kompletnie załamana, a ja nie mogę przekonać jej do powiedzenia prawdy. Skoro już zdradziła początek, powinna i koniec. W sumie... - westchnęła bardzo ciężko patrząc gdzieś w bok. Co drugie zdanie popijała swoje piwo, kwestią czasu była jej zmiana zachowania - też nie chciałabym, by inni stracili nadzieję. Dziwne, że o tym nie słyszałeś. W każdym wygląda to tak: nim potwory całkiem umrą lub już po śmierci z pomogą strzykawek wypełnionych "prototypem ożywiacza" przywraca je do życia. Jakiś czas jest okej, ale później zaczynają się tak jakby "roztapiać" i łączyć z innymi istotami. Mogą to zrobić również z żywymi, więc nie wolno się do nich zbliżać. Tylko tyle wiem na ten temat, nic więcej. Nie wiem jaki to ma skład, gdzie konkretnie to wytwarza, czy używa do tego maszyn. NIC. - Tak szybko, jak to wszystko powiedziała, tak szybko skończyła jeden kufel trunku i dostała drugi. O radości! Więcej uciechy w płynie! Chyba zapomniała mu powiedzieć, że z żywymi tylko wtedy, gdy cały proces "roztapiania" się zaczyna. Upsi...
- Moim zdaniem ożywianie zmarłych to głupota... Nie wiem czy nie wymyśliła tego na wypadek, gdybym poległa w jakiejś walce, bo przecież potworów i tak przybywa. Nie potrafię tego wytłumaczyć ale grzebanie w śmierci innych... a może oni nie chcą albo coś? No rozumiesz, nie?! - Przez krótką chwilę uporczywie wpatrywała się w jego oczodoły, jakby chciała wymusić, by powiedział "tak".
Oblizała usta kilkukrotnie wyraźnie zastanawiając się nad tym całym Gasterem.

- A czy ten kolo wygląda ci na takiego, co pokojowo przyjdzie i powie "Hej Alphys! Wiesz... chcę odzyskać laboratorium, więc oddaj mi robotę, okej?" - udawała przy tym bardzo komicznie głos ojca Sansa. Nawet się postarała udawać ten jego "miły ton". Po tym zaraz uniosła prawą brew w ramach wymownego spojrzenia "no chyba ku**a nie". Niezbyt cieszyła się z powodu przymusu częstych odwiedzin Hotlandi, co gorsza, nie mogła tam mieć na sobie swojej zbroi. W sumie dzięki temu w grę wkraczało więcej zręczności! To takie smutne, że drugi kufel się skończył tak szybko, a przez tę rozmowę nie miała hamulca. Dostała i trzeci wydłużając tym samym rachunek szkieletowego przyjaciela. Uczciła to stuknięciem kufla o butelkę ketchupu.
Na słowa, że Sans chce ćwiczyć wybuchnęła śmiechem uderzając kilkukrotnie, mocno, otwartą ręką w swoje udo.

- To żart, czy ty tak na poważnie?! - Po chwili dopiero przestała się tak dziwnie śmiać na cały bar. Że nikt jej jeszcze nie wyrzucił!
- Ou... ty tak na serio... Emmm jasne, możesz wpadać kiedy chcesz, nawet jeżeli nie będzie mnie w domu. Możesz też próbować podnieść kolano na mnie, chętnie sprawdzę jak wysoko ci się uda to zrobić! A tak na serio... jeżeli chcesz coś poćwiczyć, chociażby ze mną, proponuję też halę w siedzibie Straży Królewskiej. Woląc samotność - wpadaj na salę treningową.
Powrót do góry Go down
KiedyśSans
Obywatel
KiedyśSans


HP : 100
Poziom duszy : 18
Doświadczenie : 45
LOVE : 2
Liczba postów : 293
Join date : 02/01/2016
Age : 34
Skąd : Tomaszów Podziemiecki

Bar u Grillby'ego - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Bar u Grillby'ego   Bar u Grillby'ego - Page 2 EmptyPią Sty 08, 2016 2:16 pm

Undyne przyjacielskim klepnięciem potrząsnęła wszystkimi jego kościami. Ocierając rękawem zabrudzoną trochę twarz i odkaszlując lekko wyciągnął drugą dłoń zwiniętą w pięść z kciukiem do góry dając znać że wszystko z nim ok. Kaszlu kaszlu.

Ouch. Naprawdę musiał się nieźle odizolować, że nawet takiego wydarzenia jak publiczne ogłoszenie o wskrzeszaniu potworów nie zauważył. To rzucało blask zrozumienia na pewne zachowania w tamtym czasie, które wtedy zdawały się nie mieć sensu, ale w świetle nowych informacji nabierały kształtu. Welp. Zdarza się. A może Papyrus mówił mu o tym, ale przez przypadek zasnęło mu się wtedy w połowie konwersacji i guzik z tego wyciągnął? Na jego obronę można powiedzieć tyle, że rzadko opuszczał Snowdin. Nie za bardzo też widział sans… znaczy się, ekhehem, sens, w śledzeniu  nowinek Podziemia. Determinacja, Bariera, wojna z ludźmi, ludzkie dusze… jakby mogło to obchodzić go jeszcze mniej niż teraz.

Ostrożnie kiwnął głową na ostatnie pytanie wzruszając ramionami, co mogło być niewerbalnym odpowiednikiem werbalnego „Nekromancja nie brzmi jak dobry biznes, ale wierzę, że Alphys miała swoje powody by to zrobić. Ostatecznie pracuje dla króla, kto wie, może zlecenie przyszło z góry. Ofiary niepowodzeń w tym zakresie to wielka strata, te potwory nie prosiły się o to. Rzumiem co masz na myśli, Undyne, rozumiem co masz na myśli…”
To mógłby właśnie powiedzieć, gdyby tylko był mniej zmęczony, mniej zamknięty w sobie, a temat nie był tak moralnie trudny i ogólnie zagmatwany. Ale pod takim spojrzeniem jaki mu zaserwowała czuł mus jakiejkolwiek reakcji - więc zamiast słów musiało jej wystarczyć kiwnięcie głową i niewiele znaczące wzniesienie ramion w górę, co oznaczało mniej więcej tyle, że nie bardzo ma jeszcze wyrobione stanowisko w tej sprawie, ale generalnie nadąża za jej tokiem rozumowania.

- Undyne, nie… - powstrzymał ją słabo, widząc jak jej twarz przygotowywane się do sparodiowania Gastera, ale jego rozszerzający się uśmiech mówił i zachęcał do czego innego - UNDYNE, TAK.
- Pfffffyyy!... – parsknął, zanim zupełnie stracił panowanie i roześmiał się w głos. A kiedy dodała do tego swoją następną minę, podśmichując złożył czaszkę na ladę i jeszcze przez chwilę wydawał z siebie heheszkowe dźwięki. Nawet jeśli nie było to aż tak zabawne, na pewno było dobrym zabiegiem rozluźniającym dla szkieleta (a i ketchup robił swoje). Znaczy się… nie przypominał sobie, aby kiedykolwiek śmiał się z/wraz z Gasterem? To zdecydowanie nie był ktoś z kogo chcesz się śmiać intencjonalnie. Więc tym bardziej poczuł takową chęć.
Po chwili, z punktu widzenia postronnego obserwatora, po śmiechu Sansa znów nastąpiła chwila rozmowy i kolejny śmiech, tym razem od Undyne. Sans nie czuł się tym urażony, wręcz przeciwnie – tak też sądził że rybowata zareaguje.
- Heh. Hehehe he heh. Czemu… - tu przerwa na ciche czknięcie - …czemu nie. Moszszna… kiedyś spróbować. Jak tylko obiecasz potem poskładać moje kości do kupy – zażartował. – Dziękk… Dzięki – wymamrotał jeszcze za jej oferty.

Yep, to tyle. Dla Sansa było już za późno. Był stracony. Koniec z Sansem na dziś. Tyle, nie ma szkieleta.  Została tylko czaszka w której powoli już mu zaczynało szumieć tu i tam, spojrzenie coś bardziej rozkojarzone niż zazwyczaj. Spojrzał na puste butelki przed sobą. Spojrzał na towarzyszkę do picia, rad, że z nim tu jest. Zazwyczaj przesiadywał tu sam, a jeśli już nawet pił, to jedyne co go później czekało to całkowicie zasłużona reprymenda od Papyrusa na temat tego typu zachowań.
- - zastanowił się Sans. Czy nie powinien teraz… no nie wiem, szukać brata? W sensie, zawsze po prostu czekał i pozwalał sobie na luksus bycia znalezionym, bo było to o wiele łatwiejsze niż czynności wykonywane przez drugą stronę poszukiwań. Poza tym, zawsze był pewien, że gdyby zaczęli szukać się jednocześnie, za szybko by się nie znaleźli tak czy siak. Ale… ugh, ten cały przeklęty Gaster… Sans zmarszczył brwi w zastanowieniu, próbując się skupić na nadaniu swoim myślom jakikolwiek użyteczny kształt. Widział się już z Undyne i z nim. To tylko kwestia czasu aż znajdzie Papyrusa, tak? Możne było już nawet za późno? Może nagadał mu już jakiś głupot, i to jego wina, wina Sansa, że od razu nie zajął się tym wszystkim. Ale… nie odważyłby się go skrzywdzić, tak? Znaczy się, nawet Gaster nie był aż tak… …. …. ….
Schował w kieszeniach drżące dłonie.
- H-hej, Undyne. Mówiłaś, mówiłaś coś wcześniej, że Pap mnie szukał? Gdzie ostatnio się widzieliście? Kiedy to było?
Powrót do góry Go down
KiedyśUndyne
Zakorzeniony
KiedyśUndyne


HP : 100
Poziom duszy : 19
Doświadczenie : 0
LOVE : 2
Liczba postów : 680
Join date : 13/12/2015
Age : 24

Bar u Grillby'ego - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Bar u Grillby'ego   Bar u Grillby'ego - Page 2 EmptyPią Sty 08, 2016 6:15 pm

Chciała czy nie, Undyne była aktywna w całym podziemiu, wręcz jakby się roztroiła (hehe). Pilnowała porządku, a będąc Królewskim Strażnikiem miała też dostęp do wiadomości, o których inni nie mieli pojęcia. Dlatego też rybcia była bardzo dobrym źródłem informacji, ale jedynie dla swoich przyjaciół, tej garstki kilku osób, którym bezgranicznie ufała. Niestety, obcy mogli sobie darować próby wyciągnięcia z niej czegokolwiek, jest zbyt nieugięta i nawet porwana, co się chyba stanie nie wiadomo kiedy ze względu na jej czujność oraz siłę, nic by nie powiedziała, nawet pod groźbą śmierci. No ale to cała rybcia, stara, dobra, zawzięta rybcia.
Nawet jeżeli parodia Gastera miała rozbawić głównie Sansa, bo chyba udało jej się całkiem wyprowadzić go ze stanu ponuraka, sama się roześmiała, ale nie z niego, ale z nim! Tak, już jest całkiem pijana, a jeszcze nie dokończyła. UWAGA! Dowódca Królewskiej Straży! Bierzcie z niej przykład! No... oczywiście, że nie teraz! Hehehe... Szczerze mówiąc później będzie żałowała tego... przez ostrego kaca! A jakże by inaczej? Mimo to dosłownie chlała dalej. Nie wyglądała, jakby miała jakiś problem, ale najzwyczajniej się dobrze bawiła, a może rzeczywiście ma problem? Gdyby miała zapewne powiedziałaby bez żadnego owijania w bawełnę. Pociągnęła nosem, którego teoretycznie nie ma, po czym ogarnęła swoje śmianie się na cały lokal, a potem zostało tylko wykrzesanie z siebie odrobiny powagi.

- Spokojnie, nawet nie złamię ci nawet jednej kosteczki. - Co się dziwić, nie wiedziała czy Sans w ogóle potrafi zrobić coś więcej niż machnięcie nogą czy kosteczkami. Teraz była bardziej gotowa powiedzieć, że Papyrus bardziej się zna na walce.
Wypiła już... trzeci? Nie, czwarty?... A może jednak trzeci?... NIE WAŻNE! kufel piwa. Oparła się ręką o czaszkę szkieleta, oparła się na nim połową swojego ciężaru i znów zaczęła się śmiać. Tuż przed oczami wisiała mu dłoń rybci, którą rozszerzała zerkając na te małe ilości błon pławnych między palcami. Znów zaczęła się śmiać, może to przez jej dziwne obrazy w wyobraźni, o któryyyyych lepiej, żeby nikt nie wiedział. Drugą dłonią wystawiła palca wskazującego i zaczęła go wręcz wciskać w jego kość policzkową, szturchać co chwilę.
Udało się Sansowi ją ogarnąć kilkoma prostymi słowami, przynajmniej na czas bliżej nieokreślony czas.

- W lesie Snowdin, tak się z nim spotkałam. Mówił, że już wszędzie cię szukał i... i spotkaliśmy człowieka! Pamiętam, że... że miał zakrwawiony nóż! Wyglądał prawie jak Frisk... Ale spokojnie! Nic się nikomu nie stało, Undyne była na posterunku! - uniosła lekko brwi i nagle przystawiła mu palca do ust... emmm zębów.
- Siiiii... słyszysz?.. Mam omamy albo to Papyrus. - dziękujemy, ta pani więcej nie pije.
Powrót do góry Go down
KiedyśSans
Obywatel
KiedyśSans


HP : 100
Poziom duszy : 18
Doświadczenie : 45
LOVE : 2
Liczba postów : 293
Join date : 02/01/2016
Age : 34
Skąd : Tomaszów Podziemiecki

Bar u Grillby'ego - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Bar u Grillby'ego   Bar u Grillby'ego - Page 2 EmptySob Sty 09, 2016 1:07 am

Poczuł na sobie ciężar równy ciężarowi ryby, ale takiej konkretnej napakowanej ryby, mięśnie takie, że mucha na rybie nie siada. Jej śmiech odbijał mu się wewnątrz czaszki echem. W skupieniu przyglądał się jej błoniastym błoniom pomiędzy palcami, które zmniejszały się i rozszerzały z każdym jej ruchem dłoni. Były bardzo skupiony na tym co miał przed oczodołami. W miarę wzrostu ilości spożywanego trunku zmniejszała mu się klarowność umysłu, za to zwiększała percepcja rzeczy których zazwyczaj na trzeźwo nie widział ani o przyglądaniu którym by nawet nie pomyślał. Dlatego w wielkim skupieniu kontemplował ze zmarszczonymi brwiami niebieskie palce Undyne. Powoli odwrócił swoje białe kropki na tego jednego szczególnego palucha, który dobrał się do jego kości policzkowych.  Hmmm.

- Las Snowdin? Człowieka? Zakrwawiony nóż? Do Frisk? – powtarzał za nią słowa marszcząc brwi i patrząc gdzieś w skupieniu do góry, jakby koniecznie chciał się upewnić że dobrze słyszy. Wszystko to brzmiało jak składniki na zupę horrorową. – Och. Na posterunku…  - dokończyła i przynajmniej tyle, że jeszcze wtedy Papcio miał się w porządku.

- O nie ty też?  – spytał prawie że płaczliwym tonem rezygnacji, odkładając na ladę KOLEJNĄ pustą butelkę. Ścisnął pusty plastik. – Z-zzazwyczaj dopiero po siódmej butelce przysypiam… i słyszę, wiesz, no słyszę ten jego papyrusowy, słodki głosik wołający „Sans!" Nienie, zaraz, bardziej jak, no wiesz... jak... "Sans! Sans!” i… i czasem się okazszuuje, że to naprawdę Pap po mnie przychchszodzi a- a czasem tak po prostu mi się szsśni – wyznał tracąc na chwilę kontrolę nad własnym językiem. Zazwyczaj jego wyznań, żalów i beznadziejnych żartów (po dwunastej i trzynastej butelce wyostrzał mu się humor i przechodził do rubasznych i sprośnych żartów) słuchał Grillby, który cierpliwie czekał aż Sans wytoczy się z jego baru, dopisując kolejne cyfry na jego rachunek. Ale dzisiaj na zastępstwo miał Undyne, która na przeciwieństwo Sansa upijała się na wesoło. Sans wchodził w bardziej melancholijne klimaty w nadmiarach trunków, ale teraz coraz bardziej udzielał mu się klimat towarzyszki.
Na wszelki wypadek rozejrzał się dookoła. Nope. Ani śladu brata. Ani jednego. Wręcz minusowa liczba Papyrusów w tym pomieszczeniu. Spojrzał na Undyne. Spojrzał na drzwi, potem znów na rybcię.
- Myślisz, że...? – pytanie zawisło w powietrzu, kiedy wymownie spojrzał raz jeszcze na wyjście sugerując, że gdzieś tam za tymi wrotami, w przestworzach śniegu Snowdin, czai się jego brat.
- H-hej, masz może ochotę sprawdzić, czy to omamy czy nie? Jeśszli to on, to dobrze, d-dawno go nie widziałem, chętnie go znów zobaczę. A jak nie… to… możemy… - tu zatrzymał się i poszurał palcem po skroni. Nie wiedział co innego mogą w takim przypadku robić na zewnątrz, ale jeśli już się tam znajdą, to na pewno coś wymyślą, prawda?
Dźwignął się ze swojego siedzenia. Znaczy, próbował to zrobić, ale zahaczył o coś różowym kapciem, pewnie o swoją drugą nogę, i niefortunnie znalazł się szybciej podłogi niż tego pragnął.
Powrót do góry Go down
KiedyśUndyne
Zakorzeniony
KiedyśUndyne


HP : 100
Poziom duszy : 19
Doświadczenie : 0
LOVE : 2
Liczba postów : 680
Join date : 13/12/2015
Age : 24

Bar u Grillby'ego - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Bar u Grillby'ego   Bar u Grillby'ego - Page 2 EmptySob Sty 09, 2016 8:21 pm

Starała się zerkać w Sansowe oczodoły, te białe kropki też ją niesamowicie bawiły. Co by jej nie bawiło w tym stanie? Nawet brak własnego nosa byłby w stanie. Gdyby i szkielet miał nos prawdopodobnie pukałaby w niego koniuszkami palców, ale tak to tylko zahaczała delikatnie paznokciami o odwrócone do góry nogami serduszko, tzn. dziurek po nosie. Wspaniałe zajęcie - dręczenie twarzy szkieleta, numer 2 zaraz po zabawie błonami między palcami.
- Tak, dokładnie taki sam, znaczy chyba miał inny sweter i... w sumie to nic innego nie zauważyłam, nie podchodziłam bliżej. A Pap jak zwykle już chciał się wyrwać, żeby go przytulić. Kto przytula człowieka z nożem w ręku dodatkowo?! - burknęła z wyraźnym oburzeniem, ale cóż zrobić. Najważniejsze, że zabrała stamtąd Papiego, wszyscy byli cali i zdrowi.
Głos młodszego szkieleta ucichł, jakby to były tylko jakieś omamy, albo po prostu przebiegł obok. Postanowiła się już tak na biedaku nie rozwalać, by usiadła całkiem prosto, a po chwili wpół położyła się na ladzie.

- Nie, nie, tym razem to brzmiało raczej "Tato!". - Oczywiście udała głos szkieleta. Chwila ciszy, dłuższa chwila ciszy aż znów zerwała się do siadu.
- TATO?! - Omamy czy nie, jeżeli chodziło o Gastera, Undyne nie czekała. A to się stało nim Sans zapytał, czy chce to sprawdzić. Wstała z krzesła, nim zrobił to rozmówca, dlatego, gdy ten potknął się o samego siebie (najprawdopodobniej), rybcia chwyciła go w ostatniej chwili w swoje objęcia. Złapała go pod pachami, z palcami splecionymi na kościstych żebrach, no dobra jednak na kurtce, bo ona zakrywała przede wszystkim kości i przycisnęła jego plecy do swojej klatki piersiowej. Pospiesznym krokiem, żeby nie powiedzieć biegiem, wyszła z nim na rękach z baru, wpadając jeszcze na jakieś potwory przy stoliku obok wejścia.
- Emm sorki!

zt. x2 ... Prawdopodobnie do tematu gdzie jest Papyrus, Gaster i Virus, czyli "przed bar"!
Powrót do góry Go down
KiedyśSans
Obywatel
KiedyśSans


HP : 100
Poziom duszy : 18
Doświadczenie : 45
LOVE : 2
Liczba postów : 293
Join date : 02/01/2016
Age : 34
Skąd : Tomaszów Podziemiecki

Bar u Grillby'ego - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Bar u Grillby'ego   Bar u Grillby'ego - Page 2 EmptyPią Kwi 01, 2016 2:06 am

Tuż przed barem Snowdin czerwone światło rozbłysło znikąd. Ognista kula pulsowała przez moment, wydając wciąż niski, wibrujący dźwięk. Temperatura bariery była tak wysoka, że wypaliła cały śnieg w miejscu jej powstania. Prysła jak bańka mydlana i oto w pozie superbohaterskiej - w przyklęku na jedno kolano - pojawiła się nikomu wcześniej nieznana postać. Była znajoma z wyglądu, ale emanowała czymś bardzo, bardzo dziwnym. Świat wokół niej zdawał się urywać na ułamki sekund, a ona sama drgała wtedy, jakby przesuwana niewidzialną silą o milimetry. Gracze komputerowi zapewne nazwali by to zjawisko lagiem, lub wręcz glitchem.

Nikt nie był na to gotowy.

Do baru wtoczył się ubrany w czerwień i czerń szkielet. Gotowy był rozbić wszystko i wszystkich. Wydawał się być zagubiony, zerkał nieufnie przez własne ramię to za siebie, to znów w bok. Gdzieś tam siedział, oparty o drewniany stół koń, gdzie indziej był to jaszczuropodobny stwór, sączący spokojnie drinka. Szkielet nie miał pojęcia, co się dzieje. To był przecież bar który znał bardzo dobrze. A jednak było tu jakoś...spokojniej.
W końcu podszedł do Grillby'ego.
- Hej szefuńciu, co tu się dzieje? Nikt się nie tłucze? Jak to możliwe? Nagle wszyscy poszliście za radą tego kwiatka, czy jak?
Usiadł na stołku, "przypadkowo" potrącając czyiś kufel z napojem. Wydobył z siebie tylko krótkie, udawane "ojej" i uśmiechnął się perfidnie. Wykrzywił się nienaturalnie, znów się "gliczując" i zagaił raz jeszcze do ognistego barmana.
- Dobra tam, pier**ić to, podaj mi najlepszą musztardę, jaką masz. I przy okazji powiedz, czy nie widziałeś gdzieś Papirusa. Pewnie znów coś odwala, albo kogoś morduje dla zabawy, jakie to dziecko jest czasem, naprawdę... - dodał to ostatnie pod nosem.
Oczywistym było, że coś jest bardzo nie w porządku. A może po prostu eksperyment ojczulka naprawdę się udał? Jeśli trafił do alternatywnego świata, to może wreszcie ktoś mu dostarczy zabawy? Może nawet....on sam?
Powrót do góry Go down
Koalius
Obywatel
Koalius


HP : 100
Poziom duszy : 1
Doświadczenie : 0
LOVE : 2
Liczba postów : 284
Join date : 14/02/2016
Age : 32

Bar u Grillby'ego - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Bar u Grillby'ego   Bar u Grillby'ego - Page 2 EmptyNie Kwi 24, 2016 4:05 pm

No więc dotarli do celu, bar u Grillby'ego? W sumie gdyby częściej tu siedział, to pewnie by wiedział coś na temat tego miejsca. No niestety nie był tym zwiedzającym, tylko bardziej podróżnikiem samotnikiem. Wracając jednak do smutnej historii Ahio, tak była to bardzo wzruszająca historia. Wracając do smutku.

Love And Sorrow
Tak zrobiło się smutno, chłopak wręcz czół się bardzo źle z tego powodu iż życie poszkodowało tak bardzo Ahio. No, no po prostu chłopak musiał przytulić go żeby było mu lepiej. Nie to że chciał, oczywiście aktywował mu się reset na główce i teraz będzie wesoło. Tak więc gdy Luke utulał Ahio, po chwili zaczął go pocieszać słówkami.
- Już dobrze, wszystko będzie dobrze. Zobaczysz, nie martw się~~
No jeszcze zaraz się chyba rozpłaczę i będzie potrzebował tej chusteczki, tylko ciekawe czy jedna wystarczy. Zapominając po co tu przybył, jego pierwotnym celem stało się pocieszyć Ahio'o'o. Tylko dlaczego akurat teraz się załączyła faza, było tak spokojnie i tu naglę puff. Pewnie po całym zajściu nie będzie nic pamiętał, ale to lepiej dla niego. Nigdy nie wiadomo na czym to może się skończyć, zwłaszcza że ma sporo narąbane w główce.
Powrót do góry Go down
Ahio
Mieszkaniec
Ahio


HP : 100
Poziom duszy : 1
Doświadczenie : 0
LOVE : 1
Liczba postów : 107
Join date : 27/12/2015

Bar u Grillby'ego - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Bar u Grillby'ego   Bar u Grillby'ego - Page 2 EmptyNie Kwi 24, 2016 4:17 pm

- Aj tam... Nie trzeba, naprawde. Nie jest aż tak źle. Fakt, że ledwo w-wiążę koniec z końcem, ale mogło trafić się o niebo gorzej... No i to już przeszłość. Było miło, ale się skończyło. Trzeba patrzeć w przód. - uśmiechnął się delikatnie, wtulając się przez chwile w Luke'a. - Ale to miłe, dziękuję. Hmmm... Chcesz coś do jedzenia albo picia? - zapytał, wpatrując się w towarzysza. - Nie mam nic przeciwko, mogę stawiać. Aaa... A ciebie co tutaj sprowadziło człowieku? Lubisz to miejsce? Raczej wątpię, ale... Lepszy rydz niż nic racja?

Ahio przez chwile milczał bębniąc opuszkami palców o blat. Rozmyślał przez chwile o przeszłości, ale... Nieważne. To przeciez minelo tak? Nie ma co się nad sobą użalać. Są inni w gorszej sytuacji, którzy nigdy nie zaznali choćby ćwierć tego co on. Z pewnością... Dobrze, że są w środku. Nie jest tu ciepło, ale cieplej niż na zewnątrz.
Powrót do góry Go down
Koalius
Obywatel
Koalius


HP : 100
Poziom duszy : 1
Doświadczenie : 0
LOVE : 2
Liczba postów : 284
Join date : 14/02/2016
Age : 32

Bar u Grillby'ego - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Bar u Grillby'ego   Bar u Grillby'ego - Page 2 EmptyNie Kwi 24, 2016 4:32 pm

Tak tuliło się do czasu aż nie przysiedli do lady, gdzie po chwili chłopak uderzył o nią głową. Dokładnie w momencie, w którym usiadł. Gdy tak już uderzył główką, przez jakieś parę sekund się nie ruszał. Sekundy mijały i mijały, aż w końcu powstał ponownie. Tym razem masując się po masce, po chwili spojrzał na Ahio i na resztę otoczenia.
- Oh już jesteśmy, działo się coś po drodze?
Spytał, po czym szukał jakiegoś menu. Prawda jest taka że przestał zwracać uwagę na zaniki pamięci i te tak zwane restarty, to co się działo pozostaje pomiędzy Ahio i tą drugą stroną. Dlatego też nie będzie zadawał pytań, typu. Zabiłem cię? Zraniłem, coś innego. Może coś zboczonego? Po chwili znajdując jakieś tam menu, chłopak skierował swoje spojrzenie na barmana.
- Hamburgera i herbatę na gorąco, jak co mogę postawić ci coś Ahio. Jeszcze jakieś oszczędności mam.
No a zjeść coś trzeba oraz się rozgrzać, bo jak ma czekać dalsza droga to lepiej odpocząć. No albo na chama tutaj zamieszkać, w sumie i tak o wiele cieplej i przyjemniej.

Zwracając się jeszcze do Ahio, bo trzeba mu powiedzieć przecież o problemie z główką.
- Wiesz mam mały problem z głową, czasami zapominam co robiłem daną chwilę temu. Po prostu pusta i ciemność, rzadko mi się to zdarza. Może to tak zwane zaniki pamięci krótkotrwałej, czy coś.
Brzmi jak nic niebezpiecznego, tylko on sam nie jest świadom tego co robi podczas resetu. Tak więc cała frajda pozostaje w opowiadaniach.
Powrót do góry Go down
Ahio
Mieszkaniec
Ahio


HP : 100
Poziom duszy : 1
Doświadczenie : 0
LOVE : 1
Liczba postów : 107
Join date : 27/12/2015

Bar u Grillby'ego - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Bar u Grillby'ego   Bar u Grillby'ego - Page 2 EmptyNie Kwi 24, 2016 5:48 pm

Zachowanie towarzysza wydało się Ahiowi niecodzienne i dziwne... Przez chwile myślał, że chłopak ma problemy psychiczne i może być narwanym i niebezpiecznym psychopatą... W końcu to coś, co ze sobą nosił wyglądało podejrzanie... No i ta maska. Przestepcy przecież czasem noszą maski prawda? Tak, żeby ukryć twarz i nie zostać zdemaskowanym... To i pare innych rzeczy stawiało chłopaka w niezbyt fajnym świetle. Ale Ahio się nie bał, byli w ustronnym miejscu. No i nadal miał swoją klingę, która być może choć troche osłoni go przed ewentualnymi atakami wroga. W sumie... Luke zachowywał się dziwnie ale nie wyglądał na potencjalne zagrożenie. Może poprostu był świrem, ktory uciekł z Wariatkowa? Czekaj, zaraz... CO działo się po drodze? Ma skłamać? Może... Niee, to głupie. Bo co niby miał powiedzieć? ''Tak naprawde minęło 6 miechów a ja jestem w ciąży"? Na zawał by zszedł. Albo by się nie nabrał bo to idiotyczne.

- Ha? Nic nic... Tylko podróż i moja historia nic więcej. No i prawie połamałeś mi żebra tym niedźwiedzim uściskiem. Kompletnie nic poza tym, co mogłoby być istotne... - uśmiechnął się niepewnie, po czym wzruszył ramionami. - I walnąłeś się głową o blat... Ale rozumiem, że to pamiętasz? - Ahio wysłuchał wyjaśnień chłopaka. Wyglądało na to, że miał chyba jakiś uraz... Coś jak skleroza? Te medyczne stwierdzenie zbiło Ahio z tropu. Naprawdę niefortunny dzień. - Aaaaaaaa. Rozumiem. - odchrząknął. - czyli masz coś nie tak z pamięcią. Czyli jednym słowem jakbyś był naćpany... A striptiz pamiętasz? - A może gohlin jednak się zabawi? Zawsze może powiedzieć, że żartował. Ach, Ahion zdecydowanie miał dobry humor. - Co sprowadza cie no... W te strony? Co tu robisz i skąd jesteś? Podoba ci się tutaj?
Powrót do góry Go down
Koalius
Obywatel
Koalius


HP : 100
Poziom duszy : 1
Doświadczenie : 0
LOVE : 2
Liczba postów : 284
Join date : 14/02/2016
Age : 32

Bar u Grillby'ego - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Bar u Grillby'ego   Bar u Grillby'ego - Page 2 EmptyNie Kwi 24, 2016 6:00 pm

Wprawie połamane żebra, historia i coś nieistotnego. Wpierw trzeba było spokojnie wysłuchać Ahio, każdy szczegół może być na wagę złota którego i tak się nie wyda. No i to walnięcie głową w blat, wiadomo że przed chwilą się raczej z niego podniósł. No tak, czyli od tego momentu zaczynamy. Luke postanowił zdjąć maskę oraz schować ją do dużej kieszeni bluzy, tam będzie bezpieczna. Ogólnie maska by przeszkadzała w jedzeniu i piciu, no i przede wszystkim straszyła by pewnie pobliskie stworki. A tak proszę, macie moją mordkę. Nie macie czego się obawiać, nie zgwałcę was... No może nie macie się tylko czego obawiać.
Jedno uderzyło w chłopaka, ten striptiz. Serio on to zrobił? Nawet jeżeli, to musiał się ubrać. Jedno chociaż dobre, co by było jakby nago tu wpadł. Ahio musiała wszystko widzieć, teraz trzeba wypytać o szczegóły!
- Co widziałaś? Ile się rozebrałem? Jak bardzo mi odwaliło!?
Masa pytań poleciała w stronę dziewczyny, co prawda po twarzy chłopaka było widać że trochę się tym przeją. Do czasu, po chwili mu przeszło i odpowiedział szybko na kolejne pytania.
- Skąd jestem? Stąd, znaczy odkąd pamiętam jestem tutaj. Znaczy wszędzie podróżuję, szukam jakiegoś miejsca dla siebie. W snowdin, gdybym miał zimowe ubranko to byłoby fajnie.
No odkąd historia pamięta, to spadł do Podziemi i przywalił w coś główką. Dlatego pamięta swoje narodziny tutaj i tyle.
- Mów mi o striptizie i nie tylko, na pewno coś ukrywasz. Musiałem pewnie odwalić coś więcej.
Nigdy nie przepadał za resetami, nigdy nic nie pamiętał.
Powrót do góry Go down
Ahio
Mieszkaniec
Ahio


HP : 100
Poziom duszy : 1
Doświadczenie : 0
LOVE : 1
Liczba postów : 107
Join date : 27/12/2015

Bar u Grillby'ego - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Bar u Grillby'ego   Bar u Grillby'ego - Page 2 EmptyNie Kwi 24, 2016 6:21 pm

Ahio przez chwile się zastanowił... Skompromitować go bardziej? Czemu nie. Naje się wstydu, ale przecież... No dooobra, to troche chamskie. Niech se ma resztki przyzwoitości. Uśmiechnął się przebiegle, cicho westchnął niby przejęty, po czym z wolna ułożył se scenariusz. 1. Striptiz 2. Taniec ciał 3. Łóżko. No, no prawie łóżko. - Jakby to powiedzieć... Troche oszalałeś. Ale udało mnie się ciebie powstrzymać... Tak prawie. Wiesz, po jakimś czasie zacząłeś odprawiać jakieś tańce godowe i... - tu zastanowił się, czy aby na pewno to mówić. Spojrzał na blat, po czym nie odrywając od niego wzroku dodał: - no i... Dobierałeś się do mnie. Troche zachowywałeś się też jak pijak, coś tam marudziłeeeeś... Nic szczególnego.

- Ale wiesz, zrobiłeś to w dość... Zaludnionym miejscu. Myśle, że powinieneś kupić nową twarz. - zaśmiał się kokieteryjnie. - Albo raczej maske... Chociaż nie, maske też zdjęłeś. Naprawdę masz się czego wstydzić... Chociaż to już zależy od tego, czy ludzie robią tak u siebie? Jeśli tak to, eeee... Wesoło tam macie. No i przynajmniej te gacie mogłeś zostawić na miejscu... Ale na szczęście nie trwało to długo... Taka tam przygoda, nieistotna wrahah... Chyba, że... A zresztą. Ale serio śmiesznie wyglądało jak wieszałeś się na tym drzewie... - Ahio zarumienił się. Żart mu się udał, w sumie to było troche... Brutalne tak się z kogoś śmiać... Ale zawsze potem może powiedzieć, że to tylko żart racja?
Powrót do góry Go down
Koalius
Obywatel
Koalius


HP : 100
Poziom duszy : 1
Doświadczenie : 0
LOVE : 2
Liczba postów : 284
Join date : 14/02/2016
Age : 32

Bar u Grillby'ego - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Bar u Grillby'ego   Bar u Grillby'ego - Page 2 EmptyNie Kwi 24, 2016 7:13 pm

Jakby nie spojrzeć na całą sytuację, to zrobił jedno wielkie show. Tylko że nie pamiętał tego, tak więc miał to gdzieś. Jedyne co teraz się liczyło, to zjeść coś ciepłego. Co prawda sama świadomość o tym ile odwalił, po prostu w głowie się nie mieści. No cóż, nie pozostaje nic innego jak chwilowo zignorować problem. Gdy w końcu dotarł do niego hamburger i gorąca herbata, mógł się na tym skupić. Pierwsze kęs od tak dawna, to było po prostu cudowne uczucie.
- No więc mówisz że dobierałem się do ciebie, cóż nie było aż tak źle. Pomijając fakt publicznego upokorzenia, to da się jakoś to przeżyć. Tak czy siak nie pokazuje się wiosce, więc nikt nawet nie będzie mnie pamiętał.
Kolejne kęsy powoli zakańczały żywot kanapki, umierała powoli i boleśnie. Gdyby tak pomyśleć, gdy się dobierał do Ahio. Wyobraźnia płata figle, no ale przejdźmy do rzeczywistości. Skoro tak się przytrafiło, tak musiało być. Przeznaczenia nie oszukasz i winter is comming.
- To zamów coś, ja zapłacę.
Tutaj nawet nie chodziło o ten brak pamięci i ten dziwny reset, ważne że nie przytrafiło się coś gorszego. Coś, przez co nie zobaczyłby już nikogo. Ani Ahio, ani mieszkańców. Wie że w środku czai się to jedno, które chce wyjść na zewnątrz i pozabijać wszystkich. Tego obawia się najbardziej, dlatego też musi unikać kontaktu z kosą.
No ale wykorzystując sytuację, można też się trochę pośmiać z siebie. No i przy okazji dołożyć do ognia.
- Skoro tym razem mi się nie udało cię zaciągnąć do łóżka, to może następnym razem.
Robiąc typowy rape face, po chwili chłopak się uspokoił i popił to wszystko herbatką. Tak nie ma to jak żarty, wracając jednak do rzeczywistości. Trzeba znaleźć pracę, bo jak zarobić na jedzonko.
Powrót do góry Go down
Ahio
Mieszkaniec
Ahio


HP : 100
Poziom duszy : 1
Doświadczenie : 0
LOVE : 1
Liczba postów : 107
Join date : 27/12/2015

Bar u Grillby'ego - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Bar u Grillby'ego   Bar u Grillby'ego - Page 2 EmptyNie Kwi 24, 2016 7:32 pm

Ahio wyglądał na zaskoczonego tak... Tak niezabawną reakcją chłopaka. Liczył na to, że troche bardziej się tym przejmie... A zresztą. Goblin wzruszył ramionami. Nie był aż tak głodny, ale z grzeczności nie wypada. Skoro mu coś proponuje z własnej woli to raczej nie od tak sobie. Potwór rozejrzał się powynedzniałym barze; była tutaj tylko garstka potworów ale cóż, zawsze jakiś zarobek z nich przyjdzie... Szczególnie, że jeden pączkowaty jegomość zamówił 59 hamburgerów... Tak, jakiś zarobek zawsze się trafi.

Goblin spojrzał na Luke'a swoimi błękitny patrzadełkami. Zastanowił się na moment, po czym odparł: - Too może mała cola ze słomką i do tego frytki, oczywiście z ketchupem? Burgery są dobre ale za bardzo się przy nich brudzę, a hah, muszę dobrze wyglądać. No i nie jestem AŻ tak głodny, ale niewielka porcja frytkosów nie zaszkodzi. - przerwał uśmiechając się promiennie. Na twarzy Ahia zagościł zaskok, a potem soczysty rumieniec, kiedy to chłopak sobie "zażartował". Goblin zachichotał troche z grzeczności, troche nerwowo, po czym spojrzał na właściciela baru, a potem niepewnie i powoli na Luke'a: - Taaak, wyszukany i pasujący do tej sytuacji dowcip. Czuje się tak...a pożądan...ya.

Powrót do góry Go down
Koalius
Obywatel
Koalius


HP : 100
Poziom duszy : 1
Doświadczenie : 0
LOVE : 2
Liczba postów : 284
Join date : 14/02/2016
Age : 32

Bar u Grillby'ego - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Bar u Grillby'ego   Bar u Grillby'ego - Page 2 EmptyNie Kwi 24, 2016 7:56 pm

Zeżrawszy hamburgera oraz wypiwszy herbatę, chłopak był zadowolony z życia. Tak brakowało mu tylko łóżka i snu, czego trzeba więcej do szczęścia. Po takim dniu, gdzie spędziło się kilkanaście godzin na zewnątrz. Tam gdzie piździło zimnem i mrokiem, no po prostu trzeba się odstresować. Gdy tylko Ahio zamówił swoje jedzonko, chłopak od razu zapłacił. Tym samym opierając się o ladę plecami, spoglądał na resztę baru. Tutaj raczej nie wynajmie pokoju, tak więc będzie trzeba szukać gdzie indziej. Może Ahio wie, było by świetnie.
- Ahio wiesz może gdzie tu są pokoje do wynajęcia, noclegownia czy coś w tym stylu?
Jeden dzień snu by się przydał, no i co prawda zwiedzanie. Spoglądając dokładnie na Ahio, chłopak mógł dostrzec rumieńce. Oh czyżby wstąpił na zakazane tematy, jak pysznie. Dzień będzie o wiele ciekawszy, no jednak wracając do założenia maski. Gdy to jest jego część planu, w której nikt nie rozpoznaje go jako człowieka. Bo jak już kamień się go spyta czy jest człowiekiem, to się wnerwi i zrzuci tą maskę.
Give me some Love Ahio, and Exp.
Powrót do góry Go down
Ahio
Mieszkaniec
Ahio


HP : 100
Poziom duszy : 1
Doświadczenie : 0
LOVE : 1
Liczba postów : 107
Join date : 27/12/2015

Bar u Grillby'ego - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Bar u Grillby'ego   Bar u Grillby'ego - Page 2 EmptyPon Kwi 25, 2016 7:23 pm

Chyba nie ma kogoś tak ostrożnego jak Ahio, który jadł swoją porcję frytek z taką dostojnością i gracją... Cóż, unikał ewentualnego ubrudzenia; miał jakąś fobie czystości, która wywierała na nim presje tylko wtedy, kiedy znajdował się w jakimkolwiek towarzystwie, niezależnie czy w dużym czy małym gronie. Poprostu... Było coś intymnego, jego zdaniem, w takich "sytuacjach". Nie żeby ketchup mógł wywołać jakiekolwiek skojarzenia, ale dla niektórych nawet kolor substancji nie ma znaczenia. Wypił cole prawie jednym haustem, a potem obtarł twarz chusteczką dla samej satysfakcji i dla zwieńczenia (tudzież upewnienia się) swojej czystości. Uśmiechnął się delikatnie, subtelnie poruszając nasadą uszu, które nadal leżały na jego ramionach. Rozejrzał się lekko niezdecydowany, jakby się nad czymś głęboko rozwodził, ale ciężko myślało mu się w takim gwarze i najwidoczniej się poddał.

- Jest... Jest chyba taki jeden... Hmm... Wiesz. Hotel... - zaczął gdybać, zwolna ważąc słowa. - Albo motel... Zresztą, to chyba nie ma róznicy nie?... A więc, jest ten motel... I on chyba powstał z myślą o tym blaszaku... A może to on go założył? - westchnął, widząc, że nie bardzo pomógł; zebrał wszystkie myśli do kupy, odkaszlnął i odparł: - Hotel albo motel. Ale raczej hotel MTT... Chociaż wiesz co? To daleko. Tutaj w okolicy też jest taki budynek, ale to nie już MTT. Raczej takie... Schronisko? Pokój do wynajęcia? I tam się możesz przespać. No! - wyszczerzył się uradowany i dumny z siebie, albo raczej z dość spójnej wypowiedzi. - tam jest nawet blisko, wnet na dwa kroki. No, może przesadzam, aleee wiesz, zawsze to jednak coś... Tak myślę. - odchrząknął. - więęęc... Chce ci sie spać tak? Nie jest aż tak późno, mogę rzec. Jak dla mnie to środek dnia, ale rozumiem, że dużo mogłeś dzisiaj przeżyć. No i ten striptiz pewnie też cie wykończył. - zaśmiał się uszczypliwie, obserwując towarzysza. - Ale chyba często odbywasz takie bajery, co Luke? Nie wygląda na to, żebyś się jakoś tym przejął. Ale to chyba powinno być na odwrót co?
Powrót do góry Go down
Koalius
Obywatel
Koalius


HP : 100
Poziom duszy : 1
Doświadczenie : 0
LOVE : 2
Liczba postów : 284
Join date : 14/02/2016
Age : 32

Bar u Grillby'ego - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Bar u Grillby'ego   Bar u Grillby'ego - Page 2 EmptyPon Kwi 25, 2016 8:23 pm

Ahio wydawał się wręcz spokojny i może trochę dziwny, choć co prawda to tylko pozory. Tak czy owak, wyglądał na miłego osobnika. Gdyby nie fakt że chłopak czół się trochę nieswojo pośród potworków, to byłoby całkiem przyjaźnie. Zawszę ten mini stress że ktoś będzie chciał jego duszy, jak to powiedziała Neula. Szukają siódmej tak? No to zapowiada się ciekawie, może z jego punktu widzenia. Raczej nie może się radować z wiadomości że zaraz ktoś go czymś dźgnie i baj baj świecie, z resztą jakby się tym przejmował aż tak bardzo. To trzymałby się dalej z dala od tego miejsca, różnie bywa w życiu.

Hotel MTT, brzmi dość znajomo. Co prawda trochę zwiedził, kątem oka mógł dostrzec ogromny budynek. Z czego pamięta kręcą tam ten show z robotem, paranoja. No ale kto bogatemu zabroni? Co prawda żeby tam się udać, to trzeba być niezłym samobójcą. Zwłaszcza że nie zna się klimatu zbytnio i nie wiadomo jak zareagują na Luka, chyba że jacyś inni ludzie tam już są.
No ale druga wiadomość była bardziej pocieszna, obok jest schronisko to już progress. Chociaż zostawiać teraz Ahio w takiej sytuacji, raczej nie wypada. Sen przyjdzie sam, jak nie zaśnie na stojąco. Z resztą aż tak źle nie jest, nie czuje takiego zmęczenia. Zwłaszcza po tym mrozie, to aż odechciało mu się. Dlatego pozostanie tutaj będzie dobrym rozwiązaniem, przy okazji pozna trochę tutejszą kulturę... Kulturę tak, dobre.
- Twoje informację są bardzo pomocne, dzięki.
Odpowiedział chłopak, po czym uśmiechnął się. Co prawda założenie maski teraz odpada, bo po co. Niech twarz złapie dużo ciepła, później się ją ukryje.

-
Zło mode

Odwracając się w stronę lady, chłopak spoglądał w pustą szklankę. Z troszkę wrednym uśmiechem, przypomniało mu się kilka złych rzeczy.
- Powiedz, czy w Podziemiu jest król?
Może to miejsce nie byłoby takie złe, gdyby dało się nad nim przejąć kontrolę. Masa pionków i głupców dookoła, wystarczy zebrać tyle zaufania i można się po prostu bawić. Bawić to złe określenie, można dowolnie manipulować. Sama Bariera jest dość dobra w tym wszystkim, miejsce do którego nikt nie ma dostępu i z niego można planować podbój świata! Tylko to jeszcze daleka droga, zwłaszcza że to jego pierwsze wystąpienie tutaj. Spoglądając kątem oka na Ahio, chłopak miał ochotę trochę go pomęczyć. Taka zachcianka, co prawda w okół pełno potworków. No więc nie może to wyglądać zbytnio agresywnie. Dlatego przytulił się trochę do boku dziewczyny, po czym na uszko wyszeptał.
- Powiedz, nie chciałabyś trochę rozrywki. Normalne życie wydaje się takie monotonne, u mojego boku mogłabyś osiągnąć coś więcej i nie tylko.
Mówiąc to drugą rączką złapał za pyszczek Ahio i lekko ścisną, tak żeby zrobić jej dzióbek. Czyżby szykowało się do sweet kiss, chłopak zbliżył trochę swoje usta do jej i....
- Szkoda marnować dni, nie warto ich wręcz marnować. Każda chwila i każda sekunda jest warta dużo więcej niż myślisz, po prostu....
Bach znów głową o ladę, ręce bezwładne i całość poszła się gonić.

Chłopak po chwili znów się podniósł i spojrzał na Ahio.
- Tak więc może później się prześpię, na razie dobrze mi się z tobą rozmawia.
Powrót do góry Go down
Ahio
Mieszkaniec
Ahio


HP : 100
Poziom duszy : 1
Doświadczenie : 0
LOVE : 1
Liczba postów : 107
Join date : 27/12/2015

Bar u Grillby'ego - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Bar u Grillby'ego   Bar u Grillby'ego - Page 2 EmptyPon Kwi 25, 2016 8:59 pm

Goblin przez chwilę wpatrywał się w tego dziwnego chłopaka... Wyglądał tak, jakby balansował na pograniczu jakichś stron czy jakiś tak innych spraw, co nie było w sumie Ahio obce; dzięki dowolnej transformacji sam się zmieniał, jakby każdy z jego modów miał kompletnie inną osobowość, co goblin mógł w sumie kontrolować i wykorzystać do swoich celów; przykładowo, w speed modzie przemieszczał się szybko i instynktownie, co pozwalało mu w dowolnej chwili uciec od ewentualnego zagrożenia, natomiast w Dino Mode był jeszcze bardziej słodki i pociągający, co też mogło uratować... No, te dolne interesy. I było skuteczne, bo po co komu cycki z takim tyłkiem?~ Ahion przyglądał się Luke'owi, zachowując lekki dystans; niby nic złego się nie dzieje ale...

To zbiło goblina jeszcze bardziej z tropu; teraz to było... Chore i niedorzeczne, albo raczej psychiczne. Rozdwojenie jaźni? Tak to wyglądało z perspektywy goblina, który zszokowany tylko słuchał... - Ze... Że co? - zdołał wydukać zdezorientowany; ta dziwna bliskość i ta zaskakująca przemowa i to pytanie... Król. Po co mu wiedzieć o królu? On naprawde... Ahio słyszał nie raz o tym, jak to Asgore odbierał dusze bodaj niewinnym dzieciom... Ale czy Luke jest taki bezbronny i niewinny? No i nie jest też dzieckiem. Potwór stawił lekki, lecz ledwo wyczuwalny opór, tak niewielki, że aż niepotrzebny. Nie szamotał się, bo tak naprawdę nie wiedział NIC o tym chlopaku. To człowiek i ma na imię Luke. I ma jakieś zaburzenia. Ok. - król? Pewnie, że jest... Wy nie macie swojego króla? Po co ci to wie... - nie skończył. Chlopak znów stal się "normalny".

- Eeeee, znowu te problemy z głową? Troche mnie to, wiesz, przeraża... Szczególnie, że tak... Tak wariujesz... Naprawdę nic nie pamiętasz? - zdziwił się gobliniec, obserwując uważnie zmiany w zachowaniu chłopaka; nie chciał ponownie się zszokować, w końcu nie wiadomo na jaki pomysł teraz Luke wpadnie... I czy bedzie to bezpieczny pomysł. Ahio delikatnie poprawił top, który lekko opinał się na jego sylwetce. Spodenki musiał podciągnąć, choć na niewiele się to zdało, bo nie miał paska, który podtrzymałby je na miejscu. - uhh. Cieszę się. Mi z tobą również... Przyda mi się towarzystwo inne niż w postaci mojego jednokomórkowego brata. Pewnie i tak śpi. - błękitny kryształ na czole goblina trochę się przez chwile świecił, a wokół jego łap błysnęła lekka i spektakularna mgiełka; łapy Ahia przybrały postać kopyt, a z tyłka wyrósł długi ogon zwieńczony bujną kitą. - Włala!
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Bar u Grillby'ego - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Bar u Grillby'ego   Bar u Grillby'ego - Page 2 Empty

Powrót do góry Go down
 
Bar u Grillby'ego
Powrót do góry 
Strona 2 z 10Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next
 Similar topics
-
» Portfel Grillbyego
» Portfel Grillbyego

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Beyond Undertale PBF :: Okruchy Czasu :: Okruchy Czasu :: Dawna linia czasowa-
Skocz do: