|
|
| Las Snowdin | |
|
+16W.D. Ren Chara Wen Diego Reinalynn Hawke Blink Dog Neula Koalius Grillby Mativane Karath Ahio Daggu Sans KiedyśUndyne Jellyka 20 posters | |
Autor | Wiadomość |
---|
Reinalynn Mieszkaniec
HP : 100 Poziom duszy : 2 Doświadczenie : 40 LOVE : 1 Liczba postów : 174 Join date : 04/01/2016 Age : 30
| Temat: Re: Las Snowdin Sob Lip 30, 2016 12:02 pm | |
| Wzruszyła ramionami. - Mam znajomego, który mieszka w mniej znanej części Podziemia. Generalnie, łatwo się tam pogubić, jest ciemno, nie licząc świecących kryształów i raczej pusto, ale ładnie. I spokojnie. Całkowite przeciwieństwo Snowdin i tego ciągłego hałasu na ulicy - oznajmiła. Przeniosła wzrok na bałwany i zaczęła się im przynajmniej z pozoru uważnie przyglądać, jednocześnie pozwalając swoim myślom odpłynąć na chwilę w innym kierunku. Mimowolnie wróciły wspomnienia ostatnich wydarzeń, łącząc się ze sobą i mieszając. Próbowała to wszystko jakoś podsumować, znaleźć większy sens, zastanowić się co robić dalej. Jednakże szybko z tego zrezygnowała, uznając, że planowanie czegokolwiek nie ma większego sensu, skoro te plany tak czy owak za chwilę się zmienią. A zwłaszcza nie powinna robić tego teraz, rozmawiając z kimś. Dopiero wtedy przypomniała sobie o obecności dziewczyny. Przeniosła na nią wzrok... I wtedy ta postanowiła wypowiedzieć to krótkie zdanie, które znowu mimowolnie pogorszyło jej nastrój. - Tak... - odparła równie smętnym tonem, siląc się na nikły uśmiech. Lekko się zdziwiła, gdy dostrzegła, że podobna mina pojawiła się i na twarzy czarnowłosej. Zmarszczyła brwi, przyglądając się jej uważnie. - Hej... Coś się stało? - zainteresowała się, kolejno najpierw unosząc, a potem marszcząc brwi. Ewidentnie coś było nie tak. W dodatku wiewiórka miała dziwne wrażenie, że ten przypadek jest całkiem podobny do jej własnego. Czyżby znikający członkowie rodziny stanowili aż tak powszechne zjawisko w Snowdin i okolicach? | |
| | | Hawke Bywalec
HP : 100 Poziom duszy : 0 Doświadczenie : 0 LOVE : 0 Liczba postów : 51 Join date : 18/03/2016 Skąd : stamtąd.
| Temat: Re: Las Snowdin Pon Sie 15, 2016 9:43 pm | |
| Przyglądała się jej, słuchając słów, które padały z ust wiewiórki. Grzecznie czekała, aż tamta skończy, aby nie wchodzić Rei w zdanie. Uśmiechnęła się lekko. Spodziewała się jakieś bardziej niesamowitej historii, ale ta też była dobra. Hawke nie miała zamiaru wybrzydzać. Ważny był dla niej fakt, że jej towarzyszka postanowiła się choć ciutkę przed nią otworzyć i coś o sobie opowiedzieć. To zawsze był jakiś krok do przodu, co nie? - Tak, w takim miejscu musi być ładnie - odparła i na chwilę zamknęła powieki, by wyobrazić sobie takie miejsce. Oczami wyobraźni widziała tą okolicę opisaną przez dziewczynę. - Ciekawe jak mu się tam mieszka. Mnie chyba, by męczyła ciągła cisza. Ona jest fajna, ale nie dla mnie na dłuższą metę. Przejść się po lesie, wyciszyć - spoko, ale mimo wszystko lubię ten hałas na ulicach Snowdin. Mam wtedy świadomość, że obok są inni, a ja nie jestem sama z tym wszystkim. Samotność to nic fajnego, nie sądzisz? - powiedziała, zerkając na Rei. Hawke miała wrażenie, że wiewiórka raczej nie podzieli jej zdania. Zdawała się typowym samotnikiem, ale kto wie, może Erin miała mylne wrażenie? Każdy potrafi w jakiś sposób zaskoczyć, każdy jest swego rodzaju zagadką, czyż nie? Stała wpatrzona w bałwany, a ten lekko smutny uśmiech nadal widniał na jej obliczu. Tak, przez chwilę powróciła do tych dziecięcych lat, gdy wszystko zdawało się takie proste i dobre. Tak, żałowała, że jej świat dalej nie mógł być taki sam jak wtedy. Cóż, wszystko się zmienia i płynie dalej, co nie? Zerknęła na swoją towarzyszke. Tak, jej chyba też się udzielił ponury nastrój. W spojrzeniu ciemnowłosej można było zobaczyć jakiś drobny błysk zaskoczenia. Czyżby z jej rodziną też się coś stało? Możliwe, patrząc na tę reakcję. Aż się Hawke jej żal zrobiło. - Hm? Em... - zatopiła palce we włosach i odwróciła wzrok od Rei. Zawsze trudno jej było rozmawiać o tej sprawie. Raczej nie było jej się co pod tym względem dziwić. - Ja po prostu straciłam rodzinę... Wiesz, mamy w ogóle nie pamiętam. Tata po prostu zniknął jakieś dwa lata temu... Jakoś sobię radzę od tamtego czasu, ale czasami jest ciężko i zwyczajnie tęsknie. Heh... - powiedziała, a na jej ustach zagościł lekko zakłopotany uśmiech. Tak, starała się nie pokazywać swojego smutku i kryć go za uśmiechem. | |
| | | Reinalynn Mieszkaniec
HP : 100 Poziom duszy : 2 Doświadczenie : 40 LOVE : 1 Liczba postów : 174 Join date : 04/01/2016 Age : 30
| Temat: Re: Las Snowdin Czw Sie 18, 2016 4:08 pm | |
| Pokiwała głową. Zamilkła na chwilę, przyglądając się własnym stopom częściowo niewidocznym w śnieżnych zaspach, jakby zastanawiała się nad odpowiedzią. To nie było tak, że hałas jej przeszkadzał. Ani tłumy na ulicy. Dorastała w tej okolicy, znała niemalże każdego, zdążyła się przyzwyczaić. Było jednakże coś, co nie pozwalało jej usiedzieć w miejscu, pozostać w domu na dłużej. Coś kazało jej włóczyć się bez celu po okolicy, kręcić po lasach bądź włóczyć po wilgotnych jaskiniach w Wodospadach. Zwyczajna nadpobudliwość? Nie tylko. Coś więcej. Chociaż wiewiórka nie chciała się do tego przyznać, było to dręczące uczucie pustki, jakie pozostało po tajemniczym zniknięciu jej przybranej matki. Sam dom, w którym się wychowywała po tym zdarzeniu wciąż wydawał się dziwnie pusty. Wzruszyła ramionami. - W sumie może i masz rację - mruknęła. - W sumie nie wiem. Szczerze mówiąc aż tak bardzo nie przeszkadza mi ten hałas i tłok. Od czasu do czasu po prostu ma się dosyć. Trzeba odpocząć. Nie mam pojęcia, czy mogłabym mieszkać w takim miejscu, czy nie. Ale po prostu jest interesujące, odmienne od tego, co doskonale znam. Znów umilkła, wysłuchując uważnie swej towarzyski, od czasu do czasu odwracając od niej wzrok, żeby rozejrzeć się dookoła, przyjrzeć stojącym nieopodal bałwanom, bądź skierować wzrok ku sklepieniu wysoko nad ich głowami. Jednakże po chwili zmarszczyła brwi i spojrzała na Eirin z dziwną mieszaniną współczucia, zaskoczenia i zainteresowania, gdy tylko usłyszała wypowiedziane przez nią, ostatnie zdanie. - Zaraz... Zniknął? - wypaliła, dla odmiany unosząc wysoko brwi. Zaraz jednak zdała sobie sprawę z tego, że prawdopodobnie zabrzmiało to niemiło, więc szybko uśmiechnęła się do niej przepraszająco. - Z-znaczy, wybacz. Współczuję. I poniekąd rozumiem. Ja w ogóle nie znałam swojej rodziny. Ponownie zamilkła, zastanawiając się, czy i jak dużo powinna jej powiedzieć. Jak zwykle w takich momentach dopadły ją wątpliwości. Czy to rozsądne? Powinna w ogóle komukolwiek ufać? Dziwna, nadmierna podejrzliwość i ostrożność stanowiły nieodłączną część jej osoby, przynajmniej od jakiegoś czasu. Wielu, którzy znali ją od dawna mogłoby powiedzieć, że po zniknięciu swej opiekunki w dużym stopniu zdziwaczała. Nie pomyliliby się. W końcu jednak postanowiła się odezwać. W końcu co jej szkodzi. - Wiesz, to dziwne... - zaczęła, zamyślona. - Jak już powiedziałam wcześniej, nie znałam nigdy swojej rodziny. Zajmowała się mną... Opiekunka? Przybrana matka? Wiesz, o co chodzi. I jakby tego było mało, ona też kiedyś zniknęła. Wyszła z domu i nie wróciła... - zamilkła, odwracając wzrok. Na jej pysku ponownie pojawił się smętny wyraz, tym razem jednak pomieszany z głębokim zamyśleniem. - Nikt nie wie, co się z nią stało. Ale coś musiało się stać. Potwory raczej bez powodu nie rozpływają się w powietrzu. | |
| | | Hawke Bywalec
HP : 100 Poziom duszy : 0 Doświadczenie : 0 LOVE : 0 Liczba postów : 51 Join date : 18/03/2016 Skąd : stamtąd.
| Temat: Re: Las Snowdin Sob Sie 20, 2016 10:55 pm | |
| Pokiwała głową na znak, że znakomicie rozumie o co chodzi. - Rozumiem i bywa, że mam podobnie. W końcu czego za dużo, to nie zdrowo, co nie? - odparła, masując dłonią kark. Przez moment milczała jakby zbierała myśli na dodanie czegoś. - Ważne to trzymać siebie w dobrym stanie. Zarazem psychicznym jak i fizycznym. Z niczym nie można przesadzać, bo można by zwyczajnie w jakimś momencie oszaleć od tego wszystkie. Ta... Zdrowie jest ważne - dodała, zerkając na wiewiórkę. Hawke jak najbardziej dbała o siebie. Pod tym względem nie było jej można nic zarzuć. Okej, czasem się napiła, albo coś nabroiła, ale bez większej przesady. Była młoda, a gorąca krew nadal płynęła w jej żyłach, nie? Młodość ma swoje prawa, trochę szaleć trzeba! Ją się ma tylko raz! Troszkę dziwnie się poczuła, gdy zobaczyła tak różne emocje malujące się na twarzy swojej towarzyszki. Tamta chyba się nie spodziewała czegoś takiego. - No... Niestety - odparła, a w jej głosie można by wyczuć ciutke smutku. Nie było się temu co dziwić. Zaraz się lekko zakłopotała i lekko poruszyła ręką na znak uspokojenia. - Nic, się nie stało. Spoko, spoko. Jest dobrze - powiedziała szybko. - I też ci współczuje... Ty miałaś raczej gorzej... W ogóle nie znałaś swoich rodziców - dodała zaraz, a w jej głosie można było dosłyszeć nutkę smutku. Serio współczuła w tym momencie wiewiórce. W końcu ona sama miała swoich rodziców. Znała ich, coś o nich wiedziała. Oczywiście straciła ich, ale miała ich i była tego jak najbardziej. Co innego Rei, która nie miała takiego szczęścia. Ona nic o swoich rodzicach nie wiedziała. Zauważyła, te mieszane uczucia i takie wahanie ze strony swojej towarzyszki. Postanowiła jej nie przerywać. Nie miała zamiaru jej do niczego przymuszać, po prostu grzecznie czekała na to co wiewiórka zrobi. Wysłuchała ją uważnie. Tak w sumie Rei ją troszkę zaskoczyła. To było aż dziwne, że im obu po prostu zniknął ktoś bliski. Choć z drugiej strony, przecież w Podziemi było sporo niebezpieczeństw, a te dwa zniknięcia mogły być całkiem przypadkowe. - Tak, wiem o co chodzi. Dziwny zbieg okoliczności, nie? Jakaś rzecz, która nas dwie łączy. Paradoks, prawda? - odparła, gdy tamta skończyła. Zamilkła razem z nią. Nie wiedziała co jej powiedzieć. Wiedziała, że przyczyn mogło być wiele, z czego jedna była bardzo banalna, ale i straszna, nawet dla niej. Czy miała prawo zabierać tamtej nadzieje? Chyba nie, prawda? W końcu sama wierzyła, że... że jej ojciec gdzieś tam żyje. | |
| | | Reinalynn Mieszkaniec
HP : 100 Poziom duszy : 2 Doświadczenie : 40 LOVE : 1 Liczba postów : 174 Join date : 04/01/2016 Age : 30
| Temat: Re: Las Snowdin Sro Sie 24, 2016 1:28 pm | |
| - Tak, grunt to z niczym nie przesadzać - oznajmiła, kiwając głową. Na chwilę odwróciła wzrok od rozmówczyni, skupiając się na śniegu u jej stóp. Zamiotła podłoże kitą, a następnie podniosła łapę i przystąpiła do rysowania jakiś niezbyt skomplikowanych wzorków pazurem na śniegu. Skończyła, po czym jednym ruchem zniszczyła cały rysunek. Stanęła pewniej na nogach i ponownie machnęła nieco nerwowo kitą. Po chwili przeniosła wzrok na Erin, robiąc przy tym nieco zakłopotaną minę. Zerknęła na nią ze współczuciem. Doskonale wiedziała, jak czarnowłosa się czuła, ponieważ sama nieraz odczuwała to samo. Jednakże teraz starała się odepchnąć od siebie wszelkie ponure myśli i cały smutek, skupiając się na analizowaniu usłyszanych informacji. Czyli jej opiekunka nie była jedynym potworem, który zaginął bez śladu. Owszem, mógł to być jedynie jakiś dziwny zbieg okoliczności, lecz niezbyt to do niej przemawiało. Zbyt wiele wspólnych czynników. Za duże podobieństwo. Być może się myliła, ale jak dla niej nie wyglądało to na przypadek. Coś jej mówiło, że obie sprawy mogą się ze sobą ściśle łączyć. A także, choć trudno było jej się do tego przyznać i uważała to za niesamowicie głupie i poniekąd egoistyczne, cieszyła się w duchu, że spotkała kogoś z podobnym problemem. Odganiała od siebie tę myśl, lecz ona uparcie powracała, sprawiając, że czuła się odrobinę nieswojo. Nie powinna się cieszyć z tego, że kogoś spotkała podobna krzywda. Westchnęła. - No właśnie - mruknęła w odpowiedzi na jej słowa. Zmarszczyła brwi. - Może i to rzeczywiście tylko przypadek, ale może i nie. W końcu zazwyczaj potwory nie znikają ot tak. Może i przesadzam, ale... To podobieństwo jest zdecydowanie zbyt dziwne. Zamilkła na chwilę, odruchowo strosząc piórka na głowie, gdy owionął ją kolejny podmuch zimnego wiatru. Wbiła wzrok w pobliskie drzewo, a mina wskazywała na głębokie zamyślenie. Po chwili znów przeniosła wzrok na czarnowłosą. - Może to i głupie, bo minęło już sporo czasu, który zmarnowałam na nie robieniu niczego i życiu w naiwnym przekonaniu, że czasami lepiej jest nie wiedzieć... Ale to nieprawda, przynajmniej w moim przypadku. Sama świadomość, że coś jest nie tak nie daje żyć. Tak, czy owak, ostatnio znów stwierdziłam, że będę starać się dowiedzieć, co się stało... Nawet jeżeli prawda okaże się... Bolesna - oznajmiła po chwili, patrząc gdzieś ponad ramieniem dziewczyny. Wolałaby nawet i mieć pewność, że Akke nie żyje, niż przez całe życie zastanawiać się, co się wtedy stało. Być może dowiedzenie się czegokolwiek graniczyło z cudem, lecz stanowiło to jakiś cel, nadawało sens jej istnieniu. | |
| | | Wen Diego Przybysz
HP : 100 Poziom duszy : 1 Doświadczenie : 0 LOVE : 1 Liczba postów : 4 Join date : 23/08/2016
| Temat: Re: Las Snowdin Wto Sie 30, 2016 12:32 pm | |
| Las Snowdin, a raczej jego głębokie tereny, jak zazwyczaj były nawiedzane przez Diego, który usiłował odnaleźć sobie jakieś pożywienie, jak to zawsze robił w trakcie wypadów ze swej nory. Skupiał się na szukaniu warzyw lub owoców, choć tych nie było wiele ze względu na ciężkie warunki zaśnieżonego Snowdin. Był to jeden z wielu powodów jego wychudzenia, Diego po prostu głodował, bo nie chciał zabijać innych stworzeń, by pożywiać się ich mięsem. Po kolejnym niepowodzeniu, mężczyzna przykucnął w śniegu i wziął głęboki wdech zrezygnowania. Zapowiadało się na to, że w nocy znowu musi wyprawić sobie wypad do miasteczka, by tam kupić coś z dala od oczu tych, którzy mieli go za zabójcę. | |
| | | Grillby Admin Główny
HP : 100 Poziom duszy : 1 Doświadczenie : 0 LOVE : 0 Liczba postów : 267 Join date : 11/01/2016 Age : 27
| Temat: Re: Las Snowdin Sro Sie 31, 2016 4:36 pm | |
| Mała czarnowłosa dziewczynka szła tego późnego wieczora właśnie w głebi lasu Snowdin. Z jej trzech par oczu wydobywało się jakby światło latarki, co nie było dla niej niczym dziwnym, a jedynie pozwalało ją zdemaskować, więc raczej było dość denerwujące. Pod pachą trzymała ona małą torbę sklepową, w której miała troszkę jedzenia, ponieważ chciała dziś zwyczajnie usiąść w mokrym śniegu i rozkoszować się spokojem. Idąc tak sobie dziewczę ujrzało kątem oka postać siedzącą, a raczej kucającą niedaleko niej. Bez namysłu skierowała się w jego stronę, by możliwie porozmawiać z istotą. Dziwne, kto tu siedzi sam o tej porze poza nią? Myśli Rany były wypełnione właśnie tym zdaniem. Może ten ktoś uciekł z domu? Może jest seryjnym zabójcą? Cóż, nawet gdyby był dziewczynka była by w stanie jakkolwiek się obronić, przynajmniej bijąc to coś siatką z jedzeniem po głowie. Podchodząc coraz bliżej wreszcie postanowiła zapytać, w jakim celu owa istota przebywa tutaj sama.
- Em, przepraszam, że przeszkadzam, ale czemu pan siedzi tutaj sam samiuteńki w ciemności i zimnym śniegu?
Zapytała spokojnie obserwując istotkę z lekkiego dystansu. Potwór wyglądał dość strasznie, jakby miał się w jedną chwile na nią rzucić i rozszarpać ją na strzępy, jednak dobre serduszko Rany póki co nie widziało w nim nic złego i strasznego. Nie będzie widziało, póki ten nie zaatakuje... | |
| | | Chara Mistrz Gier
HP : 100 Poziom duszy : 6 Doświadczenie : 82 LOVE : 6 Liczba postów : 517 Join date : 13/06/2016 Age : 26 Skąd : niestety... sosnowiec
| Temat: Re: Las Snowdin Pią Wrz 02, 2016 5:49 pm | |
| stanęła na zimnym śniegu, pełna krwi. była wyjątkowo z siebie zadowolona. Oprócz czerwonego płynu była cała pokryta pyłem z zabitych potworów. ale, przynajmniej według niej, warto było. Po kilku minutach zauważyła, że zostawia za sobą ślady krwi. czystą ręką sięgnęła po kulkę śniegu. -bbr - powiedziała cichutko jednak wzięła kulkę i użyła jej, by usunąć krew z butów. następnie spróbowała zrzucić z siebie troszkę pyłu, choć część przylegała już do plam krwi na swetrze. - no cóż, coś za coś - uśmiechnęła się i ruszyła przed siebie, między drzewa | |
| | | Wen Diego Przybysz
HP : 100 Poziom duszy : 1 Doświadczenie : 0 LOVE : 1 Liczba postów : 4 Join date : 23/08/2016
| Temat: Re: Las Snowdin Sob Wrz 03, 2016 2:55 pm | |
| Diego pogrążał się w swoich myślach, aż do momentu, w którym jego uszu dobiegł głos stojącej niedaleko Rany. Cóż za los, był tak zamyślony, że nawet nie zauważył jak ta podchodzi. Na pewno nie chciała nic złego, w końcu nie wykorzystała chyba najlepszej okazji jaką miała, by go zabić. Mimo to, na wszelki wypadek, mężczyzna wstał, dumnie prezentując swoje trzy metry wzrostu, by pokazać, że lepiej go nie atakować. Jego czuły węch wykrył w powietrzu zapach jedzenia, które Rana przyniosła ze sobą, co sprawiło, że brzuch Diego zaburczał, upominając się o jakiś posiłek. - Ludzie ze Snowdin woleliby, bym nie zbliżał się do nich i ich dzieci, dlatego przebywam tutaj - stwierdził w odpowiedzi na pytanie zadane mu przez dziewczynkę. - Zaś mnie interesuje dlaczego Ty tutaj przebywasz? | |
| | | Chara Mistrz Gier
HP : 100 Poziom duszy : 6 Doświadczenie : 82 LOVE : 6 Liczba postów : 517 Join date : 13/06/2016 Age : 26 Skąd : niestety... sosnowiec
| Temat: Re: Las Snowdin Pon Wrz 19, 2016 6:45 pm | |
| Chara stała sobie między drzewami. Niestety, tutaj nic się nie działo. Kompletnie nic. Żadnych potworów, żadnych rzeczy. Dziewczyna miała dość takiego czekania aż potwory łaskawie tu zajdą. Szybko wyszła z krzaków i zdenerwowana, szybkim ruchem wyruszyła w stronę wyjścia z lasu zt. | |
| | | W.D. Ren Bywalec
HP : 100 Poziom duszy : 1 Doświadczenie : 0 LOVE : 1 Liczba postów : 69 Join date : 02/06/2016
| Temat: Re: Las Snowdin Sob Wrz 24, 2016 9:09 pm | |
| Zdecydowała się wyjść na spacer. Czuła, że tego potrzebuje, ale nawet w takich momentach jak ten... miała obok siebie Gastera. Spanikowanego ukochanego jak zwykle, ale nikt nie wiedział, że tym razem słusznie. Szła spokojnie przez las, lewą ręką głaszcząc się po brzuchu, a prawą trzymając za rękę ukochanego. - Czy ty aby na pewno nie przesadzasz skarbie z tymi zabezpieczeniami?.. I apteczką? Jej brzuszek był całkiem spory, już prócz duszy było w nim wydać wyraźnie szkielet dziecka. Tak... nawet bardzo wyraźnie. Już ostatnie tygodnie, dni, a może nawet godziny dzieliły Ren od porodu. Było już ciemno, dosyć chłodno (jak zwykle), ale nie padał tym razem śnieg. Było bardzo spokojnie, a do tego późno. Spacerowała, tak po prostu, jednak nagle słabo się poczuła. Zatrzymała Gastera i po prostu się do niego przytuliła, opierając na nim swój cały ciężar. - K-kochanie... słabo mi... - powiedziała niemalże szeptem, opuszczając spokojnie głowę. Czuła, że malutka kopie bardzo mocno, co mógł poczuć i ukochany, bo przylegała do niego brzuszkiem. To już teraz? Chyba? A może fałszywy alarm? - Muszę... usiąść... - W pobliżu była spora kłoda, na niej chciała przysiąść. Dziecko znów kopnęło... a to dopiero początek. OOOO RANY! | |
| | | Wingdings Gaster Zakorzeniony
HP : 100 Poziom duszy : 7 Doświadczenie : 77 LOVE : 6 Liczba postów : 519 Join date : 01/01/2016 Skąd : Powierzchnia
| Temat: Re: Las Snowdin Sob Wrz 24, 2016 9:33 pm | |
| - Przesadzać? Skąąądd.. No. Może trochę? Tak, troszeczkę, ociupinkę? - tak. Przesadzał i panikował, może nawet bardziej niż kiedy była w ciąży z Sansem czy Papyrusem? Z resztą, od samego początku był przeciwny tego wypadu do lasu. Przecież, coś ich może tutaj zaatakować! A to się źle skończy! Nie może jednocześnie odbierać porodu i bronić Ren! Ściskał mocno jej dłoń, nawet mocniej niż powinien, ale co mógł poradzić? Tak się o nią bał, że musiał ją mocno trzymać. Na wszelki wypadek. Nawet sam zamarzał, bo oddał jej swój płaszcz. Było spokojnie. Aż do tych słów. Panika? Jeszcze... Tyyyylkoo trochę. - R-ren? - trzymał ją mocno, nieco nawet przechylił się w tył, żeby było jej wygodniej. Rodziła?! Tutaj?! Teraz?! TO CHYBA ŻARTY. OBY TO BYŁ FAŁSZYWY ALARM. Dziecko kopało i dawało o sobie znać. Nawet on mógł to poczuć! Kiedy tylko wspomniała o siadaniu, tak ją asekurował do tej kłody, że nawet małego motyla by przepędził. - Niczego ci nie potrzeba? Żadne skurcze? Wody ci odeszły? Nic nie boli? Może to tylko duszności? Nie jesteś zmęczona? - wystrzelił to wszystko szybciej niż kule z karabinu. | |
| | | Riliane Żółtodziób
HP : 100 Poziom duszy : 1 Doświadczenie : 0 LOVE : 1 Liczba postów : 30 Join date : 15/09/2016
| Temat: Re: Las Snowdin Sob Wrz 24, 2016 9:59 pm | |
| Córcia już zaczęła dawać o sobie znać! Miejsca było coraz mniej, więc zaczęła kopać, żeby trochę je powiększyć. Do tego było ziiimnooo... Ani trochę nie było przyjemnie! Potrzebowała więcej miejsca! Zdecydowanie więcej! Tylko jakby je tu zdobyć? Nagle wpadła na pomysł! Zaczęła się rozpychać teraz nie tylko nogami, ale rękami też! Gorzej z tym, że i tak miała ograniczone ruchy... No co za wredne miejsce! Po chwili zaczęła czuć jakieś popychanie, ugniatanie... A cóż to się działo? Koniec świata? SZYBKO TRZEBA SIĘ SCHOWAĆ I ZGROMA... A nie, zaraz, przecież nie miała jak. No nic, miała nadzieję, że skończy się to w miarę szybko i bezboleśnie | |
| | | W.D. Ren Bywalec
HP : 100 Poziom duszy : 1 Doświadczenie : 0 LOVE : 1 Liczba postów : 69 Join date : 02/06/2016
| Temat: Re: Las Snowdin Sob Wrz 24, 2016 10:13 pm | |
| Starała się powstrzymywać od wszelakiej mimiki pełnej bólu. Mała tak bardzo zaczęła się rozpychać no i wychodziło na to, że wody serio jej odeszły! Nie chciała, by ukochany zemdlał jej tutaj, bo bardzo go teraz potrzebowała. Fizycznie, dosyć jest potrzebny, ale jeszcze bardziej psychicznie. Z racji tego, że to nie pierwszy jej poród wiedziała co ją czeka i że będzie musiała to wytrzymać pomimo sporych trudności. Z pomocą ukochanego trafiła na kłodę i zaraz zwinęła się poniekąd z bólu. Jej oczodoły rozbłysnęły zielenią oraz pomarańczem. Stęknęła cicho z bólu. - W-wody mi odeszły... boli... - Dużo stresu jak zwykle. Szybko oddycha, chociaż nie musi wgl. tego robić. Jęknęła głośno, pierwszy skurcz! Ledwo powstrzymała się od krzyku. Bardziej owinęła się w płaszcz ukochanego, kuląc. To niezbyt dobry sposób, ale jak na jej gust... było okej. Ten płomień z oczodołów, to sapanie... Ścisnęła dłoń ukochanego z niesamowitą siłą, mocno zaciskając zęby. Zsunęła się z dużej kłody, usiadła na miękkim śniegu i oparła się plecami o drewno. Rozsunęła wygodnie nogi. - K-kochanie... m-musisz... Ah... ah... - odebrać poród, tak tak, wszyscy to wiedzą. Starała się głaskać brzuch, by malutka nieco się uspokoiła. Dusza Ren pojawiła się za kośćmi, za ubraniem i zaczęła wysyłać sygnały do malutkiej duszy ich dziecka. To powinno je nieco uspokoić. "Mamusia jest, dba o ciebie, spokojnie" - przeszło jej przez myśl, zaciska mocno oczodoły. To już było, na spokojnie, dadzą radę. Może lepiej byłoby w domu? Nie, czuła, że poród bliski i celowo wyszła na spacer. Chciała mieć jakieś dobre wspomnienia z lasu, ależ to było lekkomyślne. | |
| | | Wingdings Gaster Zakorzeniony
HP : 100 Poziom duszy : 7 Doświadczenie : 77 LOVE : 6 Liczba postów : 519 Join date : 01/01/2016 Skąd : Powierzchnia
| Temat: Re: Las Snowdin Sob Wrz 24, 2016 10:33 pm | |
| Zaczął panikować. Widział jak się zachowuje, co jak co, przed jego czujnym okiem, a już na pewno teraz, niczego się nie ukryje. Dziecko kopało, rzucało się, szukało drogi wyjścia. Niech to cholera jasna! Dlaczego musiało wybrać sobie środek lasu?! Z dala od miasta?! Z dala od cywilizacji, bezpiecznego miejsca?! Niby to już trzeci raz, ale panikował bardziej niż przy porodzie Toriel.. Och. To w sumie już będzie 4 raz jak musiał odebrać poród. OOOCCCHHHH. Całe szczęście... Włączył się tryb poważnego lekarza zanim się zapowietrzył i zemdlał. W sam raz przed słowami "wody mi odeszły". Wytrzymał to mocne ściśnięcie dłoni, wyjątkowo mocne.. Pewnie gdyby była silniejsza, jeszcze by mu kości złamała. Całe szczęście, nie była. Ale to i tak za silny chwyt. - Wdech, i wydech. - odezwał się, kucając przy niej. Cóż, natura sama wie co robić w tym momencie, on w sumie miał tylko jej pomóc to wytrzymać. Gorzej jeśli miednica nie wytrzyma. W końcu sam ostatnio jeszcze przyczynił się do jej osłabienia, a teraz? Jeszcze ten poród? Kiedy tylko zaczęła zsuwać się na śnieg, użył Blue by zaciągnąć swój płaszcz pod nią, żeby nie zostawał na kłodzie. Nie może przecież siedzieć bezpośrednio na tym śniegu! Jest stanowczo za zimny! I tak już teraz nie ma w co zawinąć dziecko! KOCYKA ZE SOBĄ NIE ZABRAŁ. - Wiem, wiem co muszę. A teraz się rozluźnij i głęboko oddychaj. - brał wdechy i wydechy razem z nią, żeby trochę pomóc. Póki nie widać główki, dużo nie zrobi. | |
| | | Riliane Żółtodziób
HP : 100 Poziom duszy : 1 Doświadczenie : 0 LOVE : 1 Liczba postów : 30 Join date : 15/09/2016
| Temat: Re: Las Snowdin Sob Wrz 24, 2016 10:43 pm | |
| Gniotło ją to wszystko niemiłosiernie, na dodatek woda zniknęła i ZROBIŁO SIĘ JESZCZE ZIMNIEJ. Już miała tego serdecznie dość, po co to wszystko? Może potem znów będzie przyjemnie i trafi gdzieś, gdzie jest dużo, dużo więcej miejsca? No bo w końcu teraz ruchy miała już uniemożliwione, na dodatek coś ją ciągle wypychało i było coraz ciaśniej. Już powoli zaczynała czuć chłód powietrza Snowdin. CZYLI ŻE TRAFI DO JESZCZE ZIMNIEJSZEGO MIEJSCA? No nie, ona się na to nie pisała. Nie, nie ma mowy. Ona wraca. Nawet, jeśli nie ma jak i nie ma tam miejsca, to wraca. LEPSZE CIEPŁO I CIASNO NIŻ ZIMNO LUŹNO. No ale za wiele to zrobić nie mogła. Mówi się trudno, musiała polegać teraz na siłach natury magii No bo od kiedy szkielety rodzą? Na dodatek odczuwała jakieś przyjemne fale, które ją skutecznie uspokajały... Nawet zachciało jej się nieco spać. I GDYBY NIE OBECNA SYTUACJA, Z PEWNOŚCIĄ BY TO ZROBIŁA! | |
| | | W.D. Ren Bywalec
HP : 100 Poziom duszy : 1 Doświadczenie : 0 LOVE : 1 Liczba postów : 69 Join date : 02/06/2016
| Temat: Re: Las Snowdin Nie Wrz 25, 2016 1:21 pm | |
| KU**A MAĆ SZKIELETY DO CHOLERY NIE ODDYCHAJĄ CZEGO TY KU**A ODE MNIE OCZEKUJESZ TY ZABÓJCZY I INTERESUJĄCY SIĘ TYLKO SOBĄ DOKTORKU PSYCHOPATO, KROJĄCY SWOJE OFIARY I ROZRYWAJĄCE JE ŻYWCEM?! Ekhem... ekhem... Wedle słów ukochanego po prostu oddychała, bardzo mocno trzymając go za rękę i nie zamierzała puszczać nawet na chwilę. To serio mocny uścisk, ale zapewne niedługo będzie musiała go zostawić, bo jednak był jedynym, który mógł odebrać ten poród. Kolejny raz... już 3? może nawet 4? W każdym razie pamiętała jak to powinno przebiegać, a mimo wszystko się stresowała. Kolejne dziecko, czy wszystko pójdzie dobrze i czy biedna miednica wytrzyma? Po prostu się bała, to chyba oczywiste. Ten ogromny stres, jeszcze większy niż przy poprzednich porodach... zaraz się cholercia jasna wykończy. Wszystkie kosteczki tak bardzo jej drżą, ale to nie było z zimna. Dusza nadal rozsyłała uspokajający sygnał, głównie do córeczki, ale Gaster z czasem też mógł go poczuć. Gdyby ktoś chciał popatrzeć, jak wygląda cały proces, po prostu podniósłby teraz sweter i fartuszek Ren... a to w sumie ciekawy widok, bo u normalnych potworów czegoś takiego nie zobaczysz. Im bardziej dziecko było wypychane, tym wyraźniej było słychać jakieś zgrzytnięcia. Te jęki, których nie mogła powstrzymać... zakrywała nawet twarz swetrem. Co jakiś czas w tych jękach było słychać błagalne "Gaster". Jedna z najwspanialszych i jednocześnie najboleśniejszych chwil w jej życiu... tu i teraz. | |
| | | Wingdings Gaster Zakorzeniony
HP : 100 Poziom duszy : 7 Doświadczenie : 77 LOVE : 6 Liczba postów : 519 Join date : 01/01/2016 Skąd : Powierzchnia
| Temat: Re: Las Snowdin Nie Wrz 25, 2016 3:24 pm | |
| TO BOLAŁO TY WREDNY NARRATORZE, OPISUJĄCY POCZYNANIA REN. JAK TAK MOŻESZ TY WREDNY TWORZE, NIE POWIESZ MI CHYBA, ŻE TO UDAWANIE ODDYCHANIA POMAGA NAWET JEŚLI NIE MASZ TYCH PIEP*****CH PŁUC! Ekhem... Ekhem.. Wracając... - Spokojnie kochanie.. Wiesz, że będzie dobrze. - starał się ją uspokoić. Nie. On musiał ją uspokoić. Bo tylko niepotrzebnie się spina i utrudnia sobie to wszystko sama. Stres, wiadomo, tego się nie uniknie, ale mimo wszystko musi się rozluźnić, najlepiej jak się da. Nie pójdzie gładko jak po maśle, porody nie są przecież proste! Ale może nie będzie też aż tak trudno. Ten uspokajający sygnał, och na Gastera widać też działał i to chyba zbyt dobrze. Denerwował się pewnie, trudno się w końcu nie denerwować. Ale nie aż tak jak wszyscy mogli przypuszczać! Ale tutaj to w sumie trzeba poczekać, aż wyłączy się tryb "poważny lekarz". W SUMIE DOBRZE, ŻE SIĘ OGARNĄŁ, BO NIKT NIE ZDJĄŁ RENOWYCH SPODNI. JAK TO CHCE RODZIĆ PRZEZ SPODNIE?! JASNA CHOLERA MARYJA BOSKA. Tutaj, chwila na zdjęcie spodni. - Wszystko.. Będzie dobrze. Pamiętaj, jestem tutaj. - uspokajał bardziej siebie czy ją? No cóż, trudno stwierdzić. W końcu musiał ją puścić, trzeba przecież sprawdzić jak ma się dziecko! I czy radzi sobie jak trzeba z wychodzeniem.. Matko jak źle to brzmi? - Już widzę główkę! - MATKOBOSKAOMAŁOSIENIEZAPOWIETRZYŁPOTYMSTWIERDZENIU. I cóż. Khem, khem. Rączkami asekurował małą, żeby się aż tak nie spieszyła i czegoś nie zrobiła. Zarówno sobie jak i Ren. Zbyt gwałtownie w końcu wyjść nie może. | |
| | | Riliane Żółtodziób
HP : 100 Poziom duszy : 1 Doświadczenie : 0 LOVE : 1 Liczba postów : 30 Join date : 15/09/2016
| Temat: Re: Las Snowdin Nie Wrz 25, 2016 3:42 pm | |
| To na serio było nieprzyjemne. I TO BARDZO. Na dodatek im bliżej wyjścia, tym było zimniej. Wolała już mieć to za sobą. Czuła, że jeszcze tylko trochę. I będzie na wolności. Musi więc wytrzymać jakoś te męki, a później prawdopodobnie trafi już do większego miejsca. Powieki (chociaż czy szkielety w ogóle je mają?) miała cały czas zaciśnięte i zauważyła, że przez nie zaczęło się dostawać coraz więcej światła. Tak, nowy świat był znacznie jaśniejszy. Wciąż oczywiście nie zdawała sobie sprawy z tego, że rozpoczyna nowe życie, zapewne "nieco" pokręcone, no ale cóż - rodziny się nie wybiera! Heh, nieprawda, userka sama ją wybrała | |
| | | W.D. Ren Bywalec
HP : 100 Poziom duszy : 1 Doświadczenie : 0 LOVE : 1 Liczba postów : 69 Join date : 02/06/2016
| Temat: Re: Las Snowdin Nie Wrz 25, 2016 5:43 pm | |
| A GDZIE DO CHOLERY JASNEJ SĄ PORADY TYPU "PRZYJ"?! DAROWAŁEŚ JE SOBIE ME*DO JEDNA, ŻEBY CI ŻONA UMARŁA PIER*****Y PSYCHOPATO?! Ekhem... znów wracając... No wiedziała, a raczej starała się tak myśleć. W jakiś sposób bardzo bała się o swoją miednicę //Miałam ochotę napisać macice XD//, do tego miała wrażenie, że biedna połówka duszy nie jest w stanie więcej udźwignąć, że ogółem to jej limit wysiłku. Z oczodołów leciało więcej kolorowego dymu, a Ren po prostu ciężko oddychała, wręcz sapała i mieszała to z jękami, a gdy wstrzymywała powietrze i próbowała przeć, zamieniało się w to dziwny pisk, do tego się kuliła. Ano i Gaster zapomniał ją wcześniej rozebrać, no świetnie, lepiej być nie mogło, ale ok już naprawił ten błąd, dobrze, że zdążył. W przeciwieństwie do malutkiej jej było wręcz gorąco, może nawet zbyt przez te wszystkie emocje i wgl była tak obecna i nieobecna jednocześnie, że po prostu... Ale dobre wieści, idzie dosyć szybko! Cieszyć się z narodzin ich kolejnego dziecka, czy płakać, bo miednica zdawała się nie wytrzymywać tego obciążenia? Skóra nie miała prawa zniknąć, tak ułatwiliby sobie sprawę, a ta zielonkawa galaretka tylko rozpychała kości na boki, aż stare rany ponownie się otworzyły. Dopiero ten ryk bólu... - AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!! - Świetnie, zaraz ktoś przyjdzie i im za zakłócanie spokoju wlepi mandat... A malutka już prawie, jeszcze trochę i będzie na świecie. Ren odchyliła się w tył, nieco unosząc biodra. Niech przestanie ta skóra tak strasznie napierać, czemu to zdawało się jej nie słuchać?! | |
| | | Wingdings Gaster Zakorzeniony
HP : 100 Poziom duszy : 7 Doświadczenie : 77 LOVE : 6 Liczba postów : 519 Join date : 01/01/2016 Skąd : Powierzchnia
| Temat: Re: Las Snowdin Nie Wrz 25, 2016 6:18 pm | |
| KAŻDYCHOLERAJASNAMAPRAWOOCZYMŚZAPOMNIEĆSZCZEGÓLNIEKIEDYPANIKUJESZ ALESTARASZSIĘJEDNAKNIEPANIKOWAĆBOITAKJESTTAKŹLEŻENIEIDZIEWYTRZYMAĆ!!!! Ekhem. Czy powinien zacząć panikować tak serio serio? Powoli pewnie tak. Bo powoli przestawało robić się ciekawie. Oj tak, stanowczo nie było ciekawie. Nie w momencie, gdy usłyszał ten krzyk. To wręcz wyrwało go z pozycji dobrego lekarza, który niczym się nie wzrusza i znów przestawiło na panikującego tatulka, któremu rodzi się dziecko w najgorszym możliwym miejscu świata. - REN!! - krzyknął. Dobrze wiedział co jej jest. To nie przez dziecko, które się pchało na zewnątrz przez doprawdy małą dziurkę.. ALE CHOLERA JASNA MIEDNICA. Co było w tym wszystkim najgorsze? Nie miał nawet jak jej ulżyć, bo używanie w tym momencie magii, mogłoby jeszcze zaszkodzić dziecku. Licho wie jak zareaguje na leczniczą magię Gastera, co jeśli mu się to nie spodoba?! Co jeśli źle zareaguje?! Nie mógł przez to w ogóle myśleć o ulżeniu Ren w tym bólu. - R-ren wytrzymaj.. Proszę, jeszcze tylko chwilka... Jeszcze tylko trochę.. J-już p-prawie.. - cały się trząsł. Bał się jak cholera. Co jeśli nie zdąży po tym wszystkim uleczyć jej ran przynajmniej po części. Co jeśli.. Nie. Nie może myśleć o niczym złym! Nie w momencie takim jak ten! | |
| | | Riliane Żółtodziób
HP : 100 Poziom duszy : 1 Doświadczenie : 0 LOVE : 1 Liczba postów : 30 Join date : 15/09/2016
| Temat: Re: Las Snowdin Nie Wrz 25, 2016 6:33 pm | |
| Jeszcze trochę przygniatania, ugniatania i jeszcze Bóg wie czego... Aż w końcu wyszła. NO TERAZ TO DOPIERO BYŁ LUZ. No i zimno na dodatek. Przywitała świat płaczem, o dziwo niezbyt głośnym jak na dziecko. No i nie ryczała zbyt długo. Gdy przestała, otworzyła oczka i wlepiła je w rodziców. Przez chwilę źrenice zabłysnęły zielenią i fioletem, po czym wróciły do normalnego koloru - bieli. Oczywiście praktycznie od razu je zmrużyła, śnieg i to jasne światło strasznie ją raziły. Była taka drobna i malutka... No normalnie nic, tylko cukrzycy dostać! Ona urodziła się jak najbardziej cała i zdrowa, nic złego jej się nie stało na całe szczęście. Tego chyba jednak nie można było powiedzieć o jej mamie. No cóż, ale to nie jej wina! Cy raczej nie do końca. W sumie mogła się tak nie rozpychać. Ale przecież była zdecydowanie za mała, żeby to zrozumieć! No i w międzyczasie przyzwyczaiła się do światła i znów otworzyła szerzej oczodoły. Oto właśnie narodziło się ich trzecie dziecko | |
| | | Frisk Mistrz Gier
HP : 91 Poziom duszy : 12 Doświadczenie : 61 LOVE : 3 Liczba postów : 1090 Join date : 06/01/2016 Age : 19 Skąd : Powierzchnia
| Temat: Re: Las Snowdin Sro Lis 02, 2016 8:56 pm | |
| (*odświeżanie tematu*)
Co ona robiła w lesie? Normalnie powinna teraz siedzieć w domu, wygrzewać się przy kominku, pilnować dzieci... No ale właśnie - "dzieci". Zniknęły jej. Zgubiła? Na pewno nie mogła ich od bardzo dawna znaleźć. Nie, nie, nie, to nie wróżyło nic dobrego! Przecież nie mogły uciec gdzieś daleko, prawda? Frisk była jeszcze zdolna dziewczynką... ale Chica? W jej głowie kilka razy pojawiła się myśl, że mogło się dziewczynką, a przynajmniej jednej z bliźniaczek stać coś złego. Coś BARDZO złego. Asgore. Jej mąż nadal polował na dzieci, czyż nie? A jeśli dorwał którąś z nich? Nie, musiała zwalczać te myśli - co jakiś czas kręciła głową, wędrując po lesie. Było jej zimno od śniegu, jednak na tyle pochłonęły ją myśli o córkach, że nawet nie wyczarowała sobie ognia. -Frisk!? Chica!? A nuż ktoś odpowie... | |
| | | Alex Obywatel
HP : 100 Poziom duszy : 1 Doświadczenie : 0 LOVE : 1 Liczba postów : 435 Join date : 10/04/2016
| Temat: Re: Las Snowdin Sro Lis 02, 2016 9:01 pm | |
| Wędrowałem przez las. Było zimno. Zaczynałem żałować że w ogóle wpadłem na pomysł wyjścia z baru, gdzie przecież było ciepło i przyjemnie. Nagle... zauważyłem kogoś. To była bardzo znajoma postać. - PANI TORIEL! TO JA ALEEX! - zacząłem biec w jej stronę tak szybko jak mogłem. Chciałem się z nią spotkać. Porozmawiać. Byłem ucieszony jej widokiem. Nie wiedziałem zbyt dobrze ile czasu minęło od mojej śmierci. Ona w ogóle mogła mnie pamiętać? A może to nawet nie była ona? Wierzyłem jednak że to MUSIAŁA być ona. Biegłem coraz szybciej w jej stronę z uśmiechem na twarzy. | |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Las Snowdin Sro Lis 02, 2016 9:20 pm | |
| Taddeus podążał wydeptaną przez kogoś ścieżką po nieco ciemnym, jednakże bardzo zaśnieżonym lesie. Pozostał on taki, jakm on sobie go zapamiętał; cichym, spokojnym i mroźnym lasem Snowdin, do którego zaglądała mało która duszyczka nie posiadająca grubego futerka ogrzewającego jej ciałko. Nasz Tadzik jednak zapędził się w to miejsce, głównie, by zaznać chwilowego spokoju, nawdychać się trochę świeżego i chłodnego powietrza, a także przypomnieć sobie piękno tego oto lasu. W prawej dłoni chłopca znajdowała się laska dla niewidomych, którą sprawdzał on gdzie dokładnie idzie i czy ktoś, lub też coś nie staje mu na drodze, a w lewej dłoni trzymał on grubą książkę otwartą mniej więcej w 1/3 jej grubości. Trzymał on ją bardzo blisko twarzy, by mógł przez ciemność okularów dojrzeć znajdujące się na papierze litery, co mogło wydawać się dość dziwne, ponieważ wyglądał on jak stu procentowy ślepiec, a ślepcy raczej nie mogą czytać książek, prawda? Ted jednak nie zwracał uwagi na takie szczegóły. Przecież szanse na spotkanie kogoś w tym miejscu były nikłe, równe zeru, dlatego pogrążył się on w lekturze co chwilę wydychając chmurki pary, które były nadwyraz wielkie z powodu ciepła jego oddechu. Nagle jego skupienie nad papierową sklejką ubraną w grubą okładkę przerwał bardzo znajomy głos. Chłopiec potrząsnął głową chcąc przypomnieć sobie, kto był posiadaczem owego głosu, który kojarzył mu się tak bardzo przyjemnie, dokładniej z ciepłem kominka, matczyną miłością...
- Zaraz zaraz...
Pomyślał jednocześnie mrucząc coś pod nosem i szybko wsadził zakładkę w książkę po czym ją zamknął i schował do ogromnej kieszeni jego ciepłego płaszczyka. Postanowił przysłuchać się bardziej, dlatego też stanął w miejscu niczym słup skupiając się i wyczulając swoje zmysły. Słyszał kroki, dość spore wbijające się w zaśnieżoną ziemię lasu Snowdin, czuł bardzo znajomy zapach kojarzący mu się z jednym... z domem.
- No tak... przecież to..
Pomyślał gdy usłyszał osóbkę po raz kolejny i od razu zwrócił głowę w stronę, z której dobiegał dźwięk. Zaczął tam iść, nie, on biegł. Biegł jak oszalały, potykając się co chwilkę, aż w końcu zdarzyło mu się zaliczyć glebę, jednak na dość krótko, bo szybko się podniósł. Kijek nie dotykał już ziemi, widniał w jego dłoni jednak był odchylony w tył a Taddeus biegł bardzo instynktownie przed siebie. Usłyszał on kolejny głos, tym razem nieznany już całkowicie, jednak nie przejął się tym. Nie bał się zawrzeć nowej znajomości, wręcz pragnął tego w tej chwili. Będąc bardzo blisko osóbki, którą usłyszał, a także poczuł jako pierwszą zatrzymał się i zgiął się w pół okropnie zdyszany biegiem. Jego płaszczyk był lekko zaśnieżony z powodu jego ówczesnego upadku. Nie wierzył własnym oczom. Ona wciąż żyje... Chłopiec zdjął okulary mocno zaciskając powieki i przetarł je, po czym czarne szkła wróciły na jego nos.
- Mama... Mama Toriel...
Mruknął cicho z niedowierzeniem i wzruszeniem w głosie, a na jego twarzyczce wymalował się szeroki uśmiech. |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Las Snowdin | |
| |
| | | | Las Snowdin | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |
|