Beyond Undertale PBF
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
IndeksLatest imagesSzukajRejestracjaZaloguj

 

 Miasteczko Snowdin

Go down 
+15
Toriel
Vincent
Sigrunn
Hawke
Daveth
Belial
Square
KiedyśSans
KiedyśUndyne
Sans
Frisk
Aileen
Daggu
Wingdings Gaster
Jellyka
19 posters
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next
AutorWiadomość
Aileen
Żółtodziób
Aileen


HP : 100
Poziom duszy : 1
Doświadczenie : 0
LOVE : 1
Liczba postów : 21
Join date : 05/01/2016

Miasteczko Snowdin - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Miasteczko Snowdin   Miasteczko Snowdin - Page 2 EmptyNie Sty 10, 2016 2:37 am

- Coo? - Aileen zainteresowała się bardziej. - Miałam na myśli to, że spadli tutaj. Właściwie to co się z nimi stało?
Postanowiła drążyć temat tu i teraz. Domyślała się jednak, że Toriel również nie zamierza odpuścić, więc nonszalancko podeszła do krzaków, z których wyłoniła się potworzyca. Nie była to zbyt idealna kryjówka, ale zawsze coś. W sumie Aileen naprawdę nie chciała tego robić. Chciała się tylko wszystkiego dowiedzieć, a potem znaleźć jakieś wyjście. Ambitny plan, zatem powinna się zdobyć na jakieś poświęcenie. Tak naprawdę miała też nadzieję, że wśród roślinek będzie cieplej.
- To ja się schowam tutaj, a Ty mi wszystko opowiedz – po tych słowach schowała się w krzakach. - Nie wierzę, że to zrobiłam... Nie mam zamiaru tu siedzieć dłużej niż pięć minut!
Powrót do góry Go down
Frisk
Mistrz Gier
Frisk


HP : 91
Poziom duszy : 12
Doświadczenie : 61
LOVE : 3
Liczba postów : 1090
Join date : 06/01/2016
Age : 18
Skąd : Powierzchnia

Miasteczko Snowdin - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Miasteczko Snowdin   Miasteczko Snowdin - Page 2 EmptyNie Sty 10, 2016 3:09 am

Słysząc jej reakcje zatkała usta... a właściwie to pyszczek, bowiem ust jako takich nie miała, a bardziej jakąś hybrydę pomiędzy nimi a wyjątkowo zmniejszonym pyskiem zwierzyny. Tak czy inaczej za dużo powiedziała, stanowczo za dużo.
-Ja nie.. -Zaczęła błądzić wzrokiem po okolicy, aby jak najskuteczniej unikać spojrzenia dziewczyny. -P-Powiedziałam... Nikt. Kto spadł. Stąd nie wyszedł. Żywy.
Te słowa. Niczym szpilka w sercu. Jakby ktoś naprawdę nad nią stał i dopowiadał za jej słowami "To Twoja wina", "Mogłaś ich uratować", "Bo zginęli przez Ciebie". Szybko jednak się opamiętała i zwróciła uwagę na chowającą się dziewczynę. Jeszcze raz sprawdziła czy teren jest "czysty" i sama za nią schowała się w roślinności przyklepując ją oraz układając dodatkowo. Nie zaszkodzi dodatkowa ochrona, prawda?
-Miejmy nadzieję tylko, że nic Cię nie wyczuje po zapachu... -Mimo wszystko była spokojniejsza, że choćby prowizoryczna kryjówka się pojawiła. -...I o-oh. Powinnaś przywyknąć... Ludzie spacerujący tutejszymi ulicami zwykle... Źle kończą.
Toriel, przestań smęcić ja Cię proszę. Biedna, nie była w stanie jakkolwiek przestawić swoich myśli na pozytywny tor. Cóż, chyba na chwilę obecną tutaj będę koczować jakiś czas. Chociażby zanim nie dokończa rozmowy, prawda? Usiadła więc na ziemi, jakby w ogóle nie przejmując się czymkolwiek takim jak zimno czy zabrudzenie.
-Nie mam za wiele, ale powinnaś coś zjeść, musisz być strasznie głodna...
Odbieganie od tematu? Każda sekunda dłużej mogła być w końcu cenna, a przetrzymywanie kogokolwiek w kryjówce powinno tylko służyć na plus. Wyjęła dodatkowo spod ubrania (doprawdy, nie pytajcie jakowe kieszenie posiadała) dość... dziwnego kształtu cukierki w pastelowych dziecinnych kolorach. Trzymając je pazurami jakie wieńczyły jej łapę wysunęła tak w stronę dziewczyny.
-Częstuj się. Nic Ci nie zrobią, są przyjazne dla ludzi. -Skinęła głową i wykonała gest mający zachęcić dziewczynę -Możesz wziąć wszystkie, w ruinach da się je łatwo znaleźć.
Nie mogła jednak w nieskończoność unikać rozmowy o najważniejszym temacie, prawda? Cóż, właśnie w tym momencie dotarła do punktu ostatecznego z którego nie było innej drogi, jak rozpocząć temat. Kilka sekund kręciła nosem i... uszami nim ostatecznie się odezwała, wciąż jakby niepewna, czy powinna.
-Każdy człowiek jaki tutaj trafił umierał prędzej czy później. N-Niestety czuję się za to winna, byli... uparci. A ja nie miałam serca ich zatrzymywać na siłę. -Spuściła głowę przymykając oczy na kilka sekund -Takiej odpowiedzi się spodziewałaś? Że jeszcze nie było tutaj ludzkiej istoty, która by nie zginęła?
Mówiąc te słowa przed oczami stanęły jej pewne obrazki z przeszłości. Nie, nie na nie pora. Pokręciła szybko głową próbując je wyrzucić w głąb umysłu i zaraz powróciła do rozmowy.
-Teoretycznie można by wydostać się do Waszego świata. Jednak cóż.. Trzeba by jakkolwiek poradzić sobie z barierą a żaden potwór czy człowiek nie ma takiej mocy.
...jeszcze.
-J-Jednak zanim cokolwiek zrobisz muszę Cię o-ostrzec! ...Nie ma pewności czy choćbyś próbowała tysiąc lat to kiedykolwiek przejdziesz przez nią. A... A dotarcie tam... N-Nie, to droga przez całe królestwo..! Każdą jego część. Nie jesteś na to gotowa drogie dzieck.. m-moja droga.
Powrót do góry Go down
KiedyśUndyne
Zakorzeniony
KiedyśUndyne


HP : 100
Poziom duszy : 19
Doświadczenie : 0
LOVE : 2
Liczba postów : 680
Join date : 13/12/2015
Age : 24

Miasteczko Snowdin - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Miasteczko Snowdin   Miasteczko Snowdin - Page 2 EmptyNie Sty 10, 2016 1:53 pm

Zaczęła wyraźnie drżeć z zimna, ale także ze zdenerwowania, a dokładniej stresu. Jeżeli jej omamy słuchowe były całkowitą prawą, tzn. nie to co słyszała nie było omamami, to musiała zareagować. Poza tym pomaga przy okazji Papyrusowi znaleźć Sansa, albo i odwrotnie? Cóż, szukali się wzajemnie, a rybcia im tylko tak delikatnie pomogła w znalezieniu się.
- Skupiaj się trochę szybciej, dobra? - ponagliła go błyskawicznie tym swoim poniekąd wkurzonym głosem, jakby miała zamiar coś rozwalić. Niebieskie światło, które zaczęło bardzo powoli ogarniać całe dłonie strażniczki, było łudząco podobne do tego podczas umierania, ale Undyne nie umierała! No chyba, że z zimna, to akurat trafnie, bo nadal się przęsła. Potarła szkieletem o siebie, miał ciepłą kurtkę i myślała, że to cokolwiek pomoże. To też swego rodzaju delikatna terapia wstrząsowa na wszelki wypadek nazywający się "usypiający Sans".
Kompletnie nie słyszała, a raczej zignorowała, pytanie o świeceniu się. Skierowała swój wzrok w stronę, w którą szkielet przez krótką chwilę miał skierowany kościsty palec. Rybcia bez wahania ruszyła w tamtą stronę mówiąc po drodze ładny wianuszek bluźnierstw.

- Ten de**l Papyrus znów wpie*****ł się w jakieś gówno. Czy on ku**a nie ma nic pod tą zje***ą czaszką? - Głośno i wyraźnie, do samej siebie. Pewnym krokiem szła wprost na szkieleta i Gastera, których z tak dalekiej odległości teraz nie widziała zbyt dobrze. Wpatrywała się raczej gdzie stawia swoje kroki oraz kaptur/czaszkę Sansa.
- Jak przypie****e jemu i Gasterowi, to ku**a oboje nie wstaną...
Powrót do góry Go down
Aileen
Żółtodziób
Aileen


HP : 100
Poziom duszy : 1
Doświadczenie : 0
LOVE : 1
Liczba postów : 21
Join date : 05/01/2016

Miasteczko Snowdin - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Miasteczko Snowdin   Miasteczko Snowdin - Page 2 EmptyNie Sty 10, 2016 2:13 pm

Aileen westchnęła ciężko i odgarnęła nieco śniegu, żeby móc przynajmniej usiąść. To była bardzo dziwna sytuacja, która na pewno trwale zapisze się w jej pamięci. Popatrzyła na Toriel, która wydawała się być bardzo zadowolona z decyzji dziewczyny.
- To, że zostali zabici, to już wiem – odezwała się z lekkim zniecierpliwieniem. - Ale czemu? Macie tu książkę kucharską 1000 sposobów na danie z człowieka? Albo polowanie na człowieka to sport narodowy?
Popatrzyła na cukierki, zaproponowane przez Toriel. Jedzenie było ostatnią rzeczą, o której teraz myślała (poza pizzą w lodówce), ale z czystej uprzejmości wzięła jeden, kiwając głową w podzięce. Ze zjedzeniem jednak poczekała.
- Cóż, ja też jestem uparta. I naprawdę chcę wiedzieć, o co się tutaj rozchodzi, bo wyjścia będę szukać mimo wszystko. Chyba lepiej, żebym wiedziała, co mnie czeka, nie?
Zamyśliła się na chwilę, próbując ułożyć w głowie plan lepszy, niż pójście przed siebie.
- Czy w dalszej części królestwa też jest śnieg?
Powrót do góry Go down
Frisk
Mistrz Gier
Frisk


HP : 91
Poziom duszy : 12
Doświadczenie : 61
LOVE : 3
Liczba postów : 1090
Join date : 06/01/2016
Age : 18
Skąd : Powierzchnia

Miasteczko Snowdin - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Miasteczko Snowdin   Miasteczko Snowdin - Page 2 EmptyNie Sty 10, 2016 6:43 pm

Schowała pozostałe słodycze na swoje miejsce, zastanawiając się przy tym co powinna odpowiedzieć na słowa dziewczyny. Prawdę? A może znów powinna się posunąć do lekkiego kłamstwa? Nie, jak widać kłamanie nie tylko jej nie wychodzi, ale i nie przynosi żadnego skutku. Eh, czemu Ci ludzie byli tacy uparci? Nie mogło chociaż raz spaść jej tutaj dziecko, które by było posłuszne i strachliwe? Chociaż nie, moment.. Najlepiej jakby ŻADNE dziecko czy inna ludzka istota tutaj nie spadała. Ale jak już muszą, to mogłyby chociaż takie, które SIĘ JEJ POSŁUCHAJĄ i nie pragną wędrować po świecie pełnym potworów niczym po bajkowej krainie.
-N-Nie raczej nie jadamy ludzi... A przynajmniej nie słyszałam aby ktokolwiek takie coś praktykował.. -Zapewne jakikolwiek ludożerca podziemny szybko by z głodu umarł ponieważ, cóż, za dużo ludzi tutaj nie ma, prawda? -Ale są tacy, których jedynym celem jest zabijanie. W sumie... dużo... jest... takich...
Oj biedna, zaraz spuściła głowę i spojrzała na bok z miną, jakby coś ją odrażało. Nawet zatrzęsła się na chwilę w sposób gdyby naprawdę zaraz miała jakaś bezduszna kwiatkopodobna kreatura na nich wyskoczyć.
-Zresztą nie musisz trafić na bezdusznego... Wiele potworów nie jest świadomych, że ludzie łatwą mogą zginąć przy ich... zabawach. -Na koniec tego zdania nieporadnie się uśmiechnęła -Zresztą nawet jeśli jakimkolwiek cudem uda Ci się uniknąć tych o niezbyt dobrych zamiarach to i tak...
Skrzywiła się. I tak oto nadszedł ten moment w którym trzeba wyjawić prawdę. Skoro już się rozgadała to niech chociaż dokończy, a nuż podzielenie się wszystkimi... albo chociaż większością informacji sprawi, że dziewczyna zmieni zdanie?
-...nawet jeśli jakimś cudem uda Ci się przeżyć drogę przez tą całą krainę to i tak na końcu będziesz musiała się spotkać z... yhm... yyyy... -Nie wyglądała na zadowoloną musząc o tym mówić. O dziwo bardziej ją to.. irytowało -...królem. Powiedzmy, że ma wyjątkowe upodobanie do... zabijana ludzi?
I tak oto nastąpiła chwila ciszy wzbogacona zdegustowaną miną Toriel. Na szczęście taka niezręczność nie trwała długo, gdyż zaraz powróciła do spokojnego uśmiechu i pomachała łapami jakby chciała odgonić złe myśli.
-A-Ale wpierw na pewno trafiłabyś na królewską straż. -Zaraz.. To miało być pocieszenie!? -Znaczy... -I co tutaj teraz powiedzieć, żeby nie zabrzmiało tak, jakby NAPRAWDĘ wszystko tutaj pragnęło zabijać ludzi? -...Straż królewska jest trochę.. specyficzna. N-Nie są źli, ale... Byłoby lepiej, gdybyś na nich nie trafiła, a może to być odrobinę trudne.
No tak, straż królewska to nie król, który siedzi na tronie, wącha kwiatki i popija herbatę. Oni właściwie PRACOWALI. A przynajmniej tak Toriel uważała znając preferencje władcy. Wszak nic dziwnego, KAŻDY byłby w stanie być bardziej pracowity niż ten rogaty baran... znaczy koza.
-Ah.. Pytałaś się czy też jest śnieg? O-Oh nie, w Hotland jest wyjątkowo ciepło. -Uśmiechnęła się szerzej wstając ze śniegu. Otrzepała na spokojnie ubranie i splotła dłonie przed sobą. -Jednak nie musisz się tym martwić. Tak samo jak nie musisz się martwić królem czy strażą... -Utkwiła czerwone oczy w człowieku -Nie pozwolę Ci pójść dalej, choćbym miała Cię siłą zatrzymać.
Czego się nie robi dla ocalenia cudzego życia, co?
Powrót do góry Go down
Aileen
Żółtodziób
Aileen


HP : 100
Poziom duszy : 1
Doświadczenie : 0
LOVE : 1
Liczba postów : 21
Join date : 05/01/2016

Miasteczko Snowdin - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Miasteczko Snowdin   Miasteczko Snowdin - Page 2 EmptyNie Sty 10, 2016 9:12 pm

Miała już dosyć bycia straszoną i siedzenia bezczynnie. Szczególnie, że wcale nie było tu cieplej. Ani troszeczkę. Straż królewska, wypełniająca swoje obowiązki, faktycznie była niepokojąca, jednak żeby się ich bać, trzeba najpierw ich spotkać. A król... Kim on był, że myśl o nim wywoływała zdegustowanie na twarzy Toriel? W sumie mało istotne. Skoro tylko siedzi na tronie i popija herbatkę...
- Hotland? To brzmi ciekawie. Ładnie tam? - zapytała retorycznie. Zdecydowała się nie skomentować w żaden sposób ostrzeżeń o niebezpiecznych potworach, straży i królu. - Dzięki za wszelkie informacje, na pewno się przydadzą. I wielka szkoda, ale pięć minut już minęło.
Bez chwili wahania wyszła z krzaków i zarzuciła kaptur na głowę, zaciągając go głęboko na oczy. Uśmiechała się sama do siebie. Nie miała co prawda pojęcia, jak Toriel zamierza ją siłą zatrzymać, ale po dobroci się nie da. Choćby miała nie wiadomo ile razy próbować, choćby miała się czołgać, pójdzie naprzód. W końcu była uparta i nikt nie miał prawa mówić jej, co ma robić.
Była też zdeterminowana.
- Zawsze możesz trzymać za mnie kciuki – odezwała się na odchodne, patrząc na Toriel przez ramię. - Cóż. Zatem na razie. Może jeszcze kiedyś tu spadnę.
Po tych słowach energicznym krokiem ruszyła w stronę budynków.
Powrót do góry Go down
Frisk
Mistrz Gier
Frisk


HP : 91
Poziom duszy : 12
Doświadczenie : 61
LOVE : 3
Liczba postów : 1090
Join date : 06/01/2016
Age : 18
Skąd : Powierzchnia

Miasteczko Snowdin - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Miasteczko Snowdin   Miasteczko Snowdin - Page 2 EmptyNie Sty 10, 2016 9:34 pm

Straszoną? Oh, Tori nie miała zamiaru jej straszyć, po prostu... tak wyszło. Nie jej wina w końcu, że z jednej strony starała się okłamywać ludzi, aby nie czuli żadnego strachu, a z drugiej zbyt łatwo zaczynała mówić niewygodną prawdę. Nie, nie głupoty, nie ona była w tym królestwie od paplania bez sensu, najzwyczajniej w świecie z tej całej swojej miłości do ludzi i dobroduszności zbytnio się rozgadywała, jakby cała ta wiedza miała pomagać. A, że były to rzeczy straszne? Cóż, nie jej przyszło wybierać w jakim miejscu musieli żyć, prawda?
-Ł-Ładnie.. A-Ale zaczekaj. N-Nie możesz!
Nie zastanawiając się ani chwili wyszła za nią zza krzaków. Trzeba było szybko myśleć, wszak na pewno nie mogła pozwolić jej od tak pójść sobie! Nie, nie uważała, aby dziewczyna jakkolwiek była gotowa na taką drogę. A gdyby coś jej się stało?
-E-Ech!? Z-Zaczekaj..!
Wzięła głębszy oddech i rozejrzała się uważnie, czy nikt nie patrzy. Cóż, ostrzegała, że jak nie po dobroci, to siłą zatrzyma, prawda? Podniosła więc rękę i zaraz skierowała ogniste pociski na drogę dziewczyny uważając, aby w żadnym stopniu jej nie skrzywdzić. Po prostu chciała ją tylko zatrzymać.
-Moja droga, zawróć nim spotka Cię coś gorszego od płonącej ziemi, proszę... -Nie Tori, wcale nie jest ważny fakt, że to TY podpaliłaś tą ziemię. -...nie chcę naprawdę Cię zatrzymywać w ten sposób, ale nie mając wyjścia..
Powrót do góry Go down
Aileen
Żółtodziób
Aileen


HP : 100
Poziom duszy : 1
Doświadczenie : 0
LOVE : 1
Liczba postów : 21
Join date : 05/01/2016

Miasteczko Snowdin - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Miasteczko Snowdin   Miasteczko Snowdin - Page 2 EmptyNie Sty 10, 2016 10:21 pm

Zatrzymała się, patrząc beznamiętnie na ogień przed sobą. I po co tak utrudniać? Chociaż dopiero poznała Toriel, poczuła już do niej pewną nić sympatii i nie miała zamiaru wdawać się z nią ot tak w żadną walkę czy bójkę. Z drugiej strony Aileen nie potrafiła zrozumieć, czemu potworzyca tak zawzięcie próbuje ją zatrzymać i chronić. Nawet jej nie zna. Dziewczyna zaśmiała się krótko, ale nie był to śmiech wesołości.
-  Toriel, i po co? - zapytała, odwracając się do niej. - Nie zatrzymasz mnie w ten sposób. Musiałabyś raczej połamać mi obie nogi, ale wtedy znowu bym próbowała, gdy tylko bym była w stanie. Widzisz, czuję, że muszę wrócić. Sama mówiłaś, że to nie jest miejsca dla mnie.
Ponownie się obróciła, patrząc w płomienie. Przybliżyła do nich dłoń, czując jak gorąco parzy jej skórę. Mogłaby spróbować je obejść, póki ogień się jeszcze nie rozprzestrzenił.
- Tak właściwie... Nie boisz się, że pożar zwróci czyjąś uwagę? Jesteśmy w miasteczku...
Powrót do góry Go down
Frisk
Mistrz Gier
Frisk


HP : 91
Poziom duszy : 12
Doświadczenie : 61
LOVE : 3
Liczba postów : 1090
Join date : 06/01/2016
Age : 18
Skąd : Powierzchnia

Miasteczko Snowdin - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Miasteczko Snowdin   Miasteczko Snowdin - Page 2 EmptyNie Sty 10, 2016 10:47 pm

Nie wyglądała jak wcześniej. Teraz zdawała się być całkowicie poważna i skupiona. Na jej ustach malował się swego rodzaju grymas, ale oczy uważnie śledziły każdy ruch dziewczyny. Jedną rękę trzymała luźno, a drugą wciąż miała uniesioną na wysokość klatki piersiowej. W dłoni trzymała jakby ogieniek mieniący się różnymi kolorami... a może to tylko taka iluzja była występująca z powodu otoczenia i braku naturalnego słonecznego światła?
-Będę próbować i tak.
Nie pozwoli jej odejść. Wiedziała, że gdyby tak zrobiła to by sobie nie darowała. Nawet jeśli dziewczyna przeszłaby wzdłuż i wszerz całą krainę bez zadraśnięcia to.. Cóż, w myślach Toriel i tak byłaby martwa już po pierwszych krokach. Może i okrutne, ale kto jak kto, ale ona pamięć dobrą miała. I doskonale wiedziała, co się święci. Może i potwory mogłyby ulec i oszczędzić dziewczynę.. ale pozostawała jeszcze kwestia wspomnianego wcześniej rogatego barana-będącego-tak-naprawdę-kozą.
-Posłuchaj mnie.. Po prostu chcę dla Ciebie jak najlepiej.. N-Nie wiem.. Jakkolwiek Cię przygotować?
Uśmiechnęła się pod nosem i opuściła rękę w której zajmowała się płomykiem gasząc go. Ten na ziemi jeszcze na chwilę niech pozostanie dając przyjemne ciepełko.
-To magiczny ogień. Nie możesz patrzeć na tutejsze rzeczy perspektywą ludzkiego życia. -Cicho westchnęła i podeszła bliżej dziewczyny ponownie podnosząc ręce. Jednak jeszcze bez ognia. -To pierwsza lekcja.. można tak powiedzieć?
Powrót do góry Go down
Sans
Mistrz Gier
Sans


HP : 49
Poziom duszy : 15
Doświadczenie : 95
LOVE : 1
Liczba postów : 276
Join date : 22/12/2015
Age : 32

Miasteczko Snowdin - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Miasteczko Snowdin   Miasteczko Snowdin - Page 2 EmptyPon Sty 11, 2016 7:28 pm

–  Bez obaw! Wspaniały Papyrus cię nie skrzywdzi! - zawołał głośno, dumnie się prostując i uderzając się lekko w klatkę piersiową, by ukazać swoje dobre intencje. –  Zostańmy przyjaciółmi, Mil! –  Może i naiwnym było rozpoczynanie znajomości i spoufalanie się w ten sposób, jednak szkielet nie obawiał się, że jakiekolwiek dzieło jego ojca mogło go skrzywdzić... Nie, stop. On po prostu wierzył, że nikt by go nie skrzywdził. Po co w końcu uciekać się do przemocy, gdy można być dobrymi kumplami? To nie miało najmniejszego sensu! A mądry Papyrus o tym wiedział!
Nieznacznie przystanął na wspomnienie o bracie. Nie był ślepy, a przynajmniej nie w tej kwestii. Widział, że z jakiegoś powodu pomiędzy nimi dwoma się nie układało. Mimo wszystko jednak wierzył, że to jedynie przejściowe. Sans na pewno kochał ojca tak samo jak tamten jego! Prawda?
–  Oczywiście! To Sans ciągle sprawia problemy i muszę go ciągle pilnować! – Pokręcił głową z widoczną dezaprobatą. – Ta leniwa kupa kości. Nie potrafi nawet usiedzieć jednej zmiany na posterunku, w dodatku potrafi zasnąć dosłownie wszędzie! Same z nim problemy – narzekał niezadowolony. To nie tak, że starał się go oczernić, zwyczajnie mówił samą prawdę, aż tak się skupiając na rozmowie i własnych myślach, by nie dosłyszeć dalekiego, pijanego krzyku swojej dobrej przyjaciółki, Undyne. Za to jednak zauważył jak robot drżał i naszło go współczucie.
Może wejdziemy do domu, a nie stoimy na tym zimnie? – zaproponował z dobrego serca, nie chcąc, by jego nowy przyjaciel musiał się męczyć. Poza tym, mogli tam razem poczekać na Sansa. Na pewno w końcu wszyscy się pogodzą, Papyrus już o to zadba! Własnoręcznie!
Na samą myśl miał ochotę uściskać każdego kto będzie miał szczęście (bądź nieszczęście) znaleźć się tuż obok niego. Powstrzymał się przed tym jednak z uwagi na to, że każdy z rozmówców raczej niezbyt chętny był do tego gestu. Dlatego też prócz tego odwrócił się od nich, by poprowadzić ich do domu zajmowanego razem z Sansem. Jakie też było jego zdziwienie, gdy plany przeszkodził mu widok dwóch najważniejszych dla niego osób... Wyglądających jakby nie byli w najlepszym stanie.
Sans...? ZNOWU SIĘ UPIŁEŚ?! – wrzasnął do niego donośnie, a jego głos prawdopodobnie słyszalny był w całym Snowdin. Zupełne urwanie głowy z tą leniwą kupą kości. W dodatku teraz w to jeszcze wkręcił Undyne! Oj, teraz nie odpuści mu tak łatwo!
Powrót do góry Go down
Wingdings Gaster
Zakorzeniony
Wingdings Gaster


HP : 100
Poziom duszy : 7
Doświadczenie : 77
LOVE : 6
Liczba postów : 519
Join date : 01/01/2016
Skąd : Powierzchnia

Miasteczko Snowdin - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Miasteczko Snowdin   Miasteczko Snowdin - Page 2 EmptyPon Sty 11, 2016 11:31 pm

Radosny jak zawsze. Można się było jedynie zastanawiać jak to robi. Uśmiech nie znikał z jego twarzy, zawsze się cieszył i widział wszędzie same plusy jakby świat był zawsze w kolorach tęczy. Jakby zło nigdy nie istniało, a nikt nigdy nie chciał nikomu nic zrobić.
Cóż za głupota. W końcu stał przed nim najlepszy przykład tego, że jednak jest coś w jego toku myślenia co źle układa fakty. W końcu, właśnie jest oszukiwany i w sumie też bliski wykorzystania. Cóż, jak widać Sans nieźle bronił go przed złym wpływem świata. To aż dziwne.
- Pewnego dnia zaśnie zwisając z drzewa. - zaśmiał się. W końcu to będzie już szczyt lenistwa. Chociaż na to drzewo trzeba się najpierw wdrapać, to i tak jakieś oznaki lenistwa będą zawsze. Ba! Będzie niczym prawdziwy leniwiec dyndający nad ziemią. - Ale i tak nie zaprzeczysz, że tego nie lubisz. Co? - spytał, chociaż nie oczekiwał odpowiedzi. W końcu ją znał. Nawet bardzo dobrze. W Podziemiu nie ma innej takiej dwójki braci, którzy tak o siebie dbają chociaż nie wiadomo co by się działo.
- Och.. To, bardzo dobra propozycja.. Nie ukrywam.. Mi chyba przymarzły już buty.. - stwierdził ledwo podnosząc nogę. - Albo i jeszcze nie przymarzły. - dodał zaraz, chociaż to nie oznacza, że nie był blisko przymarznięcia. W Snowdin było bardzo zimno. Jak zawsze z resztą. Chociaż nie odczuwał temperatury aż tak bardzo to i tak mróz szczypał jego kości, pozostawiając nieprzyjemne uczucie. Wolałby się ogrzać. Z resztą nie może ryzykować, że FjT85 się zepsuje przez ten mróz.
- Chodź Miles. - powiedział podając robotowi dłoń, jak dziecku. Skoro zgrywa teraz nieśmiałego, w sumie trochę "czułości" chyba da jakiś odpowiedni wyraz tej dwójce.
Słysząc oburzenie Papyrusa na widok pijanego Sansa ledwo powstrzymał się od śmiechu. Całe szczęście, jego mina została niezmienna, a jedynie w duchy śmiał się ile wlezie. Kto by pomyślał, że ten tak przykładny leń jest też i pijakiem! Co jeszcze? Może upił się ketchupem? Jednak patrząc na to jak bardzo go lubi.. To.. Bardzo możliwe.
- Nie martw się.. - wzruszył ramionami. - Jeśli chcesz pomogę ci go zaciągnąć do domu.. I.. Tą rybę też.. Chyba nazywała się Undyne, prawda? - zgrywał, że niezbyt ją zna, chociaż odbył z nią już jedną całkiem przyjemną rozmowę z dużą ilością informacji.. Potem nie było już tak miło.
Nie da się jednak ukryć, że nie był w stanie tego wytrzymać. Ostrożnym, potajemnym ruchem ręki przywołał kość, która pojawiła się zaraz pod nogami Undyne. Z chęcią zobaczy jak się wywraca. I jeśli tak się stanie, kość zaraz zniknie, bo nie będzie już wymagała większego użytku.
Powrót do góry Go down
KiedyśSans
Obywatel
KiedyśSans


HP : 100
Poziom duszy : 18
Doświadczenie : 45
LOVE : 2
Liczba postów : 293
Join date : 02/01/2016
Age : 34
Skąd : Tomaszów Podziemiecki

Miasteczko Snowdin - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Miasteczko Snowdin   Miasteczko Snowdin - Page 2 EmptyWto Sty 12, 2016 11:16 pm

- Uuundyneee... niee... - zaprotestował słabo próbując złapać ostrość rzeczywistości wokół siebie, ale ona niczym ławica wściekłego łososia była już w połowie drogi na ustawkę nie dość, że jego ojcem, to jeszcze Papyrusem. O, Papyrus! O, donośny głos Papyrusa, który przetoczył się przez całą ulicę i trafił Sansa prosto w jego malutkie, smutniutkie, pijane serduszko! Wielkie niepowstrzymane łzy zaszkliły mu się na granicy oczodołów. Wyciągnął w jego stronę rękę, machając leniwie, ale za to z bardzo wielką sympatią, na przywitanie, jeszcze bardziej niż zazwyczaj rad, że Pap jest tak samo żywy i w porządku jak zawsze.
- Papyruuussszs! Brooo... - rzucił do niego z nad wyraz alkoholowym uniesieniem uczucia gdy szarża Undyne poniosła go bliżej, ale gdy spostrzegł czające się w tle czarne zło znajomej sylwetki, ostatnia litera sama pociągnęła się dalej. - ...oooooonienienienie! - Znaczy się, widział Gastera przecież już przed chwilą, ale to było co innego. Jakaś ciemna sylwetka gdzieś za czerwienią szala Papyrusa. Teraz wyraźnie widział ten jego... perfidny uśmieszek, fałszywość zatruwającą powietrze dookoła, tupet aż pod czubek sklepienia Podziemia. Bezczelność z jaką Gaster beztrosko dopełznął do tego co Sans kochał najbardziej, przerażała go.
- Undyne, Undyne! - ni to syknął, ni to próbował ją powstrzymać ni zachęcić. Znaczy się, czekał na moment, w którym rzuci go w powietrze dobywając broni z chęcią wykonania swojego agresywnego planu, więc jakoś chciał jej dać do zrozumienia, że zanim to zrobi może go odłożyć na bok, bo chciał już przestać być potrząsanym niczym worek ziemniaków.
Ale nie ma miło! Bo nim cokolwiek się stało, wizja mu się zmieniła. Jak w spowolnionym tempie Gaster, Papyrus i jeszcze trzecia postać, której wcześniej nie dostrzegł, a teraz błysnęła mu metalową obudową i kolorowymi diodami, wszystko to zjechało w dół, a raczej to głowa Sansa wraz z całą Undyne fiknęli do tyłu.

Podróż z ramion Undyne przez powietrze aż do pobliskiego rowu była szybka i o dziwo, całkiem bezbolesna. A nawet jeśli w coś uderzył, to nie poczuł przez alkoholowe szumy w głowie i kościach, a śnieg-amortyzator również zrobił swoje. Ale mimo wszystko - był w rowie. Czy da się upaść jeszcze niżej? Fakt, że szefowa Straży Królewskiej była tuż koło niego poprawiał trochę status rowu, bo takie towarzystwo to nawet najgorszą spelunę o trzy gwiazdki Michelina podnosiło. Odwrócił czaszkę w stronę Undyne.
- ...i jak ci ten wpie***l idzie? - spytał powoli, bez złośliwości, bardziej pragnąć zauważyć fakt, że coś w jej planie poszło nie tak. Chciało mu się panikować, ponuro śmiać, śpiewać najnowsze hity Mettatona, ale najbardziej to chciał wiedzieć, czy z Papyrusem na pewno wszystko było w porządku. Ale jeszcze bardziej to był zmęczony. Na tyle, że kiedy mrugnął, nie zdołał wykonać w całości tej prostej czynności, bo udało mu się w między czasie zasnąć. Najbardziej to chciał tu leżeć bez końca, otoczony puchem brudnego śniegu rowu, z mgłą w głowie, z dala od problemów, które były bliżej niżby tego chciał, ale nadal poza zasięgiem jego wzroku z pozycji horyzontalnej zacnego rowu w którym właśnie był.
Powrót do góry Go down
Aileen
Żółtodziób
Aileen


HP : 100
Poziom duszy : 1
Doświadczenie : 0
LOVE : 1
Liczba postów : 21
Join date : 05/01/2016

Miasteczko Snowdin - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Miasteczko Snowdin   Miasteczko Snowdin - Page 2 EmptySro Sty 13, 2016 10:30 am

Lekcja? Aileen na moment zawahała się, rozważając w ciszy propozycję Toriel. Perspektywa nauczenia się czegoś o tym świecie była dosyć kusząca, jednak czy aby na pewno konieczna? Toriel mogłaby w ten sposób jak najdłużej zatrzymać dziewczynę w jednym miejscu. Początkowo Aileen miała zamiar iść naprzód,  zachowując dystans i obserwując, co wcześniej pozwoliło jej bezpiecznie przebyć drogę z jaskini aż tutaj. W czym więc problem? Nie zwykła wątpić we własne siły. Nie zwykła też odstępować od swoich zamiarów, niezależnie od konsekwencji.
- Mówiłam już... - odparła spokojnie, może aż za spokojnie. - Jeśli chcesz mnie zatrzymać, będziesz musiała połamać mi nogi.
Powrót do góry Go down
KiedyśUndyne
Zakorzeniony
KiedyśUndyne


HP : 100
Poziom duszy : 19
Doświadczenie : 0
LOVE : 2
Liczba postów : 680
Join date : 13/12/2015
Age : 24

Miasteczko Snowdin - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Miasteczko Snowdin   Miasteczko Snowdin - Page 2 EmptySro Sty 13, 2016 11:50 am

Cholerne zimno... calutka wyraźnie drżała, do tego nie miała przy sobie żadnego cieplejszego ubrania. Normalnie była w stanie bez problemu stać w takim swoim "stroju po domu" kilka godzin na mrozie, jednak teraz, gdy tak nagle wyszła z ciepła i rozgrzewał ją przyjemnie alkohol tuż przed opuszczeniem baru... Nic dziwnego że się trzęsła, a do tego ten nierówny krok. Tyle śliskiej powierzchni pod butami jakże niebezpiecznej dla szybko poruszającej się, wpół pijanej Undyne.
Jak można się było spodziewać w końcu źle postawiła nogę, poślizgnęła się i poleciała w tył, prosto w rów, razem z Sansem. Cóż, nie było tutaj tak źle, jak mogłoby być. Gorzej będzie, gdy ktoś kiedyś jej przypomni tę sytuację i powie "Patrzcie! Dowódca Straży leży w rowie, nic nam nie grozi!". W każdym razie chwilę czasu minęło nim otworzyła zaciśnięte oko i rozejrzała się na boki z cichym syknięciem. Całe szczęście, wszystkie kości na miejscu! Te u Sansa też... Przynajmniej przez ten upadek jej dłonie przestały świecić, no i trochę się ogarnęła.

- Świetnie mi ku**a idzie! - Warknęła wyraźnie zdenerwowana. Potrząsnęła głową na boki próbując się ogarnąć, jednak to na nic. Zrobiło jej się jedynie niedobrze. Ledwo zebrała się z leżącej pozycji, podpierając o czaszkę szkieleta obok siebie.
- Gaster! Papyrus! Chodźcie tu! Wpier***e wam obu! - krzyknęła z całych sił. Na pewno to usłyszeli, na pewno ktoś podejdzie zobaczyć, czy wszystko okej. Dziwne groźby Undyne w sumie nie miały celu. Po pijaku najchętniej każdego pytałaby się "A wpier**l chcesz?!". Znów upadła, znów obok szkieletowego przyjaciela. Złapała go za ramiona.
- Nie śpij cholero! Trzeba im przywalić! - Nie ma zamiaru pozwolić mu olać to wszystko. Spotkał w końcu Papyrusa, a raczej widział go przed lotem w rów z rybcią. Czy nie chciał zadbać o jego bezpieczeństwo? Do tego Undyne wgl nie zauważyła tego dziwnego robota. A co, jeżeli Gaster go zobie zrobił i... i...! Podniosła go tak, by wisiał w powietrzu tuż nad nią, gdy sama jaszcze, nie, ponownie leżała w rowie.
Powrót do góry Go down
Frisk
Mistrz Gier
Frisk


HP : 91
Poziom duszy : 12
Doświadczenie : 61
LOVE : 3
Liczba postów : 1090
Join date : 06/01/2016
Age : 18
Skąd : Powierzchnia

Miasteczko Snowdin - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Miasteczko Snowdin   Miasteczko Snowdin - Page 2 EmptySro Sty 13, 2016 4:16 pm

Jej celem BYŁO zatrzymanie dziewczyny jak najdłużej w jednym miejscu. Naprawdę wierzyła w to, że im więcej czasu ta "biedna i niewinna istotka" spędzi z nią, tym więcej wzrośnie jej szansa na przetrwanie.
Chociaż wcześniej miała je lekko uniesione, tak teraz, słysząc słowa dziewczyny opuściła całkowicie pokryte białym futrem uszy. Takiej odpowiedzi się spodziewała... chociaż tak naprawdę gdzieś w duchu liczyła na całkiem inną.
Może to i wyjdzie nam wszystkim lepiej?
Pokręciła głową próbując zachować niezbyt szczery uśmiech. Jakby próbowała to odłożyć. Ale nie, tutaj odkładać na później niczego się nie dało, wszak jeszcze chwila i dziewczyna mogłaby jej uciec, a na to pozwolić nie mogła.
-Nic się nie bój moja droga. Obiecuję, że Cię nie skrzywdzę.
Jej nie skrzywdzi. Przynajmniej o ile sama nie będzie się pakowała pod ogień... Albo próbowała jej zabić, czy jakoś tak?
Na uniesionych lekko łapach zaraz pojawiły się ogniki przybierające kolorowe barwy. Na razie tylko spokojnie płonęły, do czasu nim ich właścicielka (albo można powiedzieć... stworzycielka?) nie westchnęła.
-Nóg Ci nie połamię, ale będziesz musiała mnie przekonać aby przejść.
Ze spokojem powiedziała ostatnie słowa po czym rozproszyła ogień za dziewczyną w taki sposób aby podpalić ziemię na wzór półokręgu.
Powrót do góry Go down
Daggu
Bywalec
Daggu


HP : 100
LOVE : 1
Liczba postów : 68
Join date : 16/12/2015

Miasteczko Snowdin - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Miasteczko Snowdin   Miasteczko Snowdin - Page 2 EmptySro Sty 13, 2016 9:59 pm

-Dobra Jay. Czas interweniować. Albo opanujesz umysł tępego Papyrusa by sprzeciwił się Rybeńce, albo zmarnujesz sobie do tego doskonałą okazję, więc... Whatever. -Stwierdził, i wykorzystał ten idealny moment. Gdy Undyne krzyknęła do Papyrusa że go uderzy, Jay postanowił wykorzystać ten moment i odskoczył w tył, chowając się za domek Papyrusa i Sansa, przy czym głośno krzycząc.
-Jeśli się nie mylę, a mylić się nie powinienem... tak przeraźliwy strach powinien wystarczyć dla tego kościstego mięczaka. Postanowi on teraz albo ochrzanić Sansa i Undyne, albo polecieć za mną by sprawdzić co się stało. -Buforował robocik. Miał nadzieję, że przynajmniej część planu wypali. Undyne jako straż powinna się przejmować obywatelami, na jakiego obecnie Jay wyglądał.
-No dalej Rybeńko... Mały wirus cię odetnie od władzy absolutnej... -Szeptał w głowie, chowając się za rogiem domku.
Powrót do góry Go down
KiedyśSans
Obywatel
KiedyśSans


HP : 100
Poziom duszy : 18
Doświadczenie : 45
LOVE : 2
Liczba postów : 293
Join date : 02/01/2016
Age : 34
Skąd : Tomaszów Podziemiecki

Miasteczko Snowdin - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Miasteczko Snowdin   Miasteczko Snowdin - Page 2 EmptySro Sty 13, 2016 10:42 pm

- Ugh, wszyscy żyją, tak?... To wszystko jest w porządku – mamrolił pod kością nosową, kiedy jego głowa majtała się w przód i tył zgodnie z wstrząśnieniami Undyne. Rybo-mrożonko, dajże szkieletowi spocząć w pokoju. Czy jest lepsza reakcja na odstresowanie i zmęczenie niż sen? Szarpnął się więc i przewalił na bok, ale jej chwyt nie chciał zelżeć, więc obydwoje przeturlali się kawałek w ciapatym śniegu rowu. Przez to całe zamieszanie i alkohole w głowie nie mógł utrzymać podzielności myśli i wszystko poza rowem nie miało aktualnie prawa bytu w jego rzeczywistości. Nawet krzyki z okolicy jego chatki niezbyt go przejęły. Nawet jakiś swąd magicznych płomieni z niedaleka niczym go nie zaalarmował. Jakieś obce wrzaski, cudze walki, nikt kim musiałby się martwić, tak?
Odhaczył już przecież na swojej liście widok Papyrusa, a bardziej dalekosiężnych planów na przyszłość przecież nie miał.
Powrót do góry Go down
Sans
Mistrz Gier
Sans


HP : 49
Poziom duszy : 15
Doświadczenie : 95
LOVE : 1
Liczba postów : 276
Join date : 22/12/2015
Age : 32

Miasteczko Snowdin - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Miasteczko Snowdin   Miasteczko Snowdin - Page 2 EmptyCzw Sty 14, 2016 8:41 pm

Miał zamiar podejść i opieprzyć tą dwójkę po całości. Kto to widział, by doprowadzić się do aż tak złego sta... Czy oni właśnie wpadli do rowu? Papyrus stanął w miejscu, zdziwiony. Upadek Undyne był niespodziewany, nie pomyślałby, że potrafiła ona się znaleźć w takim stanie, by popełnić aż taką gafę... Czy to była jego szansa na pokonanie jej i zostanie Królewskim Strażnikiem?! Wziął jej słowa za zaproszenie do walki.
PRZYJMUJĘ WYZWANIE, UNDYNE! – zawołał, uśmiechając się szeroko z powalającą pewnością siebie.
Nie rzucił się jednak zaraz za nią. Wiedział, że tej dwójce na pewno się nic nie stało, a Papyrus przecież był w towarzystwie jednej z najważniejszych osób w jego życiu. Obrócił się ponownie, by spojrzeć na Gastera. Pomimo tego, że chwilę temu był wkurzony na Sansa, teraz nie było po tym większego śladu. Jego gniew minął tak szybko jak się pojawił, nie był szkieletem chowającym urazę.
Tato! Patrz, pokonam ją i zostanę w końcu Królewskim Strażnikiem! – Wyszczerzył się jeszcze bardziej niż wcześniej, choć zdawało się to niemożliwe. W tym unikalnym momencie nie chodziło o sam cel, którym było zostanie Strażnikiem. Zależało mu bardziej na tym, że właśnie miał okazję pokazać swojemu ojcu jak bardzo był wspaniały! Nie mógł przegapić tej okazji!
Zwrócił też swoją uwagę na robota, który krzyknął i schował się za domem.
Mil? Chcesz pograć w chowanego?! – zapytał naiwnie nieco zdezorientowany, podnosząc głos, by zostać przez niego usłyszanym pomimo odległości. Roboty miały dziwne pory na zabawy.
Powrót do góry Go down
KiedyśUndyne
Zakorzeniony
KiedyśUndyne


HP : 100
Poziom duszy : 19
Doświadczenie : 0
LOVE : 2
Liczba postów : 680
Join date : 13/12/2015
Age : 24

Miasteczko Snowdin - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Miasteczko Snowdin   Miasteczko Snowdin - Page 2 EmptyPią Sty 15, 2016 3:04 pm

To nie tak, że Sans całe życie ukrywał przed Papyrusem jaki naprawdę jest Gaster oraz to, co niebezpiecznego robi, a Undyne właśnie szła, by wszystko wygarnąć ich "ojcu", tym samym zapewne zepsuje tyle lat znoszenia cierpienia przez starszego szkieleta. A on nadal leżał w rowie i nie zamierzał nic z tym robić. HUH... Mówiąc o ogniu, rybcia całkowicie go zignorowała, a jednak nie powinna.
- Ale zaraz ktoś może umrzeć i pierwszy w kolejności będziesz ty, jeżeli po drugim uderzeniu kościami o ziemię nie otworzysz oczodołów. - A miała tyle siły, by zacząć nim niestabilnie miotać. Do tego nie kontaktowała na tyle dobrze, by mieć swoje wyczucie "delikatności". Przywali, to przywali, a z jaką siłą, w co i w kogo to bez znaczenia! Odłożyła Sansa na bok, pojawiła sobie dwie włócznie i wbiła je w bok rowu tak, by mogła wyjść, chociaż dziura to niezbyt głęboka i też niezbyt stroma. Tak, żeby mieć za co rękoma złapać. Wygramoliła się, po czym podeszła w stronę Papiego, piorunując wzrokiem Gastera.
- No to cześć, jak dzionek? Mam nadzieję, że świetnie... - Chwyciła Papiego od tyłu, obejmując go w nietypowy sposób - lewą rękę trzymała na górnej części jego stroju bojowego, a prawą na czaszce. Zaczęła go ciągnąć w tył, do brata.
- Idziesz cholero ze mną. - Tak ciężko upilnować oba szkielety, żeby nie wpadały w kłopoty. Jeszcze gorzej jest upilnować, by kłopotów nie było. W każdym razie dawała radę ciągnąć szkieleta, nie była tak bardzo pijana. Tylko mocno zaciskała palce na jego ciele, nie chciała go wyraźnie puścić, co nie znaczy, że nie mógłby się rybci wyrwać.
Powrót do góry Go down
Daggu
Bywalec
Daggu


HP : 100
LOVE : 1
Liczba postów : 68
Join date : 16/12/2015

Miasteczko Snowdin - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Miasteczko Snowdin   Miasteczko Snowdin - Page 2 EmptyNie Sty 17, 2016 11:55 am

-Najgorzej! Teraz Rybeńka owinie sobie jeszcze Papiego! Oj, nie. To się nie stanie. Nie kiedy ja tu jestem. -Zbuforował informacje, i wlazł do lampy ulicznej zaraz obok Undyne i Papyrusa.
-Gaster zrozumie. Oby... To dla dobra wyższego. Nawet jeśli będzie mnie to kosztować parę śrubek... Zdobycie Papyrusa jako sojusznika jest ważniejsze. -Upewniał się, po czym... Bum. Lampa wybuchnęła odrzucając Undyne do rowu.
-Trafiona! Kusi mnie jeszcze by przewrócić tamtą drugą lampę na nią, ale... Lepiej nie... Wystarczy już to co narobiłem. I tak znając życie po tym wszystkim Gaster wyrwie mi parę obwodów z wściekłości... A teraz, czas zabrać się za umacnianie więzi rodzinnych... -Zastanowił się, po czym ulepił śnieżkę, i poturlał ją pod nogi Gastera.
-No a teraz... Jeśli Gaster zrozumie poprawnie to co chcę by zrobił.. TO Papyrus zacznie go uważać za super duper fajnego tatusia, i będą super szczęśliwi, A sans się zamknie w sobie na zawsze. Jeszcze tylko wyeliminować Undyne... To też załatwię Papyrusem. Jakoś... Jeszcze co prawda nie wiem jak to zrobię, ale jakoś nim zmanipuluję. -Namyślał się, delikatnie wychylając głowę zza rogu domku.
Powrót do góry Go down
Wingdings Gaster
Zakorzeniony
Wingdings Gaster


HP : 100
Poziom duszy : 7
Doświadczenie : 77
LOVE : 6
Liczba postów : 519
Join date : 01/01/2016
Skąd : Powierzchnia

Miasteczko Snowdin - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Miasteczko Snowdin   Miasteczko Snowdin - Page 2 EmptyPon Sty 18, 2016 12:59 am

- Skoro tak się rwiesz.. To powodzenia Pap! - zawołał całkiem radośnie, chociaż w głębi miał już dość tego udawania. Chciał to jak najszybciej skończyć, ale tym czasem Undyne wszystko komplikowała. Sans pewnie już dawno spałby w tym rowie, gdyby ta go nie budziła. Papyrus zabrałby go do domu, naukowiec i robot poszliby razem z nim, tam nieco by poudawał dobrego ojczulka, postarałby się owinąć sobie szkieleta wokół paluszka i jakoś nastawiłby nie słuchał zbytnio słów brata.
Ale nie! Bo po co.
Kiedy ryba dobrała się do jego syna, nie mógł tak stać, ale nie miał zbytniego pomysłu na to, jak bez większej brutalności i pokojowo go odciągnąć. Kiedy już tracił nadzieję, akurat wybuchnęła lampa. Przez chwilę nie wiedział co się dzieje, ale zaraz zorientował się, że to robota FjT85. W pewnym sensie był zły, bo lampy same z siebie nie wybuchają, ale w sumie w Podziemiu dzieją się tak dziwne rzeczy, że nikt nie zauważy, że to tak samo z siebie.
Kolejną wiadomością od robota była.. Kulka śniegu! Bitwa na śnieżki! Kto by pomyślał, że to aż tak pomysłowe dzieło.
- Hej Pap. - zawołał schylając się, ulepił nową kulkę. - Co byś powiedział na.. - rzucił nią, trafiając prosto w jego korpus. - Bitwę na śnieżki? - ulepił zaraz kolejną. To dość prymitywna zabawa, ale chyba na niego zadziała.
- Taka walka, my kontra Undyne i Sans? Czyż to nie będzie świetna zabawna w samym środku miasta? - spytał, robiąc zamach. Trafił prosto w twarz rybki leżącej w rowie. - Och! Strzał za 2 punkty! - nie da się ukryć, że mimo uradowanego głosu i wyrazu twarzy, w środku coś mu się gotowało. Najgorsze co istnieje.. Serio.
Powrót do góry Go down
KiedyśSans
Obywatel
KiedyśSans


HP : 100
Poziom duszy : 18
Doświadczenie : 45
LOVE : 2
Liczba postów : 293
Join date : 02/01/2016
Age : 34
Skąd : Tomaszów Podziemiecki

Miasteczko Snowdin - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Miasteczko Snowdin   Miasteczko Snowdin - Page 2 EmptyPon Sty 18, 2016 5:11 pm

AhahAHAHAHahaha!... to było ABSURDALNE. Nawet jak na jego standardy, a widział już wiele dziwnych rzeczy, biorąc pod uwagę jego karierę komedianta i lata spędzone z Gasterem i jego pracami nad różnymi popapranymi rzeczami w laboratorium. Absurdalne, ale i również przezabawne. Przynajmniej w tej chwili. Śmiem wątpić, żeby Sansowi wydawało się to śmieszne jeśli by odjął te kilkanaście wypitych butelek ketchupu. Kilkanaście? Hhhummm, ciężko nawet stwierdzić ile, nie liczył przecież, ale po efekcie jakiego teraz doznawał w głowie i na ciele miał wrażenie, że było to co najmniej pół setki. Ciągłe wstrząsy od Undyne tylko pogłębiały wewnętrzne pragnienie dajcie-mi-wreszcie-umrzeć. I całe szczęście, że nie miał żołądka, bo inaczej już dawno zwróciłby jego zawartość.

W każdym razie - przezabawne, bo kiedy wygramolił się do połowy z rowu, wystawiając czaszkę i spoglądając na ulicę miał przed sobą nad wyraz interesujący pejzaż zimowy... czy to był Gaster rzucający śnieżkami? Sans przyłożył kościane dłonie do ust tłumiąc rozlewający się śmiech, głębokie gardłowe podchmielone "heh he heheh... hehe". Korzystając z zamieszania jakimś cudem szybko wygrzebał z kieszeni telefon i kierując w stronę swojego tak zwanego ojca, pstryknął zdjęcie uwieczniając go w czynności, która jak był 100% pewien, w ogóle mu przyjemności nie sprawiała, pomimo jego zadowolonej miny. Znał go zbyt dobrze i dlatego tak go to bawiło, a bawiło go to, ponieważ na pewno nie bawiło to Gastera. Spojrzał na zdjęcie w ekranie telefonu. Idealnie złapana długa czarna sylwetka robiąca zamach śnieżką (może trochę za ciemne zdjęcie, bo jakaś lampa strzeliła niedaleko). Na pierwszy rzut oka wszystko wyglądało w porządku. Wesoły szkielet podczas wesołej czynności. Ale im dłużej na to patrzył, tym nie mógł się pozbyć wrażenia jak bardzo niepokojące to ujęcie było. Aż ciarki go po kręgosłupie przechodziły. Zawahał się na sekundę, po czym skasował zdjęcie. Bo jeszcze w telefonie mu jego mordy brakowało. Uznawszy, że widział już o wiele za dużo niżby chciał, powoli zsunął się znów w dół. Do Undyne. Do Undyne? Co ona tu znów robiła? Czy przed chwilą nie wyszła na ulicę? Och, na prawdę zaczynał tracić wątek tego wydarzenia.

Zbyt dużo słyszał słów o jakiś "walkach", zabawach, aktywnościach. Nie wiem kto pomyślał, że jakakolwiek konfrontacja z dwójką pijanych osobników miała sens. Bo przecież takie z nich radosne, rwąca się do zabawy kruszyny. Automatycznie tylko machnął ręką w powietrzu na znak natychmiastowej kapitulacji, próbując wykrzesać z siebie choćby jedno poprawnie skonstruowane zdanie.
- Unnd... Undyne - powiedział, sprawdzając czy wszystko z nią w porządku. Zapewne tak. Z nią zawsze było w porządku. Przy takiej sile charakteru, determinacji i DETERMINACJI, nie było szans, aby było inaczej. Tak! Jedno słowo mieliśmy już za sobą. Dobra robota, Sans. Znasz się na rzeczy. Jak nic idziesz uratować dzień! ...za to sarkazm w jego głowie jak na złość w lepszej formie niż zazwyczaj.
Nie, nie będzie zabaw. Na pewno nie na jego zmianie. Pijanej, zmęczonej zmianie, ale jednak jego. Podźwignął się pomagając sobie ramieniem Undyne i wygramolił się do towarzystwa. Nierównych krokiem, w kapciach pełno śniegu, stanął pomiędzy Gasterem i bratem. Jeśli Papyrus był gotów do podjęcia zachęty do śnieżnej masakry, Sans złapał do za rękę, łapiąc równowagę zanim miękkie kolana poślą go w puch śniegu na ziemi. Odwrócił wzrok w stronę Gastera i gapił się w niego intensywnie, bez żadnego konkretnego wyrazu twarzy, tylko dwie białe kropki, prawie jak wyzwanie. Może raz mu uśmiech drgnął na granicy ekspresji niechęci i zmęczenia. Nie, nie zmęczenia. Wykończenia. To wszystko działo się dla niego... po... po prostu... za... szybk...
...
...
Zasnął. Zasnął jak stał, tak po prostu, sytuacja jaką Undyne z Papyrusem pewnie zaobserwowali u niego dziesiątki razy. Głowa powoli mu opadła w dół. W bardziej niedorzecznych momentach zasypiał, na stojąco to na prawdę żaden wyczyn. Na stojąco przed Gasterem, kiedy bardzo chcesz wyjaśnić sobie parę rzeczy z bratem, wrócić do domu i wytrzeźwieć? Hmm, śmiał ruch, Sans, śmiały to był ruch ta niezapowiedziana drzemka, ale szykował się na to i próbował zwalczać już od dłuższej chwili, a przytłoczenie zmęczenia całego dnia, wszystkiego co się zbierało, aż prosiło się o chwilę odsapnięcia i zebrania kości do kupy.
Powrót do góry Go down
Sans
Mistrz Gier
Sans


HP : 49
Poziom duszy : 15
Doświadczenie : 95
LOVE : 1
Liczba postów : 276
Join date : 22/12/2015
Age : 32

Miasteczko Snowdin - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Miasteczko Snowdin   Miasteczko Snowdin - Page 2 EmptyPon Sty 18, 2016 8:19 pm

Dla Papyrusa działo się aż za wiele. W pierwszym momencie obracał z ciekawością głowę, by spojrzeć na próbującą go odciągnąć Undyne, w kolejnym niemal dostawał zawału od wybuchającej lampy, następnie ojciec zachęcał go do zabawy, a gdy już chciał nabrać śniegu, jego brat zasypiał na polu walki. Jakby tylko posiadał jakikolwiek organ służący do myślenia, już dawno by mu wybuchł. No, a przynajmniej miał takie wrażenie.
Ty leniwa kupo kościii! – Minęło ledwo kilka sekund, a Sans już znajdywał się na rękach Papyrusa. Bez najmniejszego trudu ułożył go jak najwygodniej w objęciach i spojrzał na ojca. A tak bardzo chciał się z nim pobawić...
Tato, możemy zagrać kiedy indziej? – zapytał go, starając się ukryć lekkie zasmucenie potrzebą odrzucenia propozycji. – Zawsze możemy zagrać później! Tutaj zawsze jest śnieg! – przekonywał raczej bardziej siebie samego, niż Gastera. Nie miał zamiaru odpuścić zabawy, może co najwyżej... Odwlec w czasie.
Odwrócił się od ojca, natrafiając wzrokiem na szczątki lampy. Nie domyśliłby się co mogłoby być przyczyną jej wybuchu, nawet nie przeszło mu przez myśl, by w ogóle potrzebne było wyjaśnienie, czy zrozumienie tej sprawy. Wybuchło to wybuchło, po co drążyć temat? Ważne przecież były tego skutki. Zbliżył się do rowu w którym pechowo ponownie wylądowała Undyne.
Undyne! Musimy odłożyć bitwę na śnieżki, bo już mamy "ofiarę"! – Wymownie podniósł odrobinę Sansa w górę. Czasem nie zauważał zwykłych, przyziemnych rzeczy... Jak na przykład tego, że dziewczyna prawdopodobnie nie miała pojęcia o jakiej "bitwie na śnieżki" Papyrus właściwie mówił. W jego głosie jednak brzmiała prawdziwa nutka smutku. Czuł, że musi się czymś wykazać przed ojcem... Przecież mógł! Zaśmiał się nagle cicho pod nosem (a raczej otworem nosowym) w ten swój specyficzny sposób, a smutek zniknął w mgnieniu oka. Miał już plan! Na razie jednak podszedł do rowu na tyle, by móc dojrzeć leżącą w nim przyjaciółkę.
Powrót do góry Go down
KiedyśUndyne
Zakorzeniony
KiedyśUndyne


HP : 100
Poziom duszy : 19
Doświadczenie : 0
LOVE : 2
Liczba postów : 680
Join date : 13/12/2015
Age : 24

Miasteczko Snowdin - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Miasteczko Snowdin   Miasteczko Snowdin - Page 2 EmptyPon Sty 18, 2016 9:01 pm

W jednej chwili trzymała mocno Papyrusa w swoich objęciach, nadal to było dziwne, że w tym stanie była w stanie ruszyć z miejsca, a w drugiej już go straciła, wypuściła ze swych silnych ramiona. (uwaga na oczy XD)Jej serce drgnęło zdruzgotane, wypuściła z rąk swego najdroższego szkieleta, leciała w dół widząc tylko "niebo pełne gwiazd". Czy to jest to samo niebo, w którym miałaby się kiedyś znaleźć? Ach! Oby z najlepszymi przyjaciółmi, a nie samotnie. Upadek w śnieg, znów w rów, wydawał się być dla niej upadkiem w głęboki kanion, nawet nie poczuła, gdy uderzyła plecami o biały puch. Dlaczego tak daleko? Dlaczego w dół? Dlaczego straciła z rąk swego Papyrusa? Nie! To nie może się tak skończyć! W pierwszej chwili chciała się podnieść, z myślą "Ro­bię to dla siebie, nie dla in­nych...
Gdy upa­dam, wstaję i idę da­lej, nie szu­kając winnych!" Zaraz... przecież sama się wywaliła, bo lampa nagle wybuchnęła. Musiała mocno walnąć o ziemię, bo leżała dłuższą chwilę tępo wpatrując się w "niebo".

- Upa­dam os­tatnio tak często, że na­wet mój aniołek nie ma cza­su na to, by mnie pod­nieść... - Wyjęczała dosyć cicho, ale Pap, Sans, Gaster i Virus mogli to usłyszeć. Oczywiście pod słowami "mój aniołek" mówiła o Papyrusie! W sumie teraz nie mogła powiedzieć "Przy­jaciel - miękka po­duszka, na którą mogę upaść " bo Sans znajdował się na rękach młodszego szkieleta. Najwyraźniej upadki i alkohol powodowały u Undyne mocne zaburzenia. (koniec dziwactw i ćpania DETERMINACJI)
Potrząsnęła głową na boki, westchnęła ciężko, po czym zobaczyła dobrze znaną, kościstą sylwetkę. Wyciągnęła w jego kierunku drżącą rękę... ale zamiast chęci pomocy, nie, poproszenia o nią, po prostu pojawiła sobie w dłoni włócznie, z której pomocą wstała. Nie oszczędzała śniegu!

- C-co się stało Sansowi? - Zrobiło jej się seryjnie niedobrze. Miała wrażenie, że jej żołądek sam opuści jej ciało i umrze, ale jedyne co najwyżej mogła to zwymiotować. Powstrzymywała się od tego z ledwością. Oparła się o ramię Papyrusa z opuszczoną głową. Szeptała cały czas groźby typu "zabiję cię", "umrzesz", "nie zjem na kolacje twojego spaghetti!" oh wait... ale to nie groźba. To też jednak mówiła.
Powrót do góry Go down
Wingdings Gaster
Zakorzeniony
Wingdings Gaster


HP : 100
Poziom duszy : 7
Doświadczenie : 77
LOVE : 6
Liczba postów : 519
Join date : 01/01/2016
Skąd : Powierzchnia

Miasteczko Snowdin - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Miasteczko Snowdin   Miasteczko Snowdin - Page 2 EmptyCzw Sty 21, 2016 8:16 pm

Nie da się ukryć jak bardzo Gaster cieszył się, kiedy jego "najukochańszy" synalek zasnął na stojąco. Ledwo przed chwilą kantem oka, czy raczej oczodołu dostrzegł jak robi mu zdjęcie, w tym jakże najgorszym możliwym momencie na świecie. W końcu bitwa na śnieżki to najgorsza rzecz jaka kiedykolwiek istniała i na jaką tylko mógł wpaść, czy raczej tą myśl podrzucił mu Wirus. Doskonałe wieści są takie, że na razie nie musi tego kontynuować. Na razie.. Czyli chwilowo.
Sans wylądował w objęciach młodszego ze szkieletów, Undyne leżała w rowie, FjT85 mógłby już wrócić. Układał w swoich myślach pozycję każdego ze swoich celów, chociaż tak na prawdę jedynym celem był najmłodszy ze szkieleciej rodziny, nie można o tym zapomnieć.
- Pap. - odezwał się, podchodząc do niego i zajrzał w rów. - Ty zajmujesz się Sansem.. - mówiąc to przelotnie zerknął na śpiącego szkieleta. - Ja.. - wyciągnął rękę w stronę Undyne.. - Pomóc? - spytał jak najgrzeczniej, przy okazji uważając by przypadkiem nie pociągnęła go do rowu. Już dobrze widział jaka jest agresywna, ale w tym momencie zdawała się nieco uspokoić. Nadmiar alkoholu chyba zaczął się odzywać w najlepszy dla niego sposób (w tym momencie).
Najchętniej opuściłby teraz to miejsce, zmył się tak, żeby nikt go nie zobaczył i żeby nie musiał się już męczyć. Ale coś po prostu kazało mu pomóc z tą niesforną dwójką i pójść razem z Papyrusem do ich domu, do domu braci.
- Wiem, że nie wyglądam.. - mruknął schylając się od Undyne. - Wcale nie jestem taki zły. Nie wiem co Sans ci naopowiadał, ale złość przysłania mu rozum.. Tyle ode mnie.. - mówił cicho, ktoś inny musiałby się bardzo uważnie przysłuchiwać, by zrozumieć jego słowa. Cofnął się i stanął na uboczu, ceremonialnie (chociaż wyglądało to bardziej jakby z troski) rozglądał się za "Milesem".
- Miles? Gdzieś ty pobiegł? - wołał, a jego myśli jedynie krążyły dokoła całej tej sytuacji i dokoła tego co Sans mógł naopowiadać rybie. W końcu, ta nagła agresja nie wiązała się jedynie z alkoholem.. Nie broniłaby tak Papyrusa, gdyby nie znała jakiś złych faktów.
Jednego był jednak pewien. Nikt, prócz niego i Sana, nie zna całej prawdy na tyle, by tak mocno nienawidzić naukowca. I to już plus.
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Miasteczko Snowdin - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Miasteczko Snowdin   Miasteczko Snowdin - Page 2 Empty

Powrót do góry Go down
 
Miasteczko Snowdin
Powrót do góry 
Strona 2 z 6Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next
 Similar topics
-
» Miasteczko Snowdin
» Las Snowdin
» Boczna uliczka Snowdin
» Snowdin i okolice
» Chatka w Snowdin

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Beyond Undertale PBF :: Okruchy Czasu :: Okruchy Czasu :: Dawna linia czasowa-
Skocz do: